{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Król Robert Lewandowski i zdolne małolaty. Alfabet sezonu 2019/20 Bundesligi
Maciej Wojs /
Sezon 2019/20 Bundesligi za nami! Ze względu na pandemię koronawirusa, był to sezon wyjątkowy. W naszej pamięci pozostanie jednak nie tylko widok pustych trybun i zawodników w maseczkach, ale i o wiele, wiele więcej. Zapraszamy na alfabet minionych już rozgrywek Bundesligi.
A jak asystent
Jakiś czas temu wydawało się, że w Bayernie nie ma już dla niego miejsca, ale w tym roku zadał temu kłam. Thomas Mueller ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w karierze. Może nie strzelał tyle, ile przed laty, ale doskonale odnalazł się w roli asystenta. W kończącym rozgrywki meczu z Wolfsburgiem zanotował zresztą 21. asystę w sezonie i pobił dotychczasowy rekord Kevina de Bruyne.
B jak brutal
Skoro już przy rekordach jesteśmy, to nie sposób nie wspomnieć o innym, tym bardziej "polskim". Otóż zawodnikiem z największą liczbą żółtych kartek otrzymanych w jednym sezonie, był dotychczas Tomasz Hajto. Jego wynik z sezonu 1998/99 – szesnaście żółtych kartek – przetrwał do połowy czerwca 2020, a pobił go pomocnik Paderborn Klaus Gjasula. Albańczyk był karany aż siedemnaście razy w 29 meczach.
C jak cele
W roli głównej Rafał Gikiewicz. Przed startem sezonu bramkarz Unionu Berlin opublikował na Twitterze zdjęcie ze swoimi celami na nadchodzące rozgrywki. Dwa najważniejsze – utrzymanie Unionu w lidze i osiem występów z czystym kontem – udało mu się osiągnąć. W sezonie 2020/21 będzie spełniał nowe cele już w barwach Augsburgu.
D jak Duesseldorf
A dokładnie Fortuna Duesseldorf, czyli największy przegrany finiszu sezonu w Bundeslidze. To niesamowite, ale pomiędzy 21. a 33. kolejką, zespół Dawida Kownackiego pozostawał poza strefą spadkową, a i tak nie zdołał się utrzymać. Na (marne) pocieszenie: do "osiągnięcia" z sezonu 2012/13 było Fortunie daleko – wtedy spadła do 2. Bundesligi, choć była poza strefą spadkową od 1. do 33. kolejki.
E jak Erling Haaland
Cóż to było za wejście do Bundesligi! Norweg pojawił się w Borussii Dortmund w połowie stycznia i w ciągu pierwszych niespełna dwóch godzin gry zdobył... siedem bramek. Choć na finiszu sezonu nie był już tak skuteczny, jak przed pandemią koronawirusa, to i tak jego liczby – 13 bramek i trzy asysty w 15 meczach – robią wrażenie.
F jak Flick
Hans-Dieter "Hansi" Flick, a innymi słowy – cudotwórca. Tak, tak – to on odmienił Bayern i uratował sezon, który przed zwolnieniem Niko Kovaca wydawał się spisany na straty. Pod jego wodzą bawarczycy zachwycali cały świat: z 31 spotkań wygrali aż 28, strzelając przy tym ponad trzy gole na mecz. Sam Flick, początkowo zatrudniony jako trener tymczasowy, zapracował zaś na umowę do 2023 roku.
G jak gol, gol, gol!
To był sezon, w którym kibice śledzący Bundesligę nie mogli narzekać w trakcie spotkań na nudy – średnio padało bowiem aż 3,21 gola na mecz i był to najlepszy wynik od ponad 30 lat. Ostatni lepszy rezultat zanotowano w sezonie 1986/87, gdy średnio zdobywano 3,24 bramki na spotkanie.
H jak HahahaSV
Co prawda to historia tylko pośrednio związana z Bundesligą, ale warta jest swego miejsca w naszym zestawieniu. Jeszcze w sobotę Hamburger SV miał szanse na to, by znaleźć się w barażach o miejsce w Bundeslidze. Wystarczyło pokonać w niedzielę przeciętne SV Sandhausen i liczyć na to, że pewna już awansu Arminia zatrzyma trzecie w tabeli Heidenheim. Zespół z Bielefeld swoje zadanie wykonał – wygrał bowiem aż 3:0. HSV zaś zaliczyło kolejny w ostatnich latach blamaż – na własnym boisku poległo aż 1:5. To tyle, jeśli chodzi o powrót do Bundesligi...
I jak Iniemamocny
To miał być jego ostatni sezon, miał kończyć karierę, ale zostanie jeszcze (przynajmniej) na rok. Łukasz Piszczek przedłużył w maju umowę z Borussią do końca czerwca 2021. W Dortmundzie zapracował już na status legendy – i to wszystko, przechodząc szaloną drogę od napastnika do stopera.
J jak Jadon Sancho
Był Haaland, był Piszczek, pora na Jadona Sancho. To właśnie 20-latek był bezsprzecznie tym graczem, który spośród wszystkich zawodników Borussii Dortmund przykuwał największą uwagę. Trudno jednak, by było inaczej – 32 mecze, 17 bramek, 17 asyst i kolejka chętnych, by podkraść BVB młodego Anglika. Oj, czujemy, że w Dortmundzie solidnie na nim zarobią.
