| Piłka nożna / Liga Mistrzów

Czterech polskich zwycięzców Ligi Mistrzów, cztery historie

Józef Młynarczyk, Tomasz Kuszczak, Jerzy Dudek, Zbigniew Boniek (fot. PAP/Getty)
Józef Młynarczyk, Tomasz Kuszczak, Jerzy Dudek, Zbigniew Boniek (fot. PAP/Getty)
Antoni Cichy

W sobotę finał Ligi Mistrzów, szósty z rzędu bez Polaka. Siedmiu naszych reprezentantów stanęło przed szansą triumfu przenoszącego do piłkarskiej historii. Czterech wygrało, a o meczach, w których wzięli udział, można kręcić filmy.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Od sześciu lat czekamy na Polaka w finale Ligi Mistrzów. Dzisiejsza konfrontacja na nowoczesnej Wanda Metropolitano oczekiwania nie zakończy. Za rok Stambuł, gdzie 14 lat temu działy się piłkarskie cuda. Kiedy, polski piłkarz wystąpi w finale, nie wiadomo. W jakim zagra – to pewne – niezapomnianym (niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu) jak te zwycięskie z udziałem Bońka i Młynarczyka jeszcze w Pucharze Mistrzów, a potem Jerzego Dudka i Tomasza Kuszczaka już w dumnie brzmiącej Champions League. Polacy już tak mają, nie potrafili triumfować w najważniejszych europejskich rozgrywkach bez domieszki dramatyzmu. Jeszcze jedno, zwycięzca powinien być bramkarzem, bo z jednym wyjątkiem...

1985. Piekło na Heysel, głos Żelaznej Damy

Pierwszym polskim był finał Pucharu Mistrzów ze Zbigniewem Bońkiem w Juventusie. Jeden z najgłośniejszych, najtragiczniejszych dni w historii piłki nożnej. Tragedia na Heysel przyćmiła wydarzenia na boisku. 38 ofiar śmiertelnych. Mecz w Belgii rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem. Ostatni gwizdek sędziego jeszcze pobrzmiewał, a rozmowa zeszła już na sprawy bezpieczeństwa. Głos zabrała sama Żelazna Dama, Margaret Thatcher.

Gazeta Liverpool Echo opublikowała po finale list od anonimowego kibica, który przyznał się, że przyłożył rękę do dramatycznych zdarzeń:

Nie potraficie sobie wyobrazić, jak się czuję. Chciałbym iść prosto na lokalny komisariat policji i powiedzieć im, jaką odegrałem w tym rolę. Próbuję sobie tłumaczyć, że to nie moja wina, ale nie potrafię. Nie przestałem płakać od środowej nocy. Wszyscy myślicie, że zapomnieliśmy o tym i nie dbamy o to, ale jesteście w błędzie. Gdybyście wiedzieli, jak rozdarty się czuję, może zrozumielibyście, że to były tylko dwie minuty szaleństwa. Nie zauważyliśmy, kiedy wymknęło się to z rąk. Zdawało nam się, że to tylko walka, a teraz zobaczcie, 38 ofiar śmiertelnych. Mój Boże, przepraszam. Pozwólcie mi powiedzieć, jak to się zaczęło, jak się stało, że byłem w to zaangażowany. Może to da wam pojęcie, jak się czujemy – nie tylko ja, my wszyscy.
Przed meczem napoje były szeroko dostępne i, tak, byłem pijany. Poza stadionem to samo działo się z Włochami, byli agresywni i bardzo pijani. Grozili wszystkim wokół nożami. Siedziałem na murze, kiedy Włoch nagle podbiegł z toporem i o centymetry minął moją głowę. Żeby uciec, przeskoczyłem mur i biegłem przez ścieżkę. (…) trybuny pękały w szwach, przeskoczyłem przez płot i stanąłem. Było pełno fanów Liverpoolu, ale większość Włochów. Stałem tam przez prawie pięć minut. (...) Niedługo potem starszy facet, którego widziałem, jak nakłaniał wszystkich do ataku na Włochów, krzyknął do mnie i wszystkich wokół: "dlaczego to przyjmujemy?" Powiedział coś, że chłopaki N.F. pokażą nam, jak to się robi, i podszedł do większej grupy mężczyzn.
Na początku nie byłem zainteresowany. (…) Stałem tam chyba z minutę, aż zobaczyłem dużą grupę młodych Włochów podchodzących do mnie, więc się odsunąłem. Jeden z nich śmiał się ze mnie, a potem podniósł bluzę i wyciągnął tasak. Przysięgam, prawie każdy z nich miał nóż. Spojrzałem za siebie, żeby gdzieś uciec i nagle grupa londyńczyków przybiegła i zaczęła walczyć.
Natychmiast straciłem głowę, włączyłem się. Pobiegłem na Włocha, który przede mną wyciągnął nóż, zacząłem z nim walczyć. Uciekł, a ja z jakiegoś powodu go goniłem. Chciałem go. Dopadłem go w połowie drogi na trybuny. Nie miał gdzie uciec. Zacząłem go bić i straciłem głowę. Biłem każdego Włocha, który znalazł się w pobliżu. Nie miało znaczenia, kto to, dopóki był Włochem. Musiało mi się to podobać, inaczej bym tego nie robił.


