| Skoki

Zmarnowana dekada skoczkiń. Wreszcie jest Puchar Świata, tylko drużyny brakuje

Nicole Konderla to obecnie najlepsza polska skoczkini narciarska. Ale nawet ona nie zdobyła punktów PŚ w Wiśle. (fot. PAP)
Nicole Konderla to obecnie najlepsza polska skoczkini narciarska. Ale nawet ona nie zdobyła punktów PŚ w Wiśle. (fot. PAP)

Zero punktów Polek do klasyfikacji generalnej i raczej niedosyt niż euforia w sztabie. Na trybunach sporo miejsca, bo kibice szykowali formę na popisy Dawida Kubackiego. Ale to, że po dekadzie od pierwszej próby w końcu udało się w Polsce przeprowadzić Puchar Świata w skokach narciarskich kobiet, ogółem ma sporo plusów. Albo raczej miałoby, gdyby nasze środowisko w końcu zrozumiało, że gra do jednej bramki. Nadal jesteśmy krajem, w którym o mistrzostwo walczy ledwie 12 zawodniczek. I gdzie zamiast promować dyscyplinę, głównie się narzeka i kogoś nie lubi.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

WARTO PRZECZYTAĆ. TRENER O KUBACKIM: TO SKOCZEK-MYŚLICIEL

Skoki kobiet wreszcie trafiły do Polski w najwyższej jakości. Najpierw w lipcu Wisła przeprowadziła dla nich konkursy Letniego Grand Prix, a teraz – w hybrydowych warunkach – ugościła historyczny weekend Pucharu Świata. Podział był prosty: wieczory są dla mężczyzn, poranki dla pań, ale kto przychodził na skocznię na cały dzień, tu i tu mógł spodziewać się ciekawej rywalizacji. Także z odległościami w okolicach linii HS, na czele ze 136-metrowym lotem treningowym Kathariny Althaus.

Niestety, biało-czerwonym do takich popisów nadal daleko. Stąd nieustanne wątpliwości, czy biorąc pod uwagę kiepską formę Polek, żeński PŚ w Polsce w ogóle miał sens. A miał. Choćby po to, żeby boleśnie nas obnażyć.

Sensacyjny zwrot ws. polskiego turnieju! Kontroferta z Włoch

Czytaj też

Kibice podczas konkursów Pucharu Świata w Polsce. Czy doczekają turnieju na trzech skoczniach? (fot. PAP)

Sensacyjny zwrot ws. polskiego turnieju! Kontroferta z Włoch

Skoki kobiet jak kula u nogi. Środowisko antypromuje się samo


Pomimo dużego zainteresowania dyscypliną, w Polsce nadal nie możemy doczekać się "Małysza w spódnicy". To fatalne, ale trudno zaprzeczyć, że jednak sensowne określenie. W końcu 22 lata temu, czyli dopiero gdy patron skoczni w Wiśle, a obecnie prezes PZN zaczął seryjnie wygrywać, to męskie skoki tak naprawdę zyskały w Polsce swój status. Dokładnie tak, jak chcieliby teraz wszyscy zajmujący się światem pań. Światem, o którym nie wszyscy w środowisku chcą nawet oficjalnie rozmawiać.

Nie da się chyba uniknąć porównań, jeżeli przez tyle lat Adam i jego młodsi koledzy zima w zimę dostarczali tylu emocji – przyznał w weekend Jan Winkiel, sekretarz PZN.

Niestety, po dekadzie istnienia kobiecego PŚ i w sumie 13 latach od debiutu ich zawodów w programie mistrzostw świata (Liberec 2009), u nas więcej niż postępach sportowych wciąż dyskutuje się o wewnętrznych konfliktach w tej ekipie, niedostatecznym zainteresowaniu działaczy, zazdrości, buntachkontrowersyjnych limitach wagi, zmianach trenerów czy niesprawiedliwym – zdaniem niektórych skoczkiń – traktowaniu. Po ostatnich roszadach w systemie szkolenia kadr doszło do tego, że wokół grupy kręci się więcej szkoleniowców niż mamy skoczkiń nadających się do wysyłania na konkursy elity. Skoki kobiet w Polsce zdają się mieć status kuli u nogi. Nikt nie chce ich marginalizować, ale środowisko – z wieloma trudnymi charakterami – dokonuje regularnej autodestrukcji. Podczas gdy w Norwegii, Słowenii czy Austrii (a dawniej m.in. w USA) promuje się dyscyplinę na wiele kreatywnych sposobów, u nas potencjalne kandydatki na skoczkinie oraz ich rodzice w mediach mogą przeczytać głównie o tym, że nikt o nie nie dba lub że ktoś kogoś nie lubi. Zamiast zachęcać do spróbowania, na starcie odsiewa się talenty złym PR-em. Później, gdy już któraś ze skoczkiń zanotuje postępy, może być niemal pewna szeptów za plecami zamiast wsparcia i poczucia wspólnoty. O tym z żalem opowiadają same zawodniczki, bynajmniej nie jako o przeszłości, lecz aktualnym stanie rzeczy w naszym obozie. I to niestety nie jest wyłącznie domena młodych dziewcząt, jak się powszechnie uważa. Rachunek sumienia powinni robić od czasu do czasu również trenerzy – u nas nadal w części niegotowi na specyfikę pracy z kobietami.

