Gdy w marcu 2019 roku Conor McGregor po raz kolejny ogłaszał zakończenie kariery, napisałem, że Irlandczyk rozpoczyna wojnę nerwów z szefami UFC – organizacji, która nigdy nie miała w swoich szeregach takiej gwiazdy i potrzebuje jej bardziej niż McGregor ich. Ostatnie miesiące pokazały jednak, że niekoniecznie musi to być prawdą. Relacja Conora z UFC to małżeństwo. Burzliwe, dalekie od ideału. A jednocześnie takie, z którego obie strony czerpią pełnymi garściami.