List kibica w "Liverpool Echo"
List kibica w "Liverpool Echo"

Juventus wygrał 1:0. Jedyną bramkę z rzutu karnego zdobył Michael Platini po faulu na Bońku. Ale Heysel pozostanie w świadomości tragedią, a dopiero potem zwycięskim finałem włoskiej drużyny z Polakiem w składzie.

1987. Koszmar z przyszłości

Polscy finaliści, jak już dotrwali w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych tak długo, to jeden po drugim. Dwa lata później na wiedeński Prater przyjechało grać FC Porto Józefa Młynarczyka. Z wielkim Bayernem Monachium. Faworytem nad faworytami, szansami 19-krotnie większymi na sukces.

Kiedy wylądowaliśmy w Wiedniu, a autokar przywiózł nas do hotelu, byłem lekko oszołomiony. Niby nie przyjechaliśmy z prowincji, ale czerwony dywan, dziesiątki kamer, tłum dziennikarzy i kibiców robiły wrażenie. Czekaliśmy w holu na zakwaterowanie, gdy ktoś przybiegł z aktualnymi kursami bukmacherskimi. Nasze szanse stały mizernie: 19:1 dla Bayernu. Popatrzyliśmy po sobie z myślą: – Po cośmy tu przyjechali? Przytulić piątkę i wrócić? – wspominał w tygodniku „Piłka Nożna” (nr 23/2017) polski bramkarz, jeden z ojców sukcesu FC Porto.

Nastroje podzieliły się wyraźnie: Bayern przybył zabrać puchar, skazani na porażkę Portugalczycy na pewno nie „przytulić piątkę”. Pewność Niemców oddaje korespondencja Jerzego Lechowskiego z "Piłki nożnej", a najdobitniej fragment wywiadu z Udo Lattkiem, trenerem Bawarczyków:

"Zatem jak będzie w Wiedniu? Ma pan nadzieję, że Bayern znowu wywalczy Puchar Mistrzów? – Mam nadzieję? Nie, ja jestem o tym przekonany!"

Fragment meczu, który zatrząsł Bayernem nie wydarzył się po raz pierwszy w 1999 roku w Barcelonie. Jose Mourinho też nie był pierwszym, który w Porto zbudował niespodziewanego mistrza Europy. W 25. minucie bawarski plan zmiażdżenia Porto zaczął realizować Ludwig Kögl. Kolejne strzały do bramki Młynarczyka nie chciały jednak wpadać.

Tego wieczoru Bayern przeżył pierwszy koszmar trzech minut. W 77. minucie Algierczyk Rabah Madjer wyrównał. Piętką. – To było instynktowne, po prostu to zrobiłem. Nie miałem czasu do namysłu – przyznał później. Niemcy ledwie wznowili grę, zaraz przegrywali 1:2. W 80. minucie drugiego gola zdobył Brazylijczyk Juary.

Wiednia nocą nie było. Piłkarze Porto po mecz wracali do kraju. W tej samej rozmowie z „Piłki Nożnej” Młynarczyk wracał do chwil życia przeżywanych na Praterze: – W szatni szampan lał się co prawda strumieniami, lecz w pewnym momencie Jorge wydał komendę: jedziemy na lotnisko. Wracaliśmy w nocy do Porto i kiedy już podchodziliśmy do lądowania, pilot przekazał wiadomość, że na lotnisku są jakieś jaja. Okazało się, że przyszło nas przywitać 30 tysięcy ludzi. Ekipy porządkowe usunęły ich co prawda z płyty lotniska, ale to nic nie dało, bo cały czas napierali. Jeszcze kołowaliśmy, gdy tłum rzucił się do samolotu. Wychodziliśmy w kordonie, zewsząd nas szarpano. Straciłem rękaw koszuli i garnituru. Każdy chciał mieć choć kawałek herosa, tak nas nazywano.

