W polskiej piłce trwa kryzys sędziowski. Problemy są największe od lat, a piłkarze i trenerzy głośno mówią o tym, że coraz bardziej boją się o sprawiedliwe traktowanie. A co się dzieje po drugiej stronie barykady? Jak czują się sędziowie? Na przykładzie dwóch sędziów z Małopolski pokazujemy, jak bezwzględne i, co gorsza niemerytoryczne, potrafią być związkowe struktury.
Michał Bobrek i Mateusz Czerwień są sędziami piłkarskimi od kilkunastu lat. Dotarli na poziom 3. ligi, ale tam natrafili na mur, którego nie potrafili przebić. Ich sprawa, jak w kalejdoskopie pokazuje, w jaki sposób PZPN omija swoje własne przepisy. W jaki sposób poważane są pisma podpisane wcześniej przez prezesów PZPN. Jak związek kontroluje to, co dzieje się w wojewódzkich związkach. W jaki sposób odbywają się spadki i awanse sędziów i jak (nie)ważna jest ocena ich sędziowskich umiejętności. Czy przewodniczący kolegium sędziów PZPN Tomasz Mikulski wie, co się dzieje na poziomie 3. ligi?
A, co być może najważniejsze, ta sprawa pokazuje, w jaki sposób gasi się pasję do piłki.
Michał Bobrek i Mateusz Czerwień to sędziowie z Małopolski. W zeszłym roku znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. A gdyby nie ich walka, długo nie wiedzieliby, co w ich sprawie tak naprawdę się wydarzyło. Mogli poczuć się jak bohaterowie książki Franza Kafki. Skazani nie wiadomo przez kogo, nie wiadomo za co, nie wiadomo kiedy.
Oddajmy im głos, to ich wspólna historia. Przez większość opowieści mówią wspólnym głosem. Narrator tu wtrąci się tylko momentami.
Od czego się zaczęło?
– W grudniu 2023 roku władzę w kolegium sędziów Małopolskiego Związku Piłki Nożnej przejmuje nowy stary prezes Andrzej Sękowski. Przy okazji egzaminów wygłasza expose i zapowiada, że do trzeciej ligi wprowadzi trzech, czterech sędziów z czwartej ligi. Dla nas, trzecioligowców, był to jasny sygnał, że będzie chciał kilku z nas wymienić. Dlaczego? Formalnie, a reguluje to konwencja sędziowska, w jednym sezonie z każdego województwa do III ligi awansuje maksymalnie jeden sędzia. A więc dwóch, trzech innych musiało być na zasadzie wymiany. Oczywiście, decyzje zatwierdza PZPN ale robi to na wniosek MZPN - mówią.
Michał:
– 6 czerwca na zarządzie kolegium sędziów MZPN zostaje podjęta uchwała, że staliśmy się nierokujący, więc chcą wymienić mnie, Mateusza i jeszcze jednego kolegę. Dokument został wysłany do PZPN, a my o tym, że taki dokument w naszej sprawie powstał dowiedzieliśmy się we wrześniu.
– 5 lipca, gdy wciąż oficjalnie nic nie wiedzieliśmy, powstaje uchwała PZPN, pod którą podpisane są wszystkie najważniejsze osoby w polskiej piłce – Cezary Kulesza i wiceprezesi. Uchwała dotyczyła zatwierdzenia listy sędziów szczebla centralnego na sezon 24/25. Byli więc tam najlepsi polscy sędziowie, zaczynając od sędziów zawodowych, a w gronie Top Amator C nasze nazwiska. Co to oznaczało? Wniosek MZPN został odrzucony. Nie został zaakceptowany przez prezydium kolegium sędziów PZPN.
– My oczywiście o wniosku MZPN jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy. Byliśmy na liście PZPN, więc szykowaliśmy się do egzaminów i sezonu.
– 12 lipca dostajemy oficjalne zaproszenie od pracownika PZPN na egzaminy w Bełchatowie, które mają się odbyć 20 i 21 lipca. Takie zaproszenie dostało prawie 100 innych sędziów z III ligi.
Mateusz:
– 5 lipca zaczyna do nas dzwonić Sękowski. Do Michała się nie dodzwonił, więc przysyła mu SMS-a, w którym informuje o skreśleniu z listy sędziów zgłoszonych do egzaminu.
Michał
– Szok. O co chodzi? Przecież PZPN mnie zaakceptował. Poza tym dla dlaczego MZPN mnie odwołuje, skoro PZPN podjął inną decyzję?
