| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Michał Probierz: skauci lubią Polaków, bo można ich kupić za frytki

Michał Probierz jest najdłużej pracującym trenerem w jednym klubie w PKO Ekstraklasie (fot. PAP)
Michał Probierz jest najdłużej pracującym trenerem w jednym klubie w PKO Ekstraklasie (fot. PAP)

Trenerem jest od kilkunastu lat. Zawsze na barykadach, wymachując flagą z postulatami polskich ligowych trenerów. Michał Probierz to ważna postać naszej piłki, a ten rok może być dla niego wyjątkowy. Z Cracovią jest na dobrej drodze, by wreszcie mógł wpisać w CV upragnione mistrzostwo Polski.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Jest pan w Cracovii 2,5 roku. Obecna gra zespołu to jest mniej więcej to?
Michał Probierz:
– Budowanie drużyny to proces, który praktycznie nigdy się nie kończy. Jeden zawodnik dozna kontuzji, drugi robi postęp, trzeci zostaje w tyle i trzeba ciągle to uzupełniać.

– Ale zbliżyliście się do celu? To w tej chwili drużyna, po której mniej więcej wiemy, czego możemy się spodziewać. A w Ekstraklasie nie można tego powiedzieć o każdym zespole
– To jest ten kierunek. Mamy swój styl, który nie musi się wszystkim podobać i ja to rozumiem. Komuś się podoba gra krótka, komuś inna – kwestia gustu. Nagle w tej dyskusji pojawił się gość z Dunajskiej Stredy. Nie wie, jak to u nas funkcjonuje, a wypowiedział się na nasz temat i od tego momentu zaczęła się ta cała otoczka. Trzeba to zaakceptować. Każdy ma swoje zdanie, moje jest inne.

– Chodzi o dyrektora sportowego Dunajskiej Stredy Jana Van Daele, który w rozmowie z TVPSPORT.PL powiedział, że w polskich klubach gra się archaiczny futbol. Siedzi w panu ta wypowiedź?
– Nie. To jest śmieszne, bo opinia jednego gościa rzuciła się na całą Polskę. Nie siedzi to we mnie. On ma swój świat, my mamy swój świat i trzeba to zrozumieć. Każdy ma prawo się wypowiedzieć, ale też nie widziałem, by oni grali jakąś niesamowitą piłkę. W dwumeczu byliśmy zespołem lepszym, a odpadliśmy, bo nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. To było bolesne i z tego faktu nie jestem zadowolony.

– Kto wygrywa ten ma rację.
– To prawda. Dlatego trzeba mieć pokorę i zachować spokój.

Dyrektor rywala Cracovii ostro o polskiej piłce. "Archaiczny futbol"

Czytaj też

Oleksii Dytiatiev (fot. PAP)

Dyrektor rywala Cracovii ostro o polskiej piłce. "Archaiczny futbol"

– Namówił mnie pan niedawno na serial o RB Salzburg. Trener Jesse Marsch mówi tam, że nigdy nie czuje się gotowy na start rundy. Że czasu jest zawsze za mało. Pan ma podobnie?
– Ten serial to bardzo fajny materiał pokazujący trochę inne realia, a my możemy zobaczyć, jak funkcjonuje klub na takim poziomie. W przygotowaniu drużyny bardzo istotne są przerwy między rundami. W Polsce mamy bardzo mało wolnego. Pytałem Krzyśka Piątka po transferze do Włoch jakie jest jego pierwsze wrażenie i powiedział, że jest zaskoczony długością przerwy między sezonami, dzięki czemu można porządnie wypocząć.

– W 2017 w Lidze+ Extra powiedział pan, że w ciągu trzech lat zdobędzie mistrzostwo Polski. Dziś jest pan na dobrej drodze.
– Kilkanaście miesięcy temu słyszałem odliczanie dni do mojego zwolnienia. Taka jest piłka. Trzeba mieć dystans do wielu spraw i przyjąć krytykę z zewnątrz. U nas najczęściej lubiane są osoby, które przytakują wszystkim i nie mają swojego zdania. Muszą uważać, bo może przylgnąć do nich pseudonim ″Czopek″ i wszyscy będą szczęśliwi. A osoby ze swoim zdaniem mają ciężko, dlatego ja się nie boję mówić, że biję się o mistrza.

