W 2007 roku trafiła do Polski i od tego czasu w biało-czerwonych barwach kolekcjonuje medale w tenisie stołowym. Na koncie ma w sumie pięć krążków z mistrzostw Europy, w tym ten najcenniejszy, zdobyty w 2018 roku w Alicante. W weekend poprowadziła Polki do awansu na igrzyska. Li Qian specjalnie dla TVPSPORT.PL opowiedziała o życiu między Polską i Chinami.
Mateusz Górecki, TVPSPORT.PL: – Zdobycie przepustki za pierwszym podejściem to duża ulga?
– Kwalifikacje olimpijskie są niezwykle wymagającym turniejem, dla mnie także. Podchodziłyśmy do niego wiedząc, że mamy tylko jedną szansę, żeby awansować na igrzyska. Wiedziałyśmy też, że mecz z Ukrainą będzie bardzo trudny. Widząc losowanie zaczęłam już myśleć o taktyce i o tym jak wygrać. Pokonałam Margarytę Piesocką 3:0, z którą ostatnio dwukrotnie przegrałam, a później bardzo mocną defensorkę Tatianę Bilenko. Byłam świetnie przygotowana do tych spotkań.
– Co dzieje się w głowie, kiedy w decydującym meczu przegrywa się już 0:2?
– Myślałam, że to już koniec (śmiech). Była przede mną wizja ostatniego seta, chciałam zagrać jak najlepiej potrafię. Zawsze wierzę, że mam szansę na zwycięstwo, ale sytuacja była trudna. Denerwowałam się, jednak dobrze wiedzieliśmy w jaki sposób gra moja rywalka. Trener wziął czas i wszystko ułożyło się po naszej myśli.
– Jesteś liderką zespołu?
– W drużynie każdy ma swoje miejsce i musi grać to, co potrafi. Cała nasza trójka ma mocne strony i nie czuję, że jestem numerem jeden, dwa czy trzy. Mamy określone zadania i musimy się z nich wywiązywać. Czasami wspólnie rozmawiamy o taktyce i przygotowujemy się pod rywalki.
– Czego możemy spodziewać się podczas igrzysk?
– Moje marzenie to medal olimpijski i z takim celem chcę jechać do Tokio. Nie jest dla mnie istotne, czy będzie to medal w drużynie czy w singlu. W mikście nie wystąpię, bo nie gram tej konkurencji, więc nie będę walczyła w niej o awans. Chcę po prostu dobrze wystąpić. Mój cel jest taki, by były to najlepsze igrzyska w mojej karierze.
– Twój pierwszy olimpijski start miał miejsce w 2008 roku.
- Pamiętam, że podczas olimpijskiego debiutu w Pekinie bardzo się stresowałam. Praktycznie nie mogłam grać z nerwów. W pierwszym pojedynku spotkałam się z Białorusinką Tatianą Kostrominą. Było już 3:0 dla rywalki i dopiero od tego momentu weszłam w swój rytm. Nie udało się niestety wygrać, bo w końcówce chciałam bardzo szybko zakończyć sprawę. To było dwanaście lat temu i zabrakło doświadczenia, które mam teraz.
– Wystąpiłaś wtedy w kraju w którym się urodziłaś. Dzięki temu było łatwiej?
– Nawet nie, bo kibice byli bardzo blisko stołu przy którym grałam. Nie byłam na to przygotowana, gdyż wcześniej nie spotkałam się z sytuacją, żeby ktoś w trakcie mojego meczu mówił po chińsku. Tam po każdej piłce kibice wymieniali się uwagami, a ja to wszystko słyszałam. Stresowałam się i nie mogłam odpowiednio skoncentrować na rywalizacji.
– Później były jeszcze dwie kwalifikacje na igrzyska.
– W Londynie miałam dobrą formę, zagrałam nieźle, dochodząc do czwartej rundy. Losowanie było jednak trudne, bo najpierw trafiłam na zawodniczkę z Tajwanu, a później na Japonkę. Z kolei w Rio to były chyba moje najgorsze igrzyska. Ze wszystkich meczów, które rozegrałam na igrzyskach olimpijskich, ten w Brazylii był zdecydowanie najsłabszy.
