Upadek Daniela-Andre Tande w Planicy przypomniał, jak skrajnie trudną dyscypliną sportu są skoki narciarskie. Choć FIS zrobiła wiele dla poprawy bezpieczeństwa, wstrząśnienia mózgu, złamania kręgosłupów i kalectwo to nadal część tej gry. – Po upadku najlepiej jest od razu wrócić na skocznię i zapomnieć – mówią zawodnicy. Tylko że czasami po prostu się nie da. Już nigdy.
Jan Mazoch stwierdził, że po tym, co przeżył w Zakopanem w 2007 roku, otrzymał znak, aby jednak na skocznię nie wracać. Andreas Stjernen po paskudnym wypadku w Lahti zakończył karierę, w ogóle nie wybierając się na loty. Opuścił Vikersund i Letalnicę, mimo że oba miejsca kochał. Lukas Mueller i Nick Fairall może i chcieliby jeszcze poskakać pomimo traumatycznych wspomnień, ale to niemożliwe, będąc przykutymi do wózków. Zdzisław Hryniewiecki przez kraksę stracił zdrowie, medal igrzysk w Squaw Valley, a na koniec z żalu odebrał sobie życie. Skoki narciarskie – tak magiczne i tak straszne zarazem teraz w Słowenii znowu pokazały swoje najpaskudniejsze oblicze.
Upadł Daniel, upadali inni. Ból to nieodłączny element skoków
Czwartek na Letalnicy zaczął się jako dzień festynu, a skończył jako dzień ciszy. I chociaż świeciło piękne słońce, to to jakby zaszło, gdy Daniel Andre-Tande rozbił się o bulę największej skoczni świata.
– Nie, to nie warunki. Nie mogłem przestać myśleć o tym, co się z nim stało. To mój najlepszy kolega, brakuje słów – tłumaczył swój słaby skok w konkursie Halvor Egner Granerud.
Rozmowa @FilipCzyszanows z dyrektorem norweskiej kadry, który wie dużo o stanie zdrowia Tandego. Widać jak wiele @clabban kosztowały ostatnie godziny. @Norskijump#skokoholicy #skijumpingfamilyhttps://t.co/QNrebLzsfl
— Mateusz Leleń (@LelenMat) March 25, 2021
Szybko wrócić i skoczyć – to wariant najlepszy
Eva Pinkelnig jesienią ubiegłego roku upadła w treningu tak, że przebiła śledzionę. Mówili, że nie skoczy już nigdy. Thomas Diethart w krótkim czasie dwukrotnie masakrował sobie twarz do tego stopnia, że w końcu uznał, iż skoki są nie na jego siły. Eva po paru tygodniach skakała na MŚ w Oberstdorfie. Ale to żadna ujma dla Thomasa, każdy taki wypadek przyjmuje inaczej.
– Po swojej kraksie skakałem w ortezach – wspominał Pękala w rozmowie z Filipem Kołodziejskim. I dodawał, że to nic, bo Morgensternowi zdarzało się skakać z ręką w gipsie. To było przed Soczi. Narty pomagali mu wkładać koledzy z reprezentacji. Austriak wrócił szybko na skocznię po kraksie w Titisee, żeby nie czuć strachu. Podobnie po dużo straszniejszym wypadku na Kulm. Motywowała go wówczas chęć wyjazdu na igrzyska. – To sport psychiki i głowy. Po upadku trzeba jak najszybciej wrócić na skocznię, żeby przełamać strach. Kiedy ja pierwszy raz ponownie usiadłem na belce, cały się trząsłem. Ale tak było trzeba – zaznaczał Pękala.
Dawid Kubacki po 2014 roku i przygodach w Niżnym Tagile od razu pojechał na następne zawody.