– Powtarzał to pan też w Jagiellonii u progu kolejnych sezonów.
– Nie boję się takich rzeczy, bo z presją trzeba umieć sobie radzić.

– W Jagiellonii presja była duża, bo dwukrotnie do końca sezonu walczyliście o tytuł. A raz zaczynaliście sezon z ujemnymi punktami. Powiedział pan później, że ta sytuacja kosztowała najwięcej nerwów.
– Ujemne punkty to był największy problem. Pamiętam, jak ciężko było namówić piłkarzy, by do nas przyszli. Dodatkowo, w tym momencie całkowicie zrezygnowaliśmy z młodych zawodników. Postawiliśmy na doświadczonych, którzy poradzą sobie ze stresem. Jedynie w bramce stał 21-letni wówczas Rafał Gikiewicz, bo w trakcie poprzedniej rundy zaczął dobrze bronić. Sezon rozpoczął jednak od puszczenia piłki między rękami w meczu z Odrą Wodzisław. Odrobiliśmy ujemne punkty mając naprawdę dobry zespół.

– W 2015 przegraliście na Legii po rzucie karnym w 97. minucie. Zaraz po meczu, jeszcze w emocjach, powiedział pan, że miał myśl, by zrezygnować z pracy w roli trenera.
– To był taki mecz, po którym odechciało się wszystkiego. Trzydzieści sekund przed karnym dla Legii powinien być karny dla nas. Po takiej porażce nie ma nawet sportowej złości, bo nie czujesz, że byłeś gorszy. Wcześniej mieliśmy dwie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i nie byłoby tej nerwowej końcówki. Ale najbliżej mistrzostwa byliśmy w 2017. Zabrakło nam centymetra. Jednego strzału. Piotrek Tomasik oddał strzał, a Taras Romanczuk nie zdążył zamknąć tej akcji. To była 98. minuta i Lech by pewnie nie odrobił.

– Wielka adrenalina, do tytułu brakuje tylko jednej bramki i nagle koniec, sędzia gwiżdże. Co się dzieje w umyśle?
– Radość, bo jednak zdobyliśmy tytuł wicemistrzowski. Największy sukces w historii klubu. Do 55. minuty przegrywaliśmy 0:2 i w tym momencie byliśmy na czwartym miejscu, poza pucharami. Wiele osób mogłoby wtedy powiedzieć, że wpływ na to miał fakt, że już w grudniu zapowiedziałem moje odejście po sezonie. A nie miało to żadnego wpływu.

Dyrektor rywala Cracovii ostro o polskiej piłce. "Archaiczny futbol"

Czytaj też

Oleksii Dytiatiev (fot. PAP)

Dyrektor rywala Cracovii ostro o polskiej piłce. "Archaiczny futbol"

Mecz Legii z Jagiellonią w maju 2015 skończył się w atmosferze skandalu (fot. PAP)
Mecz Legii z Jagiellonią w maju 2015 skończył się w atmosferze skandalu (fot. PAP)

– W grudniu 2018 powiedział pan, że polska piłka jest w takiej sytuacji, że trzeba postawić na szkolenie nawet kosztem pucharów. Że to jest nasza rola, by produkować zawodników dla pięciu czołowych lig. Patrząc dziś na Cracovię tego nie widać. Od tego momentu ściągnął pan jedenastu zawodników i ani jednego Polaka.
– No tak, tylko że od tego czasu z Polski wyjechało z pięćdziesięciu zawodników. Różnych – młodych, utalentowanych, ale też całkiem średnich. U nas jest jedna tendencja: jak coś kiedyś powiedziałem, to mi się to potem wypomina w nawiązaniu do zupełnie innego tematu.

– Mówimy o tym samym temacie. Roli polskich klubów.
– Ale to było dwa lata temu, a wtedy jeszcze nie było takich wyjazdów. Wtedy bez problemu ściągałem do zespołu młodego zawodnika. Do Jagiellonii sprowadziłem Karola Świderskiego, Przemka Frankowskiego czy Patryka Tuszyńskiego… Teraz to nierealne.