– Cofnijmy się trochę w czasie. Jak to się stało, że trafiłaś do Polski?
Li Qian: – Może najlepiej będzie, jak opowie o tym trener.
Zbigniew Nęcek: – Nasz klub od wielu lat współpracował z przyjaciółmi z Chin. Od dawna poszukiwaliśmy zawodniczki, która będzie chciała na dłużej związać swoje losy z Tarnobrzegiem. I tak mając czternaście lat "Mała" trafiła do Polski. Bardzo dobrze układała nam się współpraca. Wiedziałem, że ma talent i może odnosić zwycięstwa. Zaprosiłem ojca Li, pana Li Guo Wei do Tarnobrzega. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać o temacie zmiany obywatelstwa. To była decyzja zawodniczki i jej rodziców. Dokładnie 28 października 2007 roku Li otrzymała polskie obywatelstwo. To przede wszystkim ona pomogła to wszystko zorganizować, bo wcześniej znakomicie zaprezentowała się przed polską publicznością, wygrywając World Tour na Torwarze w 2006 roku. Pokazała jak wielkie ma możliwości. Ja nie żałuję, że tak się stało.
Li Qian: – Ja też nie!
– Pierwsza wizyta w naszym kraju była dużym szokiem?
– Przyjechałam i wszystko było tu dla mnie nowe. Byłam bardzo ciekawa Polski. To działo się bardzo dawno temu, więc nie szukałam informacji. Nie miałam dobrego telefonu, zastanawiam się, czy w ogóle internet jest tak stary (śmiech). Najbardziej zaskoczył mnie... chleb. Nigdy nie jadłam tak twardego pieczywa. Myślałam, że to kamień, jakby leżał dziesięć lat. W Chinach jemy bardzo mało chleba i mamy tylko taki, z którego robi się tosty. Myślałam, że jest tu zimno. Kinga Stefańska, którą jest dla mnie jak siostra, bardzo mi pomogła. Załatwiła prawie wszystkie sprawy. Długo mieszkałyśmy razem i to od niej nauczyłam się prasować, gotować, prać. Teraz czuję się w Polsce jak w domu.
– Co z polskiej kuchni smakuje Ci najbardziej?
– Zupa pomidorowa z ryżem i rosół. Uwielbiam też flaki. W sumie każda z zup jest dobra. Kinga robi bardzo smaczną cebulową. Lubię też słodycze, sernik i naleśniki. Pierogi są natomiast lepsze w Chinach, ale polskie też są smaczne. To tradycyjne polskie jedzenie jest zupełnie inne niż chińskie. Trener czeka aż zrobię Jiaozi i zupę kukurydzianą. Mówi, że przygotowuję je bardzo dobrze.
– Trudno było nauczyć się polskiego?
Li Qian: – Bardzo trudno! Uczyłam się razem Kingą i panem Zbigniewem. Przyznam, że oglądałam "M jak Miłość" i tam słuchałam nowych słówek. Dostawałam też do czytania "Angorę", a trener kupił mi książkę, "Przygody Kubusia Puchatka".
Zbigniew Nęcek: "Mała" dzięki temu bardzo dobrze wie co znaczy "małe co nieco" (śmiech)
– Spotkałaś się tu z przejawami hejtu?
Li Qian: – Mam szczęście, bo znalazłam w Polsce nową rodzinę. Czasami pojawiały się jakieś negatywne komentarze. Na przykład na lotnisku, kiedy wyjeżdżałam do innego kraju. Nie myślałam jednak o tym. Tłumaczę sobie to tak, że ludzie pracują, są zmęczeni, może mają gorszy dzień. Ja się na tym nie koncentruję.
Zbigniew Nęcek: – Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest jedna. Kiedy "Mała" zdobyła mistrzostwo Europy i stała na najwyższym stopniu podium w Alicante, pięknie śpiewając Mazurka Dąbrowskiego, naszej drużynie popłynęły łzy. Świat dzieli się jednak na różnych ludzi.
– W Chinach zostawiłaś rodzinę.
