| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Siatkówka. Mariusz Wlazły kończy karierę: nie mam żalu i się nie boję

Mariusz Wlazły w czasie MŚ 2014 (fot. PAP)
Mariusz Wlazły w czasie MŚ 2014 (fot. PAP)

Mariusz Wlazły kończy karierę zawodniczą. – Mój poziom akceptacji zmian jest na ten moment bardzo duży. Podejmuję świadomą decyzję. To powoduje, że granica między życiem siatkarza a "życiem po życiu" nie będzie aż tak bardzo ostra – mówi mistrz świata 2014 w TVPSPORT.PL. 

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Wołosz: straciłam w oczach kibiców. Jestem uznawana za kontrowersyjną

Czytaj też

Agnieszka Kąkolewska (L) i Joanna Wołosz (P) (fot. Getty)

Wołosz: straciłam w oczach kibiców. Jestem uznawana za kontrowersyjną

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: Patrząc na ciebie w ostatnim czasie nie widziałam dużej liczby siwych włosów, a jednak zadecydowałeś o zakończeniu kariery. Dlaczego teraz? 
Mariusz Wlazły: – Ta decyzja przede wszystkim była mocno przemyślana. Kiełkowała ona we mnie od dwóch lat. Myślę, że to najrozsądniejszy moment, w którym jestem jeszcze w na tyle dobrej dyspozycji fizycznej, że mogę postawić ten krok na własnych warunkach, nie będąc zmuszonym odejść, gdy moje ciało nie będzie na tyle funkcjonować, by dokończyć sezon. 

Niestety sportowcy nie mogą grać wiecznie i funkcjonować w świecie sportowym przez całe swoje życie. Jest termin ważności. Dla każdego sportowca jest to indywidualny moment i dla mnie on nastąpi po tym sezonie. 

Mimo to grasz prawie do "czterdziestki". Co jest sekretem twojej długowieczności? 
– Perypetie z problemami zdrowotnymi pozwoliły mi poznać specyfikę i możliwości mojego organizmu. Wiedza, która płynęła ze wszystkich kontuzji i dolegliwości pozwoliła mi opracować optymalny plan działania, dzięki współpracy z trenerami przygotowania fizycznego. Skupiliśmy się na tym, by wzmocnić moje słabsze sfery organizmu i rozwinąć mocne bez przeciążania ciała. To był jeden z istotnych czynników – mądre i rozsądne prowadzenie wysiłku fizycznego spowodowało, że kariera się przedłużyła. 

Temat skurczów był "aktywny" przez całą karierę? Mówiło się o nim najwięcej w konkretnym momencie twojego życia. 
– Wtedy miała miejsce eskalacja tego problemu – dość duża i poważna. Kiedy organizm był wykończony, dochodziło do częstych skurczów. Występowały one jednak dużo wcześniej na mniejszą skalę. To nie zniknęło, ale było już na tyle opanowane, że nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu.

Kiedy myślę o twojej karierze, wydaje mi się, że jesteś zawodnikiem, który z tego co było w danym momencie rozwoju dyscypliny wycisnął "maksa". Też masz takie przeświadczenie czy uważasz, że trzeba było coś zrobić inaczej? 
– Gdybyśmy moją karierę osadzili w obecnych czasach, możliwe że poprowadził bym ją trochę inaczej. Dzisiejsza siatkówka jest na innym poziomie. Dyscyplina jest niezwykle rozwinięta i poziom wykonania wzrósł od czasu, w którym ja się rozwijałem. Przez dwadzieścia lat sporo się zmieniło. Myślę, że w tamtym momencie byłem jednak w miejscu, w którym wszelkie warunki i czynniki sprzyjały rozwojowi sportowemu. Wtedy nie musiałem szukać nigdzie indziej, bo wszystko miałem zapewnione w naszym kraju. 

PGE Skra Bełchatów wygrywała w Polsce, ale i funkcjonowała w Lidze Mistrzów. Zespół miał możliwość spotkania się z wielkimi drużynami, co też wpływało na sportowy wzrost każdego z zawodników. 

Miałeś kontakt z Konradem Piechockim od czasu, kiedy wasze drogi się rozeszły ze względu na to, że miał diametralnie inny plan na zakończenie twojej kariery niż ty? 
– Tak, po trzech latach przyjechał do mnie do Gdańska. 