Do Mateusza Sękowski dodzwonił się, gdy ten wracał z wakacji nad morzem.
Mateusz:
– Nie powiedział nawet ″dzień dobry″ tylko od razu: ″Proszę nie przyjeżdżać na egzaminy″. Odparłem krótko, że nie on jest moim przełożonym, podlegam pod PZPN i nie on mi będzie mówił, czy ja mam jechać na egzaminy czy nie. Rozłączyłem się, bo nie miał ochoty na dalszą rozmowę.
– Dwa dni później dzwoni do nas Marcin Szulc czyli członek zarządu kolegium sędziów PZPN. Telefonicznie potwierdza tę decyzję. Tłumaczy się że nie chciał dzwonić pierwszy, bo to na wniosek Sękowskiego. Umywał ręce. Dla nas to było dziwne, bo to on jest naszym zwierzchnikiem, bo to on w PZPN odpowiada za sędziów III ligi. Dziwne to było. Dlaczego jesteśmy na oficjalnej liście, a potem odwołują nas telefonicznie? Przecież to mógł być żart, podłożony głos.
– My od razu do prawniczki. Powiedziała nam, że nie zostaliśmy odwołani w oficjalny sposób, więc mamy jechać na te egzaminy. Przygotowała nam pismo, z którego mieliśmy skorzystać, gdyby nie chcieli nas wpuścić. Pismo wzywało do przedstawienia dokumentu, który by nas oficjalnie odwoływał przed datą egzaminów, a więc 20 lipca.
– Gdy tylko przyjechaliśmy członkowie kolegium sędziów PZPN wezwali nas na naradę. Powiedzieli nam, że możemy wziąć udział w szkoleniu, ale sami musimy opłacić sobie pobyt i nie możemy skorzystać z części egzaminacyjnej. Próbowaliśmy się dowiedzieć, co zdecydowało na skreśleniu nas z egzaminów. ″To już sobie załatwiajcie w Małopolsce″ – usłyszeliśmy.
– To nie była dla nas łatwa decyzja, bo do tej pory współpracowaliśmy z tymi ludźmi, a teraz trzeba się postawić. Wręczyliśmy pismo od pani prawnik i zapowiedzieliśmy, że wysyłamy to do PZPN. Paweł Gil zadzwonił do Tomasza Mikulskiego, który ostatecznie… dopuścił nas do egzaminu.
– Na tej uchwale z 5 lipca, która została podpisana przez wszystkich najważniejszych w PZPN-ie, było jasno napisane, że warunkiem zatwierdzenia tej listy jest zdanie przez wymienionych sędziów egzaminu. Gdybyśmy nie przyjechali, automatycznie zostalibyśmy skreśleni i relegowani do niższej ligi.
– Na salę weszliśmy spóźnieni przez to zamieszanie, a gdy się pojawiliśmy, odezwały się lekkie brawa. Zdaliśmy. A więc, skoro byliśmy na oficjalnej liście PZPN, zdaliśmy egzamin, byliśmy gotowi do sędziowania.
– Na tych egzaminach pojawili się też sędziowie, którzy byli przeznaczeni do wymiany za nas. Co najdziwniejsze, zaproszenie na egzamin dostali później niż my, ale pan Sękowski uspokajał ich, że zaproszenie przyjdzie. I nie było ich na liście opublikowanej 5 lipca. Wedle uchwały, sędziować mogą sędziowie, którzy byli na liście i zdali egzamin. A więc mamy tu sprzeczność...
– Wracamy zadowoleni do domu, ale słyszymy już, że Sękowski zaczął dzwonić. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że przewodniczący MZPN Ryszard Kołtun polecił, żeby na kolegium sędziów MZPN przeprowadzić ponowne głosowanie na temat naszej wymiany.
– Tak się stało i zostało to przegłosowane. Na tym zebraniu jako członek zarządu całego MZPN pojawił się Jerzy Nagawiecki, który w żaden sposób nie jest w zarządzie kolegiów sędziów. Był wysłannikiem Kołtuna, miał dopilnować spokoju na sali. My nie zostaliśmy wpuszczeni na salę, ale zostaliśmy na korytarzu i przez drzwi słyszeliśmy, co dzieje się w środku.
– Wiedzieliśmy, że padnie argument o naszej niewielkiej działalności szkoleniowej, co było bzdurą. Przygotowaliśmy więc listę naszych działań, którą wręczyliśmy wszystkim członkom.