Piłkarze Porto z Pucharem Europy (fot. Getty)
Piłkarze Porto z Pucharem Europy (fot. Getty)

2005. Cud w Stambule, "Nie zapomnę jego obrony"

Osiemnaście lat później w wigilię Dnia Matki, w Stambule, zdarzyło się niewytłumaczalne. Do przerwy nie 0:1, a 0:3. Trzy bramki wpuszczone przez bezradnego Jerzego Dudka. Smutek mieszał się z niedowierzaniem. Nadziei nie pozwalał tlić się skład Milanu. Konstelacja piłkarskich gwiazd pierwszej połowy XXI wieku. Kilku nazwisk nie da się wymienić, trzeb wybrać 11 z 11: Dida – Cafu, Stam, Nesta, Maldini – Gattuso, Pirlo, Seedorf, Kaka – Szewczenko, Crespo.

Ostatni z nich też nie dowierzał. Temu, co działo się w drugiej połowie:
(...) A potem wydarzyło się coś, co może kontrolować wyłącznie przeznaczenie. Jak znakomita główka Stevena, świetny strzał Vladimira Smicera i wreszcie rzut karny, najpierw obroniony, a potem dobity przez Xabiego Alonso. Ale najlepsze zostawili na koniec.
– Masz na myśli Jerzego Dudka?
– Nigdy nie zapomnę jego obrony strzału Szewczenki, coś niewiarygodnego. Myślę, że Jerzy do dzisiaj nie ma pojęcia, jak obronił to uderzenie. To surrealistyczne, jak Szewczenko mógł tego nie trafić
– mówił w wywiadzie dla „Guardiana”.

W szatni część piłkarzy Milanu rozpłakała się. Dopiero po rzutach karnych, ale jeszcze przed pierwszą „jedenastką” wiedzieli, że tego finału nie wygrają.

To nie była wina Milanu, Liverpool zasłużył na ten powrót. Podziwiam ich za to, być może inna drużyna nie okazałaby tyle charakteru, aby podnieść się, przegrywając 0:3 do przerwy. Właściwie to zdałem sobie sprawę, że przegraliśmy, jeszcze przed karnymi, kiedy Szewczenko zmarnował tą dogodną sytuację, będąc tuż przed samym Dudkiem, w dogrywce – powiedział w rozmowie z Four Four Two Cafu.

W autobiografii bohater teatru rzutów karnych pisał:

Kiedy skończyła się dogrywka, nastąpił zupełny chaos. Podbiegło do mnie kilku zawodników i zaczęli chwalić:
– Super. Ale teraz się skoncentruj przed karnymi, to będzie twój mecz!
Najbardziej podniecony był Jamie Carragher. Popychał mnie i wykrzykiwał:
– Jerzy, spróbuj ich wybić z rytmu. Pamiętasz Grobbelaara? Wszystkich denerwował i rozpraszał. Udawaj, tak samo jak on. Słaniaj się na nogach. Rób jakieś numery. Ruszaj się w bramce. Denerwuj ich. Cały czas wybijaj z rytmu.
Spojrzałem na niego:
– Okey, Carra. Okey. Ale daj mi już spokój. Daj się skoncentrować na tych karnych!
A on znowu:
– Pamiętaj, wybij ich z rytmu. Musisz coś zrobić. Pamiętaj! Musisz!
” – wspominał dialog z Carragherem Dudek.

Pamiętał, zrobił coś. Był jak Bruce Grobbelaar. Nawet nie miał świadomości, że jak obroni karnego Szewczenki, Liverpool zwycięży. Obronił i... „wtedy zobaczyłem, że wszyscy do mnie leecą. I zrozumiałem, że to już koniec”.

Dwa lata później przyszedł czas rewanżu. W bramce stał już Pepe Reina, nowy wybraniec trenera Rafy Beniteza. Dudek na ławce. Milan zwyciężył 2:1. Obrońców The Reds i bramkarza Reinę dwukrotnie oszukał niezawodny Filippo Inzaghi.

Jerzy Dudek broni strzał Andrija Szewczenki (fot. Getty)
Jerzy Dudek broni strzał Andrija Szewczenki (fot. Getty)

2008. Anelka wiedział, że Van der Sar wie

Trzy lata później wydarzył się ostatni angielski finał. Manchester United z Tomaszem Kuszczakiem na moskiewskich Łużnikach, w strugach deszczu, grał z Chelsea. Po 120 minutach okoliczności już były dramatyczne (czerwoną kartkę w końcówce dogrywki otrzymał Didier Drogba, dogodne sytuacje marnował Manchester, Chelsea trafiała w słupek), a o wyniku miały jeszcze zdecydować rzuty karne.

