Puchar Narodów Arabskich wrócił do piłkarskiego kalendarza po dziewięciu latach. Po raz pierwszy bierze w nim udział aż szesnaście drużyn i po raz pierwszy kuratelę nad nim objęła FIFA. Nie pierwszyzną są kontrowersje towarzyszące wydarzeniom w tym regionie świata. Czym tegoroczna edycja różni się od poprzednich zmagań o futbolowy prymat i zwykłych przedmundialowych prób?
NIESPOKOJNA WSPÓLNOTA
Pierwszym znaczącym przedstawicielem państw arabskich na arenach była reprezentacja Egiptu. Występowała na igrzyskach olimpijskich w 1920, 1924 i 1928 roku. Debiutancki start zakończył się w początkowej rundzie, ale później było znacznie lepiej. W Paryżu, po sensacyjnym zwycięstwie nad Węgrami, Egipcjanie dotarli do ćwierćfinału, a cztery lata później poprawili to osiągnięcie, plasując się na czwartym miejscu. Jako pierwsza drużyna z Afryki awansowali do finałów mistrzostw świata. Wystarczyło pokonać w dwumeczu reprezentację Palestyny. Ich turniej główny skończył się po przegranej 2:4 z Węgrami. W następnej edycji, po wylosowaniu Rumunii, działacze ogłosili wycofanie się z eliminacji.
GORĄCO NA BOISKU I POZA NIM
W świecie arabskim pojawiła się myśl o regionalnej multidyscyplinarnej imprezie sportowej. Pomysły, które kiełkowały od końca II wojny światowej doczekały się urzeczywistnienia w 1953 roku. Pierwszym gospodarzem Igrzysk Panarabskich była egipska Aleksandria. W zawodach nie mogło zabraknąć również meczów piłkarskich. Triumfowali Egipcjanie. Laury w następnych edycjach przypadły zaś kadrze Syrii i Egiptu. Turniej organizowany przez cztery lata powoli przestawał być jednak wystarczający. Z inicjatywy Libanu doszło do zorganizowania oddzielnego pucharu reprezentacji, zwanego Pucharem Narodów Arabskich. Na przełomie marca i kwietnia 1963 roku zmierzyło się pięć drużyn, a zwycięstwo odniosła Tunezja, która nie stanęła do obrony tytułu, więc rok potem oraz trzy lata później najlepszy okazał się Irak.
Przyszedł wreszcie czas na ponowną grę piłkarzy z kraju arabskiego w finałach mistrzostw świata. Maroko wygrało eliminacje strefy CAF i w Meksyku zmierzyło się z reprezentacją RFN, Peru i Bułgarii. Dwa pierwsze mecze skończyły się porażkami, ale spotkanie z drużyną z Europy Wschodniej, niemające wpływu na dalszy los tych drużyn w turnieju, przyniosło remis. Zaciętą walkę do ostatniego gwizdka toczyli Tunezyjczycy w Argentynie w 1978 roku. Wygrali z Meksykanami, ulegli Polakom, a mecz z ówczesnymi mistrzami świata skończył się bezbramkowym remisem, który zamknął im drogę awansu do drugiej rundy. Późniejsze powiększenie mundialu sprawiło jednak, że kraje arabskie były już stale reprezentowane w światowym czempionacie.
RYWALIZACJA KONFEDERACJI
Nie oznacza to jednak, że w innych krajach arabskich był w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zastój pod względem sportowym. Wręcz przeciwnie. Do Arabii Saudyjskiej zaproszono w 1992 drużyny Argentyny, USA i Wybrzeża Kości Słoniowej. Wszystkie te zespoły mogły się poszczycić zdobyciem mistrzostwa na swoim kontynencie. Puchar Króla Fahda zdobyli ci pierwsi. Trzy lata później do Arabii Saudyjskiej przyjechało jeszcze więcej drużyn, a zwycięstwo przypadło Duńczykom, ówczesnym mistrzom Europy. Kuratelę nad turniejem objęła FIFA, tworząc Puchar Konfederacji. Nie wszyscy mistrzowie kontynentów byli jednak chętni do udziału. W 1997 roku Niemcy odrzucili zaproszenie. Turniej nadal był organizowany w Arabii Saudyjskiej. Pół roku wcześniej przeprowadzono z kolei we Francji Tournoi de France, czyli sprawdzian przed zbliżającymi się tam finałami mistrzostw świata.
