Logo Nadawcy

| Tokio 2020 / Tenis stołowy

Li Qian w 2018 roku została mistrzynią Europy w singlu (fot. PAP)
Li Qian w 2018 roku została mistrzynią Europy w singlu (fot. PAP)

W 2007 roku trafiła do Polski i od tego czasu w biało-czerwonych barwach kolekcjonuje medale w tenisie stołowym. Na koncie ma w sumie pięć krążków z mistrzostw Europy, w tym ten najcenniejszy, zdobyty w 2018 roku w Alicante. W weekend poprowadziła Polki do awansu na igrzyska. Li Qian specjalnie dla TVPSPORT.PL opowiedziała o życiu między Polską i Chinami.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Górecki, TVPSPORT.PL: – Zdobycie przepustki za pierwszym podejściem to duża ulga?
– Kwalifikacje olimpijskie są niezwykle wymagającym turniejem, dla mnie także. Podchodziłyśmy do niego wiedząc, że mamy tylko jedną szansę, żeby awansować na igrzyska. Wiedziałyśmy też, że mecz z Ukrainą będzie bardzo trudny. Widząc losowanie zaczęłam już myśleć o taktyce i o tym jak wygrać. Pokonałam Margarytę Piesocką 3:0, z którą ostatnio dwukrotnie przegrałam, a później bardzo mocną defensorkę Tatianę Bilenko. Byłam świetnie przygotowana do tych spotkań.

– Co dzieje się w głowie, kiedy w decydującym meczu przegrywa się już 0:2?
– Myślałam, że to już koniec (śmiech). Była przede mną wizja ostatniego seta, chciałam zagrać jak najlepiej potrafię. Zawsze wierzę, że mam szansę na zwycięstwo, ale sytuacja była trudna. Denerwowałam się, jednak dobrze wiedzieliśmy w jaki sposób gra moja rywalka. Trener wziął czas i wszystko ułożyło się po naszej myśli.

– Jesteś liderką zespołu?
– W drużynie każdy ma swoje miejsce i musi grać to, co potrafi. Cała nasza trójka ma mocne strony i nie czuję, że jestem numerem jeden, dwa czy trzy. Mamy określone zadania i musimy się z nich wywiązywać. Czasami wspólnie rozmawiamy o taktyce i przygotowujemy się pod rywalki.

– Czego możemy spodziewać się podczas igrzysk?
– Moje marzenie to medal olimpijski i z takim celem chcę jechać do Tokio. Nie jest dla mnie istotne, czy będzie to medal w drużynie czy w singlu. W mikście nie wystąpię, bo nie gram tej konkurencji, więc nie będę walczyła w niej o awans. Chcę po prostu dobrze wystąpić. Mój cel jest taki, by były to najlepsze igrzyska w mojej karierze.

– Twój pierwszy olimpijski start miał miejsce w 2008 roku.
- Pamiętam, że podczas olimpijskiego debiutu w Pekinie bardzo się stresowałam. Praktycznie nie mogłam grać z nerwów. W pierwszym pojedynku spotkałam się z Białorusinką Tatianą Kostrominą. Było już 3:0 dla rywalki i dopiero od tego momentu weszłam w swój rytm. Nie udało się niestety wygrać, bo w końcówce chciałam bardzo szybko zakończyć sprawę. To było dwanaście lat temu i zabrakło doświadczenia, które mam teraz.

– Wystąpiłaś wtedy w kraju w którym się urodziłaś. Dzięki temu było łatwiej?
– Nawet nie, bo kibice byli bardzo blisko stołu przy którym grałam. Nie byłam na to przygotowana, gdyż wcześniej nie spotkałam się z sytuacją, żeby ktoś w trakcie mojego meczu mówił po chińsku. Tam po każdej piłce kibice wymieniali się uwagami, a ja to wszystko słyszałam. Stresowałam się i nie mogłam odpowiednio skoncentrować na rywalizacji.

– Później były jeszcze dwie kwalifikacje na igrzyska.
– W Londynie miałam dobrą formę, zagrałam nieźle, dochodząc do czwartej rundy. Losowanie było jednak trudne, bo najpierw trafiłam na zawodniczkę z Tajwanu, a później na Japonkę. Z kolei w Rio to były chyba moje najgorsze igrzyska. Ze wszystkich meczów, które rozegrałam na igrzyskach olimpijskich, ten w Brazylii był zdecydowanie najsłabszy.

