| Piłka nożna / Hiszpania

Primera Division. Mógł stracić stopę, teraz znów jest gwiazdą. Santi Cazorla ponownie podbija Hiszpanię

Santi Cazorla w barwach Villarreal CF (fot. Getty Images)
Santi Cazorla w barwach Villarreal CF (fot. Getty Images)

Jeszcze przed dwoma laty było mu równie blisko do wózka inwalidzkiego co występów na boiskach jednej z najlepszej lig świata. W 2018 roku wrócił po fatalnej kontuzji, teraz wraca do najwyższej formy. We wtorek Santi Cazorla strzelił pięknego gola Barcelonie i przypomniał światu, jak dobrym jest piłkarzem. Prześledźmy trudną drogę pomocnika i jej preludium.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

We wtorek nikt nie dawał Villarrealowi większych szans na zwycięstwo. Żółta Łódź Podwodna wpływała na teren wściekłego lwa, który po raz pierwszy w sezonie mógł zaatakować wszystkimi pazurami – Leo Messim, Antoine'em Griezmannem i Luisem Suarezem.

Przewidywania obróciły się w prawdę, bo Barcelona szybko odskoczyła rywalom. Wystarczył kwadrans, aby na tablicy wyników widniało 2:0. Wizja walki choćby o remis wydawała się odległa, dopiero Cazorla pozwolił myśleć o niej jako o czymś rzeczywistym. Marc-Andre ter Stegen uchodzi obecnie za jednego z trzech najlepszych bramkarzy na świecie, trudno go zaskoczyć, a nawet jeśli to się uda, droga do pokonania Niemca pozostaje daleka.

W 44. minucie spotkania z Barceloną wyraźnie skrócił ją Cazorla – piękne i mocne, dokładne i proste uderzenie z dystansu sprawiło, że Niemiec skapitulował. Piłka pozostała w jego zasięgu, przy odrobinie szczęścia mógł ją sparować, ale nie zrobił tego, przełamała mu palce. Pomogło szczęście, jednak wychowanek Villarrealu pokazał, że nadal jest w stanie tworzyć różnicę, w pojedynkę dawać nadzieję na zwycięstwo. Jak za najlepszych lat...

Sergio Ramos, Santi Cazorla i David Villa świętujący zwycięstwo w ćwierćfinale Euro 2008 z Włochami po rzutach karnych (fot. Getty Images)
Sergio Ramos, Santi Cazorla i David Villa świętujący zwycięstwo w ćwierćfinale Euro 2008 z Włochami po rzutach karnych (fot. Getty Images)

Wejść w buty Riquelme
Wielkie sukcesy XXI-wiecznej reprezentacji Hiszpanii powstały w oparciu o szkolenie. Od lat z najlepszych akademii słyną giganci – La Masia Barcelony, La Fabrica Realu Madryt produkują pierwszoligowców taśmowo. Kiedy za wszystkim stoi ogromne zaplecze finansowe, pozory zdrowej rywalizacji mogą się rozmyć, ale nie w Hiszpanii – mniejsi zdając sobie sprawę z przewagi wielkich także inwestowali w młodzież, najtańszą i najlepszą z możliwych dróg.

Jednym z owoców ich pracy jest Cazorla, a szerzej cała akademia Żółtej Łodzi Podwodnej. Klub mieści się w malej jak na hiszpańskie warunki mieścinie, bo Vila-real zamieszkuje ledwie ponad 50 tysięcy osób. Nie pomaga lokalizacja i bliskość giganta Valencii, który z punktu historycznego pozostaje klubem bardziej atrakcyjnym, szczególnie dla dzieci dorastających na przełomie XX i XXI wieku, kiedy Nietoperze Hectora Cupera z powodzeniem walczyły o najwyższe laury i w Hiszpanii, i w Europie.

Mimo to szkółka Villarrealu od lat funkcjonuje znakomicie, wyciskając maksimum z otrzymanego materiału. Kluczem dobre prowadzenie rezerw – zespół B jest stałym bywalcem w drugiej lidze hiszpańskiej, co pozwala tym bardziej utalentowanym dość łatwo przejść na pierwszoligowy grunt. Takimi zawodnikami byli Manu Trigueros, Bruno Soriano czy Mario Gaspar, ale najlepszym produktem klubowej akademii pozostaje i przynajmniej na kilka lat pozostanie Cazorla.

