Nie chciała być zakładniczką stereotypów. Pani mechanik? Nie powinnaś. Kulturystyka? Tylko dla facetów. A boks? Nie i długo, długo nie. Porady życzliwych miała za nic, a w sobotę stanie przed szansą zostania mistrzynią świata federacji WBA. Nieźle, jak na pracującą w liceum nauczycielkę matematyki. Australijka Ebanie Bridges, jak sama podkreśla, kobiecość przekuła w swój atut, z którego korzysta w męskim z pozoru świecie. Więcej o boksie zawodowym w magazynie "Ring" (czwartek, 21:45) w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej.
W sobotę w Londynie niepokonana Ebanie Bridges (5-0, 2 KO) zmierzy się z Brytyjką Shannon Courtnenay (6-1, 3 KO). Zwyciężczyni zgarnie pas mistrzyni świata World Boxing Association w kategorii koguciej. Do tej pory zawodniczka z Nowej Południowej Walii w Australii była znana głównie z barwnych wypowiedzi i odważnych strojów. Wkrótce mamy poznać jej prawdziwą wartość sportową.
Kobieta... renesansu
Bridges zawodowo boksuje od 2019 roku. Do tej pory nie stoczyła jednak żadnej znaczącej walki, cierpliwie czekając na swoją szansę. Ma za sobą debiut w Stanach Zjednoczonych, a w ostatnim pojedynku sięgnęła po tytuł krajowej mistrzyni, punktując Carol Earl. Sport w jej życiu od lat odgrywa fundamentalną rolę, bowiem wcześniej zajmowała się kulturystyką. Z uszczypliwością mężczyzn kategoryzujących dyscypliny na te mniej lub bardziej kobiece zmagała się od dłuższego czasu. Niewiele sobie z tego robiąc.
– Wiem, jakie panują stereotypy: "ładna dziewczyna na pewno nie jest mądra, no i tym bardziej nie potrafi boksować.". Opowieści dziwnej treści słyszałam na długo zanim profesjonalnie zajęłam się sportem – komentuje. I faktycznie tak było, bowiem w dorosłość weszła z zupełnie innym pomysłem na życie. Chciała być... mechanikiem samochodowym. Pożyczała od brata ubrania, narzędzia i realizowała się w tym trudnym fachu.
Elokwencję potwierdziła na studiach wyższych. Ma dwa stopnie naukowe, tytuł magistra i dzisiaj zamiast naprawiać samochody łączy boks z pracą nauczycielki matematyki w szkole średniej. A młodzież wiernie kibicuje.
– Uczniowie często pytają mnie o to, kiedy będzie moja następna walka. Uchylam im rąbka tajemnicy związanego z moją karierą pod warunkiem, że zdadzą kolejne egzaminy matematyczne – opowiada.
Bokserka czy chwyt marketingowy?
Do tej pory Bridges zasłynęła bardziej z występów podczas ceremonii ważenia niż ringowych popisów. Sama jest tego świadoma i nie ukrywa, że z premedytacją wykonuje pewne działania.
– Bądźmy szczerzy, gdybym nie wyróżniała się skąpym strojem, ludzie nie byliby tak zainteresowani moją karierą. Moim celem jest jednak zwrócenie uwagi na całą naszą dyscyplinę, nie konkretnie na mnie. Możecie mnie krytykować, jak tylko chcecie. Gdybym nie podejmowała pewnych kroków, nawet byście nie wiedzieli, że w sobotę walczę o mistrzostwo świata – odpowiada tym, którzy zarzucają jej infantylny sposób promocji.
Brytyjscy dziennikarze Sky Sports zastanawiają się, czy Bridges wniesie realną wartość sportową czy będzie tylko chwytem marketingowym, który miał ją zaprowadzić do walki o stawkę i konkretne pieniądze. Bukmacherzy w roli faworytki widzą Shannon Courtnenay, ale ewentualne zwycięstwo przyjezdnej nie byłoby sensacją wykraczającą poza ich granicę wyobraźni.
– Pora skończyć z tym przeświadczeniem, że ładne kobiety powinny być fryzjerkami czy wizażystkami. Ten czas już minął i ja chcę to udowodnić. Znowu czuję się niedoceniania, ale nie przeszkadza mi to. W sobotni wieczór będziecie zszokowani, bo nie wiecie, do czego jestem zdolna. Nie jestem Barbie-bokserką – przekonuje. Z jakim skutkiem, sprawdzimy się w sobotni wieczór.