Przed meczem menadżera Chelsea, Avrama Granta, przyjaciel skontaktował z Ignacio Palaciosem-Huertą, który od 1995 r. analizował rzuty karne. Ekonomista, taki zawód wykonywał Ignacio, przestudiował zachowanie Edwina Van der Sara przy rzutach karnych. Streścił je w czterech punktach:

1. Van der Sar ma większą skłonność do rzucania się w "naturalną stronę" strzelca niż inni bramkarze. W praktyce oznacza to, że przy prawonożnym strzelcu rzucał się najczęściej w swoją prawą stronę, a przy lewonożnym w swoją lewą. Chelsea miała większą szansę zwycięstwa, strzelając w "nienaturalną" stronę.
2. Większość rzutów karnych Van der Sar bronił, jeśli piłka leciała na wysokości od jednego do półtora metra.
3. Ronaldo często zatrzymuje się, dobiegając do piłki. Jeśli się zatrzyma, istnieje 85% szansy, że uderzy w prawą stronę bramkarza, ponieważ nie będzie w stanie wygenerować odpowiednio wiele siły po 120 minutach gry, aby uderzyć w jego lewą stronę. Jeśli bramkarz ruszy się wcześniej, Ronaldo zawsze strzela. Bramkarz musi go wyczekać.
4. Drużyna, która wygrywa losowanie, ma 60% szans na zwycięstwo, ponieważ drugi zespół jest obarczony większą presją.

Zaczęli strzelać. Punkt pierwszy realizowany perfekcyjnie. Ballack w swoje prawo – bramka. Belleti w prawo bramka. O punkt trzeci zadbał Cech. Ronaldo stanął, bramkarz Chelsea wyczekał i obronił. Lampard w prawo – bramka. Lewonożny Cole wyłamał się – po rękach Holendra piłka wpadła do bramki. Terry w prawo – poślizgnął się, Manchester uratowany. Kalou w prawo – bramka.

Przed siódmą serią rzutów karnych Manchester United rozszyfrował system Chelsea. Piłkę ustawił prawonożny Anelka, a Van der Sar lewą ręką wskazywał, gdzie uderzy. Francuz uświadomił sobie: bramkarz rywali wiedział, gdzie powinien według obliczeń Palaciosa-Huerty strzelić. Miał dylemat. Zmienił kierunek, uderzył w prawy róg bramki Holendra. Tam, gdzie ten się rzucił.

Kuszczak w tamtym sezonie Ligi Mistrzów grywał, jak na rezerwowego bramkarza, nie od święta. W fazie grupowej wystąpił w pięciu spotkaniach (trzy pełne mecze, przeciwko Dynamu Kijów wszedł 10 i 45 minut). Rok później, jak Dudek w 2007, patrzył z ławki na przegraną Manchesteru w finale z Barceloną. W gotowości, w razie kontuzji Van der Sara, był też w 2011 roku. Znowu Barcelona, znowu ten Messi... Podopieczni Sir Alexa Fergusona przegrali 1:3.

Tomasz Kuszczak i Edwin van der Sar z Pucharem Europy (fot. Getty)
Tomasz Kuszczak i Edwin van der Sar z Pucharem Europy (fot. Getty)

2013. Ten ostatni finał...

Ósmy finał z polskim akcentem (jeden Bońka, jeden Młynarczyka, dwa Dudka, trzy Kuszczaka) tak jak siódmy rozgrywano na Wembley. Tych akcentów były aż trzy w Borussii Dortmund: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek. Naprzeciwko wygłodniały Bayern Monachium z dwoma porażkami w pamięci. W 2010 roku w Madrycie z Interem i wyjątkowo bolesną u siebie, w 2012 roku, z Chelsea.

Jak w przypadku Bayernu, losy meczu ważyły się do ostatnich minut. Tym razem 89. nie oznaczała początku kolejnego koszmaru. Tym razem Arjen Robben, jeden z winowajców porażki z Chelsea, przesądził o pierwszym od 12 lat europejskim triumfie Bawarczyków.

Zbyt zwyczajny był to finał, żeby zobaczyć polskiego zwycięzcę. I w bramkach dwóch Niemców, żadnego Polaka. Kto i kiedy dołączy do Bońka, Młynarczyka, Dudka i Kuszczaka? Za rok znów Stambuł, a w końcu w Stambule wszystko może się zdarzyć. Coś o tym wiemy.

"Okiem redakcji". Czy Harry Kane powinien zagrać w finale Ligi Mistrzów?
fot. TVP
"Okiem redakcji". Czy Harry Kane powinien zagrać w finale Ligi Mistrzów?