Początki nie należy jednak do łatwych. Młody Santi w świat seniorskiej piłki wchodził, gdy Villarreal przechodził złoty okres w historii klubu, idealnie wypełniając w Hiszpanii lukę po schodzących z piedestału Deportivo La Coruna i Valencii. W tamtym czasie Żółta Łódź Podwodna kojarzyła się szczególnie z jednym człowiekiem – Juanem Romanem Riquelme, a więc pomocnikiem równie genialnym, co problematycznym.

Obecność Argentyńczyka sprawiała, że młodemu Cazorli trudno było o minuty w Villarrealu. Debiutował wcześnie, bo jeszcze w 2003 roku, ale skalę talentu tak naprawdę mógł zaprezentować dopiero w sezonie 2006/07, kiedy trafił na wypożyczenie do Recreativo Huelva. W tym samym czasie Riquelme sprawiał coraz więcej problemów w Villarrealu, jego czas w klubie dobiegał końca, a następca spokojnie ogrywał się w mniejszym zespole.

Kiedy wrócił, kibice szybko zapomnieli o Riquelme. Sezon 2007/08 był jednym z najlepszych w historii klubu. Villarreal skończył sezon jako druga siła w Hiszpanii, ustępując tylko Realowi i wyprzedzając trzecią Barcelonę aż o dziesięć punktów. Cazorla był wtedy najjaśniejszym punktem zespołu, a dobra gra zaowocowała debiutem w reprezentacji Hiszpanii i wyjazdem na finały mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii w 2008 roku. Ta decyzja zaskoczyła w ojczyźnie, opinia publiczna spodziewała się powołań raczej dla Joaquina Sancheza czy Alberta Riery. Wybór selekcjonera obronił jednak czas – w perspektywie paroletniej pomocnik Villarrealu stał się istotnym elementem w układance La Rojy, jego ówcześni rywale zniknęli z radaru na zawsze.

Santi Cazorla w starciu ze zdobywcą Złotej Piłki w 2006 roku Fabio Cannavaro (fot. Getty Images)
Santi Cazorla w starciu ze zdobywcą Złotej Piłki w 2006 roku Fabio Cannavaro (fot. Getty Images)

Królewskie dwanaście godzin
Siła złotej Hiszpanii leżała w szerokiej kadrze. Oprócz gwiazd Barcelony i Realu budowały ją duże postaci z mniejszych klubów. Po latach najbardziej zapamiętano Davida Villę i Davida Silvę z Valencii, ale w 2008 roku Cazorla był piłkarzem równie wziętym, a jego przyszłość rysowała się nawet w jaśniejszych barwach. To skupiło uwagę Królewskich, którzy zabiegali o niego przez całe okienko transferowe.

I zabiegali skutecznie, bo 27 sierpnia 2008 roku wydawało się, że Cazorla jest już piłkarzem Realu. Kluby dograły wszystkie szczegóły, pozostawało dopełnić formalności. Na "oficjalkę" nie czekał sam zainteresowany, który dzwonił do swojego przyjaciela Ikera Casillasa, aby poprosić o rady i spokojne wprowadzenie do madryckiej szatni. Santi czuł się już jednym z Królewskich.

W ostatniej chwili opamiętał się jednak większościowy właściciel i prezes Villarrealu Fernando Roig. Działacz zrobił wszystko, aby zablokować transfer, a Cazorla ostatecznie pozostał w klubie. Czas pokazał, że nie wykorzystał szansy, bo jeszcze w tym samym sezonie zaczęło cierpieć jego zdrowie. Złamał kość strzałkową, doznając pierwszej kontuzji w karierze i opuścił dziesięć spotkań.

W Hiszpanii mawia się, że "pociąg zwany Realem przyjeżdża tylko raz" i w wypadku Cazorli okazało się to prawdą. Królewscy nigdy później nie próbowali pozyskać tego pomocnika. Transfer byłby idealnym krokiem ku dalszemu rozwojowi kariery – w Madrycie potrzebowano takiego zawodnika, kreatywnego, z dobrym dryblingiem, wykonawcy stałych fragmentów gry i zwyczajnie inteligentnego piłkarza. Większego klubu potrzebował też Cazorla – miał pecha i szczęście, bo choć przyszło mu uczestniczyć w najlepszym okresie hiszpańskiego futbolu, zawsze pozostawał w cieniu wielkiego duety pomocników Barcelony Xaviego Hernandeza i Andresa Iniesty.