– Wpadł pan niedawno na pomysł, by nie pokazywać kiksów. Zrobiło się wokół tego sporo zamieszania. Spodziewał się pan takiej burzy? Potrzebne to było?
– Cokolwiek nie powiem to pojawia się fala hejtu, ale równocześnie tę propozycję bardzo dużo osób pochwaliło i przyznało mi rację. Tym razem to nie była jednokierunkowa droga. W programie telewizyjnym ciągle słyszę, że nie podoba im się nasz styl gry. Mają do tego prawo, a ja jako trener muszę to przyjąć. A czy ja robię coś złego, jeżeli mówię, że nie podoba mi się ten program, bo hejtuje się piłkarzy i robi z nich szyderę? Nie kazałem nikomu zmieniać programu, a jedynie wyraziłem opinię. Że mnie to denerwuje. I to jest kolosalna różnica. Potem raz jeszcze dokładnie wysłuchałem mojej wypowiedzi. Powiedziałem, żeby nikt się nie obrażał, że to tylko moje zdanie. Ale czasem wytnie się jedno zdanie i jest to potem różnie odbierane.

– Co miałoby zmienić lukrowanie rzeczywistości?
– Nie mówię o lukrowaniu. Mówię o naśmiewaniu się. W każdym meczu zdarzy się kiks. W tym tygodniu w meczu Tottenhamu z Lipskiem ktoś się wywrócił na piłce, ktoś inny się poślizgnął. Można się z naśmiewać, tak jak jest to robione choćby w programie Watts. To jest rewelacja. Ale zdanie już wyraziłem i ono wynika również z wielu rozmów z piłkarzami. Przykład. Ten sam komentator podczas meczu ligi angielskiej widząc długie podanie mówi, że to świetny pomysł, a u nas w takiej sytuacji, że fatalne wykonanie piłkarza.

– Nie no, przecież u nas często chwali się za sam zamiar!
– Ale ja oglądam wszystkie mecze.

– Ja też.
– Pana perspektywa jest inna niż nasza. Zawsze tak będzie. Panu też można wypomnieć jakąś wypowiedź sprzed paru lat, ale dziś to nie ma sensu.

– Chodzi panu o budowanie otoczki wokół ligi czy o samopoczucie piłkarzy?
– Chodzi mi o to, by zachęcić ludzi do przychodzenia na stadiony. By nie pisać w gazetach, że wszystko jest ciągle źle. Na niektóre mecze w zagranicznych ligach nie da się patrzeć, a gdzieś zapominamy, by porównać skalę finansową.

El. Ligi Europy. Cracovia – Dunajska Streda (skrót meczu)
fot. PAP
El. Ligi Europy. Cracovia – Dunajska Streda (skrót meczu)

– Zdajemy sobie sprawę, jak daleko nam w tych kwestiach do najmocniejszych lig w Europie.
– Nie tylko do nich. Przyjeżdża Kajrat Ałmaty i lekką ręką wyciąga piłkarza z którym rozmawiamy. W ostatnim czasie prowadziłem rozmowy z wieloma zawodnikami i zmieniłem zdanie na temat rynku transferowego. Wcześniej wydawało mi się to prostsze, winiłem działaczy, że czegoś nie dopilnowali. Teraz widzę, że to nie jest łatwe. Namówić kogoś, żeby przyjechał do Polski to jest wyzwanie.

– A co jest największą przeszkodą, by ściągnąć zawodnika z nieco wyższej półki? Poziom ligi i wyniki w Europie?
– To, że zarabiają pięć razy więcej niż u nas. Często się mówi, że u nas piłkarze dostają fenomenalne pieniądze. Szydera, że w Czechach zarabiają mniej. A tak się składa, że wiem, ile tam zarabiają, bo próbowaliśmy stamtąd ściągać ludzi. Kolosalna różnica.

– Czesi nas przebijają?
– Zdecydowanie. Problem polega na tym, że u nas nie wykształciła się grupa, powiedzmy trzech topowych klubów, które co sezon byłyby na podium. Co sezon na podium jest kto inny.

– A nie uważa pan, że polskie kluby palą kasę? Ireneusz Mamrot w wywiadzie dla Weszło opowiedział, jak dokonuje się transferów w Jagiellonii. Szokujące. Ostateczna weryfikacja na Wyscout, a za transfery przede wszystkim odpowiada pan Cezary Kulesza. Poprawnie zbudowane działy skautingu pozwalają działać długofalowo, a w ostatecznym rozrachunku zaoszczędzić kupę kasy.
– Nie zaoszczędzi się kupy kasy. My rozmawialiśmy teraz z pięćdziesięcioma piłkarzami...

