| Piłka nożna / Betclic 2 Liga
W KKS–ie Kalisz niedawno doszło do zmian. Po serii trzech meczów bez zwycięstwa i zdobytej bramki klub rozstał się z trenerem, Ryszardem Wieczorkiem. – Nasze plany były większe, a my w poprzednich meczach prawie nie punktowaliśmy – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL Maciej Krakowiak. Bramkarz KKS–u podzielił się także wspomnieniami z trzyletniego pobytu w japońskim FC Imabari.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Spodziewaliście się decyzji o zmianie trenera?
Maciej Krakowiak, KKS Kalisz: – Ostatnio nasze wyniki nie były zadowalające i oczekiwaliśmy lepszych wyników przed startem sezonu. Nasze plany były większe, a my w poprzednich meczach prawie nie punktowaliśmy. Gdy jednak usłyszeliśmy informację o zwolnieniu trenera, byliśmy zdezorientowani.
– Celujecie w awans?
– Myślę, że drużyna, jaką mamy teraz, może myśleć o awansie, nawet niekoniecznie przez baraże. Po zeszłym sezonie i porażce w barażach mamy niedosyt. KKS Kalisz zasługuje na to, by znaleźć się w pierwszej lidze. Wierzę, że wyczerpaliśmy już limit porażek i teraz nie pozwolimy sobie na błędy. Trzeba dać z siebie wszystko.
– Nie masz wrażenia, że w porównaniu z poprzednim sezonem zatrzymaliście się w miejscu?
– Jeszcze za wcześnie na podsumowania. Więcej będziemy wiedzieć na koniec rundy albo sezonu. Na razie, z jednej strony awansowaliśmy w Pucharze Polski, ale z drugiej – w lidze ostatnio słabo nam idzie. Sytuacja nie jest łatwa, ale musimy się do niej dostosować. Jednak nie odpuszczamy, dlatego powinniśmy wyjść na prostą.
– Teraz trenerem tymczasowym KKS–u będzie wasz kolega z szatni, Marcin Radzewicz. Jakiego podejścia z jego strony się spodziewasz?
– Marcin, mimo braku doświadczenia na ławce trenerskiej, zna nas na tyle dobrze z boiska i szatni, by móc podejmować właściwe decyzję. Życzę mu jak najlepiej. Trener Wieczorek miał duży warsztat trenerski, dlatego mogliśmy na niego liczyć. Teraz musimy wziąć sprawy w swoje ręce – w meczu z rezerwami Lecha wszystko będzie zależało wyłącznie od nas. Chociaż nie szło nam dobrze, do baraży tracimy tylko trzy punkty – to nie jest dużo. Jeden, dwa mecze mogą sprawić, że nasza sytuacja będzie zupełnie inna. Ale trzeba się najpierw przełamać.
– Będzie mieć na was wpływ, że teraz zagracie derby?
– Więcej kibiców przyjdzie, co nam pomoże. U siebie graliśmy lepiej – ostatnio wygraliśmy z Hutnikiem i Pogonią oraz zremisowaliśmy z Motorem, który aspiruje do awansu. Liczymy na to, że będzie to pozytywny bodziec.
– Kolejnym waszym rywalem będzie w Pucharze Polski Raków Częstochowa. Już myślicie o tym spotkaniu i wicemistrz Polski może się spodziewać czegoś specjalnego z waszej strony?
– Na pewno nowego trenera! Już od niego będzie zależało, czy będziemy w stanie ich zaskoczyć. Mamy w głowie ten mecz – po zwycięstwie z Pogonią, byłaby to ciekawa historia, gdybyśmy pokonali także Raków. Chcemy się tam pokazać, ale najbardziej jesteśmy skoncentrowani na tym, by odmienić naszą sytuację w lidze.
– Jak to się stało, że w 2017 roku trafiłeś do Japonii?
