Cały świat zastanawia się czy Kim Dzong Un żyje, a jeśli tak, to co się z nim obecnie dzieje. Przywódca Korei Północnej nie pokazuje się publicznie, choć w przeszłości regularnie zasiadał choćby na stadionach, by oglądać zmagania piłkarzy. Futbol, jak wszystko w komunistycznym kraju, ma własne reguły.
Wygrana 1:0 z Brazylią. Zwycięstwa 7:0 z Japonią, 4:0 z USA czy 2:0 z Chinami w fazie grupowej tylko pomagały w zdominowaniu mundialu. Pod wrażeniem gry Azjatów z totalitarnego kraju był nawet Cristiano Ronaldo. Korea Północna została mistrzem świata w 2010 i w 2014 roku. Mistrzem świata, choć tylko wedle własnej propagandy.
Propaganda
Korea Północna nigdy nie została mistrzem, za to na mundialu w RPA potrafiła przegrać 0:7 z Portugalią. Nie spisali się także funkcjonariusze służby bezpieczeństwa, bo ze zgrupowania zdołało uciec trzech piłkarzy. Kim Myong-Won bezpieczną przystań znalazł w Mongolii, gdzie grał w FC Ułan Bator. Większość graczy musiała jednak zmierzyć się z karą po powrocie do kraju. Tego medialna propaganda nie pokazała.
Reprezentacja Korei przez sześć godzin musiała mierzyć się z krytyką przedstawicieli reżimu. Główny komentator sportowy w kraju prowadził ”spotkanie” i krytykował każdego gracza z osobna. To była kara za brak realizacji komunistycznych ideałów. Ostatnim punktem był nakaz złych wypowiedzi na temat trenera Kim Jung-Huna. Szkoleniowca oskarżono potem o zdradę reżimu i skierowano do obozu pracy. Nie był pierwszy.
Wszystko na sucho uchodziło tylko dwóm, którzy urodzili się w Japonii i ze znanych tylko sobie powodów chcieli reprezentować komunistyczny reżim. Jong Tae-se i An Yong-hak byli w kadrze na nieco innych zasadach, choć gdy przylatywali na mecze reprezentacji, musieli zostawić w depozycie choćby telefony komórkowe. Pierwszy zawsze był rodzynkiem, bo w szczycie kariery grał nawet w Niemczech. Teraz reprezentuje Shimizu S-Pulse, klub z Japonii, choć wcześniej występował nawet w Korei Południowej.
Media w Korei Północnej zdołały pokazać wygraną z Brazylią, bo z przegranego 1:2 meczu wycięto gola Ji Yun-Nama. Propaganda nałożyła także na telebim obraz ukochanego przywódcy sugerując, że kibice z całego świata wiwatowali na jego widok. Wstydem byłoby także nie zaprezentować się godnie na trybunach. Wówczas z pomocą przyszły Chiny. Jedna z firm otrzymała odpowiednią zapłatę, by wyekwipować i wysłać na mundial kibiców mających wspierać drużynę reżimu. Nie liczyła się prawda. Ważne było stworzenie pozorów. Nie inaczej było z kadrą przyjeżdżającą na stadion, lecz regularnie pilnowaną przez aparat bezpieczeństwa. Ten, zdaniem medialnych przekazów, był liczniejszy od samego sztabu szkoleniowego i piłkarzy razem wziętych.
Duma reżimu
Przeżycia koreańskich zawodników z północy można uznać za absurd gdyby nie fakt, że wszystko dzieje się w rzeczywistości. O normalnej karierze nie może mówić też Kwang-song Han. Utalentowany napastnik trafił do Hiszpanii i Włoch dzięki politycznym powiązaniom, ale bronił się na boisku umiejętnościami. Występował w Perugii, Cagliari, a nawet trafił do Juventusu. Zimą 21-latek za siedem milionów euro odszedł do Al Duhail z Kataru. Swego czasu miał być nawet gościem jednej z telewizji, ale telefon z Korei szybko sprawił, że gracz nie mógł wziąć udziału w programie. Regularnie musiał też przelewać większość swojej pensji na rządowe konta. To wymóg, który dotyczy każdego obywatela reżimu, który pracuje poza krajem.