– ...Oczywiście, że ktoś może was uprzedzić, ale w innych sytuacjach wygracie.
– Nie chodzi nawet o to, że ktoś nas uprzedzi. Oglądamy bardzo dobrego piłkarza. Ile klubów mu się przygląda? Cała Europa. Kiedyś przeczytałem, że kogoś bardzo rozbawiła taka sytuacja, gdy klub dzwoni do agenta piłkarskiego i prosi o polecenie jakiegoś piłkarza. Co w tym dziwnego? Jeśli szukasz dobrego piłkarza to dzwonisz do agenta i pytasz: ″Masz kogoś dobrego?″. Nie tylko w Polsce tak się dzieje. Wszyscy tak robią.

– Może być to jakaś pomoc, ale powinieneś mieć swoich ludzi, którzy budują bazę danych.
– Budujemy bazę danych. Mieliśmy stu piłkarzy z czego 90 chce iść do innych klubów.

– To błąd w selekcji. Widocznie znaleźliście zbyt dobrych.
– Chcieliśmy lepszych od tych, których mamy.

– Ściągnęliście m.in. Davida Jablonskiego, za którym ciągnie się afera korupcyjna i wiedzieliście o tym. Nie bał się pan tego?
– Na razie David gra. Nie komentuję tej sprawy.

– Ale nie chodzi mi o obecną sytuację. Wróćmy do zeszłego roku. Bierzecie piłkarza, choć wiecie co ma w życiorysie.
– Jest u nas już siedem miesięcy. I tyle.

– Do Jagiellonii wziął pan Hermesa i Jarosława Latę z korupcyjną przeszłością.
– Kto jest święty niech pierwszy rzuci kamieniem.

– Czyli jest pan zdania, że nawet oni powinni otrzymać drugą szansę?
– Każdy na to zasługuje. Nie jestem zwolennikiem wieszania ludzi. Pamiętajmy, jaka była skala korupcji w piłce. Całe struktury były chore, a przecież w piłce wciąż pracuje wiele osób z tamtego okresu. Nie można wszystkich skreślić.

– Ale Jablonsky nie grał w skorumpowanej lidze. Pomagał ustawiać mecze singapurskiej mafii.
– Nie wiem, jak to wyglądało.

– Rozmawialiście z nim na ten temat?
– Rozmawialiśmy. Zamknijmy już ten temat.

Cracovia ma nowego obrońcę. W ojczyźnie był skazany za korupcję

Czytaj też

David Jablonsky (z prawej) za czasów gry w Tomie Tomsk (fot. Getty)

Cracovia ma nowego obrońcę. W ojczyźnie był skazany za korupcję

– W zeszłym roku ściągnęliście też do klubu wielu juniorów. Kiedy zobaczymy efekty tej pracy na poziomie Ekstraklasy?
– Ja od samego początku byłem przeciwnikiem reformy dotyczącej zmiany wieku juniora. Uważam, że ci juniorzy są w ogóle nieprzygotowani. W tej chwili w Ekstraklasie mamy raptem kilku przedstawicieli tego pokolenia – Filipa Marchwińskiego, Kacpra Urbańskiego i Michała Rakoczego. Regularnie jeżdżę na mecze juniorów i przepaść między nimi a Ekstraklasą jest coraz większa. Zupełnie nie nadają się jeszcze do piłki seniorskiej.

– Z czego pańskim zdaniem to wynika?
– Z tego, że jesteśmy późno dojrzewającym narodem. Tracimy dużo czasu zimą. Dopiero w tym roku mamy taką zimę, że już teraz można trenować na trawie. Wychowanie jednego zawodnika to około 10 lat i po drodze brakuje czasu zgubionego zimą. To też problem baz treningowych. Ciągle mówię – jak nie ma dobrych warunków do treningu to dobrego treningu się nie zrobi.

– Wyobraża pan sobie Cracovię bez Polaka w składzie?
– Tak. Nie mam z tym żadnych problemów. Już raz wystawiłem drużynę bez Polaka i powinien pan pamiętać, kiedy.