Nie najlepiej potoczyły się również losy Pucharu Narodów Arabskich. Organizowano go nieregularnie, a w 2009 roku przerwano kwalifikacje po pierwszej rundzie ze względu na brak sponsora. Przedostatni był w Arabii Saudyjskiej w 2012 roku. Singapurska firma World Sport Group zapewniła milion dolarów dla zwycięzcy turnieju. Nie stał jednak na wysokim poziomie, bo Libijczycy wysłali kadrę U-21, a Tunezyjczycy ograniczyli się do graczy z rodzimej ligi. Ci ostatni cieszyli się z głównej nagrody. Atmosfera w regionie, targanym wieloma kryzysami politycznymi, nie sprzyjała myśleniu o wspólnych imprezach sportowych. Na kolejne Igrzyska Panarabskie kibice muszą czekać już dziesięć lat. Wydaje się dziś, że ta niefortunna passa zostanie przerwana w 2023 roku w Bagdadzie.
Co ciekawe, akurat kobiecy futbol rośnie w siłę w tym regionie świata. W tym roku, po 15 latach przerwy, wznowiono rozgrywanie Pucharu Narodów Arabskich. Podobnie jak w pierwszym, tym razem na egipskich boiskach, mogliśmy zobaczyć siedem drużyn pań. Finał wygrały Jordanki. Niestety, wciąż nie widzieliśmy piłkarek z państw arabskich w mistrzostwach świata. Te z azjatyckiej konfederacji straciły już szanse na awans do mundialu 2023, a te z afrykańskiej będą dopiero o to walczyć.
Z MIESZANYMI UCZUCIAMI
W męskim mundialu w Rosji wystąpiły aż cztery reprezentacje krajów arabskich. Wszystkie skończyły przygodę po fazie grupowej. Jak będzie za rok w Katarze? Jeśli chodzi o strefę azjatycką, to najbliżej bezpośredniego awansu jest Arabia Saudyjska. Zjednoczone Emiraty Arabskie, Liban, Irak, Syrię i Oman czeka co najwyżej walka o baraże. Na kontynencie afrykańskim dobrą piłkę w trzeciej rundzie muszą pokazać Maroko, Tunezja, Algieria i Egipt. Wciąż nie wiadomo, czy powalczą o awans w dwumeczach czy też CAF zdecyduje się zmienić formułę decydujących zmagań na pojedyncze mecze w Katarze.
Katarczycy powoli szykują się do próby generalnej. FIFA ogłosiła szczegóły Pucharu Narodów Arabskich rok temu. Chodziło o sprawdzenie gotowości gospodarza imprezy oraz wprowadzenie mieszkańców regionu w nastrój zbliżających się mistrzostw świata. Ten nastrój nie zawsze był dobry. W 2017 roku wiele państw, w tym Arabia Saudyjska (jej stronę trzymały Egipt, Jemen, Bahrajn oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie) postanowiło zerwać stosunki dyplomatyczne z Katarem. Gospodarz finałów został oskarżony o wspieranie terroryzmu. Arabia Saudyjska zamknęła granicę z Katarem, a samoloty z tego państwa nie mogły wlatywać w przestrzeń powietrzną wielu państw arabskich. Oprócz tego do FIFA został wysłany list domagający się odebrania Katarowi imprezy. Światowa federacja nie spełniła postulatów. Kryzys został zażegnany dopiero w styczniu bieżącego roku.
Dziewięć państw uzyskało bezpośredni awans do fazy grupowej pucharu, a czternaście musiało o niego walczyć w kwalifikacjach w czerwcu, w Doha. W turnieju głównym uczestniczy szesnaście zespołów. Podobnie jak w przypadku przyszłorocznego mundialu, tak i teraz zaplanowano po cztery mecze dziennie: o godzinie 13, 16, 19 i 22 czasu arabskiego. Piłkarze rywalizują na sześciu z ośmiu aren przygotowanych do MŚ. Jednym z głównych arbitrów jest Szymon Marciniak, sędziowie liniowi to Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki. Tomasz Kwiatkowski ma miejsce na VAR. W podejmowaniu dobrych decyzji pomaga system wykrywający automatycznie pozycję spaloną, który wykorzystuje sztuczną inteligencję.
Cień na tę rywalizację rzucają kolejne niepokojące doniesienia z Kataru. Zarzuty o nierespektowaniu praw człowieka i korupcji są obecne od dawna. Ostatnio doszło do tego zatrzymanie dziennikarzy norweskiej telewizji publicznej, którzy chcieli wyjaśnić kwestię aresztowania Abdullaha Ibhaisa, krytyka władz. Norwegowie są już w ojczyźnie. Jak więc widać, obecne od dekad niepokoje w świecie arabskim, nie ustają. Wpłynie to bez wątpienia na postrzeganie przez świat zbliżającego się pucharu oraz mundialu. Może kiedyś doczekamy się i w tym regionie zmian. Oby jak najszybciej.