Podpisał kontrakt marketingowy z LeBronem Jamesem. Miał być od niego większy w Cleveland. W utworze "Draft Day" rapował o nim Drake, z którym nawiązał przyjaźń. Dekadę temu Johnny Manziel miał być zbawcą futbolu amerykańskiego. Imprezy, alkohol i narkotyki przypięły mu łatkę największego niewypału ostatnich lat.
Zwycięzca Super Bowl: jestem dumny z polskiego dziedzictwa
Na to wydarzenie czekają wszyscy kibice futbolu amerykańskiego w Stanach Zjednoczonych. I nie mowa tu o Super Bowl, a o drafcie do NFL, który odbędzie się od 25 do 27 kwietnia. To nic innego jak nabór zawodników z drużyn uniwersyteckich do zawodowych zespołów. W ciągu trzech dni przez siedem rund 32 ekipy wybiorą łącznie 257 graczy do najlepszej ligi świata. Co roku transmisje z draftu cieszą się ogromną oglądalnością. Można wręcz uznać to za początek nowego sezonu. W tym roku jako pierwsi będą wybierać Chicago Bears, którzy najprawdopodobniej wybiorą Caleba Williamsa z USC, uważanego za jednego z najlepszych rozgrywających na szczeblu akademickim od lat.
Zanim głośno zrobiło się o Williamsie, furorę dekadę temu robił Johnny Manziel. Jego grą na boiskach akademickich zachwycała się cała Ameryka. To on miał być quarterbackiem, który szturmem podbije całe NFL.
10 listopada 2012 roku – to właśnie wtedy talent Manziela objawia się całemu światu. Jako pierwszoroczniak poprowadził uznawany za ligowego średniaka uniwersytet Texas A&M do niespodziewanego wyjazdowego zwycięstwa nad hegemonem Alabamą. Jak na rozgrywającego grał niestandardowo, często na granicy szaleństwa. Zachwycał odważnymi podaniami i nietuzinkowymi akcjami biegowymi. To właśnie Manziel (183 cm wzrostu) zapoczątkował nową falę efektownie grających quarterbacków, którzy nie imponowali warunkami fizycznymi, ale dostarczali coś "ekstra".
W debiutanckim sezonie dla Texas A&M Manziel zdobył nagrodę Heismana dla najlepszego gracza na szczeblu akademickim w USA. Jego kariera nabrała rozpędu. Już nie był anonimem. Jego twarz była rozpoznawalna w całych Stanach Zjednoczonych. Każdy chciał mieć jego koszulkę, autograf. Nie miał życia na uczelni, szybko przeszedł na zdalny tryb nauczania, choć do nauki zbytnio się nie przykładał.
Stał się gwiazdą mediów społecznościowych – w mgnieniu oka doczekał się ponad miliona osób obserwujących na Instagramie i Twitterze. Już nie był znany tylko jako Manziel, ale jako "Johnny Football".
Zaczął być większy niż cały uniwersytet. Ba, to dzięki jego popularności Texas A&M w ciągu niecałego roku odnotował ponad dwukrotny wzrost darowizn w wysokości 740 mln dolarów. Każdy chciał żyć w College Station, gdzie studiował Manziel. Pieniądze, które otrzymała uczelnia, zostały przeznaczone na nowy kontrakt dla trenera Kevina Sumlina, a także na zmodernizowanie nowych obiektów sportowych, w tym wybudowanie nowego futbolowego stadionu.
Manziel nie dostał ani centa. Wówczas obowiązujące zasady w NCAA (Narodowe Stowarzyszenie Związków Akademickich) były surowe dla zawodników-studentów, którzy nie mogli zarabiać pieniędzy na swoim wizerunku, podczas gdy uczelnie zarabiały na nich krocie. Warto przypomnieć, że tylko w ciągu 2013 roku zostało kupionych łącznie 45 milionów koszulek Manziela z nr 2.