Korea Północna to kraj wielu plotek i legend. Jedną z nich jest szczególna opieka reżimu nad Hanem. Młody zawodnik jest ponoć ulubieńcem Kim Dzong Una, który osobiście doglądał kariery piłkarza. Dyktator ponoć regularnie śledził wszystkie mecze z udziałem swojego rodaka. Polityka nie mogła też pozwolić na normalny przebieg piłkarskiej przygody gracza, którym interesowały się Liverpool, Arsenal i Everton. Do transferu nigdy nie mogło dojść. Wszystko z powodu przecieków ze sfer rządowych. Piłkarz nigdy nie dostałby pozwolenia na pracę na Wyspach Brytyjskich.
– Koreańskie ministerstwo zakazało występów publicznych Hanowi. Negocjacje nie były możliwe, bo przedstawiciele rządu rozmawiają tylko z piłkarzem. Ten bał się, bo mógłby go spotkać nakaz powrotu do kraju – opowiadał Massimiliano Santopadre, prezes Perugii.
Wojna w Korei
Specjalnym wydarzeniem był mecz Korei Północnej z Koreą Południową. W 2019 roku obie drużyny zmierzyły się w w Pjongjangu w ramach kwalifikacji do mistrzostw świata. Na trybunach był między innymi Gianni Infantino, prezydent FIFA. Widzów, mimo wcześniejszych zapewnień, nie wpuszczono. Zabroniono też transmisji na żywo.
Drużyna z Południa musiała zostawić smartfony w ambasadzie swojego kraju w Pekinie. Tylko z Chin dało się dotrzeć samolotem na Północ. Pierwszy mecz obu zespołów od 1990 roku był niczym wojna. Son Heung-min, piłkarz Tottenhamu, dzielił się potem wrażeniami z rywalizacji. – To było brutalne. Regularnie starano się nas obrażać. Trudno było skoncentrować się na grze, bo trzeba było uważać, by nie doznać kontuzji. Sukcesem jest, że wszyscy wrócili zdrowi – opowiadał. – Grali tak, jakby to była wojna. Przeciwnicy byli bardzo brutalni, ciągle szukali okazji, by uderzać nas łokciami. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego na boisku – dodawał Choi Young-Il, dyrektor kadry Korei Południowej.
Bezbramkowy remis nie był sukcesem dla żadnego zespołu. Bliżej awansu na mundial są jednak piłkarze z demokratycznego państwa, którzy zajmują drugie miejsce w grupie H. Pierwszy jest Turkmenistan, który ma dziewięć punktów po pięciu spotkaniach. Korea Północna jest czwarta, a w pięciu meczach zdobyła osiem punktów. Na czerwiec planowany był mecz w Seulu, ale kolejne starcie sąsiadów zostało przełożone z powodu koronawirusa. Poza wspomnianym Hanem, w drużynie narodowej wyróżnia się Kwang-Ryong Pak, który jest piłkarzem austriackiego St. Polten.
Największy stadion
Mecz obu Korei odbył się na stadionie Kim Ir Sena. W Pjongjangu jest jednak większy obiekt. Stadion 1 maja może pomieścić nawet 150 tysięcy osób! To tam odbywają się wszelkie pokazy taneczne, ale też rozgrywanych jest wiele spotkań.
Stadion wybudowano w 1989 roku. W normalnym kraju byłby to obiekt turystycznych westchnień, ale mało kto miał okazję zobaczyć na własne oczy giganta na wyspie Rungra. Niewiele wskazuje też, by w przyszłości powstał większy obiekt niż ten, którym może szczycić się Korea Północna.
Komunistyczny kraj ma też własne rozgrywki ligowe, w których trwa przerwa. Nieoczekiwanie liderem jest ekipa Sobaeksu, która prowadzi z dorobkiem piętnastu punktów po sześciu kolejkach. Dopiero trzecie miejsce zajmuje April 25, aktualny mistrz i klub z największą liczbą sukcesów w historii. Ostatnia jest ekipa Jebi.
Przerwa zimowa miała skończyć się w marcu, ale media z Korei Północnej nie odnotowały wznowienia rozgrywek. Powodem jest prawdopodobnie pandemia koronawirusa, która nie jest pomijana przez lokalną propagandę.
Całej prawdy nie sposób jednak poznać. Nie da się prześledzić losów wszystkich byłych reprezentantów i trenerów Korei Północnej. Tak samo nie da się stwierdzić, co dzieje się z Kim Dzong Unem. Niektóre media donosiły o śmierci przywódcy. Inni o jego paraliżu po poważnej operacji serca. – Według naszych źródeł żyje i ma się dobrze – stwierdził Chung-in Moon, doradca prezydenta Korei Południowej.