Rozmawialiście długo? Czy to była kurtuazyjna, krótka rozmowa po meczu lub przed nim? 
– Po trzech latach przyjechał do mnie w momencie, w którym został odwołany z funkcji prezesa Skry. Myślę, że w innych okolicznościach ta wizyta nie miałaby miejsca. 

Ten klub traktowałeś jak swój dom. Nie wybierałeś zagranicznych ofert. Moment rozstania z nim na pewno nie był łatwy. Nadal tak to wspominasz? 
– Dla mnie jedynym trudnym momentem był ten, w którym się dowiedziałem, że to już koniec mojej kariery. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego ktoś jest w stanie coś takiego zrobić. Przecież jedyną osobą, która była decyzyjna w tej kwestii, byłem ja. Rozumiałem, że może przyjść czas, w którym struktura drużyny może być budowana bez mojej osoby i to jest normalne. Drużyny się zmieniają, koncepcje funkcjonowania w ramach sezonu również. 

Nie miałem negatywnych odczuć albo pretensji. Takie jest życie sportowe. To, że do tamtej pory funkcjonowałem w jednym klubie przez siedemnaście lat, nie znaczyło, że to nie może się zmienić. Forma, w której chciano mnie pożegnać, pozostawiała wiele do życzenia. Nie jestem w stanie odpowiadać za zachowanie innych osób, tylko za swoje. Staram się jednak je zrozumieć. 

Do czego zmierzam? Ułożyłem sobie życie w Gdańsku i nie mam obecnie żadnych negatywnych odczuć w stosunku do pana Piechockiego. To, w jaki sposób wykonał ten ruch, to jego brzemię i on powinien nieść tę odpowiedzialność. Ja mam świadomość, że wykorzystałem nadarzającą się okazję. Obecność w Gdańsku dostarczyła mi wielu fajnych nowych wyzwań i jestem w pełni zadowolony z pobytu w tym klubie. 

Wołosz: straciłam w oczach kibiców. Jestem uznawana za kontrowersyjną

Czytaj też

Agnieszka Kąkolewska (L) i Joanna Wołosz (P) (fot. Getty)

Wołosz: straciłam w oczach kibiców. Jestem uznawana za kontrowersyjną

Grbić szykuje pierwsze powołania. Wiemy, na kogo zwrócił uwagę

Czytaj też

Nikola Grbić (fot. Getty)

Grbić szykuje pierwsze powołania. Wiemy, na kogo zwrócił uwagę

Konrad Piechocki przeprosił cię za tamtą sytuację czy nie? 

– Przeprosił, natomiast uważam, że nie były to szczere przeprosiny. Sytuacja, która wyniknęła z okoliczności przyjazdu, była podyktowana innymi czynnikami niż szczere przeprosiny. 

– W Gdańsku zbudowałaś na nowo swoje życie. Co było czynnikiem, który spowodował, że po karierze nie wracasz do miejsca, w którym żyłeś siedemnaście lat? 
 – Warto podkreślić, że mam ukończone studia podyplomowe z pedagogiki oraz psychologii sportu w nurcie sportu pozytywnego, jestem również studentem jednolitych magisterskich studiów z psychologii na Uniwersytecie Gdańskim. Nie jestem psychologiem, nie mam kwalifikacji, dopiero uczę się i je zdobywam Będę jednak organizował przestrzeń do pracy między zespołem Trefla Gdańsk a psychologiem. Mam też wiele innych obowiązków dotyczących nowej funkcji.

Wiem, że dużo również się mówiło na temat mojej roli w PGE Skrze Bełchatów. Zarząd oraz właściciel mojego obecnego klubu wspierają mnie i każdą moją decyzję dotyczącą tej kwestii, jednakże na chwilę obecną mogę tylko powiedzieć, że jest wykonywany audyt, aby poznać kondycję finansową i organizacyjną spółki KPS Skra Bełchatów. Sytuacja w Bełchatowie jest dramatyczna. Niestety czytając sprawozdania finansowe klubu można wywnioskować o pewnych nieprawidłowościach związanych z metodami zarządzania finansami organizacji. 

