Piast wygrał 3:2 z Rigą FC, ale przed rewanżem to nie jest wcale dobry wynik. – Gubiliśmy dużo piłek, a bramka napędziła rywali – mówi trener mistrzów Polski, Waldemar Fornalik.
Trener Piasta może przecierać oczy ze zdziwienia. Gdyby latem rozpadło mu się pół zespołu. Gdyby Patryk Dziczek znalazł klub w Serie A, a Joel Valencia ponownie ruszył na podbój Europy, usprawiedliwień nie trzeba byłoby szukać daleko. A tak, jak znaleźć powody kiepskiej gry? Do przerwy Piast przegrywał z Rigą FC 0:1 i przez 45 minut miał problemy, by stworzyć klarowną sytuację. A co gorsza – podobnie jak w rewanżowym meczu z BATE – tracił gole po dużych błędach własnych piłkarzy.
– Można powiedzieć, że sami strzeliliśmy sobie dwa gole. Gdyby nie to, z większym spokojem jechalibyśmy na mecz rewanżowy. Te błędy to niepokojąca sprawa, bo nie przypominam sobie byśmy w całym poprzednim sezonie popełnili tyle pomyłek – mówi Fornalik. Może kręcić nosem. W podobnym stylu Piast odpadł w rywalizacji z BATE. Rywale przede wszystkim czekali na błędy Polaków i w końcu się doczekali.
Po rewanżowym spotkaniu z BATE Joel Valencia powiedział, że rywale nie grali praktycznie nic, a jednak awansowali. Docenił klasę rywala, ale uznał, że to nie jest jego sposób gry. – To tylko obrona, walka i długie piłki – podsumował. Teraz do Gliwic przyjechał mistrz Łotwy, zaprezentował to samo, ale w słabszym wykonaniu i znów osiągnął swój cel.
– Myślę, że zrealizowali plan minimum, ale wydaje mi się, że Riga to słabsza drużyna od BATE. BATE broniło, ale przy okazji grało też w piłkę, a ci goście tylko bronili – opisuje strzelec dwóch goli Jorge Felix.
Hiszpan był tym, który wyprowadził Piasta na prowadzenie, a potem podwyższył na 3:1. – To nie były łatwe gole. W pierwszej sytuacji bramkarz się zawahał i udało mi się to wykorzystać. W drugiej Mikkel zagrał mi nieco do tyłu, ale to też była dobra piłka i udało się zamienić na gola – relacjonuje w rozmowie z TVPSPORT.PL. I co z tego, skoro potem fatalny błąd popełnił Uros Korun.
– Jeszcze nie widziałem tej sytuacji i nie chcę jej oceniać – mówi Fornalik. – Prawdopodobnie był to błąd w komunikacji. Na stadionie nie było aż tak głośno, by nie dało się krzyknąć – dodaje. No, nie było. Gliwicka publiczność nieco zawiodła – na meczu pojawiło się tylko pięć tysięcy widzów, czyli połowa stadionu.
– Zespół jest w dobrej mentalnej kondycji, o czym świadczy choćby fakt, że udało nam się przeważyć szalę zwycięstwa na naszą korzyść, choć przegrywaliśmy. Gdyby nie padła bramka na 3:2, nie widziałbym żadnego problemu. Czas wyciągnąć wnioski i do Rygi pojechać jeszcze bardziej skoncentrowani – mówi trener Piasta.
Trener gości Mihails Konevs po meczu wyglądał na względnie zadowolonego. – Musimy się zastanowić, jak zagrać w rewanżu. Tak jak w Gliwicach gramy bardzo rzadko – w lidze zazwyczaj jesteśmy stroną decydującą – przekonuje.
Twierdzi, że widziałby w swoim zespole kilku piłkarzy Piasta, wyróżnił Valencię, ale Kamila Bilińskiego trzymał na ławce bardzo długo. – Kamil lepiej czuje się w meczach, w których jesteśmy stroną przeważającą. To dobry napastnik, ale specyficzny – opisuje.
W podstawowym składzie mistrza Łotwy zagrał znany z polskich boisk Deniss Rakels. – Po golu na 1:0 dobrze trzymaliśmy defensywę, Piast nie miał zbyt wielu dobrych sytuacji. Posiadali piłkę, grali na jeden kontakt i to w efekcie dało im trzy gole po przerwie. Na szczęście dali nam prezent i zdobyliśmy bramkę na 3:2 – mówi Łotysz. – Z taką drużyną jak Piast nie możemy grać inaczej tylko w ten sposób, skupiając się na obronie – przekonuje.
– Wynik 3:2 jest dla nas całkiem pozytywny, bo ciągle jesteśmy w grze o awans. W rewanżu liczę na nieco inny mecz. Musimy więcej atakować, bo w Gliwicach w drugiej połowie byliśmy na połowie rywala może ze dwa razy – dodaje Rakels.
18:00
Athletic Bilbao/Manchester United