| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Nietypowy, niepozorny, ale skuteczny i bardzo niebezpieczny dla zdrowia przeciwnika – taki był faul Davida Olafssona z Cracovii, po którym Górnikowi Zabrze należał się rzut karny. Faul był nierozważny, więc Olafsson powinien zostać ukarany żółtą kartką. Gospodarze prowadzili wtedy 2:0.
Była pierwsza minuta doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Lawrence Ennali dośrodkował z lewego skrzydła w kierunku będącego w polu karnym Adriana Kapralika. Słowak wyskoczył bardzo wysoko próbując zagrać piłkę głową. Kiedy jego buty były na wysokości pasa Davida Olafssona, ten zaatakował go ciałem. Niepozornie, niby przypadkiem, podszedł pod ciało będącego w powietrzu rywala i trącił go, robiąc mu tak zwany stołek.
Ciało uderzonego w powietrzu Kapralika wykonało w powietrzu obrót. Słowak spadał na murawę do góry nogami i boleśnie uderzył o ziemię plecami i barkiem w okolicy obojczyka, kręgosłupa, karku i głowy. Chwilę później, w przerwie meczu, Kapralik został zmieniony – na boisku zastąpił go Sebastian Musiolik.
To był faul nie tylko ewidentny, ale również bardzo groźny dla zdrowia rywala. Nie można mieć żadnych wątpliwości, że był to też faul nierozważny, ponieważ piłkarz Cracovii wykonał ten atak nie zważając na bezpieczeństwo przeciwnika ani na możliwe konsekwencje takiego ataku. Zawodnik, który postępuje w taki sposób, musi zostać ukarany żółtą kartką.
Niestety ani sędzia główny Łukasz Kuźma z Białegostoku, ani sędzia wideo Paweł Malec, odpowiedzialny za zespół VAR, nie dostrzegli tego przewinienia albo źle zinterpretowali to zdarzenie. VAR powinien w tej sytuacji interweniować, ponieważ faul miał miejsce w polu karnym. Tego nie należało bagatelizować, gdyż atak Olafssona nastąpił w walce o pozycję lub o piłkę, był nierozważny, więc zarazem był istotny dla przebiegu gry.
Cracovia po przerwie strzeliła jeszcze trzy bramki i wygrała 5:0.