{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Mark Clattenburg postuluje: mecze powinny trwać 60 minut, a czas zatrzymywany

Piłka nożna ewoluuje od lat. Wprowadzenie goal-line systemu, VAR-u, powiększenie liczb drużyn występujących na Euro czy mundialu – to już się stało. Pojawia się też coraz więcej głosów za zmianą... długości spotkania. Po Po półfinałowym meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt i Manchesterem City do zwolenników tej koncepcji dołączył znany angielski sędzia, Po Mark Clattenburg. – To działa w koszykówce i może zadziałać też w futbolu.
Ancelotti zmorą Guardioli. Nikt nie upokorzył go tyle razy
Real Madryt w niesamowitym stylu odwrócił losy rywalizacji w półfinale Ligi Mistrzów, a Manchester City został sam z pretensjami. Do siebie i do arbitra, Daniele Orsato. O ile fakt, iż Casemiro zakończył spotkanie bez kartki zakrawa o żart, o tyle pretensje Obywateli, iż sędzia zakończył spotkanie o... 10 sekund przed czasem.
To, plus fakt, iż piłkarze obu klubów przy korzystnych wynikach kradli czas w każdej możliwej chwili, sprawiło, że wrócono do dyskusji na temat efektywnego czasu gry. Niegdyś wspominał o tym Pierluigi Collina, teraz ten sam postulat ukuł Mark Clattenburg, sędzia, który w przeszłości prowadził między innymi finał Ligi Mistrzów pomiędzy Realem i Atletico Madryt.
– Myślę, że gdy piłka opuszcza plac gry, bądź jesteśmy świadkami kontuzji lub symulowania kontuzji czas powinien zostać zatrzymywany. Wtedy gra zawsze będzie trwała tyle samo, a my pozbędziemy się wielu kontrowersji – stwierdził Clattenburg na łamach "Daily Mail". – W tym sezonie Premier League piłka średnio jest w grze 55 minut, ale w meczu West Hamu z Brentford była w użyciu minut 41. Najdłużej w piłkę grali piłkarze Manchesteru City i Burnley – 65 minut. To wielka różnica. Zrównanie tego poziomu do godziny gwarantowałoby kibicom obejrzenie 60 minut czystej gry – dodał.
Brytyjski arbiter przyznał też, że zarówno FIFA, jak i IFAB – Internationa Football Association Board, a więc organ tworzący przepisy gry w futbol, poważnie zastanawiają się nad takim rozwiązaniem. – To działa w koszykówce, czemu więc miałoby nie działać w piłce nożnej – zastanawia się emerytowany już sędzia.