Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tunel na Wielkiej Krokwi to fanaberia za miliony. FIS na nikim nie wymusi takiej budowy

/ Taki tunel ma wkrótce osłonić Wielką Krokiew (fot. Archigeum) Taki tunel ma wkrótce osłonić Wielką Krokiew (fot. Archigeum)

Piąty rok trwa dyskusja o budowie na Wielkiej Krokwi tunelu, który osłoniłby rozbieg największej polskiej skoczni narciarskiej. Inicjatorzy z pracowni Archigeum zdobyli grant na projekt, a teraz zbliżają się do testów prototypu. Dzięki budowli skoczkowie mają zyskać laboratoryjne warunki. Tylko że zimą 2022/23 w Pucharze Świata opady odnotowano w ledwie sześciu z 39 konkursów. To za mało, żeby FIS wymusił na organizatorach taką inwestycję.

>> SZWAJCARSKI SKOCZEK ZASKOCZYŁ. "ZNAM 300 SŁÓW PO POLSKU!"

"Bydgoszczanie zmienią oblicze sportu". "Rewolucjoniści", "Zmienią lot historii" i kilka innych tytułów o takim wydźwięku – to wszystko można przeczytać w mediach o "nowatorskim" projekcie tunelu osłonowego, który niebawem ma pokryć rozbieg Wielkiej Krokwi. Idea, o której środowisko skoków narciarskich pierwszy raz usłyszało pięć lat temu, ma się zmaterializować w przyszłym roku.

Brakuje tylko odpowiedzi na podstawowe pytanie: po co?

Tunel na rozbiegu Wielkiej Krokwi jak z gry komputerowej. Dla jednakowych warunków

Prototyp, za którego wymyślenie i wykonanie odpowiada bydgoska firma Archigeum, miał podobno stanąć na terenie COS Zakopane już w 2023 roku. Teraz portal skijumping.pl poinformował o przesunięciu instalacji. Na ukończenie prac potrzeba miesiąca, a wstrzelenie się w kalendarz pracy skoczków nie jest łatwe, bo Zakopane to główna baza treningowa klubów i kadry narodowej. Na razie system w mniejszej skali sprawdzano w Instytucie Lotnictwa w Warszawie. Pracownia skonstruowała modele trójwymiarowe po to, żeby rozwiać wątpliwości dotyczące jego wpływu na skoczków. Pesymiści spekulowali, czy po wyjechaniu z zadaszenia i odbiciu się z progu nagłe opuszczenie laboratoryjnych warunków (a właśnie stworzenie takich przyświeca projektantom) nie wybije zawodników z równowagi. Mówiąc wprost: czy nie będzie to niebezpieczne.

Odpowiedź na to pytanie podobno jest satysfakcjonująca.

Archigeum, której nazwa może być pamiętana m.in. z ostatniej przebudowy Średniej Krokwi czy nieudanej współpracy z Harrachovem, włożyła w przedsięwzięcie ogrom pracy. Jej przedstawiciele rozmawiali z PZN, zyskali aprobatę FIS (jeszcze za czasów Waltera Hofera), a drogę do konkretów utorował opiewający na ponad 5 mln złotych grant z Unii Europejskiej. Założeniem projektu, który łudząco przypomina futurystyczną skocznię K300 z gry "Skoki Narciarskie 2005", jest wyeliminowanie ze skoków problemów z kapryśną aurą. Mając zadaszenie – przekonywali autorzy – każdy skoczek otrzyma jednakowe warunki na rozbiegu. A jego zarządcy nie będą musieli martwić się ani skutkami opadów deszczu, ani gęstego śniegu.


Tunel będzie przezroczysty. Nie zasłoni kibicom widoku – zachwalał Przemysław Gawęda z Archigeum i dodawał, że dodatkowym atutem będzie osłona przed promieniami słońca.

Czytaj też:

Stefan Hula został trenerem w kadrze kobiet. "Pomagają im treningi ze skoczkami" [WYWIAD]

Realny rozmiar problemu do rozwiązania: 6 z 39 konkursów

W tej chwili możemy usuwać ręcznie z rozbiegu 90-95 procent opadów. Tunel zapewniłby sto – potwierdzał zainteresowanie Hofer, którego TVP Sport pytała o temat już w styczniu 2019 roku.