– Sękowski mówił najpierw, że naszej sprawy nie ma w porządku obrad i nie chciał się tym zajmować. ″Porozmawiajmy jednak o chłopakach, którzy są przed drzwiami″ – zaapelował jeden z członków zarządu. Więc Sękowski zgodził się na głosowanie, chociaż… prezydium już wcześniej podjęło w naszej sprawie decyzje. Zaczęło się głosowanie. Padło pytanie kto jest za wymianą sędziów i rękę podniosły trzy lub cztery osoby z kilkunastu obecnych na sali. W tym momencie głosowanie zostało przerwane przez Nagawieckiego. ″Hola, hola! Co wy chcecie zmieniać decyzję prezydium? Przecież decyzja już zapadła! Panowie!″. Przemowę zakończył stwierdzeniem: ″Na szczęście mamy coś takiego jak wstrzymanie się od głosu″. A więc większość osób się wstrzymała, jedna była otwarcie przeciwko. I tak przegłosowano naszą sprawę.
– Zarząd trwał dalej, Nagawiecki wyszedł, a nam powiedział tylko, że ″będzie dokument″. W ten sposób zarząd po fakcie zatwierdził decyzję prezydium, która zapadła dużo wcześniej. A my, jak już później otrzymaliśmy decyzję, usłyszeliśmy, że nie ma od niej odwołania. Przeszedł wniosek, z tego zrobili uchwałę i wysłali ją do PZPN. Ten kolejny wniosek, reasumpcja. Nie przeszło raz? No to drugi raz. I udało się...
– Według konwencji sędziowskiej, można wymienić sędziego, który zajął miejsce inne niż spadkowe, ale decyzja ta musi być uzasadniona i zaakceptowana przez prezydium kolegium sędziów PZPN. Na tym drugim wniosku nie ma żadnego uzasadnienia. Po prostu wymieniamy tego za tego. Nie ma żadnego argumentu użytego. Kilka dni później, już w trakcie sezonu rozgrywkowego, otrzymaliśmy oficjalną informację o skreśleniu z listy. Mikulski twierdzi, że decyzja zapadła przed sezonem, a tak byłoby, gdyby decyzja została zaakceptowana przed 5 lipca.
– Oni na tyle nie byli tego pewni, że nie tylko my nie jeździliśmy na mecze, ale też sędziowie, którzy mieli wejść za nas. Przez miesiąc byli w zamrażarce.
Tu narrator powinien się włączyć na chwilę, by pomóc w pełni zrozumieć tę sytuację. A więc zarząd kolegium sędziowskiego spotkał się, by przegłosować decyzję... podjętą już wcześniej przez prezydium. A gdy głosowanie początkowo poszło w złym kierunku, w sprawę włączył się obserwator (Jerzy Nagawiecki), by ostrzec przed... podjęciem decyzji sprzecznej z prezydium.
W piśmie, który otrzymali od Mikulskiego usłyszeli, że chodzi o wiek i niską działalność szkoleniową. W 3. lidze sędziowie mogą mieć do 45 lat. Mateusz ma 35, Michał 31. A mecze w 3. lidze jeszcze w zeszłym roku prowadził choćby 50-letni Sebastian Jarzębak, choć on robił to na licencji TopAmator A.
Michał
– Zarówno w Małopolsce jak i w całej Polsce jest wielu sędziów 3. ligi starszych ode mnie. Znajdą się też tacy, którzy sędziują dłużej jak chodzi o liczbę sezonów. W sezonie 2022/2023 do 2. ligi awans uzyskał sędzia, który w momencie awansu miał chyba 37 lat, na pewno był starszy ode mnie i Mateusza w momencie awansu z 3. ligi.
Michał
– To jedna sprawa. A po drugie te argumenty nie były tożsame z tymi przedstawionymi przez MZPN. Z pierwszego dowiadujemy się, że jesteśmy ″nierokujący″, a w drugim czytamy o wieku i niskiej działalności szkoleniowej. Mateusz wysłał maila do pana Mikulskiego z pytaniem skąd te rozbieżności, ale odpowiedź nie przyszła.
Mateusz
– Sękowski odpisywał: mogł pan lepiej sędziować. Albo, co mnie interesuje, który jest pan w rankingu.
– W piśmie Mikulskiego nie ma żadnego zarzutu co do naszych kompetencji. W poprzednim sezonie byliśmy jednymi z najlepszych w III lidze. Nie dostajemy rankingów, bo jest to zabronione przez konwencję sędziowską, ale mamy tę wiedzę od członków zarządu. Świadczy o tym liczba prowadzonych przez nas meczów – byliśmy w ścisłej czołówce. Dlaczego o tym mówimy? Konwencja sędziowska stanowi, że w przypadku wysokiej formy sędziego, będzie obsadzany częściej na mecze. A więc liczba meczów jest bezpośrednio skorelowana z formą.
