Choć Robert Lewandowski zaczyna jako rezerwowy niektóre mecze w Pucharze Króla, to może zdobyć Trofeo Pichichi, bo wyprzedza znacznie młodszego Kyliana Mbappe. Popisał się ekwilibrystycznym trafieniem z Gironą, a wczoraj strzelił dwa ważne gole Borussii Dortmund. Na przekór kalendarzowi zapewnił sobie występy w Barcelonie w następnym sezonie. Może nie pamięta, że w sierpniu skończy 37 lat?
Bartłomiej Najtkowski, TVPSPORT.PL: – Czy regeneracja Roberta Lewandowskiego po meczach to teraz kwestia indywidualna?
Dr hab. prof. PIM MSWiA Szczepan Wiecha, fizjolog sportowy: – Jeśli chodzi o podejście do sportowców w grach zespołowych to w klubach, które dysponują ogromnymi zasobami finansowymi, jak FC Barcelona w przypadku Roberta Lewandowskiego, są wdrażane indywidualnie protokoły regeneracyjne. Każdy z graczy ma profilowane to, w jaki sposób musi postępować i która z metod typowej regeneracji jest dla niego skuteczna. To są rzeczy, które są wypracowywane miesiącami czy wręcz latami jeśli chodzi o funkcjonowanie niektórych zawodników i praktycznie niezależnie od tego, czy jest to piłkarz młody, czy starszy, to po prostu jest to indywidualnie prowadzone.
– Tacy giganci jak FC Barcelona mogą więc pozwolić sobie na duże udogodnienia...
– W przypadku największych klubów, które dysponują swego rodzaju przychodniami i zapleczem medyczno-fizjoterapeutycznym, na ogół każdy gracz ma opiekuna, ustaloną ścieżkę i jest traktowany najzwyczajniej w świecie jak indywidualny sportowiec.
– Zachód nas znowu zdystansował?
– Jeśli zejdziemy na nasze poletko, to okaże się, że dwa, trzy kluby ekstraklasowe powoli zaczynają funkcjonować w tym modelu. Budżety są już na tyle duże, że mogą pozwolić sobie na utrzymanie pięciu lub czasami nawet większej liczby fizjoterapeutów, określonych konkretnie trenerów z danej specjalności jeśli chodzi o przygotowanie motoryczne. Chociażby trenerów snu etc. Generalnie to jest dosyć zindywidualizowany proces w aspekcie regeneracji zawodnika. A jeśli chodzi o czerpanie wzorców z Zachodu, to warto też docenić nasze ostatnie badania, opublikowane w prestiżowym piśmie Sports Medicine, w których zidentyfikowaliśmy i oceniliśmy metody terapeutyczne pozwalające na efektywną regenerację w przebiegu tzw. opóźnionej bolesności mięśniowej (DOMS).
– A propos snu. Czy w ostatnich latach pojawiły się nowe metody, które mogą przyspieszyć regenerację?
– Współpracując z drużynami piłkarskimi dostrzegam zmianę podejścia także u nas. Oczywiście jest to wzorowane na tym, co zostało zaimplementowane gdzie indziej, a najczęściej właśnie takie innowacje docierają z Zachodu. Niemniej istotna jest przede wszystkim dbałość o to, by faktycznie było co najmniej 7-8 godzin snu, by to był sen głęboki, który ma oczywiście określone, jak to się mówi, objawy. To jest najczęściej weryfikowane, sprawdzane, monitorowane. Czasami piłkarze, którzy nie mają punktu odniesienia sądzą, że z ich snem jest wszystko OK. Jednak przy analizie faktycznej jakości snu okazuje się, że mamy za mało fazy, przykładowo REM. Wtedy pojawiają się zalecenia, by terapeutycznie nad tym snem popracować, czyli przyglądać się bliżej konkretnym porom snu, godzinom wstawania, aktywności, całej procedurze przygotowania do snu, bo to jest istotne.
– O jakich detalach mowa?
– To są chociażby te rzeczy dotyczące elektroniki, czyli mniejsza ilość niebieskiego światła czy unikanie filmów z dynamiczną akcją, by nie rozbudzać mózgu i ciała przed snem. Jeśli to "podręcznikowe" ułożenie jakości snu nie działa, to trzeba zastosować rozwiązania farmakologiczne. Choć niezbyt często się o tym mówi, jest to dosyć częsta praktyka.
– Trenerzy Barcelony i Realu protestowali przeciwko rozgrywaniu meczów bez przerwy wynoszącej minimum 72 godziny, czyli trzy pełne doby. Czy można określić minimalny czas, jaki zawodowy piłkarz potrzebuje, by się zregenerować i być gotowym do następnego występu?
