Reprezentacja Polski U21 pokonała Portugalię 3:1 w rewanżowym meczu barażowym o awans do finałów mistrzostw Europy, które odbędą się we Włoszech i San Marino (16-30 czerwca 2019). "Młodzieżówka" może zmazać plamę po występie na turnieju sprzed dwóch lat. – Wyniki zespołu Czesława Michniewicza i dorosłej reprezentacji w starciu z Portugalczykami sprawiły, że na chwilę znów uda się zamazać obraz naszej piłki – podkreślił Bogusław Kaczmarek – były asystent selekcjonera Leo Beenhakkera i trener ekstraklasowych klubów – w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.
Maciej Rafalski, SPORT.TVP.PL: – Awans kadry U21 to dla pana zaskoczenie?
Bogusław Kaczmarek: – W piłce młodzieżowej jest sporo sensacji. Portugalia w fazie grupowej potrafiła przecież przegrać z Bośnią i Hercegowiną. Wynik osiągnięty przez zawodników Michniewicza bardzo cieszy. W drużynie rywali gra wielu świetnych piłkarzy. To musiał być dla nich szok. Już po 10 minutach przegrywali 0:2, później strzeliliśmy trzeciego gola. Po przerwie daliśmy się jednak mocno zepchnąć do defensywy. Na szczęście udało się utrzymać zwycięstwo. Przyszły rok w polskiej piłce wymaga dobrego planowania. Kadra Jerzego Brzęczka zagra w eliminacjach Euro 2020, "młodzieżówka" wystąpi w finałach młodzieżowych mistrzostw Europy, a w Polsce odbędą się mistrzostwa świata U-20 z udziałem kadry trenowanej przez Jacka Magierę.
– Oby nie skończyło się tak, jak w 2017 roku. Wtedy zespół prowadzony przez Marcina Dornę w grupie zdobył zaledwie punkt i szybko zakończył udział w turnieju...
– Chcielibyśmy, żeby teraz było inaczej. Do tego potrzebna jest jednak stabilizacja, której brakuje tej drużynie. Jest w niej kilku naprawdę dobrych piłkarzy.
– Wtedy drużynę trenował Dorna, a obecnie Michniewicz. Czy to szkoleniowiec może mieć tutaj decydujące znaczenie?
– Dorna był bardziej doświadczony w pracy reprezentacyjnej. Prowadził wiele drużyn młodzieżowych, ale nie przełożyło się to na wynik na młodzieżowym Euro. W pracy trenera potrzebny jest jednak łut szczęścia i to w Portugalii miał Michniewicz.
– Kto z graczy reprezentacji U21 powinien zostać sprawdzony przez Jerzego Brzęczka?
– Pierwszy jest Szymon Żurkowski. Pod jednym warunkiem – musi nieco zmienić styl. Obecnie gra za bardzo "w kontakcie" z rywalem, przez co jest narażony na faule i kontuzje. Daje sygnał, że należy dać mu szansę. Nie chciałbym jednak, by zaczęto z niego robić drugiego Grzegorza Krychowiaka. On gra inaczej, ma więcej walorów ofensywnych. Ciekawym zawodnikiem jest na pewno Robert Gumny. Ostatnio miał długą przerwę z powodu urazu, ale gdy gra, pokazuje, że ma potencjał, by być jednym z następców Łukasza Piszczka. Duże możliwości pokazał Krystian Bielik, którego rozwój często hamują kontuzje. Dobrze byłoby, gdyby zamienił League One (trzeci poziom w Anglii) na Championship. O Dawidzie Kownackim nie wspominam, bo to zawodnik, który już dostawał szansę w kadrze. Przy tej konkurencji w ataku będzie mu jednak trudno.
– Wśród wymienionych przez pana zawodników brakuje mi Sebastiana Szymańskiego.
– To bardzo zdolny chłopak, ale musi trochę wzmocnić się fizycznie. To bardzo istotne. Ma zmysł do gry kombinacyjnej, stwarza sytuacje sobie i kolegom. Wydaje mi się jednak, że Szymańskiemu potrzeba trochę więcej czasu. W przyszłości kadra może mieć z niego pożytek. W Portugalii dobrze zagrał też Bartosz Kapustka. Mam nadzieję, że jego kariera znów nabierze tempa, bo występy w drugiej lidze belgijskiej nie są szczytem jego możliwości.
– Można liczyć, że tym razem osiągniemy sukces?