– Moja pamięć bywa zawodna. Rozmawiałem niedawno ze skautem dużego klubu. Mówi, że mecz Ekstraklasy bez Polaków w składzie go nie interesuje. Nie przyjedzie na takie spotkanie.
– To niech nie przyjeżdża.

– Ale wy nie zarobicie.
– Nikt go nie zaprasza.

– Jest pan w branży już kilkanaście lat. Jak się pan zmienił jako trener i człowiek?
– Każdy klub jest nowym wyzwaniem. Każdy jest specyficzny i różnice są naprawdę spore. Pracowałem na Śląsku, w Łodzi, w Białymstoku, Gdańsku, generalnie dużą część Polski mam zwiedzoną. Wszędzie trzeba umieć się odnaleźć. W Jagiellonii miałem dwunastu właścicieli klubu, teraz mam jednego i jest to kolosalna różnica. Czasami niuanse decydują. Trener musi iść do przodu, a co pięć lat zupełnie zmienić myślenie. Dlatego nie lubię wyciągania wywiadów sprzed lat, bo one nie są adekwatne do obecnych czasów. Na przykład kiedyś mówiłem, że w szatni nie pozwoliłbym na korzystanie z telefonu, a od tego czasu wiele się zmieniło. Po treningu piłkarze pierwsze co robią to patrzą w telefon. Muszę im pozwolić choćby na to, by mogli przeczytać SMS’y. Trzeba nadążać za zmianami pokoleniowymi.

– Powinien pan sobie z tym radzić, nie jest jeszcze wiekowym trenerem.
– Ostatnio usłyszałem, że jestem stary. Ułyszałem – stary trener Probierz i młody trener Mamrot. Tyle, że Irek jest starszy.

– A wciąż czuje się pan w sile wieku?
– Ja się czuję bardzo dobrze. Mam teraz dwuletniego syna i podchodzę do życia nieco inaczej. Kiedyś byłem młodym ojcem, teraz trochę starszym. Różnica między moim najstarszym i najmłodszym dzieckiem wynosi prawie 20 lat.

– Mały Henryk pana odmłodził?
– Nie odmłodził, ale zmienił trochę patrzenie. Trzeba być dużo bardziej cierpliwym. Syn ma mocne baterie. Nie wiem po kim, ale się nie zatrzymuje.

– Myślę, że wiem po kim.
– (śmiech).

– Wobec piłkarzy też jest pan bardziej cierpliwy? Wielokrotnie bywał bezlitosny, surowy.
– Bardzo mi się podobał komentarz po meczu Atletico z Liverpoolem. Ktoś napisał, że Diego Simeone to fantastyczny trener, bo przy linii ciągle gra z zespołem. A trener w Polsce, który skacze przy linii to jest debil i idiota. Bawi mnie to.

Cracovia ma nowego obrońcę. W ojczyźnie był skazany za korupcję

Czytaj też

David Jablonsky (z prawej) za czasów gry w Tomie Tomsk (fot. Getty)

Cracovia ma nowego obrońcę. W ojczyźnie był skazany za korupcję

"Okiem redakcji". Reforma PKO Ekstraklasy stała się faktem
(fot. PAP/TVP)
"Okiem redakcji". Reforma PKO Ekstraklasy stała się faktem

– Pan lubi powtarzać o bazach treningowych i mówi, że robi to od 20 lat. A ja niedawno w wydaniu ″Sportowca″ z 1976 roku przeczytałem, że kluby piłkarskie powinny rozbudowywać bazy treningowe. 1976 rok! My się tym zajmujemy od blisko pięćdziesięciu lat i dopiero teraz coś się zmienia.
– No. Ale tak mi się przypomniało w kwestii tego skauta, który nie przyjedzie, bo nie grają Polacy. Nie przyjedzie, bo wie, że Polaka kupi za frytki, dlatego wkurza się, że żaden nie gra. My mamy teraz w Cracovii kilku zawodników, których moglibyśmy sprzedać. Wszyscy myślą, że przyjdą do nas, zapłacą nam jakieś pieniądze i już będziemy ich puszczać. To żerowanie na tym, że my za tanio sprzedajemy.