Li Qian w akcji (fot. Getty)
Li Qian w akcji (fot. Getty)

– Cofnijmy się trochę w czasie. Jak to się stało, że trafiłaś do Polski?
Li Qian: – Może najlepiej będzie, jak opowie o tym trener.
Zbigniew Nęcek: – Nasz klub od wielu lat współpracował z przyjaciółmi z Chin. Od dawna poszukiwaliśmy zawodniczki, która będzie chciała na dłużej związać swoje losy z Tarnobrzegiem. I tak mając czternaście lat "Mała" trafiła do Polski. Bardzo dobrze układała nam się współpraca. Wiedziałem, że ma talent i może odnosić zwycięstwa. Zaprosiłem ojca Li, pana Li Guo Wei do Tarnobrzega. Wtedy zaczęliśmy rozmawiać o temacie zmiany obywatelstwa. To była decyzja zawodniczki i jej rodziców. Dokładnie 28 października 2007 roku Li otrzymała polskie obywatelstwo. To przede wszystkim ona pomogła to wszystko zorganizować, bo wcześniej znakomicie zaprezentowała się przed polską publicznością, wygrywając World Tour na Torwarze w 2006 roku. Pokazała jak wielkie ma możliwości. Ja nie żałuję, że tak się stało.
Li Qian: – Ja też nie!

– Pierwsza wizyta w naszym kraju była dużym szokiem?
– Przyjechałam i wszystko było tu dla mnie nowe. Byłam bardzo ciekawa Polski. To działo się bardzo dawno temu, więc nie szukałam informacji. Nie miałam dobrego telefonu, zastanawiam się, czy w ogóle internet jest tak stary (śmiech). Najbardziej zaskoczył mnie... chleb. Nigdy nie jadłam tak twardego pieczywa. Myślałam, że to kamień, jakby leżał dziesięć lat. W Chinach jemy bardzo mało chleba i mamy tylko taki, z którego robi się tosty. Myślałam, że jest tu zimno. Kinga Stefańska, którą jest dla mnie jak siostra, bardzo mi pomogła. Załatwiła prawie wszystkie sprawy. Długo mieszkałyśmy razem i to od niej nauczyłam się prasować, gotować, prać. Teraz czuję się w Polsce jak w domu.

– Co z polskiej kuchni smakuje Ci najbardziej?
– Zupa pomidorowa z ryżem i rosół. Uwielbiam też flaki. W sumie każda z zup jest dobra. Kinga robi bardzo smaczną cebulową. Lubię też słodycze, sernik i naleśniki. Pierogi są natomiast lepsze w Chinach, ale polskie też są smaczne. To tradycyjne polskie jedzenie jest zupełnie inne niż chińskie. Trener czeka aż zrobię Jiaozi i zupę kukurydzianą. Mówi, że przygotowuję je bardzo dobrze.

– Trudno było nauczyć się polskiego?
Li Qian: – Bardzo trudno! Uczyłam się razem Kingą i panem Zbigniewem. Przyznam, że oglądałam "M jak Miłość" i tam słuchałam nowych słówek. Dostawałam też do czytania "Angorę", a trener kupił mi książkę, "Przygody Kubusia Puchatka".
Zbigniew Nęcek: "Mała" dzięki temu bardzo dobrze wie co znaczy "małe co nieco" (śmiech)

– Spotkałaś się tu z przejawami hejtu?
Li Qian: – Mam szczęście, bo znalazłam w Polsce nową rodzinę. Czasami pojawiały się jakieś negatywne komentarze. Na przykład na lotnisku, kiedy wyjeżdżałam do innego kraju. Nie myślałam jednak o tym. Tłumaczę sobie to tak, że ludzie pracują, są zmęczeni, może mają gorszy dzień. Ja się na tym nie koncentruję.
Zbigniew Nęcek: – Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest jedna. Kiedy "Mała" zdobyła mistrzostwo Europy i stała na najwyższym stopniu podium w Alicante, pięknie śpiewając Mazurka Dąbrowskiego, naszej drużynie popłynęły łzy. Świat dzieli się jednak na różnych ludzi.

Li Qian z medalem i pucharem za mistrzostwo Europy (Fot. PAP)
Li Qian z medalem i pucharem za mistrzostwo Europy (Fot. PAP)

– W Chinach zostawiłaś rodzinę.
– Na początku nie miałam jak się z nimi kontaktować, pisałam listy. Trwało to jednak około miesiąca, zanim trafiły do Chin. Nieczęsto jestem teraz w Chinach. Kiedy przyjeżdżam staram się głównie spędzać czas z moją rodziną. To trochę tak, jakbym jechała na wakacje. Rozłąka jest bardzo trudna, bo mam męża i dziecko, a przecież moim obowiązkiem jest opiekowanie się nimi. Muszę odpowiednio ustawić plan, żeby podzielić czas na rodzinę i grę. W zasadzie na rodzinę i pracę, bo tak się czuję, kiedy wracam do Polski. Czasami jestem zmęczona, kiedy muszę dzielić życie między Azję i Europę.

