Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński będą musieli zaadaptować się do nowej sytuacji – zmienia się trener Napoli. Maurizio Sarriego zastąpił Carlo Ancelotti. Wiele wskazuje, że zawodnicy znad Wisły na odmienionych okolicznościach mogą bardzo skorzystać. W jaki sposób?
Sarri prowadził czołową drużynę z Kampanii przez trzy lata. Zreorganizował ją, uczynił silną, był blisko wywalczenia mistrzostwa Włoch. W jego stronę zwróciły się zagraniczne firmy – wkrótce najprawdopodobniej zostanie trenerem londyńskiej Chelsea.
Miał jednak ograniczenia – przede wszystkim taktyczne. Najczęściej korzystał z formacji 4-3-3, ale był do niej przywiązany, rzadko ją zmieniał. Z tym szczególne problemy miał Zieliński, dla którego nie było miejsca w podstawowym składzie. U Ancelottiego to powinno się zmienić…
Albo z Milikiem, albo wcale
Ancelotti nie jest trenerem, który narzekał na brak ofert. Po zwolnieniu Giampiero Ventury z funkcji selekcjonera reprezentacji Włoch tamtejsza federacja zwróciła się właśnie w stronę byłego szkoleniowca AC Milan i Realu Madryt. Odmówił – uważał, że najpierw należy wykonać kroki w kierunku uprzątnięcia zamieszania organizacyjnego w italskim futbolu i przyjmie propozycję tylko, gdy ten warunek zostanie spełniony.
We Włoszech uważa się, że wymagania postawił i teraz – w Napoli ma zostać pięciu, konkretnych piłkarzy, inaczej nie objąłby… Wśród nich znalazł się Jose Callejon, Raul Albiol, Lorenzo Insigne, Kalidou Koulibaly i Arkadiusz Milik. Dziwi tylko obecność Polaka, ponieważ w odróżnieniu od reszty wymienionych w ostatnim czasie nie był zawodnikiem podstawowego składu.
Włoch ma widzieć potencjał w napastniku i mieć na niego koncepcję – od tego jest zresztą specjalistą. Jego zespoły nie charakteryzują się częstymi rotacjami, ale potrafi uwolnić potencjał konkretnych zawodników, szczególnie w ofensywie. Jeśli Milik jest ważny, to znaczy, że Ancelotti wie, jak zagospodarować możliwości gracza.
Jego zespoły grywały różnymi ustawieniami – czasem z jednym, czasem z dwoma napastnikami. Gdy trenował AC Milan, zdołał wydobyć pełnię potencjału z dwóch zdobywców Złotej Piłki. Najpierw z Andrija Szewczenki – zawsze ustawiał go w parze z drugim napastnikiem, najczęściej Filippo Inzaghim, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Potem z Kaki… gdy Ukrainiec trafił do Chelsea, Ancelotti zrobił z Brazylijskiego pomocnika kogoś w rodzaju drugiego napastnika. Sprawdziło się doskonale, bo w tym samym sezonie klub wygrał Ligę Mistrzów, a zawodnik zwyciężył w plebiscycie "France Football".
Ancelotti jest także "ojcem" ostatniej zmiany u Cristiano Ronaldo. Za Jose Mourinho w Realu Portugalczyk był graczem ściślej przypisanym do gry na skrzydle. To Włoch sprawił, że poczuł się bardziej jak… drugi, bo jeszcze nie środkowy napastnik. Częściej schodził do środka, miał więcej swobody, a to się spłaciło – w debiutanckim sezonie Ligi Mistrzów za Włocha strzelił aż 17 goli.
Ręka do pomocników
Szczególną smykałkę Włoch ma do prowadzenia pomocników. Trudno się zresztą dziwić – jako piłkarz występował właśnie w środku pola. W Milanie i Realu prowadził dwóch zawodników dziś uznawanych za jednych z najlepszych na pozycjach centralnych w XXI wieku – Andreę Pirlo i Lukę Modricia. Obu pomógł, zmieniając ich zadania na boisku.
