W boksie idzie nowe – kolejna generacja pięściarzy coraz więcej mówi o problemach sfery psychicznej. Dzięki temu temat do niedawna uznawany tabu zyskuje rozgłos. Pod koniec kwietnia Ryan Garcia (21-0, 18 KO) – król Instagrama i jedna z największych gwiazdek młodego pokolenia – zrezygnował z walki tłumacząc się nawrotem kłopotów na tle depresyjno-lękowym. W ostatnich latach takich przypadków było dużo więcej.
Garcia w styczniu odniósł najcenniejszą wygraną w zawodowej karierze. Po pełnym zwrotów akcji pojedynku pokonał przed czasem Luke'a Campbella (20-4, 16 KO) – złotego medalistę olimpijskiego z 2012 roku. Na początku lipca poprzeczka miała pójść jeszcze wyżej. Starcie z doświadczonym Javierem Fortuną (36-2-1, 25 KO) zaplanowano jako ostatni przystanek przed pojedynkiem o tytuł pełnoprawnego mistrza świata w kategorii lekkiej. Tuż po oficjalnym ogłoszeniu daty i miejsca walki 22-letni "King Ry" zdobył się na rzadko spotykane w sporcie wyznanie.
"Wiem, że rozczaruję tym wielu fanów, ale chciałem ogłosić, że wycofuję się z walki zaplanowanej na 9 lipca. W tym momencie muszę zająć się zdrowiem i ogólnym samopoczuciem. Zdecydowałem, że potrzebuję trochę wolnego czasu, by stać się mocniejszą wersją samego siebie. Mam nadzieję, że wrócę szybko i już nie mogę się doczekać chwili, gdy wkroczę do ringu w pełni sił. Dziękuję Bogu, rodzinie, lekarzom i kibicom" – poinformował Garcia w mediach społecznościowych. Tylko na Instagramie jego wpisy śledzi już ponad 8,5 miliona użytkowników.
Po tym oświadczeniu momentalnie ruszyła machina spekulacji. Promotorzy pięściarza nie wchodzili w szczegóły, ale jeden termin powracał wyjątkowo często. "Mental health" – czyli w ogólnym tłumaczeniu "zdrowie psychiczne". W boksie ten przypadek dopiero w ostatnich latach trafił na pierwsze strony gazet, a dużą rolę odegrał Tyson Fury (30-0-1, 21 KO), który przyznał się do załamania nerwowego i myśli samobójczych. I to tuż po zdobyciu tytułu mistrza świata kategorii ciężkiej.
–