Ponad dwumiesięczna przerwa w rozgrywkach wpłynęła na drużyny z Bundesligi. Statystyki jasno pokazują, żę piłkarze wypadli z rytmu i trudniej znaleźć im drogę do bramki, ale za to więcej jest nieprzewidywalność i zwycięstw gości.
Bez kibiców, przy pustych trybunach, z wyraźnymi odgłosami kopanej piłki i okrzykami trenerów. Ale też z wieloma emocjami, meczami obfitujący w wiele bramek i zwrotów akcji – tak w tej chwili wygląda Bundesliga. Pewne było już przed jej wznowieniem, że pandemia odciśnie swoje piętno, a statystyki przygotowane przez portal theconversation.com tylko to potwierdzają. W jakich aspektach zmieniła się zatem piłka u naszych zachodnich sąsiadów?
Według oficjalnych danych liczonych od 2002 roku, 46 procent meczów w najsilniejszych ligach europejskich wygrywanych jest przez gospodarzy. Pandemia wytrąciła jednak atut własnego stadionu z rąk. Aktualnie w Bundeslidze zaledwie 19 procent gier kończy się zwycięstwem gospodarzy. Spadł za to współczynnnik średniej liczby goli strzelanych na mecz. Dotychczas wynosił 3,25, teraz wynosi 3,07, co oczywiście i tak jest wynikiem bardzo dobrym. Dla porównania: w Premier League wynosi 2,82.
Choć bramkarze rzadziej sięgają do siatki, to niektóre drużyny częściej przegrywają wysoko. W 224 konfrontacjach przed przerwą, 24 procent meczów skończyło się wygraną trzema golami lub więcej. Teraz wskaźnik wzrósł do 30 procent, co szczególnie zauważane jest wśród czołowych zespołów – Bayernu, Borussii, Lipska.
Generalnie aktualnie panuje w lidze spore rozwarstwienie, bo zespoły walczące o awans do pucharów znacznie rzadziej potykają się w starciach ze słabszymi niż przed pandemią.