Pojedyncze sukcesy Polek rozbudzają entuzjazm. Kinga Rajda potrafiła w końcu zajmować niegdyś w Oberstdorfie szóste miejsce w zawodach PŚ. Dalej żyjemy legendą udanego miksta na MŚ w Seefeld, a ostatnio rosnącym potencjałem Nicole Konderli. Ale za każdym razem na kontrze pojawia się coś odbierającego optymizm. W finale ostatniego sezonu LGP kadra kobiet w ogóle nie była w stanie wysłać do Klingenthal dwóch zawodniczek, choćby po to, żeby jadący tam panowie mogli poskakać w zawodach drużyn mieszanych. Na ostatnich mistrzostwach kraju tyle samo co o wynikach mówiło się o zawieszeniu kariery przez Kamilę Karpiel – niegdyś utalentowaną nadzieję, a obecnie główną opozycjonistkę centrali w Krakowie. I już chyba sportową emerytkę, o ile za jakiś czas nie zmieni zdania. Inna nadzieja na sukcesy – Joanna Szwab – dziś zamiast trenować, mieszka we Wrocławiu i zaznacza, że za tym, co było na skoczni z jej udziałem, w ogóle nie tęskni. Karpiel ma 20 lat, Szwab 25. Aktualna liderka klasyfikacji PŚ Eva Pinkelnig z Austrii w tym wieku dopiero zaczynała na poważnie trenować skoki.

Sensacyjny zwrot ws. polskiego turnieju! Kontroferta z Włoch

Czytaj też

Kibice podczas konkursów Pucharu Świata w Polsce. Czy doczekają turnieju na trzech skoczniach? (fot. PAP)

Sensacyjny zwrot ws. polskiego turnieju! Kontroferta z Włoch

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Czytaj też

Dawid Kubacki pierwszym liderem Pucharu Świata w skokach 2022/23 (fot. PAP/Grzegorz Momot)

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Ten Puchar Świata miał być dekadę temu w Szczyrku. Teraz jest poważniej


Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno się dziwić, że w takim kontekście zainteresowanie popisami Polek na domowej skoczni nie było za duże. Nietanie bilety kupili najwięksi fani tego sportu, pewnie po części jako dodatek do dania głównego, którym były popisy kadry Thomasa Thurnbichlera. Tyle dobrego, że o klimat na trybunach zadbali goście z zagranicy. Swój fanklub w Wiśle miała m.in. Niemka Selina Freitag, a za Słowenkami przyjechał cały autokar kibiców. Uroczym obrazkiem przed konkursem było wieszanie przez Nikę Kriznar na budynku skoczni banneru z jej podobizną. To inna kultura, inny etap rozwoju, inne emocje. I chyba inna drużyna – taka, w której Kriznar z wieszaniem pomagały jej koleżanki.

Pierwszy PŚ kobiet w Polsce był choćby po to, żeby przekonać się, jak mogłoby to wyglądać, gdybyśmy również sprawę potraktowali poważnie.


