| Siatkówka / Reprezentacja

Kamil Semeniuk zapowiada walkę o bilet na igrzyska. "Czekam na rozkazy"

Kamil Semeniuk i Jakub Kochanowski (fot. PAP)
Kamil Semeniuk i Jakub Kochanowski (fot. PAP)

Poprzedni sezon był dla Kamila Semeniuka wymarzony. Przyjmujący wygrał z Sir Susa Vim Perugia wszystko, co było możliwe – Superpuchar Włoch, Klubowe Mistrzostwa Świata, Puchar Włoch i złoty medal mistrzostw Italii. Siatkarz dołączył już do zgrupowania reprezentacji Polski siatkarzy w Spale. W TVPSPORT.PL mówi o "złotym" sezonie, adopcji psa, zmęczeniu i zapowiada walkę o igrzyska.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Tak wcześnie?! Znamy skład rywali Polaków na igrzyskach

Czytaj też

W środku David Smith (fot. FIVB)

Tak wcześnie?! Znamy skład rywali Polaków na igrzyskach

  • Kamil Semeniuk ma za sobą znakomity sezon w Sir Susa Vim Perugia. Był podstawowym graczem i wygrał z klubem Superpuchar, Klubowe Mistrzostwo Świata, Puchar Włoch i mistrzostwo Italii
  • W czasie sezonu zyskał dwóch nowych przyjaciół
  • W TVPSPORT.PL podsumowuje zmagania i melduje gotowość do wykonywania "rozkazów" Nikoli Grbicia

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Bolą cię ręce od noszenia ciężaru złota zdobytego w tym sezonie? 
Kamil Semeniuk: – Nie, nie (śmiech). To była sama przyjemność móc cztery razy podnosić puchar i zawieszać na szyi złoty medal. Nie ma żadnego ciężaru, to sama radość.

– Ten sezon to był kosmos, co?
– W zeszłym sezonie mógł być kosmos, ale wyszło jak wyszło. W tym poprawiliśmy się i zgarnęliśmy wszystko, co było do zgarnięcia. Przyznam, że chyba nawet nie myślałem, że te rozgrywki mogą się tak potoczyć. Robiłem jednak wszystko razem z drużyną, aby każde możliwe do zdobycia trofeum padło naszym łupem. Jestem bardzo zadowolony.

– Rozmawiałam kilka dni temu z Gino Sircim. W czasie wywiadu czuć było, że niemal "lata" pod sufitem. To była największa euforia właściciela klubu, którą widziałeś?
– Było mi bardzo miło zobaczyć jak prezes jest z nas zadowolony. Widać było po nim taką naturalną euforię, radość – szczególnie po ostatnim meczu w Monzie, gdzie biegał z wyciętą tarczą Scudetto z dwójką na fladze [nawiązywał tym samym do drugiego tytułu mistrzowskiego w historii zdobytego przez Sir Susa Vim Perugia – przyp. red.]. Podchodził do kibiców, cieszył się, skakał. Na serduchu było mi naprawdę bardzo miło widzieć go tak szczęśliwego. Naturalnie "odpalił się", puściły mu wszelkie emocje i było widać, że jest szczęśliwy z tego co udało się osiągnąć.

– Czy ostatnie dwa lata pokazały ci jak dyskurs wokół jednej osoby się może zmienić? Po poprzednim sezonie, kiedy pytałam go o ciebie i o Wilfredo, w jego wypowiedziach było sporo znaków zapytania. Teraz mówił mi, że Kamil Semeniuk to wielka gwiazda siatkówki.
– To w sumie naturalna kolej rzeczy. Dwa lata temu daliśmy plamy i nic dziwnego, że prezes nie był zadowolony z naszych osiągnięć i postawy na boisku. Osobiście na pewno nie prezentowałem tego, co pokazywałem przed przyjściem do Perugii, a tego właśnie oczekiwał prezes. W tym roku jednak gra wróciła na właściwe tory. To wystarczyło, by zdobyć tytuł mistrza Włoch, Puchar Włoch, Superpuchar, wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata. Teraz prezes widzi, że ma w klubie tego zawodnika, którego zakontraktował, gdy ten jeszcze grał w Kędzierzynie-Koźlu. 

