Iga Świątek zameldowała się w drugiej rundzie Wimbledonu. Kolejną rywalkę Polki będzie Chorwatka Petra Martić. Po zwycięstwie z Sofią Kenin liderka rankingu WTA zaskoczyła nietypowym wyznaniem. – Powinnam zakryć uszy, gdy słyszę o turniejowej drabince – przyznała najlepsze tenisistka na świecie.
79 minut trwał mecz Polki z Amerykanką Sofią Kenin. Zwycięstwo Igi Świątek ani przez moment nie wydawało się być zagrożone. Raszynianka miała to spotkanie pod całkowitą kontrolą. Pokonała rywalkę, o której mówiło się, że może sprawić sporo problemów.
Londyńskie korty dotychczas nie były najbardziej szczęśliwe dla 23-latki. Rok temu liderka rankingu WTA dotarła do ćwierćfinału Wimbledonu i tym samym ustanowiła swój najlepszy wynik. Teraz ma chrapkę na zdecydowanie więcej.
Po zakończeniu pojedynku z Kenin nasza tenisistka była w bardzo dobrym humorze. W pomeczowej rozmowie na londyńskim korcie zdecydowała się na nietypowe wyznanie.
Świątek przyznała, że... nie lubi znać turniejowej drabinki oraz listy potencjalnych rywalek. – Miałam kilka wywiadów, w których dziennikarze wspominali mi o drodze do finału. Myślałam wtedy: Boże, chyba powinnam zakryć uszy – żartowała najlepsza tenisistka na świecie.
Kolejną przeciwniczką Polki w Londynie będzie Chorwatka Petra Martić. W pierwszej rundzie po trzysetowym starciu pokonała kwalifikantkę Francescę Jones.