Przejdź do pełnej wersji artykułu

Diamentowa Liga na Śląsku z technologicznymi pacemakerami. System, który naraz się wielbi i krytykuje

/ Światła Wavelight służą przede wszystkim biegaczom długodystansowym. Ale i kibicom do śledzenia zawodów. (fot. Getty) Światła Wavelight służą przede wszystkim biegaczom długodystansowym. Ale i kibicom do śledzenia zawodów. (fot. Getty)

Pierwszy w historii Polski mityng Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim skorzysta z rewolucyjnego systemu Wavelight – świateł, które wyznaczają tempo rywalizującym biegaczom. Tej technologii nie używano u nas nigdy wcześniej. W środowisku są jej orędownicy, ale nie cichną również pytania, czy to nadal czysty sport. – To nadal nogi biegną – drwi Jos Hermens, pionier kontrowersyjnego rozwiązania.

WARTO WIEDZIEĆ: POLSCY MŁOCIARZE ZWODZENI PRZEZ WŁADZE DIAMENTOWEJ LIGI

Diamentowej Ligi w Polsce nie było nigdy wcześniej. 6 sierpnia Stadion Śląski otworzy nowy rozdział historii lekkoatletyki w naszym kraju, a że mowa o najbardziej prestiżowej serii mityngów na świecie, to "naj" ma być również cała otoczka imprezy. To tyczy się również budżetu – nieporównywalnie większego niż te, którymi dysponowały jakiekolwiek dotychczas rozegrane wydarzenia nad Wisłą. Termin tuż po mistrzostwach świata w Eugene oznacza zlot topowych gwiazd i szanse na rekordowe wyniki. Organizatorzy już ogłosili występ tyczkarskiego objawienia – Armanda Duplantisa.

Według informacji TVPSPORT.PL, o odpowiedni poziom biegów długodystansowych ma natomiast zadbać system Wavelight – źródło jednej z najgorętszych dyskusji w środowisku lekkoatletycznym ostatnich lat.

Czytaj też:

Ewa Swoboda (fot. Getty)

Diamentowa Liga w Paryżu: Ewa Swoboda z rekordem życiowym, świetne biegi Natalii Kaczmarek i Anny Kiełbasińskiej

Wavelight, czyli sztuczny pacemaker w lekkoatletyce. Nowość wkracza do Polski


To technologia, do której światowa Królowa Sportu dopiero się przyzwyczaja. Zadebiutowała w 2020 roku – zaraz po tym, gdy firma oferująca usługę została zaakceptowana przez światową centralę lekkoatletyczną. Wavelight to nic innego jak oprogramowanie sterujące lampkami, które rozkłada się przy wewnętrznej krawędzi bieżni. Zapalane i gaszone w określonym, umawianym wcześniej tempie zastępują (lub wspierają) żywych pacemakerów – biegaczy zatrudnianych po to, aby przebiec określoną część dystansu z konkretną prędkością, a później ustąpić miejsca rozprowadzanym gwiazdom, które polują na dobre wyniki.

Wavelight można zaprogramować tak, aby biegacz na żywo obserwował, jakie jest tempo na rekord kraju, kontynentu lub świata. I to nie wyłącznie do momentu, gdy żywy pacemaker się zmęczy. Ta technologia działa od startu do mety.

Według różnych źródeł, instalacja świateł na jeden mityng to koszt kilku-kilkunastu tysięcy dolarów. Memoriał Kamili Skolimowskiej zostanie tego lata pierwszym w Polsce, który zdecydował się na ich wynajęcie. Na Śląsku idą śladem innych mityngów rangi DL – niedawno oprogramowanie pomagało biegaczom m.in. w Oslo. Ale to inwestycja warta zainteresowania. Za tę kwotę organizatorzy zwiększają szanse na rozgłos imprezy, ale jednocześnie dają ciekawe narzędzie publiczności na trybunach. Bo ona również może na bieżąco obserwować, jak idzie zawodnikom realizacja założeń, które mieli ochotę wykonać na bieżni.


W 1976 roku zrobiłem to jako pierwszy – chwalił się Jos Hermens, Holender, który w Papendal poprawił wówczas rekord świata w biegu godzinnym, korzystając z tempa ustalanego przez ustawione wokół bieżni światła pożyczone z wozów policyjnych. – O tym było dosyć głośno. Ale World Athletics zajęło prawie pół wieku, żeby zrobić z tego użytek – drwił lekkoatleta na łamach "The Indian Express". Firma, która opatentowała współczesną wersję Wavelight, korzystała zresztą z jego uwag.

Postęp czy doping technologiczny? Krytycy pytają: czy to nadal jest czysty sport?


Żeby system zadebiutował dwa lata temu w dużych mityngach, World Athletics zmieniła regulaminy, dopuszczając technologiczne wsparcie zawodników przy bieżni. Biegacze do teraz jednak nie mogą mieć w uszach słuchawek z muzyką, wybijaniem rytmu itd., nie mogą również używać technologii komunikacji z trenerami, którzy mogliby im w trakcie biegów pomagać dyktować tempo. Wybitna Paula Radcliffe musiała niegdyś uznać wynik swojego maratonu za nieważny, ponieważ sędziowie uznali, że tempo jej biegu nadawał mężczyzna. A to zabronione. Biegów nie mogą też prowadzić niezgłoszeni do rywalizacji lub już zdublowani. Ale gdy robią to światełka, wszystko dziś jest już w porządku.

Nic dziwnego, że w środowisku zawrzało. Na prestiżowych forach internetowych pisywano nawet, że dokonał się zamach na lekkoatletykę w postaci, którą dotąd znaliśmy. I że pragnienie rekordów zabija czystość rywalizacji. Szef światowej federacji Sebastian Coe bronił innowacji, tłumacząc, że to nadal pomoc pacemakerów.


Pracują na rzecz innych od lat 40. To jest nowość, a nie odwrócenie zasad do góry nogami. A nasz sport potrzebuje takiej świeżości. Wavelight pomaga kibicom lepiej zrozumieć istotę biegów długich. Dla zawodników nie zmienia wiele – stwierdził. Wspomniany Hermens, pionier tego rozwiązania, zgadza się z taką opinią. – Te światełka nie sprawiają, że tartan pod butami biegaczy zaczyna się sam zwijać. Wszystkie rekordy, które osiągają biegacze, nadal są wynikiem wyłącznie ich ciężkiej pracy i talentu. Lekkoatletyka latami była skostniała i konserwatywna. Wavelight to przykład, że beton kruszeje.

Memoriał Kamili Skolimowskiej – w randze Diamentowej Ligi – na Stadionie Śląskim odbędzie się 6 sierpnia.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także