Wszystkie rozgrywki piłkarskie na poziomie centralnym wróciły do gry. Jako ostatni na boiska wybiegli drugoligowcy. Niespodzianek nie zabrakło, bo trudno oceniać inaczej porażki Widzewa Łódź czy wysoką przegraną 1:4 Elany Toruń ze Stalą Rzeszów.
Zobacz też:Co się działo w drugiej lidze?
Druga liga wróciła do gry także dlatego, że kluby zobowiązały się do przestrzegania reżimu sanitarnego. Różnic względem wyższych poziomów rozgrywkowych nie było wiele. Puste trybuny, maseczki… Choćby na stadionie w Pruszkowie delegaci PZPN restrykcyjnie sprawdzali, kto wchodzi na stadion, a kogo na liście wstępu nie ma. Działały choćby ograniczenia dla dziennikarzy, którzy mogli znajdować się na obiekcie w ograniczonej liczbie.
– Jestem alergikiem i nosząc maseczkę, mam trudności z oddychaniem. Jako pierwszy trener, nie muszę jej jednak zakładać, ale niektórzy mają przez to problemy. Pomijam fakt, że osobom z ławki może być trudniej podpowiadać przez to kolegom na boisku. Wierzę, że w ciągu kolejnych tygodni, zgodnie z rządowymi decyzjami, obostrzenia będą coraz mniejsze – przyznaje Piotr Mosór, szkoleniowiec Znicza Pruszków.
– To nowa rzeczywistość. W hotelu w trakcie posiłków byliśmy sami. Innym gościom dostarczano jedzenie do pokojów. Unikano wszelakiego kontaktu. Najpierw na boisko wychodzili gracze jednej drużyny, a potem drugiej. Na ławce rezerwowych wszyscy mieli też zasłonięte usta – opowiada Bartłomiej Kalinkowski z Górnika Łęczna. Podobne spostrzeżenia ma Bartłomiej Urbański, gracz Pogoni Siedlce. – Przestrzegaliśmy wszystkich zasad. Pierwsi na boisko, przed rozgrzewką i meczem, wybiegała nasza drużyna. Potem był dopiero czas gospodarzy – twierdzi pomocnik.
Do startu kolejnego sezonu zostało jeszcze kilkanaście tygodni, ale i tak nie brakuje tam rumieńców. Sokół Ostróda, który przez ostatnie dni toczył medialny bój z Legią Warszawa, rozstał się z Piotrem Kołcem, grającym trenerem. Poszło o to, że w ekipie beniaminka liczono na to, że 32-latek wciąż będzie grał w piłkę. Szkoleniowiec chciał jednak skupić się na roli trenera. – Nie składałem Piotrowi żadnej przysięgi. Byłbym prymitywem, gdybym chciał szantażować zarząd. Miał wygrywać mecze jako piłkarz, pomógł mi w Wejherowie, tu było już gorzej, a z trenowaniem… Niech sam spojrzy w lustro i oceni czy dał radę. Jesteś taki dobry, jak twój ostatni mecz. Było jedenastu wirtuozów Sokoła, wypoczętych, a potem przegraliśmy z Lechią Tomaszów grając z przewagą jednego zawodnika – twierdzi Jarosław Kotas, który pełni w Ostródzie rolę dyrektora sportowego.
– Nie wiem, kiedy takie zdanie powiedziałem Piotrowi… Rozumiem jego rozgoryczenie. Mijaliśmy się, nie przywitał się, choć rozumiem, że nie można teraz dłoni podawać. Towarzyszą mu emocje, rozgoryczenie, a takie zdanie nie byłoby fair wobec kibiców i sponsorów. Miał grać w piłkę, a nie stać przy ławce. Jak to się stało dwukrotnie, to dwa razy przegraliśmy i straciliśmy wtedy sześc punktów. Jakby tak nie było, to nie byłoby dziś tematu Legii. Jeśli Sokół nie radzi sobie w meczach u siebie, kiedy trener ma się wykazać, a nie wychodzi… To była obawa zarządu przed tym, że skoro nie radzi sobie w trzeciej lidze, to tak może być też w drugiej. Nie dał rady pokonać tych, którzy klepią biedę. Wierzę, że ochłonie, przemyśli i stwierdzi, że mocno pomogłem mu w Ostródzie, gdzie mógł zaistnieć – ocenia Kotas, który przyznał, że poszukuje już nowego szkoleniowca. Powstała choćby lista kandydatów, w której konstruowaniu pomógł Dariusz Pasieka, który odpowiada za szkołę trenerów PZPN w Białej Podlaskiej.
