| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Zbigniew Bartman: gdybym wiedział, jak będzie wyglądać sezon w Rzeszowie, nie podpisałbym kontraktu

Zbigniew Bartman grał w Resovii w sezonie 2019/2020
Zbigniew Bartman ostro o Resovii. "Drugi raz nie podpisałbym kontraktu" (fot. PAP)

Kiedy poczułem, że skrzydła zespołu zostały ostatecznie podcięte? W momencie gdy zwolniono Piotra Gruszkę – mówi w TVPSPORT.PL Zbigniew Bartman, były zawodnik Asseco Resovii Rzeszów, który kolejny sezon spędzi w klubie z Nysy. Jego poprzedni pracodawca miał za sobą bardzo nieudany sezon. W niedokończonych rozgrywkach rzeszowianie zajęli przedostatnie miejsce.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Mistrz świata w siatkówce kończy karierę

Czytaj też

Mistrz świata kończy karierę

Mistrz świata w siatkówce kończy karierę

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Gdyby mógł pan cofnąć się o rok, wybrałby pan Resovię?
Zbigniew Bartman: – Gdybym wiedział, jak będzie wyglądać sezon w Rzeszowie, nie podpisałbym kontraktu. Nie chciałbym w tym ponownie wziąć udziału i wydaje mi się, że każdy członek drużyny powiedziałby to samo.

– Co było najtrudniejsze? Wynik?
– Wynik jest ostatnią częścią procesu, który finalnie składa się na sukces lub porażkę. Przed nim idą przygotowania, zdrowie i budowa zespołu. Wszystko się nie ułożyło, dlatego osiągnięty przez Resovię rezultat był, jaki był.

Fabian Drzyzga, rozgrywający reprezentacji Polski siatkarzy: zamknięcie w Spale? Póki co nie mamy siebie dość"

– Mówi pan "przygotowania". Co konkretnie ma pan na myśli? To, że Marcina Komendy, podstawowego rozgrywającego, nie było z wami przez okres przygotowawczy?
– Sytuacja, w której podstawowy rozgrywający dołącza do zespołu na tydzień przed startem sezonu, na pewno nie jest komfortowa. W dodatku był nowym nabytkiem drużyny. Inaczej wszystko by się poukładało, gdyby grał w tym zespole wiele lat i na tydzień przed rozpoczęciem ligi spotkałby się z ludźmi, z którymi już pracował. Z Kawiką Shojim nie było dużo lepiej, ponieważ dotarł do nas na trzy tygodnie przed pierwszym meczem. Dwa miesiące trenowaliśmy więc bez rozgrywającego, z którym mieliśmy grać cały sezon. Co prawda pomagał nam Grzegorz Pająk, ale to były raczej "gościnne występy".

Kwestia Marcina była jedną z ostatnich, którą miałem na myśli. Bardziej chodziło mi o przygotowanie motoryczne.

– Co było nie tak?
– Plaga kontuzji, która miała miejsce w zespole na przestrzeni całego sezonu, jest najlepszą odpowiedzią na pytanie, co było nie tak.

– Nazwisko Zahorski w lidze budzi pozytywne skojarzenia.
– Być może Andrzej Zahorski jest świetnym trenerem przygotowania fizycznego.

– Charakterologicznie to była właściwie dobrana mieszanka?
– Uważam, że od strony charakterologicznej nie był to zespół z toksyczną atmosferą. Nikt w szatni się nie zwalczał.

– Czy był pan zawodnikiem, który przyszedł do Resovii, by "jedynie dotrwać do końca kariery", jak to ostatnio padło w jednym z wywiadów na temat zawodników grających w klubie?
– Wiem, że padł taki zarzut. Dla mnie jest to policzek wymierzony w zawodników, którzy brzmi jak zniewaga. To żałosne. Nawet nie będę tego dalej komentować, ponieważ nie chcę się zniżać do poziomu, jaki został zaprezentowany tą wypowiedzią. Jeśli ktoś uważa, że dołącza się do drużyny aspirującej do najwyższych celów i nie ma się ambicji, by w tym teamie walczyć o sukces, coś jest nie tak. Chyba ktoś się pomylił.

Mistrz świata w siatkówce kończy karierę

Czytaj też

Mistrz świata kończy karierę

Mistrz świata w siatkówce kończy karierę

Dla mnie jest to policzek wymierzony w zawodników, którzy brzmi jak zniewaga. To żałosne.

Reprezentantka Polski w Grot Budowlanych Łódź
fot. PAP
Reprezentantka Polski w Grot Budowlanych Łódź

– W ostatnich trzech latach klub miał w sumie siedmiu trenerów i trzech prezesów. Kadra zmieniała się z sezonu na sezon. Z pana zawodniczego doświadczenia, to dobra droga?
– Odpowiedź sama nasuwa się na język – wyniki wszystko zweryfikowały. Po raz kolejny wymienia się zespół z trenerem na czele. Zmieniło się to, że nastały inne czasy. Pandemia koronawirusa spowodowała, że klubowi udało się pozyskać zawodników, których w normalnych warunkach pewnie nie udało by się zakontraktować. Na papierze skład Resovii wygląda obiecująco.