– Marcin Szulc z kolegium sędziów PZPN, który odpowiada za obsadę w 3. lidze, znał naszą formę najlepiej na przestrzeni lat.
– Informowaliśmy o naszej sprawie ministerstwo sportu, ale odpowiedzieli, że nie mogą ingerować. Wysłaliśmy pismo do UEFA i też nic z tego. A przecież mowa o dyskryminacji wiekowej. Sprawa jest też u rzecznika praw obywatelskich, ale to ciągnie się od listopada.
– Dziś nie sędziujemy, obaj jesteśmy urlopowani. Nie będziemy prowadzić meczów pod człowiekiem (Sękowski), który starałby się pokazać, że nie umiemy sędziować.
Mateusz
– Zapytałem Sękowskiego o mój status i po miesiącu otrzymałem odpowiedź, że jestem sędzią IV ligi i powinienem stawić się na egzamin. Sękowski napisał też, że jesienią byłem wyznaczony na mecz w Trzebinii, ale nie zaakceptował obsady w Ekstranecie. Problem polega na tym, że zanim zdążyłem kliknąć zgłoszenie, to zostało odwołane.
– Jest to nasza spawa, ale problem jest globalny. Nasz przykład pokazuje, że kompetencje sędziów się nie liczą. A jeśli się nie liczą to liczy się wiek. Ale w jaki sposób, skoro ja nie mogę sędziować, a inny arbiter, o dobre kilka lat starszy, może? To jest dyskryminacja.
Jaka mogła być motywacja Sękowskiego, by ich odstrzelić? Kilka lat wstecz ten chciał pozbawić Michała awansu, bo uznał, że w 3. lidze jest za dużo sędziów z Małopolski, ale nie udało mu się to. Czerwień natomiast zdradza, że Sękowski objął go partnerem mentorskim, ale potem… nie pojawił się na żadnym jego meczu, nie doszło też do żadnej merytorycznej rozmowy. Mieli okazję porozmawiać dopiero po sezonie i wtedy Czerwień przypomniał Sękowskiemu, że kilkakrotnie zapraszał go na mecze i liczył, że ta współpraca będzie wyglądać nieco inaczej. Być może to pozostawiło zadrę.
Mateusz
– W drugim sezonie w III lidze chciałem jechać na program Core. Miałem 28 lat. Sękowski szukał kogoś młodszego, ale doprowadziłem do tego, że do programu zostałem zgłoszony i pojechałem. Ale nie z nadania Sękowskiego. Znów wiek nie mógł mieć znaczenia, bo w programie uczestniczyli starsi sędziowie ode mnie.
Obaj twierdzą, że zarzut o niskiej działalności szkoleniowej można wsadzić między bajki. Michał raz odmówił, bo akurat w ten weekend nie miał czasu i na tym współpraca się zakończyła. Innych propozycji od Sękowskiego już nie otrzymał, jakby ten uznał, że jedna propozycja i jedna odmowa wystarczy, by udowodnić tezę.
– W naszej sprawie wszystko sprowadza się do tego, że liczy się wiek i działalność szkoleniowa, a nie postawa na boisku. A to należałoby zapytać drużyn jakiego sędziego wolą. To szerszy przypadek. Ludzie, którzy nie wiedzą jak sędziujemy podejmują decyzje w naszej sprawie. Trzeba wytworzyć środowiskową presję, bo nasz przykład to zabawa naszym sędziowskim losem.
Mateusz
– Mikulski w niedawnej debacie na temat sędziowania w Canal+ powiedział, że w kolegium sędziów PZPN mają doskonały ogląd na temat tego, kto sędziuje od Ekstraklasy po 3. ligę. A ja usłyszałem od niego, że prezes kolegium sędziów wojewódzkiego okręgu ma najlepszą wiedzę na temat tego, jak ja sędziuję. A Sękowski napisał w mailu, że nie wie jak byliśmy sklasyfikowani. Można puszczać bajki do opinii publicznej, bo nikt tego nie zweryfikuje. Jesteśmy ewenementem, ale nie chcemy tej sprawy tak zostawić. Większość sędziów w takiej sytuacji odpuszczają temat.