– No jest trochę szok, nie powiem. Trochę d... pobolała, ale co, trzeba się otrzepać, sprawdzić, czy wszystko działa, a potem z powrotem na skocznię. Najlepiej o tym nie myśleć – mówił. Tylko że on akurat rewelacyjnie wybronił się z krytycznej sytuacji. Podmuch wiatru rozhuśtał mu narty w powietrzu, a w końcu – tak jak Tande – jedną zabrał w dół. Przy prędkości 100 km/h spadł z wysokości, ale w międzyczasie zdążył jeszcze obrócić się na plecy. I co kluczowe – spojrzeć w górę, czy po śniegu w jego stronę nie sunie wypięta narta.
O tym, jak to ważne, przekonał się w 1987 roku na Letalnicy Frederic Berger. Nie on pierwszy i nie ostatni zmierzył się z takim bólem, ale dziś trenerzy w klubach od razu uczulają dzieci na tego typu zachowania. Tande, który przed upadkiem wiedział już, że nie wyprowadzi nart do pozycji V, instynktownie złożył ręce do klatki piersiowej. Nie dlatego, że widział, jak robią to w telewizji. To musiało być jego własne doświadczenie po kilkunastu latach codziennych treningów. Upadek w Planicy u 27-latka nie miał prawa być jego pierwszym w życiu.
Wariant drugi to nie skoczyć już nigdy więcej
– Mamy nadzieję, że Daniel szybko wyzdrowieje i będzie chciał jeszcze wrócić do skoków – Clas Brede Brathen wypowiadał w czwartek te słowa ze łzami w oczach. Bo wie, że tylko część takich historii kończy się happy endem. To tutaj w Planicy 14 lat temu brutalnie skończyła się kariera skokowa Primoża Roglica. Słoweniec miał 18 lat, dopiero zaczynał w wielkich skokach. I zamiast odkrywać mit o lataniu – tak żywy w jego ojczyźnie – doznał wstrząśnienia mózgu, połamał kości twarzy i na całe życie nabył strach. Chociaż po rehabilitacji startował jeszcze przez trzy sezony, nigdy nie wyzbył się obaw i asekuracyjnego podejścia do lotu. W końcu uznał, że to nie dyscyplina dla kogoś z wewnętrznymi blokadami.
Dwa miesiące wcześniej to samo spotkało w Zakopanem Jana Mazocha. Jemu decyzja o rzuceniu nart zajęła jeszcze mniej czasu.
Najgroźniejsze upadki w Planicy:
— Patryk Pancewicz (@PatrykPancewicz) March 26, 2021
➡️ 1999 Walerij Kobieliew ����
➡️ 2001 Robert Kranjec ����
➡️ 2002 Tomasz Pochwała ����
➡️ 2007 Primoż Roglić ����
➡️ 2021 Daniel Andre Tande ����
Pierwsza czwórka wróciła potem do sportu i za powrót Norwega też trzymam kciuki. #skijumpingfamily
1
1749.3
2
1720.2
3
1707.2
4
1680.6
5
1673.1
6
1484.1
7
1458.0
8
1350.9
9
561.6
10
551.6
459.1
454.8
444.1
443.6
433.5
430.1
418.3
418.2
417.7
10
409.4
11
409.1
12
408.7
13
404.1
14
401.1
398.4
16
397.7
17
397.5
394.5
19
392.7
20
389.6
21
389.4
22
387.7
386.4
24
386.2
381.5
26
377.7
374.0
372.6
29
365.0
30
363.6
231.1
228.9
226.0
225.7
225.5
225.3
225.0
218.2
214.6
212.4
212.0
12
211.6
13
211.0
14
210.0
15
209.1
208.5
205.8
18
205.3
19
202.9
20
202.5
21
202.1
22
201.2
23
197.0
196.7
25
196.4
195.0
27
193.6
193.4
193.2
191.5
1
813.4
2
809.3
3
802.5
4
762.1
5
699.9
6
681.3
7
667.2
8
601.6
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
1
543.5
2
539.5
3
535.4
4
507.2
5
471.2
6
453.5
7
445.8
8
412.2
9
383.9
10
382.6
11
382.3
12
380.8
13
178.5
14
163.0
15
153.6