Legia zebrała sporo pochwał po pierwszym meczu. Postawiła się przecież renomowanemu, choć nieco zakurzonemu rywalowi. I po raz kolejny nie straciła bramki. Sęk w tym, że gola też nie strzeliła. Bezbramkowy remis wstydu nie przyniósł, ale nie dał też zaliczki. Szkotom do awansu wystarcza gol. A o zachowanie czystego konta na Ibrox Stadium może być naprawdę trudno. Oto analiza taktyczna przed czwartkowym spotkaniem. Transmisja meczu (29 sierpnia) w TVP2, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej.
W tym sezonie gracze Stevena Gerrarda są niepokonani na własnym obiekcie. W czterech meczach o stawkę strzelili siedemnaście goli, tracąc zaledwie dwa. Po drodze do Ligi Europy rozprawili się kolejno z gibraltarskim St. Joseph's (10:0 w dwumeczu), luksemburskim Niedercornem (2:0) i duńskim Midtjylland (7:3).
Pierwszy mecz przy Łazienkowskiej wlał wiarę w serca kibiców Legii. Udało się przecież zatrzymać rozpędzoną maszynę i jeszcze bardziej wyśrubować rekord gry bez straty bramki. Tonując nastroje warto jednak dodać, że i Luksemburczycy mieli czyste konto, finalnie odpadając. A łatwość, z jaką Szkoci rozprawili się z FC Midtjylland robiła wrażenie. W meczach przeważali, a u siebie przypieczętowali awans. Na każdą groźną akcję gości odpowiadali jeszcze niebezpieczniejszą kontrą.
Zagrożenia
Rangersi zaprzeczają tezie o brutalnym i archaicznym szkockim futbolu. Grają ładnie i z polotem. Budują akcje od własnej bramki, co przekłada się na największą liczbę przeprowadzonych akcji w lidze. Najczęściej podają i mają piłkę przez najdłuższy czas ze wszystkich drużyn.
Ataki przeprowadzają głównie skrzydłami. Dwaj skrajni środkowi pomocnicy, Joe Aribo i Ryan Jack, grają bliżej bocznych obrońców. Pierwszy z nich po lewej stronie, drugi po prawej. To ustawienie ma największy wpływ na grę zespołu. Jack jest pierwszym rozgrywającym. Stawia stempel na każdej akcji. Często ustawia się głębiej. Pozwala to wykorzystać ofensywne możliwości prawego obrońcy, Jamesa Taverniera. Kapitan zespołu jest kluczowy w trakcie ataków prawą flanką. Gra bardzo wysoko i umie świetnie dośrodkować.
W pierwszym meczu sprawiał mnóstwo kłopotów Luisowi Rochy, wygrywając z nim wszystkie pojedynki (5:0). Gdy włącza się do ataku, biegnąc do środka, miejsce na skrzydle zwalnia Scott Arfield. Obrońca jest więc skrzydłowym, a skrzydłowy cofniętym napastnikiem. Alfredo Morelos wykorzystuje to ustawienie i również przemieszcza się na prawą stronę.
Rangersi konstruują najwięcej ataków właśnie prawą stroną. Jack rozpoczyna akcje, wykorzystując później zarówno Arfielda jak i Taverniera. Jest też – z trzecim środkowym pomocnikiem, Stevenem Davisem – głównym wsparciem w obronie. Asekuruje bowiem strefę opuszczaną przez prawego obrońcę.
Nie tylko prawa flanka Szkotów jest jednak niebezpieczna dla Legii. Na drugim skrzydle również mamy wypracowane schematy. Lewy obrońca, John Flanagan jest mniej ofensywnie zorientowany niż kapitan zespołu. Odpowiada głównie za grę obronną. Gra "do przodu" to rola Aribo. Skrajny środkowy pomocnik często wykorzystuje szybkość i umiejętność dryblingu. Błyskawicznie przemieszcza się. Wykorzystuje głównie "półprzestrzenie" – miejsca pomiędzy środkiem boiska i skrzydłem – zostawiając grę przy linii Sheyi'emu Ojo. To właśnie lewoskrzydłowy uwikłany był w najwięcej pojedynków w meczu z Legią. Na trzynaście starć z Pawłem Stolarskim wygrał pięć. On jest największym zagrożeniem po tej stronie. Potrafi z łatwością wykorzystać wolną przestrzeń, pozostawioną mu przez rywala. Pokazał to przede wszystkim w rewanżu z Midtjylland.