Michał
– Prawo do równego traktowania jest zagwarantowane w konstytucji, a my tu mamy do czynienia z instytucją, która w naszym przypadku dopuszcza się kategoryzowania ze względu na wiek.
Mateusz
– Nie dostajesz merytorycznej odpowiedzi. Nikt ci nie pomoże. Nie chcieliśmy iść do mediów, ale uznaliśmy, że nie mamy wyjścia. Jeszcze jedna rzecz. My się od tej decyzji nie mogliśmy odwołać. A o potem się stało? Na kanwie naszej sprawy zarząd PZPN wprowadził zapis do konwencji sędziowskiej, że od teraz takie rzeczy będą na piśmie i będzie się można odwołać w terminie 7 dni. A my tego nie mieliśmy. Zobaczono, że sprawa została przeprowadzona nieprawidłowo. Mikulski nam w rozmowie też mówił: ″Nie możecie się odwołać″. Gdyby nie nasza walka, nic nie wiedzielibyśmy o naszej sprawie.
Mateusz
– Słyszę od przewodniczącego kolegium sędziów PZPN: ″Nie pal za sobą mostów. Życie różnie się toczy″. To ja mówię: ″To nie ja, to wy palicie most przede mną″. Na tym cierpiała cała moja rodzina, moi znajomi, w pewnym sensie też moja praca zawodowa.
Michał
– Jakby nas odwołali za pierwszym razem, czyli przed uchwałą z 5 lipca, to nie byłoby o czym gadać. Powodów pewnie byśmy nie poznali.
W PZPN wiedzieli, że łamią swoje własne reguły.
Michał
– Coś się wydarzyło po 5 lipca, że dzwonili do nas telefonicznie informując o odwołaniu. 3. liga jest pod egidą PZPN – liczyliśmy na bardziej poważne traktowanie.
Z prośbą o zajęcie stanowiska do PZPN zwrócił się portal Weszlo. Tomasz Mikulski nie chciał zabrać głosu, odpowiedzi udzieliło biuro prasowe związku.
"Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej przeanalizowało wniosek otrzymany od KS Małopolskiego ZPN, który dotyczył wymiany arbitrów Michała Bobrka oraz Mateusza Czerwienia i nie znalazło podstaw do jego odrzucenia. Procedura była zgodna z Konwencją Sędziowską PZPN, która daje prawo wojewódzkim KS proponowania wymiany arbitrów. Wniosek ten został zatwierdzony przez KS PZPN, a następnie zaakceptowany uchwałą Zarządu PZPN. Decyzja zatem była zgodna z obowiązującymi przepisami" – czytamy.
Związek uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
"Listy arbitrów na sezon 2024/2025 zostały zatwierdzone w dniu 5 lipca 2024 roku przez Komisję ds. Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej. Należy wspomnieć, że w tym czasie Kolegium Sędziów PZPN nie miało jeszcze zatwierdzonej uchwały KS MZPN, która dotyczyła wymiany sędziów. Dopiero po otrzymaniu oficjalnego potwierdzenia z KS MZPN, Kolegium Sędziów PZPN uwzględniło te zmiany i zarząd PZPN podjął uchwałę o ich zatwierdzeniu w dniu 30 lipca 2024 roku" – czytamy dalej.
Michał
– PZPN twierdzi, że wniosek o nasze usunięcie został sporządzony po 5 lipca. Nie zgadzam się z tą interpretacją.. Sam przewodniczący Mikulski odnosił się do pisma i mówił, że wniosek z 6 czerwca był rozpatrywany. A skoro był rozpatrywany ten drugi wniosek, to skąd te argumenty o wieku, działalności szkoleniowej, skoro w tym wniosku nic na ten temat nie ma?
Obaj sędziowie twierdzą, że broni nie złożą i będą nadal walczyć o to, by ktoś wytłumaczył im, co tak naprawdę się stało. I obaj wierzą, że wrócą jeszcze do sędziowania.
Stali się ofiarą w lokalnej wojence, a niestety centrala nie zareagowała w żaden sposób. Rozczarowuje postawa Tomasza Mikulskiego. Jako szef polskich sędziów powinien zachować rozsądek i spojrzeć na sprawę merytorycznie. Tym bardziej, że mówimy o szczeblu centralnym, który podlega już bezpośrednio PZPN. Jakość sędziowania powinna być w tym wypadku dobrem najwyższym.
PZPN po raz kolejny akceptuje nietypowe decyzje podejmowane przez wojewódzki związek. Podobnie było w przypadku niezwykłych historii z podokręgu Olkusz MZPN.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.