Real zabiegał o Cazorlę, gdy prezesem był nie Florentino Perez, ale Ramon Calderon, mimo to pomocnik nie musiałby się bać odejścia z klubu po sezonie. Kiedy Królewscy ruszali z nowym projektem sportowym w 2009 roku jednym z jego motywów przewodnich była "hispanizacja" zespołu – zawodnik Villarrealu idealnie wpisałby się w jej rysy. Przez Roiga nie przyszło mu tego jednak zrobić. Właściciel Villarrealu dołożył zresztą pierwszą z dwóch kluczowych cegiełek, dla których nowy-stary sternik w Madrycie niechętnie negocjował transfery hiszpańskich gwiazd – rok później był bliski pozyskania Villi z Valencii, dogadano kwotę, ale w ostatniej chwili działacze Nietoperzy postanowili podbić cenę o dziesięć milionów euro, a negocjacje zostały zerwane.

Santi Cazorla w Arsenalu (fot. Getty Images)
Santi Cazorla w Arsenalu (fot. Getty Images)

Człowiek Arsene'a Wengera i Manuela Pellegriniego
Działania Roiga zatrzymały Cazorlę w Villarrealu na kolejne kilka lat. Z punktu widzenia prezesa ruch był właściwy, bo Żółta Łódź Podwodna w głównej mierze dzięki Santiemu utrzymywała się na powierzchni hiszpańskiego futbolu. Przez lata zespół z sukcesami rywalizował o miejsca premiujące awansem do Pucharu UEFA.

Czas Cazorli w Villarrealu dobiegł końca w 2011 roku. Wtedy do gry o awans do Ligi Mistrzów coraz śmielej włączała się Malaga – klub został w 2010 roku pozyskany przez szejka Abdullaha Al Thaniego, który chciał uczynić z niego europejską markę. Trenerem został dobrze znany Cazorli z poprzedniego klubu Manuel Pellegrini. To właśnie za sprawą Chilijczyka pomocnik trafił do jego zespołu.

Cazorla zmienił barwy klubowe za 21 milionów euro, a efekt transferu był piorunujący, z obu stron. Z jednej Malaga rozegrała bardzo dobry sezon, kończąc na czwartym miejscu w tabeli La Ligi. Z drugiej na Villarreal spadła katastrofa, Żółta Łódź Podwodna utonęła w odmętach Segunda Division, plasując się dopiero na osiemnastej lokacie w hiszpańskiej ekstraklasie.

Wtedy opuścił Hiszpanię, ale mimo dobrego sezonu jego wartość już nie wzrosła. Latem 2012 roku trafił do Arsenalu za promocyjną w warunkach rynkowych cenę 10 milionów funtów i z miejsca stał się ważnym zawodnikiem dla Arsene'a Wengera. Piłkarz taki jak Cazorla musiał znaleźć uznanie w oczach słynącego z umiłowania do szybkiej i technicznej gry, zazwyczaj na jeden kontakt, Francuza.

W debiutanckim sezonie Cazorla rozegrał 38 spotkań ligowych dla Arsenalu, w trakcie których strzelił dwanaście goli. W przyszłości miało być tylko lepiej, ale prawidłowy rozwój Cazorli znowu przerwała kontuzja, tym razem już na zawsze. W sierpniu 2013 roku złamał kostkę w prawej nodze – tę samą co w 2008 roku – w towarzyskim meczu z Chile.

Medycyna sportowa w XXI wieku poczyniła olbrzymi krok naprzód. Dbanie o fizyczny rozwój zawodników czy dietę stoi na zupełnie innym poziomie niż jeszcze dwadzieścia lat temu. Lekarze są w stanie wykryć i zneutralizować urazy, które kiedyś kończyły piłkarskie kariery. Mimo to na instytucjonalnym szczycie światowej piłki, gdzie pieniądze płyną szerszym nurtem niż gdziekolwiek indziej i kiedykolwiek wcześniej, zdarzył się wyjątek – sztab medyczny Kanonierów.

