Tata mówił nam po latach, że jeśli na Wembley sfaulował, to na pewno nie w polu karnym – wspomina Tomasz Musiał, sędzia Ekstraklasy i arbiter FIFA, syn reprezentanta Polski Adama Musiała. – Myślę, że tam nie było faulu – mówi Andrzej Strejlau. 17 października 1973 roku Polska prowadziła z Anglią 1:0, gdy sędzia Vital Loraux z Belgii podyktował rzut karny dla gospodarzy. Mało kto wie, że arbiter nie widział żadnego faulu, bo był bardzo daleko za akcją. Gwizdnął, bo zasugerował się chorągiewką podniesioną przez sędziego liniowego. Ale on też nie mógł dobrze widzieć tej sytuacji.
Była 62. minuta meczu, gdy Jerzy Gorgoń sfaulował Micka Channona. Rzut wolny szybko wykonał Martin Chivers. Zagrał piłkę w kierunku biegnącego prawą stroną Martina Petersa, który przyjął podanie około 2-3 metrów przed polem karnym. Tam dogonił go Adam Musiał. Peters, zbliżając się do narożnika pola karnego, zagrał lekko w kierunku bramki. Jednak nie mógł pobiec za piłką, ponieważ po jego lewej stronie nadal biegł blokujący go w ten sposób Polak.
Musiał, widząc kierunek, w którym potoczyła się piłka, zaczął skręcać za nią i jednocześnie ochraniał ją ciałem. Robił to w tak zwanym zasięgu gry, czyli bliżej niż dwa metry od piłki, co było niezwykle ważne w świetle ówczesnych "Przepisów gry". Ułamki sekund później reprezentant Polski biegł już sam za piłką, tymczasem Peters na linii bocznej pola karnego zaczął się przewracać.
Co dokładnie stało się między Musiałem i Petersem? Tego nie wiadomo, ponieważ realizator transmisji nie pokazał powtórki z innej kamery niż ta, która filmowała mecz ze środka trybuny stojącej vis a vis trybuny głównej.
W ujęciu z tej kamery wygląda na to, że Musiał i Peters przez chwilę być może walczyli ciałem. Możliwe, iż zetknęli się barkami lub biodrami, ale nie wiadomo, z jaką siłą. Zrobili obok siebie parę kroków. Jeśli w ogóle doszło do kontaktu fizycznego między nimi, to raczej poza polem karnym – tuż przed narożnikiem pola karnego albo już za linią boczną tego pola.
Jednak gdyby nawet do kontaktu fizycznego doszło na linii bocznej pola karnego, to – na podstawie ujęć z tej kamery – trudno w tej sytuacji mówić o jakimkolwiek naruszeniu przepisów przez Adama Musiała (34-krotny reprezentant Polski i były trener, także "Trener Roku" w plebiscycie "Piłki Nożnej", zmarł 18 listopada 2020 roku w Krakowie).
Jeśli Musiał zaatakował Petersa ciałem, to raczej nie zrobił tego ani w sposób nieostrożny czy nierozważny, ani tym bardziej jego akcja nie była gwałtowna czy niebezpieczna. Zgodnie z ówczesnymi przepisami atakowanie rywala barkiem było dozwoloną formą walki o piłkę, ale pod warunkiem, że atak został wykonany w odpowiedni sposób i nie był gwałtowny ani niebezpieczny dla rywala. Atak Musiała z pewnością taki nie był.
Mecz prowadził sędzia Vital Loraux z Belgii. W chwili, gdy Musiał i Peters zbliżali się z piłką do narożnika pola karnego, arbiter był bardzo daleko za akcją. Jedni świadkowie twierdzą, że był wtedy na środku boiska, inni mówią, że był już na połowie Polaków, ale jeszcze w kole środkowym. Na nagraniach archiwalnych tej sytuacji, w momencie starcia Musiała z Petersem, sędziego Loraux nie widać w kadrze. Natomiast widać sędziego liniowego Pierre’a Woutersa, dla którego rok 1973 był dopiero drugim na liście głównych sędziów międzynarodowych. Sędzią liniowym bywał bardzo rzadko, z reguły tylko w meczach międzynarodowych. W tamtych czasach bycie sędzią międzynarodowym nie oznaczało automatycznie statusu sędziego FIFA. O to trzeba było się starać prowadząc mecze pierwszych reprezentacji narodowych.
Loraux żadnego faulu z daleka nie widział, ale zasugerował się sygnalizacją kolegi. Wouters, widząc upadającego sugestywnie Anglika, szybko podniósł chorągiewkę. Liniowy biegł już wtedy po boisku, chwilę później zrobił kilka kroków, podszedł bliżej pola karnego i umownymi gestami dał koledze znać, że faul został popełniony za linią pola karnego. Wyraźnie dał mu do zrozumienia, że powinien podyktować rzut karny. Loraux go posłuchał. Co zdumiewające i wręcz unikalne w przypadku podyktowania rzutu karnego, arbiter główny w polu karnym pojawił się dopiero dziesięć sekund po rzekomym faulu!