– Wiele zależy od pierwszego spotkania – ono wpłynie na to, co dalej. Pamiętajmy, że ten turniej będzie miał dodatkową stawkę. Awans do półfinału zagwarantuje udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Mamy wielkie tradycje, ale polskiej piłki dawno nie było na igrzyskach. To też powód do przemyśleń. Kłopoty i krytyka Brzęczka nie wzięły się stąd, że nie powołuje klasowych piłkarzy, a potem kadra gra słabo. Dobrych zawodników po prostu brakuje...
– Dlaczego tak jest?
– Wiele talentów jest wyrzucanych "na śmietnik". Klubowi trenerzy chcą za wszelką cenę uzyskać jak najlepszy wynik. Przez to wolą wystawić przeciętnego obcokrajowca i – być może – wygrać z nim jeden albo dwa mecze więcej. Postawienie na wychowanka niekoniecznie da natychmiastowe efekty. Przykładem jest Pogoń Szczecin, w której pokazało się kilku młodych. Rok temu było tak z Górnikiem Zabrze. Mamy talenty, ale trzeba o nie zadbać. Później media wypominają Brzęczkowi powołanie Thiago Cionka.
– A jak pan zapatrywał się na tę decyzję?
– Żyjemy w kraju piłkarskich paradoksów. Gdyby nie kontuzja, na środku obrony mógłby zagrać Artur Jędrzejczyk. Gdzie był "Jędza" trzy miesiące temu? W rezerwach Legii Warszawa. Niewykluczone, że stworzyłby duet stoperów z Cionkiem, który u Brzęczka miał nie zagrać. Jurek na pewno przeanalizował to powołanie. Ze składu wypadł Kamil Glik, a Jan Bednarek jest niedoświadczony i prawie w każdym spotkaniu popełniał błąd, który skutkował stratą gola. Cionek jest typowym "wyjściem awaryjnym". W to miejsce powinien być już gotowy Bielik.
– Z nowych twarzy w zespole Brzęczka wspomnieć trzeba o Przemysławie Frankowskim, którego prowadził pan w Lechii Gdańsk.
– Zagrał dobrze z Czechami, a teraz z Portugalią. Przytomnie podał do Arkadiusza Milika i ten wywalczył rzut karny. Chciałbym zwrócić uwagę nie tylko na grę Frankowskiego w ofensywie. Musiał wiele się nabiegać, bo wracał za bocznymi obrońcami rywali.
– Mecz z Portugalią był ostatnim kadry w tym roku. Jak oceni pan pierwsze sześć spotkań Brzęczka?
– W metodzie prób i błędów więcej było tych drugich. Jurek sam się o tym przekonał. Dwa październikowe spotkania zostały zmarnowane na poszukiwanie nowego systemu. Selekcjoner później sam przyznał, że rezygnuje z eksperymentów. Według mnie, nie możemy sobie pozwolić na otwarty futbol. Wszystko musi być zbalansowane. Obecnie, system 4-2-3-1 jest najlepszy. Potrzebujemy w środkowej strefie dwóch zawodników od destrukcji. Gdy byłem asystentem Leo Beenhakkera, byli nimi Radosław Sobolewski i Mariusz Lewandowski. Za kadencji Adama Nawałki taki duet tworzyli Grzegorz Krychowiak i Krzysztof Mączyński. W zespole Brzeczka partnerem "Krychy" może być Mateusz Klich. To musi być nasza baza. Wiem, że mogą pojawić się narzekania, że Milik powinien grać z Robertem Lewandowskim. Obecnie nie możemy sobie jednak na to pozwolić.
– Mecz z Portugalią trzeba zaliczyć na plus. Udało się zdobyć punkt w wyjazdowym meczu z mocnym zespołem. Dodatkowo, dzięki temu remisowi, w losowaniu grup eliminacji Euro 2020 znajdziemy się w pierwszym koszyku.
– Kilka dni temu oglądałem spotkanie Włochy – Portugalia. Włosi w pierwszej połowie zdominowali mistrzów Europy, którzy cały czas biegali za piłką. Myślę, że nasi wtorkowi rywale nie zregenerowali się po tamtym wysiłku. W Guimaraes mogliśmy nawet wygrać. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Na Euro 2016 i w ostatnim starciu mieliśmy Portugalię "na deskach". Ani razu nie udało się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Co do podziału na koszyki to uważam, że do takich kalkulacji trzeba mieć silną kadrę. Awans na mistrzostwa Europy nie jest obecnie wielkim wyczynem – grają na nich 24 drużyny. Wypadałoby jednak awansować na turniej i pokazać coś ciekawego. Ostatnie wyniki zespołów Brzęczka i Michniewicza dały trochę optymizmu.
Następne