Ta historia miała zacząć się w Szczyrku. Kiedy FIS ogłosiła, że powoła do życia elitarną serię, od razu wcisnęła jeden weekend polskiej stronie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy na pewno, że w szkoleniu dziewcząt tak bardzo odstajemy od innych krajów. Ale przystanęliśmy na tę propozycję, mimo że w trwającym, debiutanckim sezonie PŚ 2011/12 nie wystawialiśmy ani jednej dziewczyny. Na Skalite miał przyjść ostateczny test jakości, niestety ten nie doszedł do skutku. Po pierwsze, w Krakowie nie mieli szczególnego powodu, dla którego chcieliby poświęcić sprawie wystarczająco dużo wysiłku. Po drugie, z "pomocą" działaczom przyszła wtedy aura, która nie pozwoliła na naśnieżenie skoczni. Oczywiście gdy Polska przekazywała wiadomość o rezygnacji do władz FIS, wspomniano przede wszystkim o tym drugim. Nikt nie chciał zachwiania relacji z wierchuszką centrali, a to był czas, w którym już cieszyliśmy się uznaniem za organizację święta w Zakopanem. Do tego usilnie próbowaliśmy wepchnąć do męskiego kalendarza PŚ nowo wybudowany obiekt w Wiśle-Malince. Kompromisem było wciśnięcie na Średnią Krokiew Pucharu Kontynentalnego, po którym elitę dziewcząt dekorowano przed widownią oglądającą na dużej skoczni męski PŚ. Żeby im zadośćuczynić, postarano się nawet o wyższe premie finansowe. Po dekadzie wiele się nie zmieniło. Podobnie jak wtedy, i teraz konkursy kobiet trafiły do Polski raczej na prośbę z federacji niż w wyniku oddolnej inicjatywy.

Bez ich udziału PŚ byłby tańszy w organizacji – przyznał w weekend wprost Winkiel. – Ale zrobiliśmy to, bo chcemy je rozwijać. Może to będzie impuls? – ma nadzieję sekretarz.

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Czytaj też

Dawid Kubacki pierwszym liderem Pucharu Świata w skokach 2022/23 (fot. PAP/Grzegorz Momot)

Pięć razy droższy prąd i śnieg za milion. Czy PŚ w Wiśle się opłacił?

Skoczek zatrzymany przez ochronę prezydenta w Wiśle

Czytaj też

Halvor Egner Granerud i prezydent Andrzej Duda (fot. Getty)

Skoczek zatrzymany przez ochronę prezydenta w Wiśle

Wisła pokazała Polsce, że żeńskie skoki są ciekawe. Po prostu


Żadna z trójki powołanych Polek nie wyjechała z Wisły zadowolona, bo cele na ten weekend miały większe. W przypadku Nicole Konderli i Kingi Rajdy ambicje sięgały przynajmniej awansu do drugiej serii, tymczasem najwyżej – tej pierwszej zawodniczce – udało się zająć 32. pozycję. Sara Tajner, dopiero 16-latka, dopiero w niedzielę oddała lepszy skok. W piątkowych eliminacjach zjadły ją nerwy i ratowała się w locie przed utratą równowagi. Ale mimo wszystko, Polki opowiadały o radości, że mogły w końcu skoczyć u siebie.

To było wspaniałe uczucie, móc wystąpić przy tylu kibicach, którzy są po twojej stronie – mówiła pod skocznią w Wiśle Rajda. – To motywujące. Choć trochę się stresowałam – przyznała Konderla, wychowanka miejscowego klubu. – Debiut w PŚ pod domem? Mam jeszcze mnóstwo pracy. Jednak spełniło się małe marzenie – to natomiast słowa Tajner.

W świetle natłoku negatywnych emocji związanych z rozwojem żeńskiej kadry narodowej, nawet te symboliczne występy rzeczywiście miały sens. To prawdopodobnie pierwsze w dziejach kobiecego PŚ konkursy tak licznie śledzone przez polskich dziennikarzy z trybun. Napisano o nich artykuły, a zawody w telewizji obejrzało zapewne najwięcej widzów od powstania cyklu. Wielu pewnie pierwszy raz. To ma znaczenie także o tyle, że obie rywalizacje stały na przyzwoitym poziomie. Czołowe skoczkinie świata biły się o podia na niewielkich różnicach punktowych, a gdyby nie asekuracyjne ustawianie belki przez jury, spokojnie mogłyby przeskakiwać HS. Dla śledzących rywalizację z dołu fanów zmagania nie odbiegały od tego, co zobaczyli wieczorem, oczywiście poza stratami tych z ogona stawki do stających na podium. W końcu stamtąd nie widać, jak długi jest najazd, a jedynie, jak daleko da się z niego skoczyć. Dobrze, żeby w Polskę od czasu do czasu szedł taki przekaz. Jeśli potencjalne przyszłe zawodniczki będą czytały tylko o złym, to porządnej drużyny nie zbudujemy nigdy, bo nie będzie z kogo. A tak przynajmniej zostanie nadzieja, że "Małysz w spódnicy" zmieni wszystko tak, jak 22 lata temu zmienił jej męski pierwowzór. Ciekawe tylko, czy taka zbawicielka już chociaż trenuje. Albo czy w ogóle się urodziła.

