| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
To jeden z hitowych transferów Betclic 1 Ligi. Martin Konczkowski opuścił szeregi wicemistrza Polski Śląska Wrocław i po siedmiu latach przerwy wrócił do Ruchu Chorzów. – Kiedyś działo się tam wiele złych rzeczy. Zaległości finansowe, masa kłamstw, puste deklaracje, mijanie się z prawdą. Teraz wszystko na szczęście pozmieniało się na plus – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Bartosz Wieczorek, TVPSPORT.PL: – Pierwsze skojarzenie związane z Ruchem Chorzów?
Martin Konczkowski, piłkarz Ruchu Chorzów: – Mam same pozytywne odczucia. To tam zaczynałem swoją karierę. To stamtąd wypłynąłem na szerokie wody. To tam nauczyłem się wszystkich podstaw. Cieszę się, że wróciłem do domu. Znowu jestem w Rudzie Śląskiej, gdzie mieszkałem niemal całe życie.
– W twoim przypadku wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej?
– Myślę, że to stwierdzenie idealnie do mnie pasuje i mam nadzieję, że tak to będzie wyglądać.
– Jak wyglądały kulisy twoich przenosin do Ruchu? Wielu uważało, że to za wcześnie, że w wieku 31 lat opuszczasz Ekstraklasę.
– Wszystko działo się spontanicznie. Na początku roku dostałem informację, że zostanę w Śląsku Wrocław na kolejny sezon. Wydawało się, że wypełnię limit minut i automatycznie przedłużę umowę. Na taki scenariusz się nastawiałem. Powiedziałem menedżerowi, żeby nawet nie szukał mi klubu, bo chciałem zostać we Wrocławiu. Tym bardziej, że załatwiliśmy też tu przedszkola dla moich dzieci. Po sezonie dostałem jednak wiadomość, że kontrakt nie zostanie przedłużony. Rozmawiałem z trenerem Magierą. Uzasadnił decyzję przepisem o młodzieżowcu. Zimą wydawało się, że ten przepis zostanie zniesiony, ale wiosną zostało to przyklepane. To skomplikowało moją sytuację w drużynie. Latem na prawej obronie mieli rywalizować dwaj młodzieżowcy. Pozostawienie mnie w kadrze nie miałoby sensu.
Przebywałem na urlopie, gdy informacja o moim odejściu ze Śląska została upubliczniona. Ruch zadziałał błyskawicznie i bardzo konkretnie. Od razu zadzwonił do mnie prezes Seweryn Siemianowski, którego bardzo długo znam, bo to on sprowadzał mnie do klubu. Od początku byłem nastawiony na przejście. Nie patrzyłem na to, że Ruch spadł do 1. ligi. Nie było tak, że musiałem grać w Ekstraklasie. Brałem wiele innych czynników pod uwagę, szczególnie kwestie rodzinne. Bardzo szybko dogadaliśmy się w kwestii kontraktu.
– W Ekstraklasie zdobyłeś wszystkie możliwe medale – złoto, srebro, brąz. Czujesz się spełniony? Nie kusiła ciebie gra w innym klubie Ekstraklasy?
– Ruch wszystkich uprzedził i nie dał innym możliwości dojść do głosu (śmiech). Jestem dumny z tego, czego dokonałem do tej pory. Zaczynałem z małego klubu z Rudy Śląskiej, skąd niewielu chłopaków przebija się do Ekstraklasy. Gdyby ktoś pojawił się z konkretną ofertą, to na pewno bym ją rozważył. Zależało też mi na stabilizacji, a nie na krótkim kontrakcie, bo przede wszystkim patrzę na moją rodzinę i dzieci, które są w wieku przedszkolnym. To, że schodzę do Ruchu do 1. ligi, nie oznacza, że za rok do Ekstraklasy z Niebieskimi nie wrócę.
– Czy masz żal, że nie dostaniesz szansy na grę w eliminacjach do europejskich pucharów?
