Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon na żużlowych torach. Zimą działo się wiele. Nie tylko na transferowej karuzeli, ale też w gabinetach prezesów i działaczy. Najpoważniejszą zmianą jest rezygnacja z Drużynowego Pucharu Świata. W nowym formacie biało-czerwonym będzie jeszcze trudniej o zwycięstwa. O medalach może zadecydować nie tylko aktualna forma, ale też złośliwość rzeczy martwych. Zapraszamy na przegląd najciekawszych wydarzeń ostatnich miesięcy.
1. Jeszcze trudniej o złoto
Międzynarodowa Federacja Motocyklowa do spółki z BSI (właściciel praw do Grand Prix) starają się od kilku lat sztucznie wyrównywać poziom żużla. Pod koniec 2013 roku zmodyfikowano format Drużynowego Pucharu Świata, zmniejszając składy z pięciu do czterech żużlowców. Nie przeszkodziło to jednak Polakom w zdominowaniu imprezy. Po zmianach regulaminowych rozegrano cztery turnieje. W dwóch ostatnich najlepsi okazali się biało-czerwoni.
Zimą nie zgłosiło się jednak żadne miasto, które chciałoby zorganizować Drużynowy Puchar Świata. Za rok turniej będzie miał miejsce w Gorzowie Wielkopolskim. Nie było więc sensu, żeby ta sama impreza rokrocznie gościła nad Wisłą. Utworzono więc nowe rozgrywki – Speedway of Nations (mistrzostwa par na żużlu). Organizatorem pierwszej edycji będzie Wrocław.
Biało-czerwonym będzie jeszcze trudniej o złoto. W zawodach wezmą bowiem udział reprezentacje złożone z dwóch zawodników i rezerwowego. O zwycięstwie zadecyduje dopiero ostatni wyścig. To emocjonująca formuła, ale sprawiająca, że na drodze do złotego medalu może stanąć awaria sprzętu.
Dzięki Speedway of Nations rozszerzy się jednak geografia żużla. W imprezie weźmie udział piętnaście reprezentacji, w tym m.in. Francuzi i Słoweńcy, którzy nie byli w stanie wystawić kadry na Drużynowy Puchar Świata. Większe szanse na sukces będą mieli też Włosi i Finowie. Polacy mają zapewniony udział w dwudniowym wrocławskim finale. Reszta o przepustki będzie musiała postarać się w półfinałach.
2. Czarny protest
Żużlowcy zaprotestowali w listopadzie przeciwko nowym przepisom, które chciała wprowadzić PGE Ekstraliga wraz z Polskim Związkiem Motorowym. Według pierwotnych zapisów zawodnicy mieli płacić m.in. za badania antydopingowe i absencje spowodowane... kontuzją. Nad najlepszą ligą świata wisiała nawet groźba lokautu. Ostatecznie doszło do porozumienia. Niektóre punkty zniknęły z regulaminu, a część z nich zmodyfikowano.
"Obie strony sporu jednocześnie zadeklarowały wspólną pracę dla dobra dyscypliny, klubów i środowiska zawodniczego poprzez ramowe spotkania, na których w spokojnej atmosferze dialogu będzie można analizować wszystkie aspekty współpracy na linii klub – zawodnicy" – napisano w komunikacie.
3. Mistrz świata w... drugiej lidze
Greg Hancock poinformował na początku okna transferowego, że nie zamierza podpisywać kontraktu w PGE Ekstralidze. Wielu odebrało słowa Amerykanina jako wstęp do gry transferowej i podbijanie stawki. Były mistrz świata nie rzucał jednak słów na wiatr. Związał się na trzy lata ze Stalą Rzeszów, a to oznacza, że będzie startował do 50. roku życia.. Nie zrobił tego jednak z pobudek altruistycznych. Za jazdę w barwach Żurawi zarobi duże pieniądze.
47-latek ma być w Rzeszowie człowiekiem orkiestrą. Właściciel Ireneusz Nawrocki chce, by zawodnik nie tylko był liderem zespołu, ale też inspirował młodych żużlowców. Hancock został trzecim trenerem i ma wspierać duet szkoleniowców Mirosław Kowalik – Janusz Stachyra.
Cel postawiony przed Stalą jest prosty – awans do pierwszej ligi. To wcale nie musi okazać się proste... Drugoligowe rozgrywki rządzą się bowiem swoimi prawami, a Amerykanin część torów widział w... poprzedniej dekadzie.
4. Shrek w Częstochowie
Spore zamieszanie wywołała zmiana barw klubowych przez trenera Marka Cieślaka. Nic nie wskazywało, że selekcjoner opuści Zieloną Górę. W klubie wierzyli w zapewnienia, że podpisanie nowej umowy jest kwestią czasu. Tak ostatecznie się nie stało. Oficjalnie ze względu na kłopoty rodzinne. Szkoleniowiec opiekuje się chorą matką i nie chciał spędzać wielu dni w rozjazdach.
O Cieślaka od długiego czasu zabiegał Włókniarz Częstochowa. Były żużlowiec ostatecznie uległ namowom i zamiast drużyny z Zielonej Góry będzie prowadził zespół... spod Jasnej Góry. Dla trenera będzie to powrót po 20 latach. W latach 70. ubiegłego wieku był liderem częstochowian, z którymi wywalczył 5 medali drużynowych mistrzostw Polski. W 1996 roku poprowadził Włókniarza do trzeciego w historii klubu tytułu mistrzowskiego.
5. Powrót syna marnotrawnego
Jarosław Hampel rozstawał się z Fogo Unią Leszno w nie najlepszej atmosferze. Żużlowiec odchodził skonfliktowany z ówczesnym prezesem Józefem Dworakowskim. Jak widać czas leczy rany, bo obie strony ponownie doszły do porozumienia. Pozyskanie byłego wicemistrza świata to spore wzmocnienie. 35-latek odbudował karierę po poważnym wypadku sprzed trzech lat.
Na Hampela mocno postawił Cieślak w Zielonej Górze. Nie ulegał presji i wystawiał doświadczonego żużlowca nawet wtedy, kiedy ten notował słabsze występy. Zaufanie popłaciło, bo w drugiej części sezonu "Mały" był jednym z najlepszych zawodników PGE Ekstraligi. Do końca walczył o miejsce w kadrze na Drużynowy Puchar Świata, ale ostatecznie wyczyny młodszych kolegów oglądał z trybun.
6. Rezerwy mistrza
W sezonie 2018 dojdzie do bezprecedensowej sytuacji. Mistrz Polski będzie miał rezerwy w drugiej lidze. Fogo Unia Leszno dogadała się z Kolejarzem Rawicz, który w ostatnich latach miał problemy z uzbieraniem budżetu, gwarantującego jazdę o coś więcej niż tylko pojedyncze zwycięstwa. Fuzja oddalonych o kilkanaście kilometrów klubów sprawia, że obie strony osiągną korzyści.
Kolejarz zyska drużynę, która będzie walczyć o awans do fazy play-off, a Fogo Unia będzie mogła wystawiać zawodników niemieszczących się w składzie pierwszej drużyny. Na trybunach w Rawiczu powinno pojawiać się też więcej kibiców. Mistrzowie Polski wprowadzili łączone karnety, które uprawniają do wejścia na mecze obu drużyn.
Następne