Choć porzucili typowo szkocki styl gry, Rangersi niebezpieczni są głównie po dośrodkowaniach – niekoniecznie wysokich. Przykładem ich skuteczności może być rewanżowy mecz z Midtjylland, w którym wszystkie bramki padły po centrach w pole karne.
Zostawiali wówczas sporo miejsca rywalom, czyhając na okazje do kontrataku. Ze względu na szybkość Ojo i Morelos odgrywali w nich kluczowe role. Pomocnicy często zagrywali piłkę za linię obrony rywala i pozwalali wykorzystać im ich możliwości. Legioniści powinni zwracać uwagę na Morelosa również w polu karnym. Na dziesięć strzałów w ostatnich meczach, aż osiem było celnych. Dwa razy piłka wpadła do bramki.
Zagrożeniem są również stałe fragmenty. Szczególną opieką trzeba otoczyć blisko dwumetrowego stopera, Nikolę Katicia.
Szanse
Główny atut Rangersów przy atakach, czyli prawe skrzydło, okazuje się jednak bronią obosieczną. To właśnie po tej stronie legioniści stwarzali najwięcej sytuacji w pierwszym meczu. Nie tylko oni. Rywale – w czterech ostatnich meczach – zakończyli trzynaście procent ataków pozycyjnych i szesnaście procent kontrataków strzałami.
Tavernier, ze względu na "wysokie" ustawienie, często zostawia odkryte strefy po prawej stronie. Skrajny środkowy pomocnik, Jack, jest odpowiedzialny za ich asekurację. Jeśli i on jest ustawiony zbyt wysoko, to wówczas rolę tę przejmuje środkowy obrońca. Wykorzystując te mankamenty w grze Szkotów legioniści stworzyli kilka groźnych sytuacji w pierwszym meczu.
W rewanżu z Midtjylland Rangersi stracili też bramkę z przeciwnej strony. Ze względu na ofensywny charakter gry Aribo, strefy pomiędzy linią pomocy i obrony, te bliżej lewej strony, są często źle asekurowane. Stoper, Katić, może wychodzić przed formację, starając się wypełnić tę lukę. Jego ruch otwiera możliwość zagrania rywala na prawą stronę, po czym natychmiastowego oddania piłki w wolną strefę w środku boiska. Zarówno Legia jak i Midtjylland tworzyły okazje po takich akcjach. Jeśli zaś Katić nie wyjdzie przed linię obrony, wolna strefa wciąż pozostanie otwarta.
Szansą legionistów, co w tym sezonie nie powinno nikogo dziwić, są też stałe fragmenty. Obaj środkowi obrońcy świetnie czują się w powietrzu. Igor Lewczuk popisał się w pierwszym meczu dużą skutecznością w pojedynkach główkowych (71 procent) i miał trzy strzały, nieznacznie chybiając. Gra w powietrzu daje Legii przewagę też w grze obronnej. Napastnicy rywali skupiają się bowiem na rozgrywaniu po trawie.
Pojedynek na skrzydłach
Wszystko wskazuje więc na to, że mecz rozstrzygnie się w bocznych sektorach boiska. Wysoko "wychodzący" prawy obrońca i problemy przy asekuracji to woda na młyn Luquinhasa. Dzięki szybkości, przebojowości i łatwości dryblingu powinien wykorzystywać wolne strefy pozostawiane przez rywali. Jeśli tylko poprawi finalizację akcji, to być może Legia wygra ten mecz właśnie dzięki niemu.
Warszawianie nie mogą zapomnieć jednak o szczelnej obronie. Rangersi przed własną – choć nieco zmniejszoną decyzją UEFA – publicznością są bardzo groźni. Skrzydła to ich mocna strona, dopiero w drugiej kolejności będą szansą Legii. Jeśli zespół Vukovicia zachowa świetną organizację obronną i przedłuży passę bez straty bramki, to powinien cieszyć się z awansu.
2 - 2
Fenerbahce
19:00
Bodoe/Glimt/Lazio
19:00
Lyon/Manchester United
19:00
Tottenham Hotspur/Eintracht Frankfurt
19:00
Rangers/Athletic Bilbao
18:00
Zwycięzca SF 2