– Gdy grałem w Stali Rzeszów, menedżer zadzwonił do mnie i zapytał, czy byłbym zainteresowany taką zmianą. Przyznam, że byłem zaskoczony, ale od dziecka marzyłem o tym, by zamieszkać na jakiś czas w innym kraju. Poza tym chciałem się sprawdzić poza Polską. Gdy pojawiła się taka możliwość, nie zastanawiałem się długo. Nie sądziłem, że będę musiał wyjeżdżać na drugi koniec świata. Najpierw poleciałem na testy i przekonałem się, że warto spróbować. W Polsce trochę się zatrzymałem, dlatego wyjechałem do Japonii licząc na dalszy rozwój.
– Nie bałeś się wyjazdu?
– Ciekawość życia w innej kulturze wygrała. Tak jak powiedziałem, chciałem się rozwijać i się nie zawiodłem. Wróciłem do Polski z bagażem doświadczeń i mogę przyznać, że ten pobyt bardzo mi się przydał. Nie żałuję tej decyzji.
– Czy było to twoje najtrudniejsze piłkarskie wyzwanie do tej pory?
– Zdecydowanie! W Japonii wszystko jest inne – jedzenie, język, strefa czasowa... W dodatku w miejscowości, w której mieszkałem, trudno było porozumieć się po angielsku. Nie było dodatkowych opisów w restauracjach i sklepach, dlatego szybko musiałem się nauczyć czytać w ich trzech alfabetach. Po trzech latach umiałem już jednak płynnie rozmawiać z Japończykami. Może od strony gramatycznej nie było idealnie, ale wystarczyło, by porozumieć się z kibicami, którzy podchodzili do mnie po meczu. I zdarzały się nawet dłuższe rozmowy.
– Zdarzały ci się wpadki językowe albo kulturowe?
– Na początku było ich sporo, ale Japończycy byli wyrozumiali. Tylko uśmiechnęli się i szybko poprawili. W każdym razie, puszczali to bokiem.
– Słyszałem, że Japończycy inaczej wyrażają emocje i uczucia. Przekonałeś się o tym?
– Japończycy są uczynni i chętni do pomocy, ale co innego robią i myślą. Na pierwszym miejscu często stawiają życzliwość, choć nie do wszystkich są pozytywnie nastawieni.
– Co ci najbardziej pomogło w aklimatyzacji w Japonii?
– Otwartość. Nawet gdy jeszcze sobie nie radziłem, widzieli jak bardzo się staram, by móc z nimi rozmawiać i nawiązywać relacje. Przypomniał mi się ostatni mecz w Japonii. Wszyscy kibice wiedzieli, że opuszczę klub, dlatego chcieli się ze mną pożegnać. Przed meczem podeszła do mnie starsza pani, może w wieku osiemdziesięciu lat. Podziękowała mi z uśmiechem, że grałem w klubie przez trzy lata, po czym... zaczęła płakać. Byłem w szoku, że ktoś tak może się do mnie przywiązać i ją przytuliłem. I wtedy reszta kibiców ustawiła się do mnie w kolejce i też chciała się przytulić. Co było zabawne – niektórzy potem ustawiali się na koniec kolejki, by pożegnać mnie jeszcze raz. Myślę, że w tym dniu wytuliłem chyba połowę miasta!
– Jak wyglądało FC Imabari od strony sportowej?
– Gdy przyszedłem, awansował z piątej do czwartej ligi. Prezes miał plan na klub i z każdym miesiącem było widać, że wszystko się rozwija. Powstał stadion na pięć tysięcy widzów. Położony w świetnym miejscu – z widokiem na miasto i okoliczne wyspy. Chociaż graliśmy w czwartej lidze, na mecze wyjazdowe lataliśmy samolotami, mieliśmy profesjonalny sprzęt. Jedynym minusem były treningi na sztucznej trawie, którą łatwiej było utrzymać. Główna płyta była jednak naturalna. A budżet był na poziomie czołówki naszej Ekstraklasy. Nic dziwnego, gdyż mieliśmy aż 160 sponsorów.
Zaskoczyła mnie także oprawa medialna. Na konferencji, podczas której przedstawiono mnie i innych zawodników, było tylu fotoreporterów, dziennikarzy i kibiców, że byłem w szoku. To tylko pokazało, jak funkcjonuje klub, ale także, jak w Japonii zwraca się uwagę na takie sprawy. Zupełnie inaczej niż w Polsce.
