| Piłka ręczna / Reprezentacja kobiet
Polskie piłkarki ręczne już po trzech meczach pożegnały się z mistrzostwami Europy we Francji. Trzeci turniej mistrzowski w ciągu trzech lat kadencji Leszka Krowickiego kadra zakończyła na fazie grupowej. To wyniki, których nawet nie sposób porównać do tych osiąganych za Kima Rasmussena. Od czasów Duńczyka w reprezentacji zmieniło się sporo, ale niekoniecznie na lepsze. Czy to właściwy moment na zmiany?
Dotkliwe porażki z Serbią, Danią i Szwecją przebiły mydlaną bańkę, w której kadra znalazła się tuż przed mistrzostwami. W październiku Polki sensacyjnie pokonały w turnieju towarzyskim mistrzynie świata Francuzki i swe rywalki z Euro, Dunki. Te wyniki sprawiły, że reprezentacja – na czele z trenerem Krowicki – uwierzyła, że we Francji stać ją będzie na dobry wynik. W końcu sam trener mówił, że "na mistrzostwach zrobić możemy sympatyczny kawał". Dziś nikomu nie jest jednak do śmiechu...
Nie jest do śmiechu zwłaszcza trenerowi, który na trzeciej dużej imprezie nie zdołał wyprowadzić drużyny poza fazę grupową. Z trzynastu meczów na mistrzostwach Europy w 2016 i 2018 roku oraz mistrzostw świata w 2017 roku kadra wygrała cztery – ze Szwecją, Argentyną, Angolą i Brazylią. Chwalić można się tylko pierwszym z nich, choć żaden to powód do dumy, skoro w kontekście całego turnieju nie znaczył nic.
Duńskie buty
Te rezultaty nie sposób porównać do tego, co z kadrą osiągnął Kim Rasmussen. Duńczyk wprowadził reprezentację na salony, dwukrotnie dotarł z nią do półfinału mistrzostw świata, a na mistrzostwach Europy awansował do drugiej fazy. Jego kadencja wcale nie była perfekcyjna, ale bronią ją wyniki. Takie, o których teraz możemy pomarzyć.
Krowickiemu oddać trzeba dwie rzeczy: wejście w buty Rasmussena było zadaniem arcytrudnym, szczególnie ze względu na relację, która łączyła Duńczyka i zawodniczki. On bronił je jak lew, one były gotowe wskoczyć za nim w ogień. Współpracowali na boisku i poza nim. Kupienie ich serc i "sprzedanie" swojej wizji gry już na starcie wymagało od Krowickiego potężnej pracy. Dodatkowo musiał zmierzyć się też z utratą sporej grupy piłkarek, które dwukrotny występ w półfinale wywalczyły jako liderki reprezentacji.
Rasmussen miał to szczęście, że trafił na doskonały materiał ludzki. Jego zespół był połączeniem zawodniczek doświadczonych i ogranych w Europie – Karoliny Kudłacz, Iwony Niedźwiedź, Karoliny Siódmiak, Moniki Stachowskiej, Kingi Grzyb – z młodymi i utalentowanymi Kingą Achruk (wtedy Byzdrą), Aliną Wojtas, Patrycją Kulwińską, Anną Wysokińską i Karoliną Szwed-Oerneborg. Wszystkie wystąpiły w półfinale mistrzostw świata w 2013 roku. Dziś, pięć lat od tego momentu, w piłkę wciąż grają tylko trzy...
Stracone roczniki
Szczególnie bolesne dla kadry było przedwczesne rozstanie ze sportem niemal całej wymienionej grupy "młodych". Dziś Szwed-Oerneborg i Kulwińska mają po 29 lat, a Wysokińska i Wojtas są o dwa lata starsze. Pierwsza skończyła z grą już w 2014 roku, pozostałe trzy na przełomie dwóch ostatnich lat, już za kadencji Krowickiego. W jego kadrze zagrała jednak tylko Wojtas i to dosłownie chwilę, tuż przed trzecią kontuzją kolana. Kulwińska urodziła w tym czasie syna i nie wróciła do gry na wysokim poziomie, a z Wysokińską trener ani raz się nie skontaktował. – To trener ze mnie zrezygnował, a nie ja z drużyny i trenera... – mówiła w rozmowie ze SPORT.TVP.PL. Gdyby wciąż grały, byłyby bezcenne dla reprezentacji, bo jak pokazał czas, wśród młodzieży nie objawiły się godne następczynie.
To w pewnym stopniu broni Krowickiego, ale tylko w obliczu porównań do Rasmussena. To, na co selekcjoner miał już wpływ – grę w obronie i ataku pozycyjnym, eliminowanie powtarzających się błędów, rozwój pracujących pod jego skrzydłami zawodniczek i atmosferę – wypadło słabo.
"Piłowanie" liderek
Pod dyskusję stawiać można też jego decyzje personalne, bo choć możliwości kadrowe (niewielki napływ młodych zawodniczek) ograniczały mu pole manewru, to uparcie stawiał na tę samą grupę piłkarek skupiającą 8-10 nazwisk. Nie miało znaczenia czy kadra gra mecz na imprezie mistrzowskiej, w eliminacjach czy w turnieju towarzyskim – na boisku regularnie przebywały te same postacie. Szczególnie uderzające było to w przededniu mistrzostw we Francji, gdy podczas sparingowych gier w Alicante po 45-50 minut grywały wracające do zdrowia po urazach Kinga Achruk i Karolina Kudłacz-Gloc.