– Problem jest na pewno widoczny, najbardziej widzimy to w angielskiej Premier League, która praktycznie gra cały czas. Patrząc na twarde dane naukowe, można wywnioskować, że takie natężenie meczów powoduje większy odsetek urazów przeciążeniowych i kontuzji, natomiast patrząc pod kątem tego, jak piłkarze się regenerują i z czego może wynikać kłopot, jest to aspekt fizjologiczny. W meczu piłkarskim mamy około 90 minut faktycznej gry, gracz przebiega różnego rodzaju sprintami tak naprawdę 10-12 kilometrów. To sprawia, że potrzebne są co najmniej 48 godziny, by odnowić glikogen mięśniowy i zaleczyć mikrourazy mięśniowe, czyli "zakwasy".
Jeśli w drużynie są piłkarze w przedziale wieku Roberta Lewandowskiego, czyli 35-40 lat, to dla nich przyjmuje się 70 godzin skutecznej, faktycznej regeneracji. Niemniej jest to regeneracja na zasadzie: mam zaleczone mikrourazy, mam odnowiony glikogen mięśniowy, psychicznie też jestem w stanie się po meczu zregenerować, ale nie ma czasu na prawdziwy odpoczynek. To jest sport kontaktowy. Zawodnicy nie tylko biegają, ale mają też fizyczne urazy w trakcie gry. Na zaleczenie niewielkiego urazu mięśniowego trzeba poświęcić co najmniej tydzień. Przez pół roku nie da się funkcjonować, wyłącznie trenując meczami. Muszą być też elementy uzupełniające, spersonalizowane indywidualnie jeśli chodzi o trening siły, szybkości, wydolności. Siłą rzeczy jesteśmy tego pozbawieni.
– A zatem słuszne jest oszczędzanie Roberta Lewandowskiego przez Hansiego Flicka w meczach Copa del Rey. Barcelona dotarła już do finału, a niejednokrotnie widzieliśmy, że Polak odpoczywał na ławce, a szanse dostawał Ferran Torres.
– Naturalnie ważne jest to, by Robert Lewandowski nie musiał cały czas grać dwa razy w tygodniu po 90 minut, wręcz nie powinien. W Barcelonie faktycznie jest idea, by graczami z linii ataku odpowiednio rotować.
– Jak wyglądają zajęcia między meczami, tak jak teraz, gdy w weekend trzeba grać w lidze, a w środku tygodnia w europejskich pucharach?
– Tak naprawdę można powiedzieć, że dużo się rozgrywa poza boiskiem, więc jest to najczęściej stosowany podział na piłkarzy, którzy grali i tych, którzy nie dostali szansy w meczu.
Zawodnicy niegrający muszą podtrzymać formę, czy wręcz muszą stawać się lepszymi, by móc grać. Jest to oczywiście też wyzwanie dla sztabu, by wprowadzać treningi wyrównawcze zawodników, natomiast gracze mający za sobą występ realizują strategię żywieniowo-nawadniająco-medyczną. Następnego dnia, po odpowiednio przespanej nocy i śniadaniu jest trening regeneracyjny. Głównie są tam elementy związane z rozciąganiem, aktywną regeneracją, by pobudzić organizm do funkcjonowania. W dalszej części dnia z reguły jest typowa odnowa biologiczna, czyli wizyty u fizjoterapeutów, masażystów. 100 procent jest po prostu przewidywane na jak najszybszą odbudowę glikogenu, mięśni, to jest ten priorytet. I z reguły kolejny dzień jest dniem, w którym realizuje się elementy treningu, szczególnie siłowego, bo ten jest bardzo istotny, zwłaszcza jeśli chodzi o doświadczonych piłkarzy. Do tego dochodzą techniczno-taktyczne aspekty przygotowujące do kolejnego spotkania. Następny dzień to już jest mecz.
– A jeśli chodzi o wiek metaboliczny, o którym tak często mówi się w przypadku Roberta Lewandowskiego. O co chodzi?
– Sprowadza się to do metabolizmu organizmu, bo wraz z wiekiem, ze starzeniem, dochodzi do zmian. Można wydłużyć funkcjonowanie tego metabolizmu na wysokim poziomie. Na pewno Robert Lewandowski jest takim właśnie przykładem, chociaż nie tylko on, bo jest szereg innych graczy, którzy również są w naprawdę dobrej formie, a mają blisko 40 lat. Przedłużanie metabolizmu jest wypracowywane latami. Genetyka z pewnością odgrywa istotną rolę. Podam inny przykład, w kontekście wytrenowania wydolności, w 50 procentach odpowiada za to potencjał genetyczny, by wytrenować czy podtrzymać wydolność. Podobnie jest z innymi cechami np. siłą i gibkością. Tutaj mamy do czynienia z piłkarzem, który zwraca uwagę na dobrze zbilansowaną dietę. To jest też kwestia jakości snu i odpowiedniej regeneracji. Dzięki takim wieloletnim wysiłkom jest w stanie grać, mieć hipotetycznie 10 lat mniej niż kalendarzowo. Rozwój wiedzy, technologii, a tak naprawdę zaangażowanie osób, które poświęcają mu czas i funkcjonują w jego bezpośrednim otoczeniu, pozwala wydłużyć ten czas grania.