– Myślę, że temu skautowi chodziło o coś innego. Obcokrajowcy grający w Ekstraklasie nie są interesujący dla klubów z najsilniejszych lig, bo zazwyczaj zostali już wypluci przez silniejsze ligi albo się tam nie nadawali.
– No tak. A Polaków chcą za grosze. No to odmawiamy.

– Próbujecie coś tu zmienić?
– My tak, ale ile jest takich klubów?

– Cena polskich klubów to dziś cztery – sześć milionów euro. Za tyle można kupić czołowego polskiego piłkarza Ekstraklasy.
– Za tyle my dziś chyba byśmy nie puścili. Uważam, że powinniśmy zacząć sprzedawać drożej. Za granicą naprawdę przeciętni piłkarze zmieniają kluby za 20, 30 milionów euro. To napędza wszystko. Można postawić na lepsze szkolenie, zatrudnić więcej ludzi. A my się ograniczyliśmy, że milion euro jest OK. Czy jakiś polski klub zapłaci za zawodnika milion euro? Żaden.

– Ale żeby zacząć sprzedawać drożej musimy zacząć pokazywać się w Europie. A ledwie wychylimy głowę i już wracamy.
– Krytykuje się mnie, Waldka Fornalika, Piotrka Stokowca, że dostaliśmy się do pucharów, ale nie przeszliśmy ani jednego rywala. To ja pytam – kto awansował? Czy pojawił się w Polsce trener z zagranicy, który przejął średni klub, a potem awansował z nim do pucharów? Jak mówię o szkoleniu to często słyszę w odpowiedzi: ″A gdzie ty Probierz awansowałeś? Ile razy mistrzostwo zdobyłeś?″. Przyszedłem do Jagiellonii, która wcześniej balansowała na granicy spadku i przez siedem lat praktycznie co rok walczyliśmy o puchary. Teraz jestem w Cracovii trzeci rok. Już raz awansowaliśmy do pucharów, teraz mamy szansę, by znów tam awansować.

– Nie spłycałbym tego do trenerów. To sytuacja polskiej piłki.
– Niedawno poprosiłem kogoś, by to dla mnie sprawdził. Przez trzynaście lat do fazy grupowej Ligi Europy przez wszystkie rundy kwalifikacji przebiło się dwanaście zespołów.

– Czasem dopadają pana takie przemyślenia jak choćby to ostatnie o kiksach. Czuje pan odpowiedzialność za stan polskiej piłki?
– Jest przykre, że tak jest. Wszyscy byśmy chcieli, aby nasza piłka była lepsza. Abyśmy regularnie grali w Europie. Ale patrzymy na Waldka Fornalika. Najważniejszy mecz w sezonie, gra rewanż z Łotyszami i w dniu meczu sprzedawany jest Joel Valencia. Nie chcę oceniać innych klubów, bo to nie moja działka, ale szkoda takiego projektu.

– Nie kusi pana, by wrócić do tego, o czym mówił w 2018 roku i postawić mocniej na szkolenie? Ściąga pan Brazylijczyka z Sandecji, co od razu zmniejsza szanse na grę młodych Polaków. Choć oddaje panu, że Sylwester Lusiusz zagrał z Lechem, a spodziewałem się, że po ostatnich wzmocnieniach pójdzie w odstawkę.
– To ja zadam pytanie. Czy Lech to młodzieżowa drużyna?

– Nie, ale talentów tam nie brakuje.
– W meczu z nami grał Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Jakub Kamiński. Teraz ściągnęli nowego zawodnika, a to znaczy, że Kamiński już grać nie będzie, więc zostaje Jóźwiak i Puchacz. A u nas w tym meczu zagrali Kamil Pestka i Sylwester Lusiusz. Pięciu zawodników, którzy w 2018 zdobyli wicemistrzostwo Polski w Centralnej Lidze Juniorów zadebiutowało w Ekstraklasie. O nas zawsze się mówiło, że gra tu ośmiu, dziewięciu obcokrajowców, a tymczasem przeciwko Lechowi zagrało czterech Polaków. A jak kończył się mecz to było ich pięciu.