– Skąd bierze się przewaga Chińczyków w światowym tenisie?
Zbigniew Nęcek: – Na pewno uwarunkowania fizyczne mają znaczenie, ale nie są najważniejsze. Różnica polega głównie na tym, że zawodniczki w Chinach koncentrują się głównie na treningu. W Europie, która moim zdaniem nigdy nie dorówna pracy, jaką wykonuje się w Azji, nie ma tego skupienia. Zawodniczka europejska ma dziesięć różnych tematów, a chińska jeden. Poziom szkolenia jest tam też niezwykle wysoki i jestem pod ogromnym wrażeniem mądrości treningów. Każde zadanie i ćwiczenie ma sens, dzięki czemu uzyskuje się wysoki poziom wyszkolenia technicznego i mentalnego. Byłem w Chinach 51 razy i widziałem różne grupy wiekowe. Wszędzie było zaangażowanie, koncentracja, szacunek zawodników do trenerów. Podobnie jest już w innych krajach Azji – Japonii czy Korei. Chińczycy wciąż szukają nowych rozwiązań i z pierwszą reprezentacją pracuje obecnie dwóch Polaków. Jeden zajmuje się fizjoterapią, a drugi jest treningiem ogólnym. Są otwarci na współpracę z innymi nacjami.

– W 2018 roku sięgnęłaś po historyczne mistrzostwo Europy. Wcześniej żadnej reprezentantce Polski nie udała się ta sztuka...
Li Qian: – Nie myślałam, że tak to się potoczy. Od zawsze miałam marzenie, żeby wygrać mistrzostwa Europy w singlu i w drużynie. W Alicante nie byłam jednak przygotowana na zdobycie złota. Nie byłam w najlepszej formie i chciałam budować ją poprzez kolejne mecze, poprawiać się z gry na grę. W taki sposób nastawiłam się psychicznie. To był niespodziewany sukces.
Zbigniew Nęcek: – "Mała" grała coraz bardziej zdecydowanie, a finał to była już fantazja. W ostatnich dwóch setach spowodowała, że rywalka jak najszybciej chciała być w szatni.

– Ten medal jest w Polsce?
– Jest u rodziców w gablocie. Tam są wszystkie najważniejsze puchary i medale. Rodzice mogą zatem je oglądać i się nimi cieszyć. Trochę już się tego zebrało...

Li Qian z trenerem Zbigniewem Nęckiem (Fot. PAP)
Li Qian z trenerem Zbigniewem Nęckiem (Fot. PAP)

– Przed każdą akcją dotykasz stołu. To rodzaj rytuału?
– Szczerze mówiąc nawet nie zwróciłam na to uwagi. Każdy ma jakiś nawyk i chyba sama nie zdaję sobie z tego sprawy. Można powiedzieć, że to zalicza się do rytmu gry. Przed meczem też mam swoje rytuały. Zawsze szukam spokojnego miejsca, żeby uspokoić umysł i ciało. Na stres i omawianie tego, jak zagrać, jest czas dzień przed meczem. Przed spotkaniem nie można już za dużo myśleć.

– Jesteś teraz w najlepszej formie w życiu?
– Obecnie myślę już w inny sposób. Jestem starsza i bardziej doświadczona. Moje życie to już nie tylko tenis stołowy, ale też dziecko. Muszę dzielić swoje życie między pasję i rodzinę, układać plany, myśleć jak to robić. W sporcie pracy jest bardzo dużo, trzeba pracować nad aspektami fizycznymi i techniką. Głowa powinna myśleć o meczu, taktyce. Trzeba być skoncentrowanym i wtedy można osiągnąć najlepsze wyniki. Moje życie prywatne jest uporządkowane, więc mogę się rozluźnić.

***


Li Qian – mistrzyni Europy z 2018 roku w tenisie stołowym. W dorobku ma też brąz w singlu (2011) i trzy medale w drużynie (srebro w 2009, brąz w 2010 i 2019 roku). Trzecia zawodniczka mistrzostw świata 2015 w deblu oraz brązowa medalistka igrzysk europejskich 2019 w drużynie. Trzykrotna olimpijka. W 2009 roku wygrała prestiżowy TOP-12.