– Gest Nikoli Grbicia z zeszłego roku odegrał w tym wszystkim rolę? Mimo słabego sezonu widział cię w składzie i odbudowywał. 
– Oczywiście, że tak. Gdyby trener na początku mnie skreślił, nie dał mi w ogóle możliwości powrotu, odbudowania się, spróbowania stworzenia na nowo mojej formy, to byłbym dość mocno zniszczony nie tylko sportowo, ale psychicznie. Zapewne miniony klubowy sezon też nie byłby za ciekawy. Dzięki Bogu trener "zlitował się" i dał mi szansę. Wtedy już na samym początku uzgodniliśmy, że przyjeżdżam na pierwszy turniej i próbujemy odbudować formę. Moim zdaniem to się udało i ostatecznie przeniosłem na parkiety włoskiej ligi to, co wspólnie wypracowaliśmy. Mam nadzieję, że nic złego już się nie wydarzy, wszystko będzie szło w dobrym kierunku. 

– To pokazuje, jak ważne jest mieć w trudnym momencie ludzi zaufanych, prawda?
– Dokładnie tak. Są momenty, w których jest naprawdę trudno i takie rzeczy jak pomocna dłoń od trenera bardzo się docenia. Nic tylko mu dziękować, że dał mi szansę. To później rzutowało na sezon klubowy.

– Wyobrażam sobie, że dostaliście komunikat na starcie sezonu, że jedna z waszych największych gwiazd, Wilfredo Leon, możliwe, że będzie pauzowała przez długi czas. To na pewno musiało oddziałać na zespół. Kiedy uświadomiłeś sobie, że mimo przeciwności losu wszystko może poukładać się idealnie i jesteście w stanie zdobyć "maksa"?
– Nie pamiętam, czy w klubie od razu pojawiała się informacja, że Wilfredo ma tak duże problemy zdrowotne. Wydaje mi się, że dopiero przy Superpucharze zauważyłem, że Leo zaczął używać maści rozgrzewającej i stosować lód chłodzący w trakcie spotkania. To wtedy dotarło do mnie, że z kolanem nie jest za dobrze i być może będzie musiał zrobić sobie przerwę.

Całe szczęście, że zarówno w tym sezonie, jak i w poprzednim, mieliśmy trzech naprawdę wyrównanych przyjmujących. Przy niedyspozycji Wilfredo razem z Olehem Płotnickim, który zawsze był "pod prądem" udało nam się pomóc zespołowi. Szczęście w nieszczęściu, że zaklimatyzowaliśmy się na boisku, złapaliśmy wspólny język i rytm. Generalnie cały zespół dobrze się dogadywał. Praktycznie graliśmy jedną i tą samą szóstką większą część roku. Nawet gdy Wilfredo pokazywał nam, że jest gotowy do gry, trener dalej trzymał w przyjęciu mnie i Olka, bo przez większą część sezonu nasze ustawienie dobrze funkcjonowało. Wspólnie wygraliśmy Puchar Włoch i Klubowe Mistrzostwa Świata, więc mieliśmy pewien bagaż doświadczeń.

Nie zmienia to faktu, że Wilfredo w najważniejszym momencie sezonu, czyli play-off, bardzo nam pomógł. Ostatnie spotkanie sezonu w Monzie praktycznie wygrał sam, zdobył najwięcej punktów i co druga piłka trafiała do niego. Pokazał wielką klasę i udowodnił po raz kolejny, jak wielkim zawodnikiem jest. Fantastycznie, że zakończył przygodę w Sir Susa Vim Perugia tak piękną klamrą w postaci złotego medalu, którego pragnął przez te sześć lat.


Tak wcześnie?! Znamy skład rywali Polaków na igrzyskach

Czytaj też

W środku David Smith (fot. FIVB)

Tak wcześnie?! Znamy skład rywali Polaków na igrzyskach

Pierwszy test siatkarek przed igrzyskami. Znamy skład kadry!