Do Milanu Pirlo przychodził z Interu jako ofensywny pomocnik. Dopiero Ancelotti zmienił mu pozycję, ustawiając go najniżej z graczy w środku pola, aby mógł "reżyserować" grę zespołu. Przed Włochem biegał jeszcze zawodnik o bardziej defensywnych zadaniach, służący mu niejako za tarczę – Gennaro Gattuso. Efekt był piorunujący – Milan oparty na Pirlo wystąpił w trzech finałach Ligi Mistrzów, a sporo pociechy z zawodnika, już w roli stworzonej w Lombardii, miał później także Juventus i reprezentacja Włoch.
Z Modriciem było podobnie. Do Realu Madryt trafił w 2012 roku, czyli sezon przed przyjściem Ancelottiego. Jose Mourinho nie miał do końca pomysłu na to, jak go wykorzystać i choć drugą część debiutanckiej kampanii miał już niezłą, to drzemał w nim o wiele większy potencjał. Trener uwolnił go, ustawiając głębiej Xabiego Alonso – sektor przed Baskiem zajmował właśnie Chorwat, dzięki czemu zyskał więcej swobody i doskonale ją wykorzystał. Między innymi dzięki temu manewrowi Królewscy w pierwszym sezonie z tym szkoleniowcem na ławce wygrali Ligę Mistrzów.
U Sarriego Zieliński miał problem. Był przypisany do pozycji ofensywnego pomocnika, ale z konieczności trener wystawiał go także głębiej, tam gdzie Allan, a także na skrzydle. To zdawało tylko połowiczny rezultat. Dla Ancelottiego zawodnik taki jak Polak powinien być cenny – potrafi grać kombinacyjnie, dograć dobrą piłkę obiema nogami i popracować w defensywie.
W Napoli szykuje się zresztą większa reorganizacja. Najprawdopodobniej do Chelsea, razem z Sarrim, trafi defensywny pomocnik Jorginho. Z klubu ma odejść także Marek Hamsik, którego ojciec, a zarazem agent, otwarcie mówił o możliwości transferu do Chin. Otwiera się szansa dla Zielińskiego i trudno o kogoś, kto mógłby mu pomóc w jej wykorzystaniu lepiej niż Ancelotti.
Utracona... wolność i swoboda
Przenosiny do Neapolu są dobrą informacją także dla Ancelottiego. Włoch we wszystkich klubach, które ostatnio prowadził, był zmuszony do organizacji zespołu pod zawodników, których zastał na miejscu. W Napoli powinien móc odzyskać swobodę – nie rządzą tam wielkie nazwiska.
Przykładem przygoda Włocha w Realu Madryt. Latem 2013 roku, tuż po objęciu zespołu, ustawiał drużynę w systemie 4-2-2-2 – dwóch ofensywnych pomocników i dwóch napastników, co przypominało nieco słynną formację 4-1-2-1-2 z Milanu. Jednak w samej końcówce okienka dostał nowego zawodnika… skrzydłowego Garetha Bale’a, a to zmusiło go zmian. Co więcej, sprzedano Mesuta Oezila, na którego stawiał w trakcie przygotowań do sezonu. W Napoli takich niespodzianek raczej nie będzie.
Trudno powiedzieć, na jaki system gry zdecyduje się w Neapolu. Musi poznać graczy, spędzić z nimi trochę czasu. Pewne jest jednak to, że nic nie będzie go krepować. Włoska prasa przewiduje, że będzie korzystać z systemu 4-3-3 lub 4-2-3-1, być może wróci do formacji 4-1-2-1-2 z Milanu – nikt nie wie co się stanie.
Kłopotem jest to, że choć korzysta z kilku wariantów, to w jednym klubie rzadko stosuje wariacje. Wprowadza pewien system, a potem ustawia zespół niemal wyłącznie w jeden sposób. Również zawodnicy rezerwowi nie mają u Ancelottiego łatwo. Jeśli jednak Polacy popadną w jego łaski, w Napoli czeka ich dobre życie.