– Warto chyba zwrócić też uwagę na pozycję boiskową?
– Lewandowski jest napastnikiem, więc to też jest nieco inna sytuacja w porównaniu do chociażby skrzydłowych, którzy mają inną specyfikę gry. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dobrze przygotowany zawodnik do określonego celu: przyjęcia piłki i strzału na bramkę. Napastnik ma nieco inne obciążenie fizyczne i treningowe. Chociaż patrząc na graczy światowej klasy, widzimy też środkowego pomocnika Lukę Modricia, który ma 39 lat. Choć gra mniej, również jest w pełni formy. Z kolei Cristiano Ronaldo w wieku 38 lat miał rekordowe sprinty i starty. Takie wyczyny kilkanaście lat temu były nieosiągalne dla trzydziestolatków.
Zmiana, która nastąpiła przez ostatnie 10-15 lat w futbolu, to jest zmiana na plus jeśli chodzi o podejście treningowe, ale też w dużej mierze po prostu medyczne. Ci zawodnicy są naprawdę pod nieustającą kontrolą sztabu medycznego jeśli chodzi o jakiekolwiek podejrzenie urazu. Od razu jest uruchamiana pełna diagnostyka. Kiedyś była mniejsza świadomość tego, jak można np. mało inwazyjnie leczyć tego typu urazy. Przywrócenie zawodnika do gry dzięki dużo nowocześniejszym metodom terapii jest, załóżmy, o połowę krótsze niż miało to miejsce jeszcze 10-15 lat temu. To jest ogromny przeskok. Techniki operacyjne, chirurgiczne, wszystko, co z tym się wiąże, niesamowicie się rozwinęło. Rozmawiając z kolegami z branży ortopedycznej dostrzegam naprawdę dużą różnicę. Zawodnik jest w stanie grać po rekonstrukcji więzadła krzyżowego po 3-4 miesiącach. Wcześniej standardem był powrót po sześciu lub siedmiu miesiącach.
– Robert Lewandowski po transferze do Barcelony, gdy miał 35 lat, uzyskał drugi najlepszy wynik w drużynie pod względem wydolności. Czy to może wynikać nie tylko z jego pracy nad przygotowaniem, ale w dużej mierze to kwestia szczęścia, bo ma odpowiednie geny, które pozwalają mu osiągać aż takie rezultaty? To chyba rzadkość, że piłkarz w tym wieku prezentuje się tak dobrze na tle drużyny, a to jest stosunkowo młoda drużyna.
– No tak, ten temat jest mi szczególnie bliski, zajmuję się nim od strony naukowej, ale i praktycznej. Na przestrzeni czasu zbadałem ponad 15 tysięcy sportowców przeprowadzając bezpośrednie badania wydolności, więc oczywiście mogę ze swojego doświadczenia powiedzieć, że to jest cecha właśnie mocno indywidualna i oczywiście jest to zarazem kwestia wypracowania. Tak czy inaczej bez odpowiedniej puli genetycznej nie mamy możliwości uzyskania wysokich poziomów wydolności. Nawet jeśli będziemy ciężko, bardzo ciężko trenować, to nie zawsze zostaniemy liderami testów wydolnościowych i nie będziemy mieli najwyższego VO2max (pułap tlenowy, to maksymalna ilość tlenu, jaką organizm może pobrać i zużyć w ciągu minuty. Jest to jeden z najważniejszych wskaźników wydolności fizycznej, szczególnie wydolności tlenowej - przyp.red.). Inną kwestią jest to, jak poziom wydolności przekłada się na możliwość generowania określonej prędkości biegu, no bo to jest ekonomia, to jest to, co też ma w przypadku piłkarzy starszych szczególne znaczenie. Jeśli ma dobrą motorykę, ukształtowanie fizyczne i psychoruchowe, to staje się idealnym zawodnikiem. Nie dość, że ma dobrą produkcję energii oraz wydolność, to jeszcze potrafi ją przełożyć na ruch, technikę. Na pewno należy docenić, że nasz napastnik ma lepsze wyniki niż skrzydłowi.
************************************************************************************
Dr hab. prof. PIM MSWiA Szczepan Wiecha, fizjolog sportowy Sportslab.pl
Centrum Kardiologii Klinicznej i Chorób Rzadkich Układu Sercowo Naczyniowego, Państwowy Instytut Medyczny MSWiA