Czytaj też

Olivia Różalski, Stefano Lavarini (fot.

Pierwszy test siatkarek przed igrzyskami. Znamy skład kadry!

Ile fizycznie kosztował cię ten sezon? 
– Fizycznie było okej. Pojawiły się momenty trudniejsze, ale nie przypominam sobie, by bolało mnie kolano, plecy czy kostka. Bardzo dbam o regenerację, więc póki co takie rzeczy mi się nie przytrafiły. Jedyne co zapadło mi w pamięć, to jakieś dłuższe przeziębienie ciągnące się dwa, trzy tygodnie. Pojawiło się ono po okresie Klubowych Mistrzostw Świata w Indiach. Nie było tam rygorystycznych zasad i mogłem coś złapać choćby od kibica. Przez ten okres towarzyszyły mi katar, kaszel, ale mimo to i trenowałem, i grałem. Niekiedy kończyłem spotkanie z gorączką, ale trzeba było zacisnąć zęby, wyjść na boisko, zagrać, a później wrócić do domu do łóżka, regenerować się i wziąć tabletki.

To był dość długi sezon, dużo grania, ale ja lubię to robić. Nie zmienia to faktu, że psychicznie momentami czułem się troszeczkę wypalony. To, że nie graliśmy w Lidze Mistrzów mi przeszkadzało, bo mieliśmy więcej czasu na cięższe treningi, a ja wolę grać niż trenować. Ostatecznie najważniejsze jest jednak to, że jestem zdrowy.

Chyba mocno zakumplowałeś się z Wassimem Ben Tarą, prawda?
– Tak, to mój "Habibi" (śmiech). Od samego początku złapaliśmy dobry kontakt. Trafił do nas z Opolszczyzny, z mojego regionu. Na starcie byłem bardzo ciekawy jak pracuje na siłowni. Jest naprawdę atletycznym zawodnikiem i to, jak skacze, robi ogromne wrażenie. Ma osobistego trenera od przygotowania fizycznego, co dało mi do myślenia.

Cieszę się bardzo, że Wassim jest w mojej drużynie. Jesteśmy razem w pokoju, nasze partnerki też się bardzo dobrze dogadują. Często spędzamy razem czas poza pracą.

W twoim życiu w tym sezonie klubowym nastąpiła też inna spora zmiana. Do waszego domu dołączył Scooby. Skąd pomysł na nowego członka rodziny?
– Kocham zwierzęta. W domu za młodszych lat zawsze był albo jeden albo dwa koty, więc miałem do nich sentyment. Mimo wszystko lepiej mi się jednak spędzało czas z psami, lubiłem wychodzić z nimi spacerki. Poza tym są bardziej posłuszne.

Z moją narzeczoną Kasią wiedzieliśmy, że kiedyś na pewno będziemy mieli psa. Wyjazd do Włoch mógł tymczasowo przekreślić nasze plany, ponieważ wyzwaniem był transport. Na początku nie mieliśmy prywatnego samochodu, lataliśmy z Polski do Włoch. Nie braliśmy więc w ogóle pod uwagę tego, że piesek pojawi się na tym etapie naszego życia. Kiedy okazało się, że jest auto, stwierdziliśmy, że czemu nie. Chcemy go wychować na bardzo inteligentnego psa, by za rok, dwa, kiedy pojawi się "ludzkie" dziecko, Scooby był opiekunem, wsparciem dla naszego syna lub córki. 

Wszystko w naszym życiu jest więc przemyślane i zaplanowane. Długo zastanawialiśmy się, czy to odpowiedni moment na adopcję, czy też nie lepiej poczekać, żeby najpierw się urodziło nasze "prawdziwe" dziecko. "Prawdziwe" – jak to brzmi (śmiech).

Pierwszy test siatkarek przed igrzyskami. Znamy skład kadry!

Czytaj też

Olivia Różalski, Stefano Lavarini (fot.

Pierwszy test siatkarek przed igrzyskami. Znamy skład kadry!