– W miarę regularnie w Cracovii gra pięciu Polaków.
– Podczas meczu z Lechem Pestka, Lusiusz, Michał Helik, Mateusz Wdowiak i Janusz Gol byli na boisku. Ale o tym się nie mówi. Helik młody? Młody. Pestka, Lusiusz? Młodzi. Wdowiak? Jeśli Jóźwiak jest młody to on też, bo tu różnica jest niewielka. Punkt widzenia zawsze zależy od miejsca siedzenia. Jeśli chce się przywalić, to zawsze można. Tyle lat już pracuję, że zaczynam zdawać sobie z tego sprawę. W książce Jerzego Engela kiedyś przeczytałem, że nie spodziewał się iż tak dużo osób będzie go ciągnęło w dół. Po trzynastu latach muszę przyznać, że jest to prawda. Z tego powodu lubię czytać biografie innych trenerów, jak choćby rewelacyjną książkę o Ernstcie Happelu, która ukazała się w Niemczech.

– Mimo to widać, że postawiliście przede wszystkim na wynik, a nie promowanie Polaków.
– Jak stawiamy na szkolenie to się mówi, że nie ma wyniku. I na odwrót

– Oczywiście, trzeba być ponad to i znaleźć swoją drogę.
– Dyskusji zawsze będzie bardzo dużo. Ekspert nigdy nie przegrał meczu, bo po ostatnim gwizdku wszystko jest jasne.

– Ale doceniam, że Kamil Pestka, który miał u pana ciężkie życie, dostał kolejną szansę i ją wykorzystuje. 
– To nie jest szansa.

– Był w trudnej sytuacji, ale nie skreślił go pan całkowicie.
– Nie był w trudnej, bo to od niego zależy. Jeśli ktoś gra słabo to po części jest to też jego wina. Nie tylko trenera. My oceniamy, że to trener decyduje. Nie, wiele zależy od piłkarza. To jest tak – można być wymagającym albo upierdliwym. Jak ja kazałem kiedyś kierowcy autobusu ruszyć i nie czekać na piłkarza, który się spóźnił to mówiono, że jestem upierdliwy. Jak odjechał Mourinho to mówili, że jest perfekcjonistą i trzyma dyscyplinę. My też z panem wiele razy się spieraliśmy, mieliśmy różne dyskusje, ale nigdy się na pana nie obraziłem. Ja też mogę być zły, ale w piłce nie można się obrażać.

– Widać, że nie czuje się pan wypalony. Nakręca pana ta praca.
– Nakręca. Ja to lubię. Obojętne, czy będę prowadził drużynę w ekstraklasie czy zespół dziecięcy – zawsze będę taki sam.

– Zawsze trenerem? Kusiły pana inne role. Przed przyjściem do Cracovii był temat Śląska Wrocław, gdzie miał pan być współwłaścicielem.
– Byłbym współwłaścicielem, ale też menedżerem i trenerem na ławce.

– A agentem?
– Nie, interesuje mnie zarządzanie klubem

– W Cracovii jest dziś pan taką osobą.
– Profesor Janusz Filipiak wszystkich uprzedził. Ta decyzja była sporym zaskoczeniem. Pokazał, że potrafi słuchać i jest to ważne. Często rozmawiamy i nie zawsze jesteśmy zgodni.

– I nie brakuje mu ostatnio konsekwencji. 
– Gdybym był właścicielem klubu i znalazł się w takiej sytuacji co profesor, sam nie wiem, czy nie zwolniłbym trenera. Były takie dwa momenty. Ale ważne było też to, że ja wiedziałem, dlaczego nam chwilowo nie idzie. Nie wpadałem w panikę, bo znałem przyczynę.

– Przed wami wyjazdowe mecze z Piastem i Legią. Powiedzą panu, gdzie jesteście, czy pan już to wie?
– Wydaje mi się, że wiem. Teraz potrzebujemy tylko łutu szczęścia, dobrego przygotowania i braku urazów. O resztę jestem spokojny.

– Szuka pan nie tylko utalentowanych piłkarzy, ale też trenerów. Dowodem jest obecność w sztabie Andrzeja Moskala, którego ściągnął pan z trzecioligowego Agroplonu Głuszyna.
– Jest grupa ludzi, która przyjeżdża do nas regularnie. Pojawiają się ciekawi trenerzy i patrzymy na nich pod kątem przyszłości. Nie zamykamy się. Owszem, zdarzają się zamknięte treningi, ale jesteśmy otwarci na staże, nie ma żadnych ograniczeń.