– W poprzednim sezonie wykonaliśmy fantastyczną robotę. Na pewno każdy z nas, kto teraz odszedł ze Śląska, chciałby pokazać się w Europie, ale takie jest życie i trzeba to wziąć na klatę. Jeśli chodzi o trenera, to miałem wrażenie, że chciał, żebym nadal był w drużynie, ale zadecydowała "siła wyższa".
– Zostałeś wyeliminowany ze Śląska przez przepis o młodzieżowcu. Jako doświadczony zawodnik jak go oceniasz?
– Jestem sceptycznie do niego nastawiony. I to nie chodzi o to, że jestem wiekowym zawodnikiem, przez to straciłem miejsce w drużynie i dlatego mówię negatywnie, ale uważam, że wszystko powinno rozegrać się na boisku. Gdyby młody piłkarz dobrze wyglądał na treningach, to po prostu grałby. Wiadomo, jak teraz wyglądają okienka transferowe. Jeśli młody piłkarz zagra niezły sezon, to łatwo go wytransferować za granicę. Kluby chcą stawiać na młodych, ale niekoniecznie z przepisu. Moim zdaniem młody piłkarz powinien prezentować odpowiedni poziom i nie dostawać miejsca z marszu. To też negatywnie może na niego wpłynąć, bo wie, że i tak będzie grać, bo jest młodzieżowcem i będzie grać kosztem jakiegoś zawodnika na jego pozycji, który może na treningach wyglądać lepiej. Miałem 19 lat, jak zaczynałem w Ruchu i mimo braku obowiązkowego przepisu, udało mi się wywalczyć miejsce w składzie.
– Odchodziłeś z Ruchu w 2017 roku tuż po spadku z Ekstraklasy. Jak porównasz sytuację klubu z tamtego okresu z tym co jest teraz?
– Sytuacja jest diametralnie inna. Wiadomo, że teraz Ruch nie ma własnego stadionu, na którym może grać. Wtedy była Cicha, ale tak na styk spełniała wymogi licencyjne. Teraz jest zupełnie inaczej. W klubie jest miejsce na rzetelność i prawdomówność. Mogę liczyć na to, że ktoś dotrzyma słowa, a nie tak, jak to było w 2017 roku. Zaległości finansowe, masa kłamstw, puste deklaracje, mijanie się z prawdą. Nie można było ufać wielu osobom pracującym w klubie. Na takich wadliwych fundamentach nie zbudujesz stabilnego klubu. Teraz wszystko na szczęście pozmieniało się na plus.
– Najtrudniejszy moment w Ruchu?
– Ostatnie pół roku, kiedy spadliśmy z Ekstraklasy. Działo się tyle złych rzeczy. Były wcześniej mniejsze lub większe zaległości finansowe, ale ten spadek przelał czarę goryczy.
– Teraz wydaje się, że nad Ruchem wyszło słońce. Nowy prezydent Chorzowa Szymon Michałek obiecał, że zrobi wszystko, żeby klub mógł grać na Cichej.
– Ruch wstał z kolan i małymi kroczkami w wielu aspektach idzie do przodu. Nawet jak wróciłem, to od razu zauważyłem, że pewne rzeczy są bardziej poukładane. Teraz trwa remont naszej siłowni. Władze starają się, żeby klub odpowiednio się rozwijał. Trzeba przypomnieć, że pomimo trudnej sytuacji finansowej, Ruch nie zaczynał od zera w niższej lidze, tylko zaczął spłacać długi i nie poszedł na łatwiznę, tylko chciał wszystko sprostować. Teraz ma mocne poparcie prezydenta i wydaje się, że na przyszłość klubu można patrzeć optymistycznie.
– Jak oceniasz Ruch z perspektywy tego, że niedawno rywalizowałeś z nimi na poziomie Ekstraklasy?