 – Czym był dla ciebie Gdańsk po tych siedemnastu latach w Skrze? Było wtedy dla ciebie ważne, że ktoś wyciąga rękę?
– Miałem wtedy kilka propozycji. Nie było tak, że zostałem na lodzie, bo nikt mnie nie chciał. W pewnym momencie czułem się jednak nieco zignorowany przez pana Piechockiego. Wiedziałem, że mam różne oferty. Chciałem być lojalny wobec klubu. Próbowałem się więc do niego dodzwonić przez kilka dni, ale nie odbierał ode mnie telefonu. Później wysłałem mu SMS, że mam propozycje od innych pracodawców i chciałbym przegadać z nim tę sytuację i możliwe opcje. Nie miałem żadnego feedbacku z jego strony, natomiast po kilku dniach spotkaliśmy się w jego gabinecie. Wtedy dowiedziałem się o decyzji, którą względem mnie podjął. To mnie uderzyło. Ja byłem lojalny i zawsze starałem się najpierw patrzeć na decyzje poprzez pryzmat obecnego klubu, a dopiero później rozważać inne ewentualności. 

Prezes Gadomski był jedną z pierwszych osób, która do mnie zadzwoniła i złożyła konkretną propozycję. Później wybuchła pandemia, więc siłą rzeczy wszelkie rozmowy zostały zawieszone, ale kontakt został utrzymany i samo przeprowadzenie całej sytuacji było bardzo profesjonalne dzięki czemu czułem się bezpiecznie. 

 – Jako osobie pierwszoplanowej przez wiele lat w polskiej siatkówce, łatwo czy trudno ci było w pewnym momencie godzić się z tym, że inni zajmują miejsce w pierwszym szeregu? Ustępowanie wymagało pokory? 
– Taka jest kolej rzeczy występująca w karierze sportowej. Poziom wykonania profesjonalnych zawodników nie jest taki sam przez cały czas. Nie mówię tutaj o formie sportowej, która faluje i można ją przedstawić w postaci sinusoidy; mówię o etapach kariery sportowej: wejścia, rozwinięcia i później zakończenia. 

Etap zakończenia jest normalnym stadium. Rządzi się jednak pewnymi czynnikami. Jednym z nich jest ten, że w pewnym momencie, kolokwialnie mówiąc, ustępuje się miejsca. Jeżeli ktoś tego nie akceptuje – ma z tym problem. Ja go nie miałem, ponieważ przygotowałem się na to od strony mentalnej. Wiedziałem, że to będzie miało miejsce i zdawałem sobie sprawę z tego, kiedy ten ruch nastąpi. Pozwoliło mi to swobodnie i z uśmiechem na twarzy ogłosić decyzję o zakończeniu kariery zawodniczej. 

To początek czegoś innego. Kiedy coś się kończy, można to rozpatrywać przede wszystkim na dwa sposoby. Albo się z tym godzimy i jesteśmy zadowoleni, że przez jakiś czas funkcjonowaliśmy tak, a nie inaczej i osiągnęliśmy w życiu zamierzone cele. Możemy też nie godzić się z tym, że musimy zakończyć pewien etap, bo martwimy się co dalej. Człowiek więc albo się męczy i ma negatywne odczucia w kierunku zmiany, albo jest z nią pogodzony i w pełni ją akceptuje. Przez lata "przerabiałem" tę decyzję i przygotowywałem się do życia pozasportowego. Nie było tak, że nie wiedziałem co zrobić i nagle wymyśliłem, że w drużynach siatkarskich nie ma odpowiednio zaopiekowanej strefy mentalnej. 

Moje "zamiary" psychologiczne były związane z przynajmniej pięcioma latami wstecz. Ukończyłem studia podyplomowe z pedagogiki, jak również z psychologii sportu. Teraz jestem na jednolitych studiach z psychologii. Plan, który wcześniej opracowałem, po kolei wdrażałem w życie. Na razie jako psycholog nie mogę pracować, bo nie mam kompetencji. Współpracuję jednak z panią doktor Martą Witkowską, która objęła opieką i wsparciem cały klub Trefl Gdańsk. W perspektywie czasu chciałbym jeszcze nawiązać współpracę z dwoma psychologami, żeby ta praca była jeszcze bardziej efektywna. 

