| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Średnio 30 procent więcej, czyli nawet 34 600 złotych miesięcznie w sezonie, będą zarabiać sędziowie Ekstraklasy, którzy właśnie otrzymali nowe kontrakty do podpisania. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że wynagrodzenia dla sędziów niższych lig i różnych klas okręgowych nadal są na poziomie opłacalności ocierającym się o prowadzenie działalności charytatywnej. Tak zwany ekwiwalent za sędziowanie meczu często wynosi zaledwie od 59 do 80 złotych.
Podwyżka dla sędziów Ekstraklasy, o której poinformował Maciej Wąsowski z Weszło, to wiadomość dobra zarówno dla sędziów Ekstraklasy, jak i piłkarzy, trenerów i klubów. Tym bardziej, że liczba arbitrów zawodowych wreszcie ma się trochę powiększyć. Było 10 zawodowych sędziów głównych, ma być 13. Nowymi, to akurat było jasne znacznie wcześniej, będą Damian Kos i Łukasz Kuźma, którzy od 1 stycznia są sędziami FIFA, oraz prawdopodobnie jeden z młodszych sędziów, być może Karol Arys, który za rok też ma zostać sędzią międzynarodowym. Wzrost wynagrodzeń i większa liczba arbitrów zawodowych to zarazem większa motywacja, która powinna przełożyć się na poprawę poziomu sędziowania.
Przychody sędziów za mecze prowadzone w Ekstraklasie w trakcie sezonu będą dochodzić średnio do około 34 600 złotych miesięcznie. Na taką sumę mają się składać stała podstawa kontraktowa (różna dla różnych sędziów) oraz wynagrodzenie za prowadzenie czterech meczów Ekstraklasy po 4200 zł za mecz plus wynagrodzenie za pracę w roli sędziego VAR, przykładowo w dwóch meczach, po 2400 zł za każdy.
Proporcjonalną podwyżką mają zostać objęci również zawodowi sędziowie asystenci. Ich liczba ma wzrosnąć z 11 do 13.
W związku z podwyżką sędziowie mają mieć zakaz wykonywania innej pracy – mogliby podpisać umowę o pracę z innym podmiotem tylko za zgodą zarządu PZPN. Jednak w nowych kontraktach jest ponoć zapis pozwalający im podpisywać umowy reklamowe i wizerunkowe. Jeśli naprawdę jest dokładnie tak, jak napisał Maciej Wąsowski, oznaczałoby to, że kontrakty mają poważne luki. Z jednej strony sędziowie mogliby bez zgody PZPN podpisywać umowy reklamowe lub wizerunkowe z podmiotami powiązanymi z klubami lub ich sponsorami, co stawiałoby sędziów w sytuacji konfliktu interesów, uniemożliwiającego albo utrudniającego sędziowanie w sposób niezależny i w pełni obiektywny. Z drugiej strony jeden zapis pozwalałby omijać drugi. Jeżeli bowiem zarząd PZPN nie zgodziłby się na podpisanie umowy o pracę z innym podmiotem, sędzia mógłby z nim podpisać umowę reklamową lub wizerunkową i inną pracę dla tego podmiotu wykonywać "społecznie", czyli pozornie bez żadnego wynagrodzenia.
Wzrost płac może cieszyć zawodowców, ale bulwersuje wielu członków 10-tysięcznej społeczności sędziów niższych lig i niższych klas, którzy o znaczące podwyżki walczą od wielu lat. Symboliczne ustalają wprawdzie władze niektórych wojewódzkich związków piłki nożnej, ale nadal są to stawki tak niskie, że 80-90 proc. absolwentów kursów sędziowskich rezygnuje z sędziowania już po kilku-kilkunastu meczach. Nie tylko z powodu niskich wynagrodzeń, ale rezygnujący nie ukrywają, że "śmieszne wypłaty" mają istotne znaczenie przy wyborze formy spędzania czasu wolnego od nauki w szkole średniej, od studiów czy od pracy zawodowej w innej branży.
Dla przykładu: w Lubuskim Związku Piłki Nożnej sędzia główny meczu drugiej czy trzeciej ligi młodzików albo meczu dziewcząt do lat 13 dostaje ekwiwalent netto w wysokości 99 złotych (słownie: dziewięćdziesiąt dziewięć). Za mecze sparingowe drużyn czwartoligowych i niższych klas arbiter główny dostaje 104 zł netto, a sędzia asystent – 95 zł netto.
W Mazowieckim Związku Piłki Nożnej, czyli na przykład w Warszawie, są jeszcze niższe stawki. W meczach kategorii U13, U12 i niższych, czyli w rozgrywkach do lat 13, 12 i dla młodszych, sędzia główny "zarabia" 80 złotych (słownie: osiemdziesiąt) w ramach ekwiwalentu, a sędzia asystent, o ile znajdzie się jakiś chętny, otrzymuje 59 złotych (słownie: pięćdziesiąt dziewięć złotych)!
Dojazd, picie, ewentualne wyżywienie oraz kupno i pranie sprzętu sędziowskiego, podobnie jak wszystkie wydatki związane z treningami i szkoleniami – sędziowie niższych klas opłacają z własnej kieszeni. Przed tym wszystkim muszą opłacić koszt kursu sędziowskiego. A w trakcie meczów liczyć na to, że nie staną się ofiarami jakiegoś aktu przemocy i nie będą musieli wynająć prawnika, bo za to związek piłki nożnej też pieniędzy nie zwraca.