"Świetnie" i "doskonale". Strejlau przed mikrofonem
fot. TVP/PAP
"Świetnie" i "doskonale". Strejlau przed mikrofonem

Zobacz też
Zamiast skrzypiec wybrał rękawice bramkarskie. Niesamowita historia Abramowicza [WYWIAD]
Bramkarz Jagiellonii Białystok Sławomir Abramowicz (Fot. 400 mm.pl, IG Sławomira Abramowicza)

Zamiast skrzypiec wybrał rękawice bramkarskie. Niesamowita historia Abramowicza [WYWIAD]

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki
Niezbędnik kibica 26. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Poznaj terminarz, wyniki i przewidywane składy (28.03.-31.03.2025)

Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 26. kolejki

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy
Tabela PKO BP Ekstraklasy 2024/25 [aktualizacja 16.03.2025]

Raków wciąż na prowadzeniu. Zobacz tabelę PKO BP Ekstraklasy

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Status quo zachowane. Po ligowym hicie zadowolona czołówka
Paweł Wszołek i Kamil Grosicki w meczu

Status quo zachowane. Po ligowym hicie zadowolona czołówka

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Nowe otwarcie w Katowicach. "Przeprowadzka to chwila pełna wrażeń"
Piłkarze GKS-u Katowice (fot. Getty Images)

Nowe otwarcie w Katowicach. "Przeprowadzka to chwila pełna wrażeń"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
28 marca 2025
16 marca 2025
15 marca 2025
Terminarz
dzisiaj
jutro
31 marca 2025
04 kwietnia 2025
Tabela
PKO BP Ekstraklasa
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
3
25
26
50
4
26
13
44
5
26
13
41
6
25
7
40
7
25
5
38
8
25
-9
36
9
25
2
33
10
26
-2
33
11
25
-7
33
12
26
-9
33
13
25
-5
31
15
25
-12
23
16
25
-17
23
17
25
-18
21
18
25
-14
18
Rozwiń
Najnowsze
Michał Probierz traci status nietykalnego w reprezentacji Polski [KOMENTARZ]
tylko u nas
Michał Probierz traci status nietykalnego w reprezentacji Polski [KOMENTARZ]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Michał Probierz i Cezary Kulesza (fot. PAP)
18 lat różnicy w finale w Miami. Legenda kontra wielki talent [WIDEO]
Jakub Mensik (fot. Getty Images)
18 lat różnicy w finale w Miami. Legenda kontra wielki talent [WIDEO]
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Zamiast skrzypiec wybrał rękawice bramkarskie. Niesamowita historia Abramowicza [WYWIAD]
Bramkarz Jagiellonii Białystok Sławomir Abramowicz (Fot. 400 mm.pl, IG Sławomira Abramowicza)
Zamiast skrzypiec wybrał rękawice bramkarskie. Niesamowita historia Abramowicza [WYWIAD]
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
Wiceprezesi PZPN nadal będą rządzić w regionach
Maciej Mateńko i Adam Kaźmierczak (fot. ZZPN/ŁZPN)
Wiceprezesi PZPN nadal będą rządzić w regionach
| Piłka nożna 
Przedostatnie zawody w Planicy. O której dziś konkurs drużynowy?
Przedostatnie zawody w Planicy. O której dziś konkurs drużynowy? (fot. Getty)
Przedostatnie zawody w Planicy. O której dziś konkurs drużynowy?
| Skoki narciarskie 
Legenda współczuje Świątek. "To jej nie pomaga"
Iga Świątek nie ma za sobą najlepszego czasu (fot. Getty).
Legenda współczuje Świątek. "To jej nie pomaga"
| Tenis / WTA (kobiety) 
Drużyna Piszczka zszokowała rywali! Szalona taktyka przyniosła efekt [WIDEO]
Szokująca taktyka LKS-u Goczałkowice-Zdrój, którego piłkarzem jest Łukasz Piszczek, przyniosła efekty (fot. 400mm.pl/Mirosław Szozda, screen: Youtube.com)
Drużyna Piszczka zszokowała rywali! Szalona taktyka przyniosła efekt [WIDEO]
| Piłka nożna 
Do góry