{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Michael Mifsud. Maltański komar, który pokąsał United, na pożegnanie poprawił rekord
Jakub Pobożniak /
Choć ma tylko 164 centymetry wzrostu jest największym piłkarzem w historii kraju. Ego też ma największe. Ma jednak do tego powody. To on w pojedynkę ośmieszył Manchester United, z którego kiedyś wyrzucono go po testach. To on niemiłosiernie kręcił Gerardem Pique, dzięki czemu zyskał przydomek "mniejszy Messi". W końcu to on jest i przez długi czas zostanie rekordzistą państwa pod względem strzelonych goli w kadrze. W środę reprezentacyjną karierę zakończyła legenda maltańskiej piłki – Michael Mifsud. 143-krotny kadrowicz na pożegnanie strzelił gola Liechtensteinowi.
Czytaj też: Liechtenstein. Tam, gdzie piłkarz amator zarobi więcej od profesjonalisty
Czytaj też:

San Marino. Tytani zwykle przegrani
Reprezentacja Malty przed laty znana była z tego, że na jej stadionie narodowym... nie było trawy. W 1980 roku przekonała się o tym reprezentacja Polski, która tuż po słynnej "aferze na Okęciu" wyleciała na mecz eliminacji mistrzostw świata. Na obiekcie w Gżirze murawa przypominała klepisko, natomiast trybuny były zbudowane z kamienia. Po drugim golu, strzelonym przez Leszka Lipkę fragmenty obiektu zaczęły być rzucane w biało-czerwonych. Piłkarze schronili się... na środku boiska – tam kamienie nie dolatywały. Sędzia meczu już nie wznowił i do dziś pozostaje to jedyne spotkanie, które Polska wygrała w mniej niż dziewięćdziesiąt minut.
Nieco ponad cztery miesiące później miejscowość obok, w Piecie, przyszedł na świat Michael Mifsud. Niepodległa od 21 września 1964 roku Malta na koncie miała wówczas pięć zwycięstw w 47 spotkaniach. Dwa z Libią, jedno z Kanadą, Tunezją i Grecją. Poza tym ostatnim nie były to zaskoczenia. Najlepsze dla kadry miało dopiero nadejść, wraz z pojawieniem się w niej mikrego młokosa. Mifsud zmienił ówczesną legendę kadry i idola, Gilberta Agiusa. Przez kilka lat mogli grać razem, jeśli trenerzy decydowali się na ustawienie z dwójką napastników. Później uczeń przerósł mistrza. I to bardzo. Agius w 120 meczach strzelił ledwie osiem goli, co i tak jak na Maltę było dużym osiągnięciem. Mifsud – jak na razie – zatrzymał się na 142 spotkaniach i 41 trafieniach.
Did you know? �� Michael Mifsud was only 1️⃣8️⃣ when he made his senior ���� debut �� Can you name the match? #nationalteam #legend #greatcareer #UnitedForMalta
Opublikowany przez Malta Football Association - 1900 Niedziela, 8 listopada 2020
Nim jednak mierzący 164 centymetry wzrostu piłkarz trafił do kadry, po świetnych występach w Sliema Wanderers pojawił się w Manchesterze. Na testy zaprosił go sam Sir Alex Ferguson. W 1999 roku, tuż po zdobyciu Ligi Mistrzów przez Czerwone Diabły, którym kibicuje większość Maltańczyków, w lokalnych mediach gruchnęła wieść, że ich barwy zasili rodak. To się jednak nie udało. Mifsud został odrzucony ze względu na warunki fizyczne. Nie trafił nawet do klubowej akademii. Zemścił się za to osiem lat później.
Zamiast do Manchesteru, Mifsud wrócił do kraju, gdzie w trakcie dwóch sezonów strzelił 51 goli. Wiadomo było, że taki talent w końcu opuści małą wyspę i ligę, która także była zdecydowanie za mała. Padło na 1. FC Kaiserslautern, czyli niemieckie... Czerwone Diabły. W nich Maltańczyk pukał do bram pierwszego zespołu. Miał stworzyć duet z Vratislavem Lokvencem, ale ze składu wygryzł go... Miroslav Klose. Na osłodę Mifsudowi zostało seryjne strzelanie goli w rezerwach i miano pierwszego Maltańczyka z trafieniem w Bundeslidze. Licznik zatrzymał się na dwóch golach – w meczach z Hansą Rostock i Wolfsburgiem. W kraju i tak doceniono te statystyki – Mifsud po raz pierwszy został sportowcem roku na Malcie. Później tę statuetkę zdobywał jeszcze kilka razy.
Nieudana przygoda w Niemczech nie oznaczała końca zagranicznych wojaży piłkarza, którego występy trafiały na pierwsze strony lokalnych gazet. Nagle Malta zaczęła interesować się ligą... norweską, a Lillestroem stało się klubem, którego grę obserwowano z taką uwagą, jak ulubione zagraniczne zespoły na archipelagu: Manchester United i Juventus. Po trzech sezonach Lillestroem poszło w odstawkę. W Norwegii Mifsud wypromował się do ligi, która z natury była znacznie bliższa rodakom – Championship. Coventry City stało się domem Maltańczyka. A niziutki piłkarz mimo typowej angielskiej młócki na zapleczu Premier League radził sobie nadspodziewanie dobrze. Podobnie było w pucharach.