 – Te pięć lat temu, o których wspomniałeś, to był też moment, kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, że trzeba mieć plan na życie? 
 – Jedni mówią, że od zawsze mają plan na życie i wiedzą, co będą zrobić. Skutecznie go też realizują, wprowadzają w życie. U drugich ten plan kształtuje się w trakcie kariery. Trzeci go nie mają i żyją w imię zasady "zobaczymy co będzie". Jest jeszcze pewnie kilka innych grup, które moglibyśmy wyszczególnić. Ja pięć lat temu zacząłem wdrażać wszelkie czynności związane z pomysłem na to co dalej. Kształtowanie się tej idei miało jednak miejsce znacznie wcześniej. Będąc w Bełchatowie trudno było mi wdrożyć pewne pomysły, ponieważ profesjonalne podejście sportowe wykluczało wiele pobocznych wątków. 

Gdybym zaczął studia w Łodzi, to z wiedzą, którą mam teraz, mogę stwierdzić, że szybko bym poległ (śmiech). Materiału jest mnóstwo, a przyswojenie go zajmuje sporo czasu. W Gdańsku nie mam daleko do uczelni, a pozostałe strategiczne punkty w mieście też nie są od siebie znacznie oddalone. Jestem w stanie wszystko pogodzić. Wracając do wątku, mój plan kształtował się bardzo długo. Wiedziałem, że chcę pracować jako psycholog. To mi pozwoliło rozwinąć pomysł zorganizowania Centrum Wsparcia Psychologicznego dla ogółu sportowców, nie tylko dla siatkarzy.

Grbić szykuje pierwsze powołania. Wiemy, na kogo zwrócił uwagę

Czytaj też

Nikola Grbić (fot. Getty)

Grbić szykuje pierwsze powołania. Wiemy, na kogo zwrócił uwagę

Za dużo meczów? Ligowy kompromis wzbudza dyskusje

Czytaj też

Za dużo meczów w lidze? "Ten projekt to kompromis, zjedzenie żaby" (fot. PAP)

Za dużo meczów? Ligowy kompromis wzbudza dyskusje

– Jeden przykład, który przekonał cię najbardziej w trakcie kariery, że takie miejsce jest potrzebne? 

 – Każdy człowiek rozwija się w sposób, który sobie określi lub na jaki pozwolą mu czynniki zewnętrzne. Osiąganie celów to dla nas informacja, że pewne rzeczy wykonujemy dobrze. To może rozleniwiać lub usypiać. Wiemy, że idąc daną drogą, możemy prędzej czy później osiągnąć cel. Kiedy jednak pojawiają się porażki, negatywne uczucia związane z niezrealizowaniem ambicji, dają one nam informację, że coś robiliśmy źle. To przekłada się na motywację do dalszego działania i zmiany. 

Mówiąc to, chciałabym się odnieść do mojej kariery. Było w niej bardzo dużo sukcesów, które zarówno napędzały, jak i usypiały. Były też trudne mentalnie momenty – choćby sytuacja, w której nie godziłem się na nieprofesjonalne traktowanie zawodników przez Polski Związek Piłki Siatkowej. To był psychicznie trudny czas. Opinia publiczna szybko mnie potępiła, nie mając pełnych danych. To pozwoliło mi jednak spojrzeć szerzej na tę sytuację. Takie rzeczy zdarzają się również na boisku, podczas imprez sportowych. 

Presja, która towarzyszy sportowcom, wpływa na poziom wykonania i skuteczności gracza. Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby mieć z kim o tym porozmawiać – z kimś, kto nauczy, jak szybko znaleźć rozwiązanie. Każdy człowiek ma w sobie potencjał do rozwiązywania danych sytuacji. Nie każdy jednak potrafi go zastosować. Jeśli będzie się miało z kim pracować na umiejętnościach miękkich, trenować swój mózg, to wejdzie się na wyższy poziom wykonania. Stąd pomysł Centrum Wsparcia Psychologicznego. 

 – A jak to jest być studentem? Wzbudzasz nadal sensację na uczelni? 
 – Już nie. Na początku było dziwne. Bardziej zorientowani w siatkówce mnie zauważali. Przez pierwszy rok w grupie, w której byłem, poznaliśmy się na tyle, że to się znormalizowało. Jestem traktowany jak kolega ze studiów, a nie ktoś, kto osiągnął sukcesy w świecie sportowym. 