K jak Kownacki
Sezon do zapomnienia – tak rozgrywki 2019/20 może traktować Dawid Kownacki. Po dość przyzwoitym półrocznym wypożyczeniu z Sampdorii do Fortuny, polski napastnik mógł mieć spore oczekiwania względem przenosin do Duesseldorfu na stałe. Tym bardziej, że klub zapłacił za niego rekordowe 7,5 mln euro. Skończyło się na kontuzji kolana, 20 meczach bez gola i spadku do 2. Bundesligi...
L jak Lewandowski
Na przeciwnym biegunie względem Kownackiego był Robert Lewandowski. Cóż można napisać o kapitanie naszej reprezentacji? 34 gole, piąta korona króla strzelców, nominacje do nagrody dla najlpszego zawodnika ligi i miejsce w drużynie sezonu niemal każdego portalu i dziennika w Niemczech. Sezon 2019/20 był jego sezonem.
M jak małolaty
Erling Haaland, Jadon Sancho, ale i Kai Havertz oraz Alphonso Davies – Bundesliga stała w tym sezonie młodymi talentami. A w kolejce, by podbić nie tylko ligę, ale i Europę są już kolejni, jak choćby Joshua Zirkzee i Youssoufa Moukoko.
N jak niewypał
Wielkie oczekiwania mieli względem wypożyczenia Philippe Coutinho z Barcelony szefowie i kibice Bayernu Monachium. Tak jak wielkie były oczekiwania, tak wielki był też zawód. Brazylijczyk nie odnalazł się w Niemczech, a szkoda, bo wydawało się, że będzie idealnym zawodnikiem dla bawarskiej drużyny. W 33 meczach we wszystkich rozgrywkach zdobył dziewięć bramek i asystował przy ośmiu golach. Mało jak na gracza tego kalibru.
O jak odkrycie
Sancho, Havertz czy Davies? Praktycznie każdy z nich mógłby kandydować do miana odkrycia sezonu. My stawiamy na Kanadyjczyka z Bayernu. Sezon temu był co najwyżej rezerwowym, przegrywającym rywalizację o miejsce w składzie ze starzejącym się Franckiem Riberym. Po przesunięciu do defensywy, stał się nie tylko najlepszym lewym obrońcą ligi, ale i Europy. No i zapracował na przydomek "Struś pędziwiatr".
P jak pandemia
Wstrzymanie rozgrywek, a później długa walka o powrót na boiska – ze względu na pandemię koronawirusa, sezon 2019/20 był wyjątkowy. Kwarantanna dla wszystkich graczy i członków sztabów drużyn, liczne testy, maseczki, wywiady na odległość i brak fanów – przynajmniej tych prawdziwych, nie kartonowych – na trybunach. Wszyscy w Niemczech zapamiętają te rozgrywki na długo.
R jak rekordy
Rekord asyst Thomasa Muellera, rekord żółtych kartek Klausa Gjasuli, ale też trzecia liczne rekordy Roberta Lewandowskiego – od trzeciej z rzędu korony króla strzelców, poprzez największą liczbę meczów ze zdobytym golem (25, poprzedni najlepszy wynik – 23). Bayern strzelał zresztą aż miło – koniec końców bawarczycy dobili do 100 bramek w sezonie.
S jak Schalke
W sezonie 2017/18 klub z Gelsenkirchen zdobył wicemistrzostwo Niemiec, ale od tego czasu zawodzi. Finał tego sezonu był zresztą kompromitacją klubu na wszystkich płaszczyznach. Zawodnicy grali jakby za karę, śrubując serię 16 meczów z rzędu bez triumfu, zadłużony na 200 mln euro klub postanowił nie oddawać kibicom pieniędzy za zwrócone przez nich bilety, a najbardziej zagorzali sympatycy zorganizowali protest, chcąc odwołać urzędującego prezesa Clemensa Toenniesa. Nie jest łatwo być kibicem Schalke...
T jak Torschützenkönige
Czyli król strzelców. Tym po raz piąty w karierze, a trzeci z rzędu został Robert Lewandowski. 34 bramki, które zdobył polski napastnik, to najlepszy wynik strzelecki od 1977 roku – wtedy dokładnie tyle samo trafień zanotował Dieter Mueller.
Czytaj też:
Spadek zamiast pucharów? Kataklizm Werderu Brema
U jak ucieczka
Było już o największym przegranym ostatniej kolejki sezonu (Fortuna Duesseldorf), pora na największego wygranego – to oczywiście Werder Brema, który rzutem na taśmę uchronił się przed bezpośrednim spadkiem. Byli mistrzowie Niemiec nie są jeszcze pewni utrzymania – przed nimi barażowy dwumecz z Heidenheim – ale i tak w minioną sobotę kibicom z Bremy spadł kamień z serca.
W jak Werner
Sezon 2019/20 był ostatnim – przynajmniej na razie – sezonem Timo Wernera w Niemczech. Napastnik RB Lipsk podpisał kilka dni temu wieloletnią umowę z Chelsea. Czy to dobry ruch? Pokaże czas. Jego wyjazd jest jednak dla całej ligi sporą stratą.
Z jak złoty chłopiec
Skoro nie będzie już Wernera, oczy niemieckich fanów będą skupione na innym młodym niemieckim piłkarzu. Sezon 2019/20 był w karierze Kaia Havertza przełomowy. "Jest hybrydą Mesuta Oezila i Michaela Ballacka" – mówią o nim eksperci, a inni podkreślają: "to złoty chłopiec niemieckiego futbolu". Potwierdzenie dostaliśmy na wiosnę, gdy 21-latek zdobył 10 bramek i asystował przy pięciu. Pytaniem pozostaje tylko, jak długo zdołają zatrzymać go w Niemczech?