To, jak bardzo eksploatowany był wspomniany duet pokazują też statystyki z mistrzostw: Achruk spędziła na boisku 148 ze 180 minut, a Kudłacz-Gloc aż 162 minuty. Zmienniczki tej drugiej na pozycji lewej rozgrywającej, Aleksandra Rosiak i Sylwia Lisewska, do spółki uzbierały w trzech meczach 24 minuty...
Na rzadkie rotacje w składzie uwagę w studiu TVP Sport zwracała Karolina Szwed-Oerneborg: – Widzimy od dłuższego czasu, że sztab szkoleniowcy wybiera grę ośmioma czy dziewięcioma zawodniczkami. Jeśli tydzień przed tak dużą imprezą przez 60 minut gramy jednym składem i "piłujemy" te same zawodniczki, to potem są tego efekty. Niestety to smutny obraz – mówiła.
Każdy sobie...
Spore zmęczenie podstawowych zawodniczek wpłynęło na liczbę błędów technicznych i strat. W trzech meczach mistrzostw Polki popełniły ich aż 43. Dodatkowo, co podkreślała m.in. Bożena Karkut, w oczy rzucało się fatalne wręcz rozgrywanie okresów w przewadze 6 na 5 i brak rozwiązań w ataku wobec płasko broniącej strefy rywalek – Polki niechętnie rzucały z drugiej linii (mimo możliwości ku temu Lisewskiej, Rosiak, Aleksandry Zych czy Moniki Kobylińskiej), raczej szukały indywidualnych sposobów na przebicie się na szósty metr – czym dodatkowo utrudniały pracę kołowej.
Samo konstruowanie akcji w ataku pozycyjnym nie było mocną stroną drużyny, o czym mówiły m.in. Szwed-Oerneborg, Wysokińska i Karkut: – Brakuje nam zagrożenia z każdej pozycji już podczas budowania akcji. Mamy jakieś kombinacje, one są powtarzalne, ale są też zbyt indywidualne i nie prowadzą w stronę bramki – stwierdziła ta ostatnia. Zawodniczki rzeczywiście często atakowały do boków, a nie prostopadle, brakowało im rozwiązań i... wsparcia trenera.
Zaskakującym zdarzeniem był bowiem czas wzięty przez Krowickiego w pierwszej połowie meczu z Danią, gdy Achruk i Kudłacz-Gloc – liderki jego zespołu – nie znały zaproponowanej przez niego akcji. To rzuca wyjątkowo złe światło na współpracę na linii trener – zawodniczki. Żadna z reprezentantek nie przyznała otwarcie, że jest niezadowolona z pracy Krowickiego, lecz od osób będących blisko kadry nie słychać dobrych opinii na temat atmosfery panującej w zespole. Mówi się o zlepku indywidualności czy braku wiary w sukces.
"To musi się opłacać"
Zastanawiające jest też to, że w ciągu 24 godzin po meczu ze Szwedkami z gry w reprezentacji zrezygnowały Kinga Grzyb [więcej TUTAJ] i Sylwia Lisewska [więcej TUTAJ], a na pytanie o dalsze występy w drużynie narodowej nie potrafiła odpowiedzieć Kudłacz-Gloc. Kadra jest przecież w połowie olimpijskiego cyklu, wciąż ma szanse tak na wyjazd na mistrzostwa świata w 2019 roku, jak i udział w igrzyskach w Tokio. Skąd więc te decyzje? – Nie wiem, czy nie czeka nas przebudowa. Jest parę zawodniczek dość starszych, doświadczonych, które zostawiają coś więcej w domu [rodzinę, dziecko – wyj. red.]. To musi się opłacać – dwuznacznie stwierdziła Kudłacz-Gloc.
Ostatnią kwestią jest uwaga, jaką trener poświęcił w trakcie mistrzostw pracy mediów oraz internetowym komentarzom na temat reprezentacji i jego osoby. Zrozumiałe jest, że po niekorzystnych wynikach komentarzami nt. "odbierania nadziei i szans" próbował zjednoczyć zespół, ale zabieg okazał się nieskuteczny. W zamian szkoleniowiec dostał zresztą rykoszetem, bowiem zarzucono mu, że porównywalnej atencji nie poświęcał na rozpracowywanie przeciwników... – Trener obejmując taką funkcję musi zdawać sobie sprawę, że jest cały czas "pod ostrzałem". Szkoda czasu i zdrowia na czytanie anonimowych komentarzy – oceniała Wysokińska.
Zapytany o dymisję trener Krowicki odpowiedział, że "nie widzi ku niej podstaw". Nad tym, czy takowe są, zastanowi się wkrótce Rada Trenerów Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Jeśli zakwestionują jego pracę, kadrę czeka rewolucja. Ta w pierwszej kolejności powinna dokonać się jednak w samych strukturach związku i pionie szkoleniowym, bo zapaść do jakiej doprowadzono, pogrzebała dyscyplinę na długie lata. Ale wątpliwe jest, że odpowiedzialne za to osoby uderzą się w pierś i usuną ze sceny...
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.