{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa. Piotr Burlikowski: gdy Piątek podjął decyzję o nieprzedłużeniu kontraktu, byłem wściekły
Przemysław Chlebicki /
Podczas jego kadencji Zagłębie Lubin było na podium. Niedawno wrócił do klubu w nowej roli. Piotr Burlikowski został dyrektorem pionu sportowego i zapowiada, że szybko podejmie działania. Odniósł się także do swojego pierwszego pobytu w klubie i sprzedaży Krzysztofa Piątka do Cracovii. – Przyznam szczerze, że gdy podjął decyzję o kategorycznym nieprzedłużeniu kontraktu, byłem wściekły. Po latach z ręką na sercu muszę jednak powiedzieć, że jego decyzja okazała się właściwa – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Kapitan Zagłębia: nie wiem czy możemy walczyć o czołówkę
Czytaj też:

PKO Ekstraklasa. Wielkie problemy Stali Mielec. "Nie żebrzemy, prosimy jedynie o pożyczkę"
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Stęsknił się pan za Lubinem?
Piotr Burlikowski, dyrektor pionu sportowego Zagłębia Lubin: – Przez ostatnie lata wciąż śledziłem losy Zagłębia – nie było mi obojętne. A teraz mogę powiedzieć, że z przyjemnością wróciłem do miejsca, które znam bardzo dobrze.
– Co się zmieniło w klubie w ciągu pięciu lat po pana odejściu? Niedawno w rozmowie z Piotrem Janasem z "Gazety Wrocławskiej" przyznał pan, że klub nie przeszedł zbyt wielu zmian.
– Uważam, że wprowadzono kilka usprawnień, ale nie będę wgłębiać się w szczegóły. Nie chciałbym oceniać okresu, gdy mnie w klubie nie było. Wyznaję w życiu zasadę, że wolę patrzeć do przodu. To będzie kluczowe w mojej pracy w klubie.
– Objął pan nowe stanowisko w klubie – został pan dyrektorem pionu sportowego. Jak wyglądają pana kompetencje?
– Mam szersze kompetencje niż wcześniej – odpowiadam nie tylko za pierwszy zespół, ale także za akademię. Wiedziałem, gdzie idę i wiem, czego się mogę spodziewać. Przede wszystkim jednak chciałbym, żeby w momencie mojego odejścia z klubu, Zagłębie przynosiło radość kibicom. Zależy nam na grze ofensywnej, widowiskowej, opartej na zawodnikach, którzy będą się utożsamiać z tym miejscem. Którzy będą chcieli tu się rozwijać i chcieli sprawiać przyjemność naszym fanom.
– Można się spodziewać z pana strony takiej polityki klubu jak wcześniej – stawiania na młodzieżowców oraz zawodników związanych z Zagłębiem?
– Uważam że ta droga i jest właściwa i może przynieść wiele korzyści Zagłębiu oraz kibicom. Akademia wciąż się rozwija i wychowuje kolejnych młodych piłkarzy. Chciałbym, żebyśmy stawiali na nich bardziej odważnie. Po to przecież szkolimy tych zawodników, żeby dostawali szansę. Chcielibyśmy także zachować odpowiednie proporcje w pierwszym zespole – musi być równowaga między piłkarzami polskimi i zagranicznymi oraz wchodzącymi do pierwszego składu z akademii. Mam nadzieję, że wrócimy na tę ścieżkę, bo ostatnio Zagłębie bardziej próbowało na tych zawodnikach zarobić niż ich wykorzystać w Ekstraklasie.
– Czyli teraz będzie więcej realizacji planów niż wielkich zapowiedzi o stawianiu na młodzież?
– Jestem zwolennikiem czynów, a nie mówienia i publicznego ogłaszania, gdy rzeczywistość jest inna. Działania są dla mnie najistotniejsze, a nie słowa. Na razie jestem zadowolony z tego, że w październiku szansę gry w Ekstraklasie dostali – rodowity lubinianin Kłudka oraz wychowankowie akademii Kusztal, Lepczyński i Sławiński.
– Debiuty tych zawodników to w pewnym stopniu już pana zasługa?
– Nie uważam tak. Sądzę, że to zasługa całego pierwszego zespołu oraz pionu sportowego. Razem z prezesem Michałem Kielanem i dyrektorem sportowym Lubomirem Guldanem chcielibyśmy nadać klubowi kierunek, ale to dopiero połowa. Muszę też podkreślić, że trener Dariusz Żuraw dobrze wpisuje się w strategię Zagłębia.
– Od razu pan wiedział, że zdania z trenerem będą zbieżne?
– Znałem Darka jeszcze jako zawodnika, mieliśmy okazję pracować razem w Arce Gdynia. Wierzyłem w to na początku października, a teraz się w tym utwierdziłem, że to odpowiedni człowiek w modelu, jaki chcemy wypracować. Oczywiście wiem, jak ważna jest zdobycz punktowa. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że prowadzenie drużyny to dłuższy proces, który wymaga czasu i cierpliwości. Jestem przekonany, że trener Żuraw może liczyć na to z naszej strony.
– Podczas pierwszej konferencji w Zagłębiu przyznał pan, że zakres obowiązków Lubomira Guldana jako dyrektora sportowego zostanie trochę zmodyfikowany. Na czym będzie polegać ta zmiana?
