Reprezentacja Polski U17 zapewniła sobie awans do ćwierćfinału przed końcem fazy grupowej, pokonując w drugim spotkaniu kadrę Węgier 5:3. Jakie można wyciągnąć wnioski po tym spotkaniu? Czy należy zwrócić większą uwagę na błędy drużyny w defensywie, które wykorzystali rywale?
MOŻNA BYŁO UNIKNĄĆ TRZECH STRACONYCH GOLI
Kadra prowadzone przez Marcina Włodarskiego świetnie rozpoczeła mistrzostwa Europy do lat siedemnastu. Najpierw efektownie pokonała Irlandię (5:1), a następnie rozprawiła się z gospodarzami, czyli reprezentacją Węgier (5:3). Siła ofensywna drużyny to oczywistość – świadczą o niej także wyniki drużyny sprzed turnieju. Ale błędy drużyny w obronie w drugiej połowie pokazują, że jest w niej kilka elementów do poprawy.
Nie da się ukryć – wszystkich straconych goli Polacy mogli uniknąć. Każdy z nich wynikał bezpośrednio z błędów konkretnych piłkarzy aniżeli całej strefy. Nie ma wpływu na to ofensywny styl. Owszem, w trakcie meczu drużyna atakuje nawet ósemką albo dziewiątką zawodników, ale większość potrafi szybko wrócić na swoją połowę. Nawet napastnicy – czego dowodem jest choćby postawa Mateusza Skoczylasa, który przeciwko Irlandii i Węgrom zaliczył kilka odbiorów bliżej bramki strzeżonej przez Miłosza Piekutowskiego.
Przyjrzyjmy się dokładnie trafieniom kadry Węgier. Pierwszy ich gol wynikał z braku reakcji Filipa Wolskiego, którego zbyt łatwo obszedł Attila Girsik, który chwilę później cieszył się z asysty przy golu Zeteny'ego Vargi. Z kolei obrońcy pogubili się przy drugim trafieniu. Nie przypilnowali Benedka Simona, który był niepilnowany, gdy podchodził do dobitki. Trzeci gol rywali padł po niedokładnym zagraniu Igora Orlikowskiego, który nie tylko stracił piłkę, ale także nie zdążył się ustawić przed skutecznym strzałem Csaby Molnara.
Patrząc na przebieg całego meczu, obrona nie wyglądała jednak tak źle. Szczególnie dobrze radziła sobie w pierwszej połowie. Nie pozwoliła rywalom na szybką kontrę, umiejętnie otaczając swoje pole karne. Tym razem także nie było dekoncentracji jak na początku spotkania z Irlandią. Ale w drugiej połowie gra defensywy mogłaby wyglądać trochę pewniej i to bez negatywnego wpływu na atak.
Selekcjoner kadry stawia na ofensywny styl – zachęca drużynę do odważnej gry z przodu. Stwierdzenie, że drużyna nie koncentruje się na obronie byłaby jednak przekłamaniem. Po spotkaniach – nawet tych, w których Polacy zachowywali czyste konto – Marcin Włodarski czasem mówił, że obrona jeszcze wymaga poprawy.
Tak samo było zresztą po spotkaniu z Irlandią, wygranym 5:1. – Straciliśmy bramkę w bardzo prosty sposób – powiedział w rozmowie z TVP Sport. Można jednak przewidzieć, że wnioski z gry obronnej drużyny już zostały wyciągnięte przez selekcjonera oraz jego sztab.
Przed Polakami mecz z Walią. Pozornie wydaje się on mało ważny – Polacy już awansowali do ćwierćfinału, w dodatku zapewnili sobie pierwsze miejsce. Ale punkty oraz bilans bramkowy z fazy grupowej będą brane pod uwagę w kontekście awansu na mundial U17, na który pojedzie pięć najlepszych uczestników mistrzostw Europy. Najlepszy z ćwierćfinałowych przegranych będzie wyłoniony na podstawie wyników z pierwszej fazy rozgrywek.
Walia już przed mistrzostwami wydawała się najłatwiejszym z przeciwników Polaków w grupie i dotychczasowe wyniki to potwierdzają. Po kadrze Włodarskiego można się spodziewać, że także wtedy zagra ofensywnie, będzie chciała zdominować rywala, a następnie wygrać jak największą przewagą. Mimo to, może będzie to dobra okazja do wyeliminowania indywidualnych błędów w obronie, których przeciwko mocniejszym rywalom (w kolejnej fazie Polska zagra z Hiszpanią, Włochami, Słowenią albo Serbią) lepiej się ustrzec.
A może to czas na zmiany w defensywie? Raczej nie. Selekcjoner w obronie stawia na konkretnych piłkarzy. Igor Orlikowski przeciwko Węgrom popełnił błędy, ale wcześniej był mocnym punktem obrony. Także w pierwszej połowie, gdy kilka razy bardzo dobrze wyprowadził piłkę do kolegów ze środkowej linii.
Czy trzy stracone gole w meczu z Węgrami mogą być powodem do niepokoju? Raczej nie można przesadzać – także ze względu na zwycięstwo. Ale w drugiej części spotkania wkradło się trochę indywidualnych błędów, a rywale mieli za dużo miejsca pod bramką.
Nie oznacza to jednak, że tę drużynę trzeba ganić za zbyt ofensywną grę. Absolutnie nie! Tym bardziej, że straty goli nie wynikały ani trochę ze stylu, a raczej z błędów technicznych piłkarzy, którym zabrakło zdecydowanych reakcji na własnej połowie. Wciąż obrońcy mają więcej zalet niż wad – za sprawą dobrego wychodzenia do przodu oraz skutecznych i czystych odbiorów. Wkradła się jednak niedokładność.
To jednak wciąż bardzo młodzi zawodnicy – szesnasto- i siedemnastolatkowie, spośród których wielu jeszcze nie zadebiutowało na dorosłym poziomie. Widać po nich odwagę, ambicję, a także pewność siebie – także po błędach, których najwyraźniej są świadomi. Dlatego po spotkaniu z Węgrami można wierzyć w to, że przeciwko Walii drużyna będzie bardziej skoncentrowana w obronie, bez szkody dla ofensywy, która nas zachwyca.
Spotkanie trzeciej kolejki grupy A mistrzostw Europy do lat 17 między reprezentacjami Polski i Walii w Telewizji Polskiej. Początek transmisji meczu o godzinie 19:30.