{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
12 lat od pamiętnego pudła Johna Terry'ego w finale Ligi Mistrzów. Oto TOP 10 przestrzelonych karnych
Antoni Cichy /
Dwanaście lat temu, 21 maja 2008 roku, John Terry zamiast świętować historyczne zwycięstwo Chelsea w Lidze Mistrzów, opłakiwał niestrzelonego karnego. Anglik poślizgnął się. Jest w samym czubie klasyfikacji największych pudeł z jedenastu metrów. Kto go wyprzedza? I który z Polaków też znalazł się w tym rankingu?
Nie ma obronionych karnych, są tylko niestrzelone – głosi stare piłkarskie porzekadło. Dziesięciu wymienionych niżej zawodników coś o tym wie. Czasem nie potrzebna była interwencja bramkarza. Posyłali piłkę w słupek, poprzeczkę albo nad bramką. Tracili tak szansę na zwycięstwo w Lidze Mistrzów, złoto mistrzostw świata czy Europy, a niektórzy miejsce w historii jak Asamoah Gyan i reprezentacja Ghany.
Oto dziesięć najważniejszych przestrzelonych rzutów karnych:
10. Kazimierz Deyna – mecz mistrzostw świata 1978
To nie jest karny, o którym w piłce mówi się po latach jak o Baggio czy Terrym. Ale dla polskiej piłki może najważniejszy obok przestrzelonego Jakuba Błaszczykowskiego w ćwierćfinale Euro 2016. Może ten, przez którego do dziś ani razu nie byliśmy mistrzami świata. Choć po latach to też wątpliwa kwestia. Polska grała z gospodarzem, Argentyną. Zwycięstwo dałoby półfinał. Albicelestes prowadzili od 16. minucie po bramce Mario Kempesa. W 38. sędzia podyktował rzut karny. Podszedł do niego obchodzący jubileusz Deyna. "Setny występ Kazimierza Deyny i chyba ona. Chyba on. Tak jest. Napięcie, cały stadion wstaje z miejsc. Proszę państwa, trzymajmy kciuki zaciśnięte" – zapowiadał Jan Ciszewski. Stadion wstał i oszalał ze szczęścia. Deyna uderzył w lewy róg bramkarza – dokładnie tam, gdzie rzucił się Ubaldo Matildo Fillol. Co ciekawe, dziesięć lat wcześniej w meczu towarzyskim z Argentyną też nie wykorzystał karnego.

9. Juan Roman Riquelme – półfinał Ligi Mistrzów 2005/2006
Kto dziś jeszcze pamięta, że w sezonie 2005/2006 Villarreal grał w półfinale Ligi Mistrzów? A mógł nawet w finale. W pierwszym meczu z Arsenalem górą byli Kanonierzy. W drugim do 88. minuty utrzymywał się remis 0:0. I wtedy Żółta Łódź Podwodna mogła wypłynąć na powierzchnię, odrobić stratę. Nie było lepszej okazji niż rzut karny. Miał go wyegzekwować talizman, Juan Roman Riquelme. Ale w pojedynku strzelec – bramkarz wygrał Jens Lehmann. Tak Arsenal po raz pierwszy w historii awansował do finału Champions League.
8. Zico – ćwierćfinał mistrzostw świata 1986
Zico to jeden z najwybitniejszych piłkarzy, którzy nie wygrali mundialu. Biorąc pod uwagę, że pochodził z Brazylii, a ta triumfowała najczęściej, aż trudno w to uwierzyć. Ale trochę w tym winy samego Zico. W ćwierćfinale mundialu w Meksyku w 1986 roku Brazylia remisowała z Francją 1:1. Zico pojawił się na boisku w drugiej połowie. I już po chwili, w 75. minucie, strzelał rzut karny dla Canarinhos. Posłał piłkę na dogodnej wysokości dla bramkarza Joela Batsa, a ten obronił. O awansie do półfinału decydowała w końcu seria karnych. Zico już się w niej nie pomylił, ale to nie wystarczyło mimo pudła Michela Platiniego. To Trójkolorowi zagrali w półfinale.
7. Marco Van Basten – półfinał Euro 1992
Ten rzut karny utorował drogę Danii do legendarnego zwycięstwa w 1992 roku. Ściągnięci na Euro wprost z wakacji, Duńczycy sensacyjnie triumfowali później w całym turnieju. W półfinale mogła ich zatrzymać Holandia. Decydowały rzuty karne. W drugiej serii do piłkę na jedenastym metrze ustawił wybitny Marco Van Basten. Zdecydował się uderzać w lewy róg bramki Petera Schmeichela (z punktu widzenia golkipera). To była zła decyzja. Duńczyk obronił strzał, a w kolejnych seriach nie pomylili się już ani jedni, ani drudzy. To pudło Van Basten przesądziło o porażce Oranje.