– Tym bardziej w czwartoligowych klubach.
– W dużej mierze wpływ na to miała postać prezesa, który działał także w Japońskim Związku Piłki Nożnej. Był znany w całym kraju – był selekcjonerem reprezentacji i prowadził ją w dwóch mundialach. Potrafił na siebie zwrócić uwagę i stąd popularność klubu.
– Dużo tam zarobiłeś?
– Płacono mi bardzo dobrze, ale były to rozsądne kwoty. Klub pilnował stabilności finansowej i uważał, by nie wydawać za dużo. Prezes Imabari nie chciał pozwolić na to, żeby zawodnicy traktowali grę jako maszynkę do zarabiania wielkich pieniędzy. Pensje były mniej więcej na poziomie naszej pierwszej ligi.
– Po trzech latach w Imabari nie myślałeś o tym, by zostać w Japonii?
– Byłem na testach w kilku klubach. Szukałem przed dwa tygodnie, ale dałem sobie deadline do świąt, które chciałem spędzić w Polsce z rodziną. Chciałem zostać – traktowałem Japonię jak drugi dom. Żadna propozycja jednak nie zwróciła mojej uwagi i wróciłem.
– Gdybyś teraz otrzymał ofertę stamtąd, mógłbyś ją przyjąć?
– Na pewno zastanowiłbym się nad tym, ale nie podjąłbym tej decyzji tak szybko, jak kiedyś. Musiałbym wszystko przegadać z dziewczyną. Gdybym otrzymał ciekawą propozycję, mógłbym to jednak przemyśleć.
– A może chciałbyś pójść śladami Łukasza Gikiewicza i spróbować sił w innych egzotycznych ligach?
– Wolałbym grać trochę bliżej Polski, ale niczego nie wykluczam. Tym bardziej, że sytuacja polskich bramkarzy, którzy nie są młodzieżowcami, jest trudna. Nasze kluby zazwyczaj na bramkę szukają właśnie młodych, a gdy jesteś trochę starszy, masz mniej opcji szukając klubu. Przekonałem się o tym po powrocie do Polski. Padało pytanie, czy jestem młodzieżowcem. Jak odpowiadałem, że nie i temat się kończył. Dlatego nie zamykam się na to, by spróbować sił w kolejnej zagranicznej lidze. Dlatego kierunek nie ma dla mnie znaczenia – po prostu chcę być szczęśliwy i móc się dalej rozwijać. Do Japonii się przyzwyczaiłem, więc myślę, że w innym kraju też nie będę miał problemów.
– Czyli zagraniczny wyjazd jest twoim głównym celem?
– Chciałbym jeszcze zagrać w Ekstraklasie, póki wiek mi na to pozwala. Nie ukrywam – mam niedosyt, że zagrałem w niej do tej pory w siedmiu meczach. Może osiągnę ten cel krok po kroku z KKS–em Kalisz, a może szybciej?
Czytaj również:
Drugoligowiec budzi kontrowersje? "Część ludzi zawsze będzie zazdrościć" (wywiad z Sebastianem Letniowskim, trenerem Raduni Stężyca)
Ekstraklasa w Rzeszowie? "Nie zdziwię się, jak za cztery lata tam będziemy" (wywiad z Andreją Prokiciem ze Stali Rzeszów)
"Chcę spełnić marzenia kibiców Olimpii. To ważniejsze niż zarobki" (wywiad z Kamilem Wengerem, kapitanem Olimpii Elbląg)
Maciej Krakowiak (ur. 1992) – zaczynał karierę w renomowanych akademiach UKS SMS Łódź oraz MSP Szamotuły. Potem grał między innymi w GKS–ie Bełchatów, Odrze Opole i Widzewie Łódź. W latach 2017–2020 występował w japońskim FC Imabari. Po powrocie do Polski trafił do KKS–u Kalisz, w którym występuje od ponad półtora roku.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.