– Z Lubomirem mieliśmy bardzo dobry kontakt na linii dyrektor-zawodnik i wiele razy mogliśmy rozmawiać. Od razu po zakończeniu kariery objął odpowiedzialne stanowisko – z doświadczenia wiem, że nie jest łatwe z dnia na dzień zejść "z boiska" i od razu pracować w tak ważnej roli. Lubo jeszcze potrzebuje doświadczenia i zdaje sobie z tego sprawę, ale będzie mógł zawsze liczyć na moją pomoc. Myślę, że za jakiś czas będzie mógł samodzielnie zarządzać pionem sportowym.
– W roli dyrektora pionu sportowego będzie pan odpowiedzialny także za akademię, czy w tej chwili wymaga ona jakichkolwiek zmian?
– Funkcjonuje bardzo dobrze. Teraz naszym celem jest wychowanie zawodników, którzy nie tylko będą gotowi do gry w pierwszym zespole, ale także będą stanowić jego siłę. W tej chwili trwają nasze prace nad tą koncepcją. Druga sprawa – chcemy wprowadzić nowe pomysły na sposób gry i intensywność treningów akademii. Jestem już po rozmowach z dyrektorem i trenerami – to świadomi ludzie, którzy wiedzą, co jest najlepsze dla zawodników. Mam nadzieję, że nowe narzędzia sprawią, że młodzi piłkarze będą bardziej płynnie wchodzić do pierwszej drużyny niż dotychczas.
Z kilkunastoletniego doświadczenia mogę powiedzieć, że jestem zwolennikiem dawania szans młodym chłopakom. Na tym polega nasza rola, by stworzyć im możliwości do gry na wyższym szczeblu. Chcemy, żeby do nich należała przyszłość polskiej piłki.
– Przejdźmy do polityki transferowej – w jaki sposób będzie wyglądać?
– Nie będą to jednoosobowe decyzje, tylko praca zespołowa. Za przygotowanie koncepcji transferowej będzie odpowiadać pion, w którego skład będą wchodzić: prezes, trener, Lubomir Guldan, skauci. Potem moja rekomendacja trafi do prezesa, a na koniec o wszystkim zadecyduje rada nadzorcza.
– Czyli będzie podobnie, jak podczas pierwszego pana pobytu w Zagłębiu.
– Można tak powiedzieć. Przyznam, że jestem zwolennikiem wspólnej pracy i będę brać odpowiedzialność za moją rolę w procesie transferowym.
– Jaki jest obecnie pomysł na strategię transferową?
– Mamy już plan na zimowe okno, ale musimy go przedstawić radzie nadzorczej. Myślę, że dopiero po spotkaniu będę mógł powiedzieć więcej na ten temat.
– Podczas pierwszej konferencji zdradził pan, że jednym z głównych celów będzie przedłużanie umów z zawodnikami.
– To nasz priorytet na zimowe okno transferowe. Musimy wcześniej wiedzieć, czy dogadamy się z piłkarzami. Rozmowy toczą się bardzo intensywnie, ale na razie mogę powiedzieć, że nie jestem z nich zadowolony. Zawodnicy muszą wiedzieć, w którym są miejscu – dlatego nie będziemy akceptować horrendalnych żądań i oczekiwań. Do końca roku musimy wiedzieć, czy zostaną – w innym razie zabezpieczymy się poprzez pozyskanie nowych piłkarzy. Poza tym, zespół potrzebuje kilku zmian, ale wprowadzenie ich od razu nie przyniesie pozytywnych efektów.
Czytaj też:
PKO Ekstraklasa. "Nie są w kryzysie". Jagiellonia zagra na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław
– Co było największym błędem Zagłębia, gdy był pan dyrektorem sportowym (w latach 2014-2016 – przyp.red)?
– W pucharowym sezonie potrzebna nam była nieco szersza kadra, by sprostać grze na kilku frontach.
– A można powiedzieć, że klub nie wykorzystał w pełni możliwości niektórych zawodników – między innymi Adama Buksy, który niedawno z powodzeniem występuje w MLS i reprezentacji Polski?
– Adam Buksa przychodził jako naturalny następca Krzysztofa Piątka. Gdy odchodził z klubu, już mnie w nim nie było, dlatego trudno mi powiedzieć, dlaczego czas w Zagłębiu okazał się dla niego niekorzystny. Ale bardzo mnie cieszy, że się odbił. To zresztą miłe, że aż tylu napastników grających wcześniej w klubie, poszło dalej. Piątek, Buksa, Świerczok, Białek... To dowody na to, że warto tutaj grać, by móc potem się rozwinąć.
– Z perspektywy czasu – czy sprzedaż Krzysztofa Piątka do Cracovii było słuszną decyzją ze strony Zagłębia?
– Nad tą sprawą zastanawiałem się długo i wnikliwie, rozmawiałem kilka razy z Krzyśkiem – już przy okazji pracy w PZPN-ie... Przyznam szczerze, że gdy podjął decyzję o kategorycznym nieprzedłużeniu kontraktu, byłem wściekły. Po latach z ręką na sercu muszę jednak powiedzieć, że jego decyzja okazała się właściwa, bo fantastycznie się rozwinął.
– Czy doświadczenie zebrane w Polskim Związku Piłki Nożnej wpłynie na pana pracę w Zagłębiu?
– To duży bagaż doświadczeń. Dużo zagranicznych meczów i turniejów, zgrupowań. Funkcjonowanie na poziomie międzynarodowym dało mi inne spojrzenie – szczególnie na młodych zawodników. Nam się wydaje, że ci piłkarze są na wysokim poziomie, a potem zostają brutalnie zweryfikowani... Myślę, że w PZPN-ie rozwinąłem się jako menedżer.