Scooby Semeniuk (fot. Instagram)
Scooby Semeniuk (fot. Instagram)

"Ludzkie" pasuje (śmiech).
– Po prostu traktujemy Scooby'ego jak naszego synka. Jest fantastyczny. Zmienił nasze życie o 180 stopni. Na starcie było z nim trochę jak z małym dzieckiem – trzeba było wstawać trzy, cztery razy w nocy na spacer, ale całe szczęście teraz trochę podrósł i normalnie przesypia noce. Jest przesłodki. Jestem po raz pierwszy z dala od niego [rozmowa przeprowadzona w momencie, kiedy Kamil był na treningach w Spale – przyp. red.] i strasznie za nim tęsknię. Weekend się zbliża, więc mam nadzieję, że wrócę na chwilę do domu i będę mógł się z nim trochę poprzytulać.

Łatwo było wrócić do Spały po tak długim i wyczerpującym sezonie?
– Droga z Włoch zajęła nam z czternaście godzin, więc potrzebowałem dwóch dni, aby dojść do siebie. Kiedy myślałem, że zaraz trzeba jechać na zgrupowanie, nie byłem uradowany, ale odespanie tych trudów spowodowało, że ekscytacja wróciła. Cieszę się, że znowu mogłem przyjechać do Spały, zobaczyć kolegów, z którymi nie miałem praktycznie kontaktu przez cały sezon, bo tylko ja i Wilfredo graliśmy we Włoszech, a reszta w Polsce... Ogromnie się więc cieszę, że tu jestem. Aż sam się dziwię, że mam tyle energii i chęci do trenowania (śmiech).

Rozumiem, że najbardziej stęskniłeś się za Marcinem Januszem, z którym jesteś w pokoju, tak?
– Tak, to mój kadrowy roomie. Marcin przyjechał jednak trochę wcześniej na zgrupowanie, ponieważ ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie grała w play-off. Wysłałem mu więc wiadomość z pytaniem, czy wszystko zostaje po staremu, czy zmieniamy pokoje. Odpisał, że nic się nie zmienia. 

Jest fajnie. Bardzo cieszy mnie, że Marcin zaczął być bardziej schludny w pokoju...

Ach, bo ty jesteś pedantem.
– Totalnie. Jestem "uczulony" na rzeczy rzucone byle jak na ziemi i inne tego typu sprawy. Marcin poprawił się przez rok (śmiech). Nie wiem czy przeszedł jakiś kurs specjalnie na potrzeby naszego pokoju, ale wygląda to lepiej niż w tamtym sezonie (śmiech).

Co sądzisz o systemie dwunastu powołanych na IO plus jeden dodatkowy "joker"?
– Schemat 12 plus 1 to dla mnie troszeczkę nieporozumienie. Nie wiem, czy trzynasty gracz dostanie medal, stanie na podium... Powinno być czternastu zawodników w każdym zespole albo zostać dwunastu, tak jak było.

Co do igrzysk, to Nikola Grbić powiedział nam na samym początku zgrupowania, że nikt nie jest pewny wyjazdu. Ja też nie mam w głowie, że na pewno pojadę i jestem murowanym kandydatem do dwunastki. Nie zmienia to faktu, że trzymam tę myśl z tyłu głowy, mam ją głęboko schowaną. Muszę być gotowy na ten gorszy scenariusz, ale i tak chcę być pozytywnie nastawiony. Zrobię wszystko, by znaleźć się w składzie. Jestem gotowy na wszystko, co trener poleci mi zrobić. Jestem zdrowy, gotowy i czekam na rozkazy.