Traf chciał, że już w pierwszym roku gry w Coventry w Pucharze Ligi Angielskiej klub Maltańczyka trafił na Manchester United. Zemsta wisiała w powietrzu. I była nadspodziewanie słodka. Mifsud przy niemal pełnym Old Trafford dwukrotnie pokonał Tomasza Kuszczaka, raz trafił też piętą z kilkunastu metrów w słupek. Coventry wygrało 2:0 i awansowało dalej. Alex Ferguson znalazł winnego. Był nim wielokrotnie ośmieszany Gerard Pique, który później zbyt wiele się już w Czerwonych Diabłach nie nagrał. Z perspektywy lat na powrót do Barcelony jednak nie mógł narzekać. A przyczynił się do tego piłkarz, którego włoska prasa po meczu okrzyknęła "maleńkim Messim z Malty". Ferguson określił go inaczej. – Pokąsał nas mały komar – przyznał. Do Mifsuda przylgnął pseudonim "Mosquito".
Mifsud uwierzył w swoje możliwości. Aż za bardzo. Pomógł też w tym historyczny wyczyn w reprezentacji. W swym 43. meczu w karierze napastnik strzelił pięć goli Liechtensteinowi, a Malta odniosła trzecią wygraną z mikrusem w składzie. Po powrocie ze zgrupowania, w Coventry czekała na niego... ławka rezerwowych. Obrażony Mifsud grał coraz mniej i coraz gorzej, aż trafił na wypożyczenie do Barnsley. Po nim powrócił do Coventry, ale to już nie było to samo. Umowa wygasła, a nie mający lepszych ofert gracz wrócił na Maltę. Wygrał ligę i liczył na zagraniczny transfer. Ten nie nadszedł.
Mifsud konsekwentnie odrzucał jednak oferty będąc zbyt pewnym siebie i został na lodzie. Tak było jeszcze później trzy razy. Potem lawirował między Valletta FC, Birkirkarą i... Melbourne Heart z Australii. Przed obecnym sezonem przeszedł do Sirens FC i zapowiedział koniec kariery po zakończeniu rozgrywek.
Nawet mimo okresów braku przynależności klubowej Maltańczyk grał dla kadry. I strzelał jak na zawołanie. Największy popis dał w 2012 roku, zapewniając reprezentacji trzy zwycięstwa z rzędu, w każdym z meczów zdobywając dublet. Ofiarami były: Liechtenstein, Luksemburg i San Marino. To właśnie Liechtenstein jest kadrą, której strzelił najwięcej goli, bo aż siedem. Pożegnanie w takim spotkaniu miało dać szansę na poprawienie dorobku strzeleckiego.
Ostatniego gola "Mosquito" strzelił w 2018 roku, kąsając Wyspy Owcze. Tego występu nie chciałby jednak zapamiętać. To wtedy stał się pierwszym reprezentantem Malty, który przegrał w kadrze 100 spotkań. Tu licznik zatrzymał się na 106. Do tego doliczyć trzeba 17 wygranych i 19 remisów. Największymi triumfami były te z Węgrami (2:1 w 2006 roku) i Ukrainą (1:0 w 2017 roku).
W dwunastu z siedemnastu triumfów to właśnie Mifsud wpisywał się na listę strzelców. Do meczu z Liechtensteinem łącznie zdobył 41 goli, co czyni go najskuteczniejszym piłkarzem w historii Malty. I to o dwie długości. Co ciekawe, mimo grania dla kopciuszka Mifsud ma więcej bramek niż Gareth Bale, Radamel Falcao czy Gheorghe Hagi, a więc najlepsi strzelcy Walii, Kolumbii i Rumunii – kadr wielokrotnie mocniejszych.
Jeden gol więcej pozwoliłby Mifsudowi zrównać się z Alexandrem Freiem ze Szwajcarii i Olegiem Błochinem, który po dziś dzień dzierży najlepszy wynik w historii Związku Radzieckiego i Rosji. Mały "Komar" z wyspy wielkości Krakowa z wynikiem takim jak największy kraj świata? To stało się już w 5. minucie meczu z Liechtensteinem! "Komar" wymanewrował obronę gości i z bliska mierzonym strzałem pokonał Thomasa Hobiego i utonął w objęciach kolegów. W taki sposób żegnają się tylko legendy.
What a start 👍 Michael Mifsud gives Malta 🇲🇹 the lead in his 143rd and final appearance ⚽️🔝 #legend #unitedformalta 📸 Domenic Aquilina @malta_falcon
Opublikowany przez Malta Football Association - 1900 Środa, 11 listopada 2020