Zatajane kontuzje i brak badań, bo klub nie ma pieniędzy? Siatkarska rzeczywistość zdrowotna w Polsce"

Różnica jest też taka, że po raz pierwszy od lat został zatrudniony trener "topowy". Po odejściu Andrzeja Kowala nie było szkoleniowca, który miałby takie CV, jak Alberto Giuliani. Choć nie miałem przyjemności z nim współpracować, wielokrotnie grałem przeciwko jego zespołom i bardzo podobał mi się sposób, w jaki były prowadzone. To będzie bardzo duży atut przed sezonem 2020/2021.

Poprzednie lata pokazały, że składy były mocne, ale nie osiągały sukcesów. Nie jest to więc dla mnie najważniejszy czynnik, jeśli chodzi o budowanie drużyny. Najistotniejszy jest szkoleniowiec. W Rzeszowie końcu zatrudnili tego z najwyższej półki.

– To mocne stwierdzenie.
– Nie miałem zamiaru deprecjonować zaangażowania, sukcesów, pracy i chęci kogokolwiek. Wyniki mówią jednak same za siebie. Nie można porównywać trenera, który osiągnął sukcesy z reprezentacją, niestawianą w gronie najlepszych, a także ze świetnymi klubami, do szkoleniowca, który tego nie ma podobnych dokonań.

Dobrze pracowało mi się z trenerem Serniottim, podobnie było z Piotrem Gruszką mimo tego, że współpraca została przedwcześnie zakończona, oraz Emanuele Zaninim. Doświadczenie Alberto Giulianiego jest jednak zdecydowanie większe, a jego sukcesy są niewspółmiernie większe do tego, co osiągali wcześniej wymienieni szkoleniowcy.

– W trakcie sezonu doszły mnie słuchy, że niektórzy zawodnicy interweniowali u Krzysztofa Ignaczaka, prezesa klubu, odnośnie do metod szkoleniowych Piotr Gruszki. Interweniował pan?
– Nie, nie interweniowałem w żadnej sprawie, która wykraczała poza moje kompetencje. Jako zawodnik nie jestem szkoleniowcem, więc nie mam zamiaru poruszać spraw, które trener uważa za słuszne. Wychodzę z założenia, że nikt nie pracuje w drużynie po to, by wyrządzić jej krzywdę i przegrywać. Wszyscy jadą na tym samym wózku, są ojcami sukcesu lub porażki.

Wiem, że sytuacje były różne. Nie wypada mi o nich jednak mówić tym bardziej, że nie brałem w nich udziału.

Jako zawodnik nie jestem szkoleniowcem, więc nie mam zamiaru poruszać spraw, które trener uważa za słuszne. Wychodzę z założenia, że nikt nie pracuje w drużynie po to, by wyrządzić jej krzywdę i przegrywać. Wszyscy jadą na tym samym wózku, są ojcami sukcesu lub porażki.

Zgrupowanie siatkarek w Szczyrku. "Tęsknota i głód jest niesamowity"
fot. PAP
Zgrupowanie siatkarek w Szczyrku. "Tęsknota i głód jest niesamowity"

– Kiedy poczuł pan, że skrzydła zespołu zostały podcięte?
– W momencie gdy zwolniono Piotra Gruszkę. Po przerwie świąteczno-noworocznej przegraliśmy chyba cztery mecze z rzędu. Przed nią wydawało się, że złapaliśmy dobry rytm, ponieważ wygraliśmy kilka spotkań. Kiedy wróciliśmy na parkiet, zaliczyliśmy falstart w Suwałkach, przegrywając 1:3. Później wygraliśmy w Olsztynie 3:1. Myśleliśmy, że w końcu zaczniemy regularnie wygrywać, a przytrafiła się kolejna czarna seria. Trener stracił pracę i nagle stało się jasne, że dużo z tego sezonu nie zostanie. Szanse na awans do play-off były iluzoryczne, a nowy szkoleniowec miał przeprowadzić rewolucję. Trudno było wierzyć, że na siedem kolejek przed końcem sezonu uda się diametralnie zmienić oblicze drużyny. Co przez dwa miesiące ma zmienić "nowa miotła", czego nie udało się zrobić w osiem?

Jakub Bochenek, dyrektor GKS Katowice: było spore zagrożenie, że będzie nam trudno wystartować w kolejnych rozgrywkach

– Czym dla teamu jest zmiana prezesa?
– To było dziwne. Doszło do niej na etapie, w którym zespół nie miał szans na awans do play-off, a do końca sezonu zostało kilka spotkań. Dość specyficzny był też sposób przeprowadzenia tej roszady. O zmianie poinformowano w dniu, w którym została dokonana.