Pech i złe decyzje lekarzy stopniowo doprowadziły Cazorlę na skraj sportowej przepaści. Zaczęło się od wspomnianej kontuzji kostki, kiedy pomocnik już po sześciu tygodniach dostał zielone światło do powrotu na boisko. – Jeśli się dobrze rozgrzeję, mogę zagrać, w przerwie jednak, kiedy mięśnie trochę wystygną, chce mi się płakać z bólu – mówił w tamtym okresie zawodnik w rozmowie z "The Guardian".

(fot. marca.com)
(fot. marca.com)

Droga przez mękę Cazorli
W Arsenalu pozwalano mu grać mimo bólu, a z czasem dochodziły kolejne urazy. W sezonie 2015/16 zmogły go dwie kontuzje, zabierając razem prawie 150 dni sezonu – najpierw miał problemy z kolanem, potem ze ścięgnem Achillesa. Zagrał tylko w piętnastu meczach ligowych, był cieniem samego siebie.

Lepsze jutro miał przynieść kolejny sezon, w rzeczywistości przyniósł jednak mękę. 19 października Arsenal grał z Łudogorcem Razgrad w Lidze Mistrzów, a Cazorla opuścił boisko w trakcie spotkania. Diagnoza – kontuzja kostki. Początkowo zakładano, że rehabilitacja nie będzie przebiegać zbyt długo i w ciągu miesiąca pomocnik powróci na boisko.

Tyle że w trakcie badań kontrolnych wykryto komplikacje. Rana na kostce Hiszpana nie chciała się goić, odwrotnie – rozrastała się. Nim wreszcie się zagoiła, Cazorla przeszedł przez jedenaście operacji, a lekarze nie dawali mu większych szans na powrót na boisko. – Doktor zobaczył, że mam sporą infekcję, która uszkodziła część kości piętowej i zaczynała zżerać ścięgno Achillesa. Brakowało mi ośmiu centymetrów tkanki – wspominał zawodnik w wywiadzie dla "Marki". Taki ubytek zagrażał już nie tylko karierze sportowej – Santi mógł stracić zdolność chodzenia, niewykluczona była nawet amputacja stopy.

"Jeśli pewnego dnia będziesz mógł spacerować z synem po ogrodzie, będziesz mógł być zadowolony", tak mówili mi lekarze – wyjawił zawodnik. – Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, kto jest kim. Niemal każdego dnia otrzymywałem wiadomości ze wsparciem od Iniesty, Silvy czy Villi – dodawał.

W Cazorli nigdy nie zgasła wola walki. – Nie dam satysfakcji tym, którzy nie chcą, żebym jeszcze zagrał. Wrócę – pisał na swoim profilu na WhatsAppie. Jak powiedział, tak zrobił...

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Kontrakt Cazorli z Arsenalem obowiązywał do końca sezonu 2017/18. Po kontuzji z października 2016 roku nie zagrał już jednak dla Kanonierów. Pomocnikowi została tylko jedna droga powrotu – gra w Hiszpanii.

Wiosną 2018 roku trenował w ojczyźnie. Uprzejmość Cazorli okazało Deportivo Alaves, które pozwoliło mu na korzystanie ze swoich obiektów. Jego obecność cieszyła trenera klubu Abelardo Fernandez. Pomocnika chwalono za doświadczenia, z którymi dzielił się z zawodnikami baskijskiego klubu.

Nie podpisał kontraktu z Alaves, bo zdecydował się wrócić do Villarrealu. Działacze Żółtej Łodzi Podwodnej nie odwrócili się od byłej gwiazdy zespołu. "Wraca magia" – anonsowano w trakcie jego prezentacji, odnosząc się tym samym do przydomku, jaki zyskał na Wyspach Brytyjskich – w Arsenalu z powodu 165 centymetrów wzrostu i bajecznej techniki nazywano go "Małym magikiem". Na La Ceramice zorganizowano zresztą prawdziwego magika...

Do gry wrócił w sierpniu 2018 roku, po 668 dniach rozłąki z futbolem. Już w pierwszym sezonie był ważnym zawodnikiem dla Javiera Callejy i Luisa Garcii, z każdym miesiącem nabierając pewności, ale stary Cazorla wraca dopiero teraz.

