{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Skoki narciarskie: złoto igrzysk olimpijskich z Pekinu nie interesuje Halvora Egnera Graneruda? Ma jasny cel [WYWIAD]
Paweł Baran /
Przed startem sezonu 2020/21 niewiele osób wymieniało go jako kandydata do wygrania Kryształowej Kuli. Teraz Halvor Egner Granerud jest jednym z głównych faworytów do triumfu w Pucharze Świata. Czy będzie mocny już od pierwszego konkursu w Niżnym Tagile? Dlaczego w mistrzostwach Norwegii przytrafiła mu się wpadka? Między innymi na te pytania odpowiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Tande wraca po koszmarnym upadku. "Mam szczęście, że mogę skakać"
Paweł Baran, TVPSPORT.PL: – Ten sezon będzie znacznie różnił się od poprzedniego. Przystępujesz do niego w roli obrońcy Kryształowej Kuli. Czy ta myśl utrudniała przygotowania do zimy?
Halvor Egner Granerud: – Nie do końca. Jest wprawdzie inaczej niż przed rokiem – towarzyszą mi inne odczucia, zmieniła się moja pozycja w świecie skoków. To da się zauważyć. Jeżeli chodzi o same przygotowania, są takie same od dłuższego czasu. Moja obsesja na punkcie skoków nie uległa zmianie.
– Latem też byłeś w świetnej formie, wygrałeś przecież Letnie Grand Prix. Jak wyglądały ostatnie miesiące?
– Wszystko było raczej w porządku. Jednak nie każda rzecz mnie cieszyła. Mimo to zdołałem dobrze prezentować się w konkursach. Zwłaszcza w Rosji, gdzie te skoki były naprawdę bardzo dobre. Największy problem stanowiła dla mnie pozycja najazdowa. Próbowałem to nieco zmieniać. W Klingenthal trochę się chwiałem, ale i tak wypadłem nieźle zajmując drugie miejsce. Nie ukrywam, byłem tym zaskoczony, bo tamtego weekendu nie czułem się za dobrze.
– Wspomniałeś o pozycji najazdowej, ale czy problemem nie jest także wyjście z progu? Wielu kibiców zdziwił twój słaby skok z pierwszej serii "drużynówki" w mistrzostwach Norwegii.
– Myślę, że problemem w tym przypadku jest pewność siebie. Pierwszy skok każdego dnia zawsze mam słabszy. To samo miało miejsce w Klingenthal. Jeżeli chodzi o wyjście z progu, to sądzę, że za szybko nadaję ciału zbyt dużej rotacji. Wtedy uruchamiam pewien mechanizm obronny i ciało mówi "zatrzymaj się". Przez to tracę wysokość i skok jest zepsuty.
W ostatnich dniach szukałem rozwiązania, by wszystko ze sobą dopasować. Teraz w treningu technicznym wyglądam zdecydowanie lepiej. Na szczęście, mam nad wszystkim kontrolę. W przyszłym tygodniu oddam więcej skoków i liczę na to, że tej złej rotacji nie będzie już tak dużo.
– Zahaczyliśmy o temat mistrzostw. W konkursie indywidualnym przegrałeś sensacyjnie z Oscarem Westerheimem. Byłeś tym zszokowany?
– Nie do końca. Widziałem go na skoczni we wtorek. Wyglądał naprawdę dobrze, był pełen energii. Wiem, że wskoczył teraz na wyższy poziom i to widać, bo znam go od dawna. Byłem nieco zaskoczony, widząc go w tak świetnej dyspozycji, ale nie był to szok. W dodatku cieszy mnie to, że wreszcie zdołał osiągnąć tak dobrą formę.
– Wrócę jeszcze do twoich przygotowań. Mówiłeś o pozycji najazdowej. Co jeszcze starałeś się zmienić w trakcie minionego lata?
– Wiele małych rzeczy. Trudno było jednak znaleźć te, które wymagają większych ulepszeń. Zależało mi na tym, by być szybszym na najeździe. Odrobinę poprawiłem pozycję w locie. W najbliższych dniach popracuję nad siłą odbicia i tą rotacją, o której mówiłem.
– Miałeś czas na śledzenie rywalizacji w innych krajach? Na przykład w Japonii? Wydaje się, że Ryoyu Kobayashi na początku sezonu będzie twoim największym rywalem.
– Jeszcze przed tym, jak pojawił się na Letnim Grand Prix, widziałem wideo z jego skoku, które udostępnił na Instastories. Wyglądał na nim naprawdę dobrze. W Hinzenbach i Klingenthal jego próby robiły wrażenie. Przypominał często tego zawodnika z sezonu 2018/19, miał tę lekkość. Wygląda na bardzo mocnego, ale mam nadzieję, że będę w stanie oddawać jak najlepsze skoki.
– W ostatnich miesiącach wasze przygotowania zakłócił konflikt Clasa Brede Brathena ze związkiem. Czytałem w "Dagbladet", że nie mogłeś przez to spać.
– Tak, wpłynęło to na moje problemy ze snem. Nie było tak, że nie spałem całą noc, ale pojawiły się problemy z zasypaniem. Dla przykładu, zamykałem oczy pół godziny później. Oddziaływało to także na inne rzeczy. Dla Norwegów był to ważny temat. Dało się to odczuć.
– Miało to wpływ na problemy ze sponsorami. Mogliście spokojnie trenować?
– Jeżeli o to pytasz, to treningi przebiegały bez zmian. Sponsorzy mieli powody ku temu, by zachować się w ten, a nie inny sposób. Ja to rozumiem. Mieliśmy obozy i na szczęście nie odczuliśmy w ich trakcie tego zamieszania. Jestem dumny ze sztabu treningowego, który wytrzymał całą tę sytuację. Nie byliśmy w ten spór zaangażowani, ale gdy ktoś pytał, jak mają się sprawy, zawsze otrzymywaliśmy odpowiedź.
– W nadchodzącym sezonie jest wiele do wygrania. Na którym trofeum najbardziej ci zależy?
– Dla mnie najważniejsza jest obrona wygranej w Pucharze Świata. Kryształową Kulę stawiam wyżej od złota olimpijskiego. Później w mojej hierarchii jest Turniej Czterech Skoczni i mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Myślę, że Raw Air mogę postawić na tym samym poziomie. Puchar Świata i igrzyska w pewien sposób wzajemnie na siebie oddziałują. Bycie najlepszym w całym sezonie to cel numer jeden, ale fajnie byłoby ugrać coś w Pekinie.
– Z twoją dyspozycją będzie to łatwe czy trudne zadanie?
– Zdecydowanie trudne, bo jestem świadomy tego, jakie zadanie mnie czeka. Muszę być dobry we wszystkim, co robię. To nie takie łatwe. Nie uda się zrealizować tego celu bez odpowiedniej samodyscypliny. Trzeba o nią zabiegać tak często, jak to tylko możliwe. Mam jednak nadzieję, że koniec końców będę tym, który wszystko wykonał najlepiej.