"Johnny Football" wziął sprawy w swoje ręce. Razem ze swoim najlepszym przyjacielem, a zarazem studentem, Nate'm Fitchem opracował sprytny plan, w którym za zamkniętymi drzwiami zarabiał forsę. Pierwsze podpisywanie autografów przyniosło mu 3000 dolarów. Jak wyznał sam zawodnik w dokumencie "Untold" dla Netflixa, jako 19-latek miał pod łóżkiem sto tysięcy dolarów w gotówce. Nielegalny interes kwitł, a później rozpoczęły się balangi w popularnych klubach nocnych. W towarzystwie Manziela bawiły się takie gwiazdy popkultury, jak LeBron James, Drake, Snoop Dogg, Jamie Foxx, Justin Bieber, czy Floyd Mayweather. Każdy chciał imprezować u boku nowego bożyszcza futbolu amerykańskiego.
Wkrótce NCAA zaczęła baczniej przyglądać się sprawie Manziela. Huczne imprezy, drogie rolexy, luksusowe samochody, loty prywatnymi odrzutowcami, bilety w pierwszym rzędzie na mecze NBA – skąd miał mieć na te wszystkie wygody pieniądze, skoro formalnie nic nie zarabiał? Manziel ostatecznie został oskarżony o złamanie reguł ze względu na podpisywanie autografów za pieniądze, po tym jak do sieci wyciekło zdjęcie na którym podpisuje jedną z fotografii podczas płatnej sesji. Zawodnikowi groził koniec kariery na szczeblu akademickim. Razem z Nate'm przy przesłuchaniach z ligą postanowili opracować "idealną" linię obrony.
– Jako sportowiec-student nie mógł rozmawiać z mediami, ale media mogły rozmawiać ze mną. Wymyśliłem bajeczkę, że rodzina Johnny'ego jest bardzo bogata i wzbogaciła się na wydobyciu ropy naftowej. Kupili to – tłumaczył w dokumencie "Untold" Fitch.
Pieniądze z płatnej sesji powędrowały na konto bankowe... dziadka Johnny'ego. NCAA poinformowała, że nie znalazła dowodu na to, że zawodnik wziął kasę, ale złamał zasady, podpisując zdjęcia. Kara – zawieszenie na... pół meczu.
Po tej "aferce" na światło dzienne zaczęły wychodzić inne grzeszki Manziela. Bójka na uczelni, wyrzucenie z imprezy bractwa, czy z obozu legendy NFL Peytona Manninga, po tym jak zaspał na trening. Motto Fitcha i Manziela brzmiało "bez względu na to, czy wygrywamy, czy przegrywamy, pijemy".
Alkohol i imprezy zaczęły psuć aurę wokół zawodnika, który zaraz miał wkroczyć do bram najlepszej ligi świata. W 2014 roku debiutancki kontrakt zawodnika wybranego w pierwszej rundzie opiewał w wysokości od 6 do 22 milionów dolarów. Rozgrywający w NFL ma być najważniejszą postacią na boisku, wzorem, liderem szatni. Manziel ze swoim imprezowym stylem życia nie pasował do tego opisu.
Jego agent Erik Burkhardt poprzysiągł, że uczyni z Manziela pierwszorundowego gracza. Zaakceptował jego dotychczasowy życiorys, ale postawił mu kilka warunków. Zawodnik dla swojego dobra zerwał relacje z Fitchem. Miał zacząć prowadzić się odpowiednio, przybrać na wadze i harować jak wół przez dzień i noc do czasu rozpoczęcia testów atletycznych (NFL Combine) w Indianapolis.
Zaledwie dwa dni przed tym, jak Johnny miał pojawić się na NFL Combine, aby zaprezentować swoje umiejętności, zbyt mocno imprezował w Hollywood i obawiał się, że nie będzie w stanie przejść testu narkotykowego. Opracował plan ze swoim agentem, aby potajemnie spróbować wypłukać narkotyki z organizmu. Burkhardt rozważał nawet wymyślenie fałszywej historii o tym, że ojciec Johnny'ego, Paul trafił do szpitala i dlatego gracz nie stawił się na Combine. Wbrew wszystkiemu, po wypiciu trzech galonów wody, Manziel cudem zdał test na obecność narkotyków.