Li Qian wróciła ze złotem. "Nie mogłam spać ze szczęścia"
(fot. TVP SPORT HD)
Li Qian wróciła ze złotem. "Nie mogłam spać ze szczęścia"

Zobacz też
Tokio 2020: Chinki najlepsze w drużynie
Reprezentacja Chin w tenisie stołowym

Tokio 2020: Chinki najlepsze w drużynie

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Znamy finalistów drużynowej rywalizacji w tenisie stołowym
Chińczycy pokonali w półfinale Koreę Południową (fot. PAP/EPA)

Znamy finalistów drużynowej rywalizacji w tenisie stołowym

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Pewne zwycięstwo Chinek. Azjatycki finał
Chen Meng (fot, Getty Images)

Pewne zwycięstwo Chinek. Azjatycki finał

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Mistrz olimpijski ofiarą ataku. Służby zajmą się sprawą
Jun Mizutani (fot. Getty Images)

Mistrz olimpijski ofiarą ataku. Służby zajmą się sprawą

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Kilka momentów to za mało. Szybki koniec Polek
Polskie tenisistki stołowe uległy Koreankom w 1/8 finału turnieju olimpijskiego (fot. PAP/EPA)

Kilka momentów to za mało. Szybki koniec Polek

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Powtórka z Rio w tenisie stołowym. Doświadczenie wygrało z młodością
Ma Long (fot. Getty Images)

Powtórka z Rio w tenisie stołowym. Doświadczenie wygrało z młodością

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Chinka mistrzynią w tenisie stołowym. W finale ograła rodaczkę
Chen Meng wygrała turniej singlistek w tenisie stołowych na igrzyskach olimpijskich w Tokio (fot. Getty Images)

Chinka mistrzynią w tenisie stołowym. W finale ograła rodaczkę

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Siedmiosetowy thriller w finale miksta. Japończycy ze złotem
Japońscy tenisiści stołowi Mima Ito i Jun Mizutani zostali mistrzami olimpijskimi w mikście (fot. PAP/EPA)

Siedmiosetowy thriller w finale miksta. Japończycy ze złotem

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Nieoczekiwana porażka Polki. Przegrała z... 48-latką
Li Qian szybko zakończyła zmagania w turnieju singlistek (fot. Getty Images)

Nieoczekiwana porażka Polki. Przegrała z... 48-latką

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
Egipcjanka za mocna dla Partyki. Porażka Polki w 2. rundzie
Natalia Partyka (fot. Getty Images)

Egipcjanka za mocna dla Partyki. Porażka Polki w 2. rundzie

| Tokio 2020 / Tenis stołowy 
wyniki
Wyniki
06 sierpnia 2021
Tenis stołowy

Long Ma

3 - 1

Timo Boll

Zhendong Fan

3 - 2

Dimitrij Ovtcharov

Xin Xu

3 - 0

Patrick Franziska

Chiny

3 - 0

Niemcy

Korea Południowa

1 - 3

Japonia

Najnowsze
"Gwiazda jednego hitu" chce zatrzymać Świątek
polecamy
"Gwiazda jednego hitu" chce zatrzymać Świątek
fot. Facebook
Sara Kalisz
| Tenis / Wielki Szlem 
Emma Raducanu (fot. Getty)
Zaskakujące okoliczności powołania. Musiał... oddzwonić do selekcjonera
Radość Oskara Repki po golu w meczu z Lechem Poznań (fot. PAP).
tylko u nas
Zaskakujące okoliczności powołania. Musiał... oddzwonić do selekcjonera
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Śląsk zdecydował w sprawie trenera!
Piłkarze Śląska Wrocław (fot. PAP)
Śląsk zdecydował w sprawie trenera!
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Dziś finał LK we Wrocławiu! O której relacja na żywo z Betis – Chelsea?
Betis – Chelsea na żywo w TVP. O której dzisiaj finał LK we Wrocławiu (28.5.2025)? [SKŁADY]
Dziś finał LK we Wrocławiu! O której relacja na żywo z Betis – Chelsea?
| Piłka nożna / Liga Konferencji 
Real blisko transferu! Obrońca wróci do Madrytu po latach
Piłkarze Realu Madryt (fot. Getty Images)
Real blisko transferu! Obrońca wróci do Madrytu po latach
| Piłka nożna / Hiszpania 
Baraże o Ekstraklasę. Trójkąt Bermudzki polskiego futbolu
Jedną z największych barażowych sensacji sprawiła
Baraże o Ekstraklasę. Trójkąt Bermudzki polskiego futbolu
Frank Dzieniecki
Frank Dzieniecki
Stolica bez klubu? Paryż wciąż czeka na zwycięstwo
Kibice Paris Saint-Germain świętujący mistrzostwo kraju (fot. Getty Images)
Stolica bez klubu? Paryż wciąż czeka na zwycięstwo
| Czytelnia VIP 
Do góry