 – Różnica wieku robi znaczenie? 
 – Jest między nami przepaść kilkuletnia. Mamy inne doświadczenia życiowe. Pewne decyzje młodszych osób mnie niekiedy zadziwiają. Mają jednak do tego prawo. Postrzegają świat w konkretny sposób i ja to akceptuję. Nie zmienia to faktu, że w pewnych kwestiach nie muszę się z nimi zgadzać. 

 Zabawną kwestią jest to, jak wkraczamy podczas zajęć w sprawy psychologii dzieci i ich wychowania. Mam dwóch synów, więc siłą rzeczy mam też pewne doświadczenie (śmiech). Na pewno popełniłem błędy wychowawcze, ale mam również praktykę. W odniesieniu choćby do wymuszających zachowań dzieci na przykład w sklepie, słyszę komentarze, że rodzice nie radzą sobie z pociechami. Nie mając dzieci, mógłbym temu przytaknąć. Z drugiej strony wiem jednak, jak czasami niektóre sytuacje, które miały miejsce przed tym wydarzeniem, mogły wpływać na to, co się dzieje w danej chwili. To zmienia perspektywę. Fajne jest jednak to, że w grupie się uzupełniamy i jest to bardzo przyjemne. 

 – Jak zareagowali twoi najbliżsi na informację o tym, że kończysz karierę? 
– Byli na to przygotowywani od dłuższego czasu. Dorastali w tej decyzji razem ze mną. Najgorzej przeżył to chyba mój syn, który nie ukrywa, że chciałby ze mną zagrać. Musiałbym jednak występować jeszcze z sześć lat na parkiecie. 

 – Masz żal, że przygoda sportowa się kończy? 
 – Nie mam żalu i nie boję się końca kariery. Każdy sportowiec, który zbliża się do tej sytuacji, ma do wykonania olbrzymią pracę. Dlatego właśnie dobrze jest mieć przy sobie osobę, z którą można to przedyskutować, która profesjonalnie przygotuje nas na taki krok. Tak znacząca zmiana może wiązać się nawet z depresją – zarówno w przypadku zawodników, jak trenerów. Dlatego warto jest pewne rzeczy przepracować. 

Ja miałem i mam o tyle szczęścia, że moja świadomość i pewność siebie jest na wysokim poziomie. Również praca z psychologiem pozwoliła mi na przepracowanie tego okresu tak, abym z uśmiechem na ustach zamknął etap mojej kariery zawodniczej. Nie twierdzę, że coś mnie nie zaskoczy, ale jestem gotowy na większość elementów. Nie żegnam się na dobre ze światem sportowym, w roli koordynatora przygotowania psychologicznego, nadal będę na meczach, treningach i różnych wydarzeniach, które są integralną częścią drużyny. Wymiar sportowy będzie więc cały czas obecny. 

 – Największy sukces? 
– Złoty medal mistrzostw świata wywalczony w Polsce. Wygraliśmy go po bardzo długim okresie, w którym pukaliśmy do drzwi wielkiej siatkówki. To był punkt zwrotny na siatkarskiej mapie. W kolejnej edycji zmagań broniliśmy tytuł i zdobyliśmy złoto, cztery lata później znów graliśmy w finale. Jakby ktoś powiedział dwanaście lat temu, że przez trzy globalne imprezy docelowe zdobędziemy dwa złota i jedno srebro, każdy brałby to w ciemno. 

 – A za graniem będziesz tęsknić? 
– Na pewno będzie poczucie tęsknoty – za emocjami, które doświadczałem jako zawodnik, za drogą do pewnych celów. Najpiękniejsza jest właśnie ta droga, gdzie poprzez trud treningów, wiele wyrzeczeń, trudnych decyzji osiąga się wyznaczony cel. Będę też tęsknić za strukturą tworzoną w drużynie, natomiast będę częścią tego wszystkiego z nieco innej strony, więc niektóre uczucia, emocje spowodują, że tęsknota nie będzie aż tak dominująca. 

Wszystko trzeba będzie jednak oddzielić grubą kreską. Mój poziom akceptacji zmian jest na ten moment bardzo duży. Podejmuję świadomą decyzję. To powoduje, że granica między życiem siatkarza a "życiem po życiu" nie będzie aż tak bardzo ostra.