Czy sędziowie mieli rację przyznając "jedenastkę" reprezentacji Anglii? To bardzo wątpliwe. Wprawdzie Wouters był dosyć blisko sytuacji z Musiałem i Petersem, ale obserwował ją z boku, patrząc na Petersa od jego prawej strony. Tymczasem, gdyby w tej sytuacji doszło do faulu, to nastąpiłby on od lewej strony Petersa, gdyż właśnie po tej stronie był Musiał. Tak więc, nawet gdyby doszło do przewinienia, Wouters raczej nie mógłby go dostrzec.
17 października 2023 roku, dokładnie 50 lat po legendarnym meczu Anglia – Polska, zadzwoniłem do Tomasza Musiała, jednego z synów Adama Musiała. Tomasz od wielu lat jest sędzią Ekstraklasy i arbitrem FIFA. Zapytałem go, czy o sytuacji poprzedzającej ten rzut karny rozmawiał kiedyś z ojcem?
– Pamiętam, żeśmy to parę razy oglądali na święta jeszcze za dawnych czasów na wideo – mówi specjalnie dla TVPSPORT.PL. – Tata zawsze się śmiał, że nie było karnego, bo faul był przed polem karnym, jeżeli już był… Wspominał też, że zamiast od razu iść do krycia, to jeszcze rozmawiał z sędzią [prawdopodobnie o wcześniejszym rzucie wolnym za faul Gorgonia na Channonie – na nagraniu widać, że Adam Musiał podnosił wtedy ręce jakby protestując – dopisek R.R.] i dlatego jego interwencja była spóźniona. Tata też rozpoczął akcję, która zakończyła się golem na 1:0 dla Polski, bo to właśnie tata odebrał piłkę Anglikom. Wspominał też, że miał wtedy jakąś kontuzję kolana. Nikt o tym nie wiedział, że tuż przed meczem, tuż przed rozgrzewką, był zamknięty w ubikacji, tylko on i lekarz, który wbił mu igłę w kolano i, o ile dobrze pamiętam, chyba usuwał mu wodę z kolana. Tata tak bardzo chciał grać, że zaryzykował nawet kosztem poważniejszej kontuzji. Pamiętam też, że w czasie meczu tata biegł za piłką, która opuszczała już boisko. Nie miał szansy dogonić jej na boisku, ale biegł dalej i wykopał ją w trybuny będąc już dwa metry za linią boczną… Tata mówił, że wtedy kibice zaczęli na nich krzyczeć: „Animals!” [„Zwierzęta!”] – powiedział nam Tomasz Musiał.
50 lat po tym meczu o rzucie karnym dla Anglii rozmawiałem też z Andrzejem Strejlauem, ówczesnym trenerem młodzieżowej reprezentacji Polski, późniejszym trenerem pierwszej reprezentacji Polski i przewodniczącym Kolegium Sędziów PZPN. Mecz na Wembley Strejlau obserwował z trybun.
– Ja nie wiem, czy był faul, ale myślę, że chyba nie. Ja tam nie widzę żadnego niedozwolonego ruchu, może tylko biodrami się zetknęli – powiedział nam legendarny szkoleniowiec w dniu rocznicy.
Czy temat tego rzekomego faulu i rzutu karnego był poruszany w sztabie reprezentacji Polski za czasów słynnego trenera Kazimierza Górskiego?
– Wiesz jak to jest… Jak wychodzisz zwycięskim remisem, to wszyscy się cieszą i już nie myślą o tym, czy tam był faul czy nie. Ale gdyby sprawy potoczyły się inaczej i gol z tego rzutu karnego dałby Anglii awans kosztem Polski, to pewnie wszyscy wracalibyśmy do tej sytuacji wiele razy. Na szczęście awansowaliśmy i nie było takiej potrzeby – powiedział Andrzej Strejlau.
W 82. minucie meczu Grzegorz Lato biegł z piłką w kierunku angielskiej bramki, był już w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem, ale Roy McFarland złapał Polaka oburącz i zatrzymał. – W dzisiejszych czasach za taki faul zobaczyłby czerwoną kartkę, a wtedy sędzia mógł tylko podyktować rzut wolny – mówi Andrzej Strejlau. Faktycznie, była to sytuacja typu DOGSO, czyli pozbawienie oczywistej szansy zdobycia gola.
Mecz rozegrany 17 października 1973 roku na starym stadionie Wembley w Londynie stał się legendarny w Anglii i w Polsce. Po remisie 1:1 byli mistrzowie świata stracili szansę na udział w mistrzostwach świata, za to na boiskach Republiki Federalnej Niemiec zagrała reprezentacja Polski. Stało się to pierwszy raz od 1938 roku, gdy Polska przegrała w Strasburgu z Brazylią 5:6. W RFN Polacy zajęli trzecie miejsce. Później tylko raz powtórzyli to osiągnięcie: w 1982 roku w czasie mundialu w Hiszpanii.
Adam Musiał biegnie na granicy linii bocznej pola karnego, a Martin Peters – po jego prawej stronie. Jeśli w tym momencie Polak sfaulował Anglika, to z pewnością poza polem karnym.
Adam Musiał biegnie za piłką, a Martin Peters przewraca się wpadając w pole karne... Sędzia liniowy wbiegł na boisko chwilę wcześniej.
To ta sygnalizacja sędziego liniowego sprawiła, że sędzia główny podyktował rzut karny, choć sam żadnego faulu nie widział.