Przejdź do pełnej wersji artykułu

Prawie 400 milionów i... walka o utrzymanie. Dramat Herthy BSC

Krzysztof Piątek miał być jedną z gwiazd Herthy BSC (fot. Getty Images) Krzysztof Piątek miał być jedną z gwiazd Herthy BSC (fot. Getty Images)

Dwa lata temu inwestor Lars Windhorst zaczął finansować działania Herthy BSC. Według najświeższych sprawozdań, do których dotarł "Bild", przelał już na konto klubu prawie 400 milionów euro. Sęk jednak w tym, że zespół walczy w tym sezonie o utrzymanie...

"LEWY" PRZEŚCIGNIE MUELLERA? NIEMCY PRZEPROWADZILI SYMULACJĘ

Czytaj też:

Robert Lewandowski i Benjamin Stambouli (fot. Getty Images)

Nie da się ich... lubić. Schalke 04 na drodze do 2. Bundesligi

Tęsknota za wielkim futbolem w stolicy Niemiec jest wyczuwalna od dawna. Kiedyś Hertha grywała w europejskich pucharach i choć sporadycznie gościła renomowanych rywali z innych krajów, to jednak cały czas aspirowała do utrzymania miejsca w czołówce. Ostatnia dekada to jednak błąkanie się między pierwszą i drugą ligą, totalne przeciętniactwo i brak wizji na poprawę sytuacji. Wszystko zmienić miało się latem 2019 roku, gdy do drzwi prezesów zapukał Windhorst i postanowił inwestować prywatne środki w rozwój zasłużonego klubu.

44-letni biznesmen w trakcie pierwszych sześciu miesięcy wykupił 49,9 procent udziałów w spółce za 224 miliony euro. Plany miał wtedy niezwykle ambitne, chętnie udzielał wywiadów, nie skąpił grosza i opowiadał o "Big City Club", jakie powstanie na Olympiastadion. Hertha miała wkrótce stać się tak potężną machiną finansowo-sportową, jak inne zespoły z europejskich stolic – Paris Saint-Germain, Chelsea czy nawet Real Madryt.

Ambitny inwestor nie zamierzał na wspomnianej ćwierci miliarda poprzestać. W 2020 roku przelał na konto klubu 64,5 miliona euro i zobowiązał się, by do końca czerwca już tego roku przelać kolejne 85,5 miliona. Daje to łącznie 374 miliony, jakimi zasilony zostanie budżet Starej Damy w raptem dwa lata. Dzięki tak agresywnej polityce udało się sfinansować kilka transferów, na które jeszcze kilkadziesiąt miesięcy temu Herthy nie byłoby stać. 25 milionów kosztował Lucas Tousart z Lyonu, 24 Krzysztof Piątek z Milanu, 20 Dodi Lukebakio z Watford, 18 Matheus Cunha z Lipska, 15 Jhon Cordoba z FC Koeln, a było jeszcze kilka wzmocnień za nieco mniejszą sumę. Tak czy owak, wszystkie te transfery składały się na potężne wydatki stołecznych.

Czy w zamian w Berlinie otrzymali jakość piłkarską? Otóż nie. Gdy Windhorst zaczynał działać w Starej Damie, ta miała za sobą sezon ukończony na 11. miejscu w Bundeslidze. Niespełna dwa lata później plasuje się na 15. lokacie i jej kibiców czeka nerwowa wiosna. Piłkarze Pala Dardaia mają bowiem identyczną liczbę punktów, co Arminia Bielefeld ze strefy barażowej, ale przy tym jeden mecz rozegrany więcej. Do końca sezonu pozostało co prawda 11 kolejek, lecz trudno wykluczyć scenariusz, w który berlińczycy mieliby walczyć w dodatkowym dwumeczu o prawo pozostania w elicie. Cóż, jak widać pieniądze to nie wszystko, o czym zresztą lata temu przekonał się również RB Lipsk...

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także