– Ja już nawet chłopakom w szatni Ruchu mówiłem o tym, że zabrakło kilku kolejek do tego, żeby Ruch utrzymał się w Ekstraklasie. Liga trwa 34 kolejki i od początku trzeba brać się za wygrywanie. Po słabszej jesieni dopiero na wiosnę zaczęli gonić. Oglądałem wiele ich spotkań. Operowanie piłką było na niezłym poziomie, ale brakowało konkretu i skuteczności pod bramką przeciwnika. Były takie mecze, jak z Koroną u siebie czy z Jagiellonią, które powinni wygrać, a tracili gole w ostatniej minucie. Takie zwycięstwo mogło dać im większego kopa i wpłynąć na dalsze losy. Gdy wygrali z Piastem 3:0, w zespole doszło do epidemii, która wyhamowała ich na kolejne dwie serie gier. Uważam, że na wiosnę bardzo dobrze się prezentowali.
– Tak właściwie to Ruch pozbawił Śląsk szans na mistrzostwo Polski...
– Tak, to był dziwny i szalony mecz. Przegrywaliśmy 0:3, ale mogliśmy spokojnie wyrównać. Kto wie, może gdyby mecz potrwał jeszcze dłużej, to udałoby się nam jeszcze podwyższyć rezultat spotkania. Z drugiej strony po tym meczu wylał się na nas kubeł zimnej wody. Gdyby nie to, być może nie byłoby serii czterech zwycięstw z rzędu na koniec sezonu.
– Na co stać Ruch w Betclic 1 Lidze?
– Ruch jest taką marką, że zasługuje na Ekstraklasę. Wszyscy chcemy wrócić, ale 1. liga jest mocna i nie będzie to takie proste. Patrząc na nasz potencjał piłkarski, to jesteśmy w stanie bezpośrednio awansować. Oczywiście, zaszło trochę zmian w drużynie i kilku nowych piłkarzy dopiero teraz do nas przyszło. Dla nas najważniejsze jest dobrze wejść w sezon i rozpocząć go od zwycięstwa z Odrą.
– Jak oceniasz współpracę z trenerem Januszem Niedźwiedziem?
– Oceniam bardzo pozytywnie. Jest wymagający, ale ma bogaty warsztat. Zwraca uwagę na wiele szczegółów. Daje każdemu zawodnikowi swoje wskazówki. To są często niuanse, ale dzięki temu każdy z nas ma więcej możliwości.
– Co może być waszą siłą?
– To, co zawsze cechowało Ruch, to kolektyw. Myślę, że z tego powodu były też dobre wyniki. W XXI wieku nie było jakichś wielkich gwiazd, ale była zawsze drużyna, świetna atmosfera i znakomite przygotowanie fizyczne. Ktoś mi kiedyś powiedział, że na Ruchu zawsze ciężko się gra i trzeba gryźć trawę do ostatniego gwizdka.
– Który z nowych transferów zrobił na tobie największe wrażenie?
– Nono Delgado. Nie grał pół roku, ale jego CV nie kłamie. Ma w swoim repertuarze zagrania, które są na wysokim poziomie. Wiadomo, że potrzebuje czasu na aklimatyzację i złapanie wszystkich wytycznych, bo późno do nas przyszedł, ale ma bardzo dobre umiejętności techniczne.
– Najwięksi konkurenci do awansu?
– Nie chcę wymieniać. To my jesteśmy w tym wszystkim najważniejsi i musimy patrzeć na siebie. Gdy grałem w Śląsku, a na wiosnę czołówka słabo punktowała, to my w szatni powtarzaliśmy sobie, że nikt nam nie odda medalu za darmo, tylko to my musimy go wyszarpać. Patrzę przez ten pryzmat, że to my musimy zagrać wiele dobrych spotkań i sami wywalczyć na murawie ten awans do Ekstraklasy.
Kiedy mecz: 19 lipca (piątek), godzina 20:30
Gdzie oglądać: od 20:00 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV, HbbTV
Kto skomentuje: Maciej Iwański, Marcin Żewłakow
Reporter: Kacper Tomczyk