Czytaj również:
– "Mama" wraca do kadry. "Wymusiłam pierwszy kontakt z trenerem"
– Dostała powołanie, ale nie obyło się bez komplikacji
– Smarzek: najbardziej bolały groźby w kierunku mojej rodziny

Zobacz też
Etatowy kadrowicz kontuzjowany. Przekazał, co z grą w reprezentacji
Jakub Kochanowski i Kamil Semeniuk (fot. Getty)

Etatowy kadrowicz kontuzjowany. Przekazał, co z grą w reprezentacji

| Siatkówka / Reprezentacja 
Fatalne informacje dla Grbicia. Problemy wicemistrza olimpijskiego
Norbert Huber (w środku, fot. PAP)

Fatalne informacje dla Grbicia. Problemy wicemistrza olimpijskiego

| Siatkówka / Reprezentacja 
Mocno o braku powołania. "Nie spełniłam tylko jednego warunku"
Martyna Grajber-Nowakowska w programie "Sportowy TOP tygodnia" (fot. TVP).
tylko u nas

Mocno o braku powołania. "Nie spełniłam tylko jednego warunku"

| Siatkówka / Reprezentacja 
Grbić zadecydował! Znamy nazwisko kapitana
Siatkarze reprezentacji Polski (fot. Getty Images)

Grbić zadecydował! Znamy nazwisko kapitana

| Siatkówka / Reprezentacja 
Kiedy mecze polskich siatkarzy w Lidze Narodów 2025? Sprawdź terminarz
Liga Narodów siatkarzy 2025 – kiedy mecze reprezentacji Polski? [TERMINARZ]

Kiedy mecze polskich siatkarzy w Lidze Narodów 2025? Sprawdź terminarz

| Siatkówka / Reprezentacja 
Kiedy mecze polskich siatkarek w Lidze Narodów? Sprawdź terminarz!
Reprezentacja Polski siatkarek (fot. Getty Images)

Kiedy mecze polskich siatkarek w Lidze Narodów? Sprawdź terminarz!

| Siatkówka / Reprezentacja 
Szczere wyznanie kadrowicza. "Nie czuję się mentorem"
Rafał Szymura (z prawej) powrócił do reprezentacji Polski po dwuletniej przerwie (fot. Getty Images)

Szczere wyznanie kadrowicza. "Nie czuję się mentorem"

| Siatkówka / Reprezentacja 
Kadra do trzech razy sztuka. "Przygotowany jak nigdy, gotowy jak zawsze"
Michał Gierżot (fot. PAP)

Kadra do trzech razy sztuka. "Przygotowany jak nigdy, gotowy jak zawsze"

| Siatkówka / Reprezentacja 
Kurek może nie być kapitanem. Grbić wspomniał o jednym nazwisku
Bartosz Kurek i Nikola Grbić (fot. PAP)
tylko u nas

Kurek może nie być kapitanem. Grbić wspomniał o jednym nazwisku

| Siatkówka / Reprezentacja 
Selekcjoner zadecydował. Trzy zawodniczki poza kadrą
Stefano Lavarini (fot. Getty Images)

Selekcjoner zadecydował. Trzy zawodniczki poza kadrą

| Siatkówka / Reprezentacja 
Polecane
Najnowsze
Walczą o utrzymanie, mogą nie dostać licencji. "Robimy wiele wbrew logice"
Walczą o utrzymanie, mogą nie dostać licencji. "Robimy wiele wbrew logice"
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Piłkarze Kotwicy Kołobrzeg (fot. Kotwica Kołobrzeg)
Były selekcjoner Portugalii został trenerem w Poznaniu!
Orlando Duarte (fot. 400mm.pl)
Były selekcjoner Portugalii został trenerem w Poznaniu!
| Piłka nożna / Futsal 
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
Bruno Fernandes (fot. Getty Images)
LM znów bez United? To może być pierwszy przypadek od 30 lat!
FOTO
Wojciech Papuga
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
Kamil Stoch (fot. TVP)
tylko u nas
Kamil Stoch o końcu kariery: nie sądzę, że przeciągam czas [WYWIAD]
| Skoki 
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
Wilfredo Leon (fot. PAP)
Siatkarki i siatkarze wyróżnieni. Rozdano nagrody sezonu... i 25-lecia
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
Kevin De Bruyne (fot. Getty Images)
Manchester pożegnał De Bruyne! Ostatni mecz na stadionie City [WIDEO]
FOTO
Wojciech Papuga
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
Marcin Brosz (fot. Getty)
tylko u nas
Beniaminek Ekstraklasy straci trenera? Wiceprezes przekazał szczegóły
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Do góry