Zobacz też
Trener PSG nie ma wątpliwości. "Nadal będziemy oglądać świetną wersję zespołu"
Piłkarze Paris Saint-Germain (fot. Getty Images)

Trener PSG nie ma wątpliwości. "Nadal będziemy oglądać świetną wersję zespołu"

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Liga Mistrzów: sprawdź terminarz 1/4 finału. Jaki mecz w TVP?
Liga Mistrzów: sprawdź terminarz 1/4 finału. Jaki mecz w TVP? (fot. Getty)

Liga Mistrzów: sprawdź terminarz 1/4 finału. Jaki mecz w TVP?

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Bayern czy Inter? Śledź relację na żywo w TVP!
Piłkarze Bayernu Monachium (fot. Getty Images)

Bayern czy Inter? Śledź relację na żywo w TVP!

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Arsenal zaskoczy Real? Relacja na żywo z meczu LM w TVP
Piłkarze Realu Madryt (fot. Getty Images)

Arsenal zaskoczy Real? Relacja na żywo z meczu LM w TVP

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
"Mecz życia" Kiwiora. Ogromna szansa Polaka
Jakub Kiwior (fot. Getty)

"Mecz życia" Kiwiora. Ogromna szansa Polaka

| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
12 marca 2025
11 marca 2025
05 marca 2025
04 marca 2025
19 lutego 2025
18 lutego 2025
Terminarz
dzisiaj
jutro
15 kwietnia 2025
16 kwietnia 2025
29 kwietnia 2025
Piłka nożna

Arsenal/Real Madrid

19:00

Paris Saint-Germain/Aston Villa

Barcelona/Borussia Dortmund

19:00

Bayern Monachium/Inter Mediolan

06 maja 2025
Piłka nożna

Paris Saint-Germain/Aston Villa

19:00

Arsenal/Real Madrid

Bayern Monachium/Inter Mediolan

19:00

Barcelona/Borussia Dortmund

31 maja 2025
Piłka nożna

Zwycięzca SF 1

19:00

Zwycięzca SF 2

Tabela
Liga Mistrzów
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
8
12
21
2
8
15
19
3
8
13
19
4
8
10
19
7
8
7
16
8
8
7
16
9
8
14
15
11
8
8
15
13
8
3
15
14
8
4
14
16
8
4
13
17
8
0
13
18
8
-1
13
20
8
2
12
21
8
-1
12
22
8
4
11
23
8
1
11
24
8
-4
11
25
8
-7
11
26
8
-4
10
28
8
-5
6
30
8
-9
6
31
8
-14
4
32
8
-7
3
33
8
-8
3
36
8
-21
0
Rozwiń
Najnowsze
Jędrzejczyk: powieszono na nas psy po negocjacjach z KSW [WIDEO]
nowe
Jędrzejczyk: powieszono na nas psy po negocjacjach z KSW [WIDEO]
| Sporty walki / MMA 
fot. TVP
Mocne słowa o lidze: zespół tyle przegrywający nie powinien móc być mistrzem
Zawodnik Lecha Poznań w starciu z rywalem (fot. Getty)
tylko u nas
Mocne słowa o lidze: zespół tyle przegrywający nie powinien móc być mistrzem
Radosław Laudański
Radosław Laudański
Trener PSG nie ma wątpliwości. "Nadal będziemy oglądać świetną wersję zespołu"
Piłkarze Paris Saint-Germain (fot. Getty Images)
Trener PSG nie ma wątpliwości. "Nadal będziemy oglądać świetną wersję zespołu"
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Zamieszanie przed meczem Legia – Chelsea. Obcięta pula biletów
Legia Warszawa – Chelsea FC: próżno spodziewać się wyjazdowych kompletów wśród kibiców obu drużyn
Zamieszanie przed meczem Legia – Chelsea. Obcięta pula biletów
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Świątek nie zagra w Polsce. Konsekwencje mogą być spore
Iga Świątek (fot. PAP/EPA)
Świątek nie zagra w Polsce. Konsekwencje mogą być spore
fot. Facebook
Sara Kalisz
Polki grają o czwarte zwycięstwo. Oglądaj rewanż z Bośnią!
Bośnia i Hercegowina – Polska [NA ŻYWO]. Transmisja meczu Ligi Narodów kobiet online, live stream (08.04.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Polki grają o czwarte zwycięstwo. Oglądaj rewanż z Bośnią!
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Rewolucyjny projekt NBA. Pojawiają się obawy
Adam Silver (fot. Getty)
Rewolucyjny projekt NBA. Pojawiają się obawy
| Koszykówka / NBA 
Do góry