Praca Krzyśka została nożem "odkrojona" i wyrzucona. To było spore zaskoczenie i duży szok.

– Często rozmawia pan z Adamem Góralem, prezesem Asseco?
– Ostatni raz zdarzyło mi się to w szatni w Rzeszowie w 2012 roku. Nawet pod zdobyciu mistrzostwa nie było okazji, by zamienić kilka słów.

– Odejście z Resovii to ściągnięcie ciężaru z barków?
– Mam żal, ale nie jestem w stanie zdefiniować, do kogo go mam. W jakiejś części na pewno mam go do siebie, ale także do klubu, całej sytuacji, która wyniknęła. Po poprzednim pobycie w Rzeszowie miasto i drużynę widziałem w samych superlatywach. To była dla mnie niemalże "bajeczna kraina" – było super pod każdym względem, wspomnienia miałem genialne. Po poprzednich rozgrywkach są totalnie skrajne. Nie jest to do końca uczciwe. Potrzebuję więcej czasu, by to przemyśleć i wyważyć.

Najbardziej pamięta się to, co najświeższe. Jeśli ktoś mnie spyta "jak tam Rzeszów", nie będę w stanie odpowiedzieć. Pozostał mi bardzo duży niesmak szczególnie po tym, jak pan prezes powiedział, że cięcia w kontraktach odbywały się w ramach "rodzinnych rozmów". Gratuluję mu samopoczucia i opowiadania niestworzonych historii. Nie wiem jak pan Maciąg rozmawia u siebie w domu, ale ja we własnej rodzinie nikomu nie stawiam ultimatum.

– Jeśli miałby pan zmienić coś, ale nie klub, to co by pan zrobił?
– Na pewno podszedłbym do tego z większym dystansem i nie byłbym tak nadgorliwy. Chciałem jak najszybciej wrócić na boisko po drobnym urazie, który przytrafił mi się na początku sezonu. Pragnąłem pomóc drużynie i wrócić do grania. To wszystko przypłaciłem prawdopodobnie drugim naderwaniem, które przydarzyło mi się zaraz po pierwszym.

Zupełnie inaczej podszedłbym też do przygotowań. W tym czasie dałem z siebie sto dwadzieścia procent, a efektu poza kontuzją nie było żadnego.

– Z czego się pan najbardziej cieszy, przechodząc do Nysy?
– Może jeszcze za wcześnie na wydawanie takich opinii, ale mega się cieszę na myśl o atmosferze, która panuje w tym klubie. Z pracowników miałem do czynienia z prezesem i sztabem szkoleniowym, ale szybko przekonałem się, że optymizm, który od nich emanował był zaraźliwy.

Trudno było wierzyć, że na siedem kolejek przed końcem sezonu uda się diametralnie zmienić oblicze drużyny. Co przez dwa miesiące ma zmienić "nowa miotła", czego nie udało się zrobić w osiem?

– To, że w klubie zagrają dwaj inni byli gracze Resovii, czyli Marcin Komenda i Bartłomiej Lemański, to duży plus?
– Tak, bardzo duży! Z Marcinem jestem w stałym kontakcie i bardzo się cieszę, że zagramy razem. Do Bartka dzwoniłem natomiast, by go przekonać do gry, kiedy wydawało mi się, że jeszcze nie jest pewien decyzji. Kiedy przyznał, że jednak będzie grał w Nysie, spadł mi kamień z serca i bardzo się ucieszyłem.

Super jest też to, że zagram w jednej drużynie z Michałem Ruciakiem. Byłem z nim w pokoju w kadrze z sześć lub siedem lat. Mamy dzieci w podobnym wieku; jego syn jest równo pół roku starszy od mojego.

– Po kontuzjach i problemach zdrowotnych nie został ślad?
– Jest w porządku. Ostatnio nawet zrobiłem sobie zabieg na oczy, dzięki czemu nie będę musiał grać w soczewkach. Minęły dwie doby, a ja widzę lepiej niż widziałem bez okularów przed zabiegiem.

– Kiedy zaczynacie przygotowania?
– 6 lipca, więc już za niedługo. Nie mogę się doczekać. Staram się jednak tłumić entuzjazm. Wszystko dlatego, że wydaje mi się, że w zeszłym roku sezonu nie mogłem się doczekać najbardziej w karierze, a skończyło się tak, jak się skończyło. Zamierzam więc podejść do tego na chłodno.

– Poprzedni sezon PlusLigi nie spowodował, że myślał pan znów o wyjeździe za granicę?
– Nie, wręcz przeciwnie. Mam bardzo dużo do zrobienia w lidze. Mimo że będę grał w beniaminku i naszym celem jest utrzymanie, uważam, że wiele pracy przede mną.

