Przejdź do pełnej wersji artykułu

MŚ 2022. Sędziowie nie do poznania

/ Latynos był sędzią meczu Polska – Kolumbia (fot. Getty) Fernando Rapallini (fot. Getty)

Fernando Rapallini z Argentyny i Cesar Ramos z Meksyku to bardzo dobrzy sędziowie, ale w meczach 1/8 finału mistrzostw świata po raz kolejny potwierdzili, że wyraźnie sporo im jeszcze brakuje do klasy ich wielkich poprzedników.

Sensacyjna decyzja trenera. Ronaldo patrzył, inni strzelali

Czytaj też:

Cristiano Ronaldo (fot. Getty)

Mundial 2022. Gary Neville ostrzega Cristiano Ronaldo. "Musi wysłuchać prawdy"

Mistrzostwa świata w Katarze to turniej wspaniały i niezwykły – dosłownie, także dla sędziów. W przeszłości nie zdarzało się, aby mecze fazy grupowej były aż tak ekscytujące i trudne do prowadzenia, a następnie spotkania 1/8 finału były w znacznej większości jednostronne albo zacięte, ale za to nadspodziewanie łatwe do sędziowania. Takie były na przykład wtorkowe starcia Maroko – Hiszpania i Portugalia – Szwajcaria.

Oba spotkania z sędziowskiego punktu widzenia były podobne o tyle, że sędziowie Fernando Rapallini (w pierwszym meczu) i Cesar Ramos (w drugim) sędziowali wyraźnie inaczej niż zwykle w czasie mistrzostw świata robili to sędziowie z krajów Ameryki Łacińskiej, czyli zarówno z Ameryki Południowej, jak i z Meksyku. Nie było skrupulatnego, konsekwentnego karania przewinień kartkami. Zamiast tego pojawiła się nadzwyczajna tolerancja, momentami zbytnia łagodność, która w rozgrywkach CONMEBOL (Konfederacja Piłkarska Ameryki Południowej) i CONCACAF (Konfederacja Piłkarska Krajów Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów) zwykle nie kończy się dobrze ani dla piłkarzy, bo mecze bez kartek częściej kończą się kontuzjami niż mecze z kartkami, ani dobrze dla sędziów, którzy za oszczędzanie kartek nie są wysoko oceniani, wręcz przeciwnie.

Jednak w 1/8 finału mundialu w Katarze obaj arbitrzy prowadzili mecze starając się unikać pokazywania kartek w sytuacjach, w których nie były absolutnie konieczne. Oczywiście starali się uwzględniać "Przepisy gry", ale również mieli na uwadze, aby nie karać zawodników za przewinienia "książkowo kartkowe", jeśli nie wiązały się one z istotną, ewidentną szkodą dla rywali. Chodziło o to, aby z błahego powodu, choć uzasadnionego przepisami, nie pokazywać kartek, które mogłyby później wykluczyć zawodnika lub zawodników którejś z drużyn z udziału w meczu ćwierćfinałowym, półfinałowym albo w finale. Założenie niby słuszne, może nawet chwalebne, ale gdy sędziowie zaczynają otwierać różne furtki do robienia wyjątków, rzadko to wychodzi dobrze. Tak było i w tych dwóch meczach.

Na szczęście bardzo niekonsekwentne używanie kartek, zresztą podobnie jak i momentami niezbyt spójne decyzje w kontekście gry faul albo gry dozwolonej, nie miały większego wpływu na przebieg meczów i żadnego wpływu na wyniki. Piłkarze, którzy uniknęli kartek, zwłaszcza reprezentanci Maroka i Portugalii, które awansowały do ćwierćfinału, mogą być podwójnie zadowoleni.

Sędziowie też, ale mniej, bo oni tymi występami raczej nie błysnęli aż tak, aby można ich było traktować jako poważnych kandydatów do prowadzenia któregoś z ostatnich ośmiu meczów turnieju. Chyba że również w ich przypadku zapadną jakieś decyzje o podłożu geograficzno-politycznym, ale to chyba raczej mało prawdopodobne. Rapallini w żadnym meczu mistrzostw świata w Katarze nie zaprezentował się tak dobrze jak jego rodak Horacio Elizondo w 2006 roku, gdy sędziował pięć meczów, w tym mecz otwarcia Niemcy – Kostaryka i finał Francja – Włochy. Ramosowi daleko do klasy całej plejady wybitnych meksykańskich sędziów, takich choćby jak Arturo Brizio Carter, Benito Archundia, Marco Rodriguez czy Edgardo Codesal Mendez, który w 1990 roku, po rewelacyjnie sędziowanym meczu ćwierćfinałowym Anglii z Kamerunem, dostał nominację do prowadzenia finału Niemcy – Argentyna. W tym meczu podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny dla Niemiec, po którym padł gol decydujący o zwycięstwie tej drużyny. W taki sposób Argentyna straciła zdobyty cztery lata wcześniej tytuł mistrzowski.

Nie wiadomo, czy niedawne spekulacje o tym, że Argentyńczycy postanowili w Katarze oszczędzić reprezentację Polski, są prawdziwe ani czy ewentualnie były spowodowane ich rzekomą niechęcią do Meksyku, ale pewne jest, że decyzja meksykańskiego sędziego z ostatnich minut finału mundialu w 1990 roku jest świetnie w Argentynie pamiętana i zdecydowanie nie wpływa korzystnie na sympatię do jego ojczyzny.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także