Skoczek zatrzymany przez ochronę prezydenta w Wiśle

Czytaj też

Halvor Egner Granerud i prezydent Andrzej Duda (fot. Getty)

Skoczek zatrzymany przez ochronę prezydenta w Wiśle

Jak wygląda skok narciarski? Od A do Z z W. Pekalą [WIDEO]
(fot. TVP)
Jak wygląda skok narciarski? Od A do Z z W. Pekalą [WIDEO]

Zobacz też
Rusza najckliwszy serial świata. Rok pożegnania Stocha jest dla nas [KOMENTARZ]
Kamil Stoch z autorem tego tekstu w 2010 roku w Libercu. To ostatnia jesień przed wybuchem "Stochomanii" (fot. Getty, własne)
polecamy

Rusza najckliwszy serial świata. Rok pożegnania Stocha jest dla nas [KOMENTARZ]

| Skoki 
Ostatni sezon Stocha, co z Żyłą i Kubackim? Małysz odpowiada
Adam Małysz i Kamil Stoch (fot. PAP)

Ostatni sezon Stocha, co z Żyłą i Kubackim? Małysz odpowiada

| Skoki 
Norwegowie zwolnieni po skandalu w skokach narciarskich
Zawieszony sztab szkoleniowy norweskich skoczków narciarskich ostatecznie został zwolniony z pracy (fot. PAP).

Norwegowie zwolnieni po skandalu w skokach narciarskich

| Skoki 
Nie tylko Stoch. Kolejny słynny skoczek kończy karierę
Manuel Fettner (drugi z prawej) zapowiedział zakończenie kariery (fot. Getty).

Nie tylko Stoch. Kolejny słynny skoczek kończy karierę

| Skoki 
Kubacki uderzył w trenera. Stoch: Dawid powiedział za mało, żeby...
Kamil Stoch i Thomas Thurnbichler (fot. PAP)
tylko u nas

Kubacki uderzył w trenera. Stoch: Dawid powiedział za mało, żeby...

| Skoki 
Polecane
Najnowsze
Przyjechali na przegląd wojsk, a tu? Przedwiośnie. Co zrobi kadra podrażniona
polecamy
Przyjechali na przegląd wojsk, a tu? Przedwiośnie. Co zrobi kadra podrażniona
foto1
Michał Chmielewski
| Lekkoatletyka 
Halowa rekordzistka Polski Pia Skrzyszowska będzie jedną z gwiazd Memoriału Kusocińskiego (fot. PAP)
Ekstraklasa podbiła Europę. "Dotąd patrzyli na mnie z przymrużeniem oka"
(fot. Getty Images)
Ekstraklasa podbiła Europę. "Dotąd patrzyli na mnie z przymrużeniem oka"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Wygrywała ze Świątek, żegna się z tenisem. To już koniec
Caroline Garcia kończy karierę (fot. Getty).
Wygrywała ze Świątek, żegna się z tenisem. To już koniec
| Tenis / WTA (kobiety) 
Obrońcy tytułu coraz bliżej wielkiego finału
Hokeiści Florida Panthers (fot. Getty)
Obrońcy tytułu coraz bliżej wielkiego finału
| Hokej / NHL 
Są coraz bliżej zwycięstwa w finale!
Koszykarze Oklahoma City Thunder prowadzą 2:0 w finale Konferencji Zachodniej (fot. Getty)
Są coraz bliżej zwycięstwa w finale!
| Koszykówka / NBA 
TVP Sport oddaje swoje media społecznościowe poszukiwanym dzieciom!
(fot. Itaka)
TVP Sport oddaje swoje media społecznościowe poszukiwanym dzieciom!
| Inne 
Walczą o mistrzostwo, trener... oszczędza gwiazdy. Szansa dla kadrowicza!
Nicola Zalewski ma zagrać w ostatnim ligowym meczu Serie A (fot. Getty).
Walczą o mistrzostwo, trener... oszczędza gwiazdy. Szansa dla kadrowicza!
| Piłka nożna / Włochy 
Do góry