Czytaj też:
Konflikt z Wlazłym, wybór Bartman lub Kubiak i porażka na igrzyskach. Andrea Anastasi: teraz Polska to mój drugi dom 
Łukasz Kaczmarek: miałem zapalenie mięśnia sercowego. Bardzo się wystraszyłem. Dla niektórych to choroba śmiertelna

Minister sportu: zawodnicy mogą być spokojni o przygotowania do IO
Minister sportu - Danuta Dmowska-Andrzejuk (fot. TVP)
Minister sportu: zawodnicy mogą być spokojni o przygotowania do IO

Zobacz też
Reprezentantka Polski zmienia klub. Zagra w zespole mistrzyń Polski
Julita Piasecka (fot.

Reprezentantka Polski zmienia klub. Zagra w zespole mistrzyń Polski

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Mocny transfer w czołowej drużynie PlusLigi
Miran Kujundzić (fot. Getty Images)

Mocny transfer w czołowej drużynie PlusLigi

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wielki transfer reprezentanta. Poszedł drogą Kurka
W środku Norbert Huber (fot. Getty)

Wielki transfer reprezentanta. Poszedł drogą Kurka

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Bartosz Kurek ma nowy klub. Znów zagra w Azji!
Bartosz Kurek (fot. Getty)

Bartosz Kurek ma nowy klub. Znów zagra w Azji!

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Jastrzębski nie zwalnia tempa. Ogłosił kolejny transfer!
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla (fot. PAP/Łukasz Gągulski)

Jastrzębski nie zwalnia tempa. Ogłosił kolejny transfer!

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Oficjalnie: Bartosz Kurek odchodzi z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle!
Bartosz Kurek (fot. Getty Images)

Oficjalnie: Bartosz Kurek odchodzi z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle!

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Wielki sukces Polaka w Japonii. Nie może przeboleć jednego
Michał Mieszko Gogol i Vital Heynen (fot. PAP)
polecamy

Wielki sukces Polaka w Japonii. Nie może przeboleć jednego

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Polski gigant ma nowego trenera!
Andrzej Kowal (fot. PAP)

Polski gigant ma nowego trenera!

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Duże nazwisko w PlusLidze. Cuprum ma nowego trenera
Hubert Henno był wielokrotnym reprezentantem Francji (fot. Getty)

Duże nazwisko w PlusLidze. Cuprum ma nowego trenera

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
PlusLiga: okres transferowy nabiera rumieńców
Norwid Częstochowa (fot. PAP)

PlusLiga: okres transferowy nabiera rumieńców

| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Polecane
Najnowsze
Powalczą o historyczny tytuł. Prezes apeluje do... sędziów
nowe
Powalczą o historyczny tytuł. Prezes apeluje do... sędziów
| Koszykówka / Rozgrywki ligowe 
Drużyna z Lublina nie była zadowolona z pracy sędziów (fot. PAP).
Jaka napaść, taki wyrok. Włosi mają nowe prawo, polskie czeka na podpis...
We Włoszech w obronie sędziów niższych lig, którzy na przemoc narażeni są najbardziej i najczęściej, stanęli równiez sędziowie międzynarodowi i zawodowi. Na znak solidarności prowadzili mecze ze znakiem namalowanym na twarzy. Polskim sędziom niższych lig zabrakło takiego czy podobnego wsparcia ze strony bardziej znany kolegów. Na zdjęciu: arbiter Rosario Abisso.(zdjęcie: Getty Images)
polecamy
Jaka napaść, taki wyrok. Włosi mają nowe prawo, polskie czeka na podpis...
Fot. TVP
Rafał Rostkowski
Powrót po dekadzie do Polski. "Najlepszy dzień w moim życiu"
Roger Guerreiro (fot. PAP)
tylko u nas
Powrót po dekadzie do Polski. "Najlepszy dzień w moim życiu"
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Asystent Probierza przemówił na temat rozstania z reprezentacją Polski
Michał Probierz i Sebastian Mila (fot. Getty Images)
tylko u nas
Asystent Probierza przemówił na temat rozstania z reprezentacją Polski
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Zespół Skorży wyeliminowany z KMŚ. A mogła być sensacja!
Maciej Skorża odpadł z KMŚ (fot. Getty)
Zespół Skorży wyeliminowany z KMŚ. A mogła być sensacja!
| Piłka nożna 
Euro U21, ćwierćfinał: Hiszpania – Anglia [SKRÓT]
fot. Getty
Euro U21, ćwierćfinał: Hiszpania – Anglia [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Sportowy wieczór (21.06.2025)
Sportowy wieczór (21.06.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (21.06.2025)
| Sportowy wieczór 
Do góry