– To piłka nożna, a nie kółko wzajemnej adoracji. Takie rozmowy zapewne, także ze mną, byłyby przeprowadzone, bo kontrakty są do końca czerwca. Awans był celem, choć nie w takim stylu. Wiele osób w Ostródzie wydaje pieniądze na futbol. Nasza współpraca nie podobała się zarządowi, bo liczyliśmy na lepsze wyniki i inny styl gry. Rozwinięto nam perskie dywany, a my zawiedliśmy, a do tego jest zgrzyt z Legią. Ale dostaliśmy informację, że jesteśmy już w drugiej lidze, niektórzy gracze już rozstali się z klubem, bo wiedzą, że nie da się wyżyć z drugoligowej piłki. Rozmowa była też z trenerem Kołcem, który był namawiany przeze mnie, by walczyć o drugą ligę. Nie miał wtedy nawet licencji UEFA A. Chciałem go wprowadzić w seniorską piłkę, a potem dostał sto procent władzy. Miał możliwość przygotowania zespołu zimą, ale zaczęliśmy od porażki, zdobyliśmy mało punktów i zarząd zdecydował, że w ten sposób, w wymarzonej drugiej lidze, nie chcemy być chłopcami do bicia. Nie zdziwi mnie, jeśli moja umowa też nie zostanie przedłużona. Nie doszukiwałbym się sensacji, bo skończył się jego kontrakt w roli grającego trenera. Nie chciał dalej występować i akceptuję to, bo zna najlepiej swój organizm. Ale nie stać nas, by zatrudniać go tylko jako trenera. Wiele w Ostródzie robiliśmy po partyzancku. Mieliśmy zbyt wiele porażek, remisu, za to nie mieliśmy stylu gry. Uznano, że w ten sposób nie damy radę zdobyć nawet kilku punktów w lidze. Samemu Kołcowi rok pracy w takich warunkach na pewno wiele dał. Nie powinien być niezadowolony. Myślę, że ma teraz na tyle doświadczenia, że może walczyć o awans z kolejnym trzecioligowcem. Jest dopiero na początku kariery trenerskiej – kończy Kotas.
”W związku z wydaniem Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 29 maja nie istnieją obecnie żadne prawne ograniczenia, uniemożliwiające rozegranie meczu pomiędzy OKS Sokołem Ostróda a Legią II przed upływem pierwotnie wyznaczonego terminu zakończenia sezonu rozgrywkowego 2019/2020. Jednocześnie, klub zwrócił się do Komisji z wnioskiem o pilne wyznaczenia nowego terminu rozegrania zaległego spotkania, niezbędnego do sportowego rozstrzygnięcia kwestii awansu do II ligi z rozgrywek III ligi grupy 1.
Klub podkreśla, że uchwała Zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej z dnia 18 maja br. została podjęta przedwcześnie, z rażącym naruszeniem obowiązujących regulacji Polskiego Związku Piłki Nożnej i wierzy, że Komisja ds. Nagłych PZPN stanie na straży integralności rozgrywek piłkarskich rozgrywanych w Polsce, a także zasad fair play oraz prymatu rywalizacji sportowej nad decyzjami organizacyjnymi wojewódzkich związków zapadających przy „zielonym stoliku”. Wniosek został poparty m.in. przez Mazowiecki Związek Piłki Nożnej” – ogłosiła Legia w oświadczeniu.