Co ciekawe, sam wypadł świetnie w wywiadach z generalnymi menedżerami i dyrektorami scoutingu. Znakomicie wyglądał też na dniu otwartym dla mediów, gdzie z bliska przypatrywała mu się była para prezydencka: George Bush Sr. z żoną Barbarą. Recenzje były na tyle entuzjastyczne, że Houston Texans rozważali, żeby wybrać Manziela z pierwszym numerem draftu 2014. Przed samym draftem namawiał na ten wybór właścicieli klubu były zdobywca Super Bowl jako trener, Jon Gruden.
– Pojawiły billboardy "Johnny, wróć do Teksasu, zagraj dla Texans". Zaangażowałem się w wielką akcję charytatywną. Właściciel klubu miał tam być z żoną. Johnny wpłacił na cel akcji własne pieniądze. Wszystko było super, aż do następnego dnia, gdy dostałem telefon, że pijany Johnny podczas gry golfa w River Oaks Country Club miał przy piątym dołku połamać kije i wrzucić je do stawu. Wszystko działo się na oczach rodziny właściciela Texans. Wiedziałem, że jest już po sprawie – opowiadał w dokumencie Burkhardt.
Noc przed treningiem z Cleveland Browns, Manziel ze swoimi skrzydłowymi upił się w hotelowym pokoju, który był przepełniony butelkami po Tequili. Ostatecznie sam rozgrywający zdążył wytrzeźwieć, ale z powodu nietrzeźwego stanu kolegów, musieli ich zastąpić na boisku... prawnik i agent gracza. Jednym słowem – totalna katastrofa.
Charakter Manziela był kwestionowany w mediach, przez co osuwał się w rankingach draftu. Ostatecznie przekonał do siebie władze... Cleveland Browns, które wybrały go z 22. numerem pierwszej rundy. Do trenera rozgrywających Dowella Loggainsa napisał sms-a "pozamiatajmy tę ligę". Kibice na myśl o wyborze Johnny'ego wpadli w eurforię. Oczekiwania przed nim w stanie Ohio były wielkie. Miał być zbawcą klubu, który przez ostatnie lata był pośmiewiskiem NFL.
– Pewnego dnia Johnny Manziel będzie większą postacią w Cleveland niż sam LeBron James! – wieszczył w 2014 roku na antenie ESPN znany ekspert telewizyjny Skip Bayless. Manziel nigdy nie spełnił jego oczekiwań, choć po latach zawodnik mocno go za to przepraszał.
– Miałem wszystko, czego mogłem zapragnąć. Sławę, pieniądze, byłem wybrany w pierwszej rundzie draftu. Mimo wszystko czułem się kompletnie pusty w środku. Siedziałem w mieszkaniu w Cleveland i czułem, że to jedyne miejsce w którym mogłem się bezpiecznie ukryć. Codziennie patrzyłem przez okna i czułem się pusty. Jeździłem z meczu na mecz i nie chciałem mieć już nic wspólnego z futbolem. Miałem ważniejsze problemy na głowie – powiedział Manziel w dokumencie "Untold".
– Zawsze kochał grać, a po jednym z treningów zadzwonił do mnie, że to nie sprawia już mu frajdy. Według generalnego menedżera Browns nie chciał oglądać swoich taśm z gry dla Browns. Licznik na jego iPadzie wynosił zero minut – opowiadał w dokumencie jego były agent, Erik Burkhardt.
Debiutancki sezon Manziela w Browns był katastrofą. Przegrał rywalizację w pierwszym składzie z doświadczonym Brianem Hoyerem, a nawet jak już dostawał szanse, to koncertowo je marnował. Spopularyzowana przez niego cieszynka pokazująca zarabianie pieniędzy obróciła się na jego niekorzyść. Częściej wykonywali ją jego rywale niż on sam.