6. Gareth Southgate – półfinał Euro 1996
Futbol miał wreszcie wrócić do domu – tak śpiewali Anglicy przed Euro 1996. Po trzydziestu latach od jedynego mundialowego triumfu Synowie Albionu ponownie grali przed własną publicznością o medale. Ba, mieli zwyciężyć. Ale pozbawił ich tego obecny trener reprezentacji Anglii. W półfinale z Niemcami rozstrzygała seria rzutów karnych. Po pięć uderzeń z każdej stron nie wyłoniło finalisty. Nikt się nie pomylił. I jako jedenasty do wapna podszedł Gareth Southgate. Piłka poleciała blisko środka bramki Andreasa Koepke, a ten bez problemu ją odbił. Niemcy jeszcze nie mogli cieszyć się z awansu, ale Andreas Moeller zrobił swoje. Anglicy przez lata mówili wręcz o klątwie rzutów karnych.
5. Asamoah Gyan – ćwierćfinał mistrzostw świata 2010
Pudło, które pozbawiło w 2010 roku reprezentację Ghanę, historycznego osiągnięcia. Jako pierwszy afrykański zespół mogli awansować do półfinału mistrzostw świata. I to na afrykańskim kontynencie, bo mundial organizowało RPA. Tak stałoby się, gdyby pokonali Urugwaj. To był thriller, dramat, ale bez happy endu dla Ghany. W ostatniej minucie dogrywki piłkę lecącą do bramki ręką zatrzymał Luis Suarez. Otrzymał czerwoną kartkę, a Ghańczycy rzut karny. W 122. minucie do "jedenastki" podszedł Asamoah Gyan. I uderzył w poprzeczkę! Urugwaj przetrwał do serii karnych. W niej Gyan już się nie pomylił, za to źle strzelali jego koledzy i to rywale przeszli dalej.
4. Arjen Robben – finał Ligi Mistrzów 2011/2012
To była tragedia dla kibiców Bayernu Monachium, którzy przez cały czas wierzyli w zwycięstwo nad Chelsea. Nie dość, że w samej końcówce meczu triumf w Lidze Mistrzów na własnym stadionie Bawarczykom zabrał Didier Drogba (wyrównał na 1:1), to w dogrywce z jedenastu metrów spudłował Arjen Robben. To on, były piłkarz Chelsea, podszedł do wapna, ale wykonał karnego po prostu fatalnie. John Obi Mikel krzyczał do Holendra chwilę wcześniej: nie strzelisz, nie strzelisz. I tak się stało. Bayern ostatecznie przegrał po karnych, w których prowadził, ale dwie ostatnie serie to pudła Ivicy Olicia i Bastiana Schweinsteigera. A Robben zrehabilitował się rok później, kiedy zdobył zwycięską bramkę w finale z Borussią Dortmund.
3. Andrij Szewczenko – finał Ligi Mistrzów 2004/2005
Rzut karny szczególnie bliski naszym sercom. Historyczny mecz w Stambule, w którym Liverpool odrobił straty z 0:3. To zdecydowanie nie był wieczór Andrija Szewczenki, za to cudowny dla Jerzego Dudka. Polak najpierw zatrzymał w nieprawdopodobnych okolicznościach Ukraińca w końcówce dogrywki. Już wtedy ręce same składały się do oklasku, a napastnik Milanu nie dowierzał. Show naszego reprezentacyjnego bramkarza trwało. W serii rzutów karnych pomylił się Serginho, Dudek obronił "jedenastkę" Andrei Pirlo, a przed porażką Rossonerich mógł uratować Szewczenko. Dwa lata wcześniej to on przypieczętował triumf Milanu, pokonując z jedenastu metrów Gianluigiego Buffona. Ale w Stambule strzelił w środek, wprost w wystawioną rękę Polaka.
2. John Terry – finał Ligi Mistrzów 2007/2008
To miała być historia jak z bajki. Kapitan Chelsea daje jej upragniony, pierwszy w historii triumf w Lidze Mistrzów. Ostatnia seria rzutów karnych finału w Moskwie przeciwko Manchesterowi United. Terry szedł pewnie, poprawił jeszcze opaskę. Edwin van der Sar rzucił się w drugą stronę. Ale tego dnia w Moskwie strasznie padało. Terry podbiegł do piłki i... upadł. Anglik poślizgnął się, a piłka uderzyła w słupek. To jedno z najbardziej spektakularnych pudeł w historii piłkarskich finałów. Raz, że tak istotne dla losów, dwa, że tak absurdalne. Chelsea wytrzymała jeszcze jedną serię, ale w siódmej pomylił się Nicolas Anelka. The Blues musieli czekać cztery lata na pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
1. Roberto Baggio – finał mistrzostw świata 1994
Prawdopodobnie najsłynniejszy, bo najważniejszy przestrzelony rzut karny. Finał mistrzostw świata w Stanach Zjednoczonych, Włosi grali z Brazylią. Mecz ani dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia. Bramki Caudio Taffarela i Gianluki Pagliuki jak zaczarowane. Sytuacja Włochów w serii rzutów karnych przed uderzeniem Baggio już była mało komfortowa. W poprzedniej serii pomylił się Daniele Massaro, a Dunga pokonał Pagliukę. I Baggio, w którym cała nadzieja Azzurrich na pozostanie w grze, nie trafił nawet w bramkę. Brazylijczycy nie musieli już strzelać. Wiedzieli, że są mistrzami świata.