Tyle z teorii, chociaż ta zdaje się nie zakładać ograniczenia widoczności śniegiem, który w trakcie opadu zalegałby na dachu tunelu. Tym samym, przed którym miałaby chronić konstrukcja. Oczywiście, ten w trakcie zawodów na bieżąco mogłaby zsuwać obsługa. Z drugiej strony, ta inwestycja z założenia ma wyeliminować konieczność jej zatrudniania. Mowa o tzw. dmuchaczach, których widok wzdłuż rozbiegów od lat jest normą w trakcie konkursów. Byłoby absurdem, gdyby ci wciąż stali na skoczni, ale już nie z dmuchawami, tylko zestawem mioteł.

Obliczyłem, że za pieniądze na tunel można opłacać dmuchaczy przez ponad 100 lat i to na każdy trening – mówił na łamach sport.pl Jan Winkiel, sekretarz PZN.


Obliczeń, które poddają misję tunel pod wątpliwość, jest więcej. Ponad połowa skoczni używanych w PŚ jest całkowicie położona na północnym stoku, więc słońce (zimą słabsze) nie topi nawierzchni. Co więcej, w sezonie 2022/23 Pucharu Świata mężczyźni wzięli udział w łącznie 39 konkursach. Z protokołów sędziowskich wynika, że jakiekolwiek opady odnotowano w sześciu. Do tego w trzech z nich opad określono jako "lekkie". Lekkie, czyli takie, gdzie z problemem radzą sobie odpływy wody, dmuchawy i bieżące wsparcie przedskoczków.

Nie dziwi zatem, że dziś ludzie z PZN nie bardzo chcą się wypowiadać na temat inwestycji. Przyglądają się, bo to nie oni, lecz COS zarządza Wielką Krokwią. To tam pali się zielone światło. Sprawdziliśmy jednak, że do tej pory ośrodek nie dokonywał publicznego zamówienia na budowę tunelu. Nawet jeżeli prototyp i jego testy spadną Zakopanemu za darmo w ramach rozwoju nauki, to po ew. zatwierdzeniu projektu jego twórcy z pewnością zechcą go sprzedawać. Można założyć, że wobec rosnących cen materiałów i rozmiaru inwestycji mowa o kwotach idących w miliony.

Wciąż więc do końca nie wiemy: po co?

Czytaj też:

Powstanie komisja zawodnicza w PZN. "Szukamy chętnych"

Zadaszenie całej skoczni – tak. Tylko że skoki są na to za biedne

Przyjmując hipotetycznie, że tunel kosztowałby 5 mln zł (tyle co otrzymany grant) i tak jest to równowartość budowy kompleksu trzech juniorskich skoczni. A tych w Polsce brakuje bardziej niż efektownej instalacji na obiekcie seniorskim.

Oczywiście, każdy wydaje pieniądze według uznania. Tylko że tutaj mówimy o idee-fix, która aktualnie w skokach nie wydaje się być warta takich nakładów. Dlatego środowisko w sporej mierze dziwi się planom związanym z tunelem. We współczesnych skokach bowiem kluczowy wpływ na skok mają warunki w locie, a nie na najeździe. Tutaj sprawę w dużej mierze rozwiązał już system sztucznie mrożonych torów lodowych, który rozwinięto w ostatniej dekadzie. Mają go niemal wszystkie skocznie z kalendarza PŚ, całoroczne tory stały się niemal standardem FIS. W sytuacji, gdy wciąż nie wszędzie dysponują nawet siatkami przeciwwietrznymi, tunel nigdy nim nie zostanie.

Dużo więcej pożytku byłoby z całkowicie zadaszonej skoczni. Takie pomysły już były, Finowie rozważali nawet przykrytego mamuta. Ten i wszystkie inne spaliły jednak na panewce. Skoki to zbyt biedny i mały sport, aby opłacało się inwestować w tak ekskluzywne nowinki. Zwłaszcza gdy te załatwiają tylko część problemu, a nie cały.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także