Drugi sezon był jeszcze gorszy. Wystąpił w sześciu spotkaniach jako podstawowy rozgrywający, ale popełniał masę strat. Spóźnianie się na treningi i wieczne imprezowanie doprowadzało władze Browns do frustracji. Ciągle pakował się w kłopoty. Nie pomogła nawet terapia odwykowa.
W styczniu 2016 roku zamiast przebywać z drużyną w Cleveland, imprezował incognito w kasynie w Las Vegas. Do sieci przedostały się fotki z Manzielem w peruce i sztucznym wąsem. Browns zareagowali błyskawicznie. Przed startem nowego sezonu zwolnili go z kontraktu. Manziel miał wówczas tylko 24 lata.
To był koniec kariery Manziela w NFL. Chwilę po zwolnieniu z Browns, został oskarżony o przemoc domową wobec swojej partnerki. Paul Manziel mówił w mediach, że tylko więzienie pozwoli jego synowi wyjść na prostą.
Od Johnny'ego odwracali się agenci, sponsorzy, partnerzy biznesowi, a nawet cała rodzina. Internet zalewały kolejne filmiki ostro balującego sportowca m.in. w towarzystwie gwiazd filmów dla dorosłych. Kokaina i oxycodin doprowadzały go do ruiny. W dokumencie "Untold" sam podkreślał, że robił wszystko by zniszczyć swoje życie.
– Zdiagnozowano u mnie chorobę dwubiegunową. Czułem, że to to samo, co alkoholik i narkoman. Uciekałem przed problemami. Planowałem wydać, ile się da, a potem odebrać sobie życie. Przepaliłem pięć milionów dolarów na imprezy. Kupiłem wcześniej broń, chciałem żeby moja śmierć wyglądała jak najgorzej. Do dziś nie rozumiem, dlaczego pistolet nie wypalił. To cud, że żyję.
Dziś Manziel ma 31 lat. Pogodził się z najbliższą rodziną. Mieszka obecnie w Scottsdale, w Arizonie, gdzie często spędza czas ze znajomymi na polu golfowym. W rozmowie z legendą NFL Shannonem Sharpem podkreślił, że wciąż ogląda futbol, najchętniej w wydaniu akademickim i lubi wracać do wspomnień, gdy jego gwiazda świeciła najjaśniej w College Station.
– Po podpisaniu umowy z LeBronem Jamesem i jego agencją marketingową, miałem możliwość stać się kimś naprawdę wielkim. Otoczyli mnie dobrym zespołem, a ja to zepsułem, przez co do dziś są pewnie na mnie wkurzeni. Oni nie przegrywają, nie stawiają na niepewne rzeczy, a ja podczas pobytu w Cleveland wykazałem się wobec nich kompletnym brakiem szacunku. Jeszcze nie pogodziłem się z tym, że ich całkowicie zawiodłem. LeBron pisał do mnie co tydzień, żebym przyszedł do jego domu i obejrzał z nim mecz lub zagrał w pokera z chłopakami i po prostu starał się tam być. Po raz pierwszy w życiu byłem tak przygnębiony, że nawet mój największy wzór do naśladowania i inspiracja w moim życiu nie były w stanie wyciągnąć mnie z łóżka, by spędzić z nim czas. Chciał mnie wziąć pod swoje skrzydło, a ja go odsuwałem od siebie, bo byłem w kiepskim stanie mentalnym. Czy to wymówka? Nie, bo szacunek, jaki powinienem mieć wobec nich, dając mi wszystko, o czym mogłem zamarzyć, powinien przeważyć nad wszystkim innym – powiedział Manziel w rozmowie z Shannonem Sharpem.
31-latek boleśnie rozliczył się ze swoją przeszłością. Wie, że zachłysnął się sławą i zrobił wszystko, żeby zaprzepaścić swój sukces. Jego przykład jest idealną przestrogą dla najnowszej generacji zawodników, która dopiero wkracza w świat NFL.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.