– Na początku nie miałam jak się z nimi kontaktować, pisałam listy. Trwało to jednak około miesiąca, zanim trafiły do Chin. Nieczęsto jestem teraz w Chinach. Kiedy przyjeżdżam staram się głównie spędzać czas z moją rodziną. To trochę tak, jakbym jechała na wakacje. Rozłąka jest bardzo trudna, bo mam męża i dziecko, a przecież moim obowiązkiem jest opiekowanie się nimi. Muszę odpowiednio ustawić plan, żeby podzielić czas na rodzinę i grę. W zasadzie na rodzinę i pracę, bo tak się czuję, kiedy wracam do Polski. Czasami jestem zmęczona, kiedy muszę dzielić życie między Azję i Europę.
– Skąd bierze się przewaga Chińczyków w światowym tenisie?
Zbigniew Nęcek: – Na pewno uwarunkowania fizyczne mają znaczenie, ale nie są najważniejsze. Różnica polega głównie na tym, że zawodniczki w Chinach koncentrują się głównie na treningu. W Europie, która moim zdaniem nigdy nie dorówna pracy, jaką wykonuje się w Azji, nie ma tego skupienia. Zawodniczka europejska ma dziesięć różnych tematów, a chińska jeden. Poziom szkolenia jest tam też niezwykle wysoki i jestem pod ogromnym wrażeniem mądrości treningów. Każde zadanie i ćwiczenie ma sens, dzięki czemu uzyskuje się wysoki poziom wyszkolenia technicznego i mentalnego. Byłem w Chinach 51 razy i widziałem różne grupy wiekowe. Wszędzie było zaangażowanie, koncentracja, szacunek zawodników do trenerów. Podobnie jest już w innych krajach Azji – Japonii czy Korei. Chińczycy wciąż szukają nowych rozwiązań i z pierwszą reprezentacją pracuje obecnie dwóch Polaków. Jeden zajmuje się fizjoterapią, a drugi jest treningiem ogólnym. Są otwarci na współpracę z innymi nacjami.
– W 2018 roku sięgnęłaś po historyczne mistrzostwo Europy. Wcześniej żadnej reprezentantce Polski nie udała się ta sztuka...
Li Qian: – Nie myślałam, że tak to się potoczy. Od zawsze miałam marzenie, żeby wygrać mistrzostwa Europy w singlu i w drużynie. W Alicante nie byłam jednak przygotowana na zdobycie złota. Nie byłam w najlepszej formie i chciałam budować ją poprzez kolejne mecze, poprawiać się z gry na grę. W taki sposób nastawiłam się psychicznie. To był niespodziewany sukces.
Zbigniew Nęcek: – "Mała" grała coraz bardziej zdecydowanie, a finał to była już fantazja. W ostatnich dwóch setach spowodowała, że rywalka jak najszybciej chciała być w szatni.
– Ten medal jest w Polsce?
– Jest u rodziców w gablocie. Tam są wszystkie najważniejsze puchary i medale. Rodzice mogą zatem je oglądać i się nimi cieszyć. Trochę już
się tego zebrało...
– Przed każdą akcją dotykasz stołu. To rodzaj rytuału?
– Szczerze mówiąc nawet nie zwróciłam na to uwagi. Każdy ma jakiś nawyk i chyba sama nie zdaję sobie z tego sprawy. Można powiedzieć, że to zalicza się do rytmu gry. Przed meczem też mam swoje rytuały. Zawsze szukam spokojnego miejsca, żeby uspokoić umysł i ciało. Na stres i omawianie tego, jak zagrać, jest czas dzień przed meczem. Przed spotkaniem nie można już za dużo myśleć.
– Jesteś teraz w najlepszej formie w życiu?
– Obecnie myślę już w inny sposób. Jestem starsza i bardziej doświadczona. Moje życie to już nie tylko tenis stołowy, ale też dziecko. Muszę dzielić swoje życie między pasję i rodzinę, układać plany, myśleć jak to robić. W sporcie pracy jest bardzo dużo, trzeba pracować nad aspektami fizycznymi i techniką. Głowa powinna myśleć o meczu, taktyce. Trzeba być skoncentrowanym i wtedy można osiągnąć najlepsze wyniki. Moje życie prywatne jest uporządkowane, więc mogę się rozluźnić.
3 - 1
Timo Boll
3 - 2
Dimitrij Ovtcharov
3 - 0
Patrick Franziska
3 - 0
Niemcy
1 - 3
Japonia
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.