Za dużo meczów? Ligowy kompromis wzbudza dyskusje

Czytaj też

Za dużo meczów w lidze? "Ten projekt to kompromis, zjedzenie żaby" (fot. PAP)

Za dużo meczów? Ligowy kompromis wzbudza dyskusje

Zobacz też
Kurek lepszy od Leona. Popis ZAKSY w ćwierćfinale
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (PAP/Wojtek Jargiło)

Kurek lepszy od Leona. Popis ZAKSY w ćwierćfinale

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Co za pech kadrowicza! Odnowiony uraz, gracz wydał komunikat
Bartosz Bednorz (fot. Getty)

Co za pech kadrowicza! Odnowiony uraz, gracz wydał komunikat

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Takiego weekendu potrzebował! Polak znów na fali wznoszącej
Aleksander Śliwka (w środku, fot. Getty)

Takiego weekendu potrzebował! Polak znów na fali wznoszącej

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Hity już w ćwierćfinale! Znane są pary play-off PlusLigi
(fot. PAP/Michał Meissner)

Hity już w ćwierćfinale! Znane są pary play-off PlusLigi

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Finał Ligi Mistrzów wzbudza kontrowersje. "Jest to trochę dziwne"
Jakub Popiwczak (fot. Getty Images)

Finał Ligi Mistrzów wzbudza kontrowersje. "Jest to trochę dziwne"

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
29 marca 2025
28 marca 2025
Siatkówka

J. Węgiel

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

24 marca 2025
23 marca 2025
22 marca 2025
Siatkówka

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

PGE GiEK Skra Bełchatów

21 marca 2025
20 marca 2025
Siatkówka

Barkom Każany Lwów

PSG Stal Nysa

17 marca 2025
Siatkówka

Trefl Gdańsk

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

16 marca 2025
15 marca 2025
Siatkówka

N. MKS Będzin

Barkom Każany Lwów

Terminarz
01 kwietnia 2025
Siatkówka

Steam Hemarpol Norwid Częstochowa

15:30

J. Węgiel

05 kwietnia 2025
Tabela
PlusLiga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
8
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa
30
1
46
11
30
-20
34
13
Barkom Każany Lwów
Barkom Każany Lwów
30
-27
26
14
30
-37
25
15
30
-48
15
Rozwiń
Najnowsze
To ostatnie miesiące luki w przepisie o spalonym! Szansa jeszcze jest...
tylko u nas
To ostatnie miesiące luki w przepisie o spalonym! Szansa jeszcze jest...
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
| Piłka nożna 
Kamil Grabara, inni bramkarze i ich drużyny mają jeszcze tylko kilka miesięcy na wykorzystanie luki w "Przepisach gry". The IFAB ogłosiła zmiany, z których wynika, że ta luka zniknie. (fot. Getty Images/The IFAB)
Błysk Messiego po kontuzji. Wrócił z przytupem [WIDEO]
Lionel Messi strzelił ważnego gola dla Interu Miami (fot. Getty).
nowe
Błysk Messiego po kontuzji. Wrócił z przytupem [WIDEO]
| Piłka nożna 
Świetna wiadomość! Kolejna kwalifikacja olimpijska dla Polski
Władimir Samojłow wywalczył kwalifikację olimpijską dla Polski (fot. Getty).
Świetna wiadomość! Kolejna kwalifikacja olimpijska dla Polski
| Inne zimowe / Łyżwiarstwo 
Kończy karierę, upadł w niedzielę w Planicy [WIDEO]
Andre Fussengger miał sporo pecha w Planicy (fot. Getty/inSJders).
Kończy karierę, upadł w niedzielę w Planicy [WIDEO]
| Skoki narciarskie 
Oto faworyci do funkcji selekcjonera reprezentacji Brazylii
Jorge Jesus (fot. Getty)
Oto faworyci do funkcji selekcjonera reprezentacji Brazylii
| Piłka nożna 
Transferowy majstersztyk mistrza. Mocno komplementuje Ekstraklasę
Enzo Ebosse już raz zatrzymał Antony'ego, gwiazdę reprezentacji Brazylii, a obecnie Realu Betis (fot. Getty).
tylko u nas
Transferowy majstersztyk mistrza. Mocno komplementuje Ekstraklasę
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Sochan robił co mógł, ale Spurs znów przegrali
Jeremy Sochan (fot. Getty Images)
Sochan robił co mógł, ale Spurs znów przegrali
| Koszykówka 
Do góry