W wieku 34 lat (35 skończy w grudniu) jest wiodącą postacią zespołu z jednej z dwóch najlepszych lig świata. Obok Samuela Chukwueze jest najważniejszą kartą w talii Callejy, a dobre występy zaowocowały także powrotem do reprezentacji narodowej w 2019 roku. Jeszcze dwa lata temu taki obrót spraw wydawał się nieprawdopodobny, niemal niemożliwy. Teraz odwrotnie – wszystko wskazuje, że jego męki wreszcie dobiegły końca.

FIFA The Best. Niespodzianki wśród zwycięzców
(fot. Getty)
FIFA The Best. Niespodzianki wśród zwycięzców

Zobacz też
Szczęsny z drugim wynikiem w Europie. Wyprzedza go tylko Niemiec
Wojciech Szczęsny (fot. Getty)

Szczęsny z drugim wynikiem w Europie. Wyprzedza go tylko Niemiec

| Piłka nożna / Hiszpania 
Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!
Robert Lewandowski (fot. Getty)

Lewandowski coraz wyżej w klasyfikacjach wszech czasów!

| Piłka nożna / Hiszpania 
Cóż za statystyka! Niebywała seria Szczęsnego trwa już rok!
Wojciech Szczęsny (fot. Getty)

Cóż za statystyka! Niebywała seria Szczęsnego trwa już rok!

| Piłka nożna / Hiszpania 
Barcelona w tarapatach! Rywale domagają się... walkowera
Robert Lewandowski (fot. Getty)

Barcelona w tarapatach! Rywale domagają się... walkowera

| Piłka nożna / Hiszpania 
Ogromna strata Barcelony. Filar drużyny opuści hity!
Dani Olmo (w środku) nie pomoże Barcelonie w najbliższych meczach (fot. Getty Images)

Ogromna strata Barcelony. Filar drużyny opuści hity!

| Piłka nożna / Hiszpania 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
27 marca 2025
Piłka nożna
16 marca 2025
15 marca 2025
Terminarz
dzisiaj
jutro
31 marca 2025
Piłka nożna
Tabela
LaLiga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
28
51
63
2
28
32
60
3
28
24
56
4
28
22
52
5
27
11
44
6
28
3
44
7
28
-6
40
8
28
0
39
9
28
0
37
10
28
-5
36
11
28
2
36
12
28
-5
35
13
28
-5
34
14
28
-9
33
15
27
-13
28
16
28
-15
28
17
28
-10
27
18
28
-17
27
19
28
-15
25
20
28
-45
16
Rozwiń
Najnowsze
Mecz na szczycie Betclic 2 Ligi. Oglądaj!
trwa
Mecz na szczycie Betclic 2 Ligi. Oglądaj!
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Wieczysta Kraków. Betclic 2 Liga, 24. kolejka. Transmisja online na żywo w TVP Sport (29.03.2025)
Kadrowicz może przejść do historii. Żaden Polak tego nie zrobił
Igor Milicić junior powalczy o mistrzostwo NCAA (fot. Getty).
Kadrowicz może przejść do historii. Żaden Polak tego nie zrobił
| Koszykówka 
Rewelacyjny wynik w lidze. Kolejne zwycięstwo
Winnipeg Jets wygrali 50. mecz w NHL (fot. Getty).
Rewelacyjny wynik w lidze. Kolejne zwycięstwo
| Hokej 
Mistrz świata oddał ostatni skok. Piękne pożegnanie [WIDEO]
Markus Eisenbichler podczas swojego ostatniego weekendu ze skokami w karierze (fot. Getty Images)
Mistrz świata oddał ostatni skok. Piękne pożegnanie [WIDEO]
| Skoki narciarskie 
Szczęsny z drugim wynikiem w Europie. Wyprzedza go tylko Niemiec
Wojciech Szczęsny (fot. Getty)
Szczęsny z drugim wynikiem w Europie. Wyprzedza go tylko Niemiec
| Piłka nożna / Hiszpania 
Zwycięski powrót największej gwiazdy. Cenna wygrana
Stephen Curry w świetnym stylu wrócił do gry (fot. Getty).
Zwycięski powrót największej gwiazdy. Cenna wygrana
| Koszykówka / NBA 
Mamy olimpijską kwalifikację. Wielki sukces Polki!
Jekaterina Kurakowa wywalczyła awans na igrzyska olimpijskie (fot. Getty).
Mamy olimpijską kwalifikację. Wielki sukces Polki!
| Inne zimowe / Łyżwiarstwo 
Do góry