| Piłka ręczna / Europejskie puchary
SC Magdeburg triumfatorem Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych w sezonie 2024/25! W wielkim finale turnieju Final4 Gladiatorzy pokonali Fuechse Berlin 32:26 (16:12), wygrywając rozgrywki po raz trzeci w historii. Brąz dla francuskiego HBC Nantes, które w meczu o 3. miejsce wygrało z broniącą trofeum Barceloną (30:25).
To nie był finał, którzy sympatycy piłki ręcznej będą wspominać latami. Magdeburg wygrał w pełni zasłużenie, po niespełna kwadransie spotkania przejmując inicjatywę i dyktując warunki gry już do końca zawodów. Wyjątkowa była za to droga drużyny Benneta Wiegerta do triumfu – jeszcze na początku roku, tuż przed końcem rywalizacji w fazie grupowej, Gladiatorzy byli jedną nogą poza rozgrywkami. Kilka miesięcy później zostali najlepszą ekipą Europy.
Sukces Magdeburga jest jednak w pełni zasłużony. Od lutego SCM przegrał tylko 1 z 10 meczów w Lidze Mistrzów, po drodze eliminując stawianych w roli głównych faworytów do triumfu Veszprem (w ćwierćfinale) i Barcelonę (w półfinale). Wygrana w finale z Fuechse była ich 13. zwycięstwem z rzędu, a ogółem 20. kolejnym meczem bez porażki.
To wszystko Gladiatorzy osiągnęli, mierząc się przez cały sezon z ogromnymi problemami kadrowymi. Te nie opuszczały drużyny Wiegerta nawet i na finiszu zmagań – przed samym Final4 kontuzji barku doznał podstawowy playmaker Gisli Kristjansson. Islandczyk ostatecznie zagrał w Kolonii i... został MVP całego turnieju. W finale rzucił osiem goli.
Sukcesu Magdeburga nie byłoby również bez Sergeya Hernandeza. Hiszpański bramkarz rozegrał w finale fantastyczne zawody, broniąc aż 18 rzutów rywali (42,8 proc.). To dzięki niemu SCM mógł swobodnie kontrolować przebieg rywalizacji.
Grające po raz pierwszy w finale Ligi Mistrzów Fuechse przeważało jedynie w pierwszych 10 minutach meczu. Od 9. minuty i stanu 5:3 dla Lisów to Magdeburg dominował. W 15. minucie było już 8:6 dla SCM, a 10 minut później ich przewaga wzrosła do czterech trafień (15:11).
W drugiej połowie emocji było jak na lekarstwo. Magdeburg ani razu nie pozwolił rywalom zbliżyć się na mniej niż trzy gole. Losy rywalizacji rozstrzygnięte były na dobre kilka minut przed końcową syreną.
Dla Magdeburga to drugi w ciągu trzech lat, a ogółem trzeci w historii triumf w Lidze Mistrzów. To też kolejny sukces za blisko 10-letniej kadencji Wiegerta – w tym czasie prowadzona przez niego drużyna zdobyła 10 tytułów (m.in. trzy razy wygrała Klubowe Mistrzostwa Świata), siedem srebrnych i pięć brązowych medali.
Final4 Ligi Mistrzów, finał:
Fuechse Berlin – SC Magdeburg 26:32 (12:16)
Fuechse: Milosavljev (0/13), Ludwig (12/31 – 38,7 proc.) – Gidsel 7, Av Teigum 7, Freihoefer 5 (4/4), Lichtlein 3, Marsenić 2, Andersson 1, Langhoff 1 oraz Wiede, Darj, Prantner, Strlek, Beneke, Gruener i Herburger
Karne: 4/4
Kary: 10 minut (Marsenić – 4 minuty oraz Freihoefer, Andersson i Darj – po 2 minuty)
Magdeburg: Hernandez (18/42 – 42,9 proc.), Portner (0/2) – Kristjansson 8, Claar 6, Magnusson 6 (5/6), Pettersson 3, Saugstrup 3, Lagergren 2, Mertens 2, Serradilla 1, Weber 1 oraz Zechel, Hornke, O'Sullivan, Damgaard i Bergendahl
Karne: 4 minuty (Claar i Serradilla – po 2 minuty)
Czerwona kartka: Serradilla w 34. minucie (za faul)
Mecz o brązowy medal również nie dostarczył zbyt dużych emocji. Pierwsza połowa była koncertem bramkarza Nantes Ivana Pesicia – 36-latek, który niemal w pojedynkę wyrzucił z rozgrywek Orlen Wisłę Płock na etapie play-offów, bronił przed przerwą ze skutecznością na poziomie blisko 53 procent. To w dużej mierze dzięki niemu wicemistrzowie Francji wygrywali z Barceloną 14:9. Po zmianie stron ich prowadzenie nie było zagrożone nawet przez moment.
Final4 Ligi Mistrzów, mecz o 3. miejsce:
HBC Nantes – FC Barca 30:25 (14:9)
Najwięcej goli: dla Nantes – Kauldi Odriozola 6, Valero Rivera, Ayoub Abdi i Nicolas Tournat – po 4; dla Barcelony – Melvyn Richardson 8, Dika Mem 5, Aleix Gomez 4