Przejdź do pełnej wersji artykułu

Wiaczesław Kaliniczenko, trener Pawła Wojciechowskiego: 6 metrów może nie dać medalu w Tokio

/ Paweł Wojciechowski (fot. Getty Images) Paweł Wojciechowski (fot. Getty Images)

Niewiele jest lekkoatletycznych konkurencji, w których aż tak duża liczba zawodników włączy się do rywalizacji o olimpijskie złoto. Polscy tyczkarze również mają ogromne ambicje przed wylotem do Japonii. – Może się okazać, że skoki na 6 metrów mogą nie dać medalu. Poziom jest kosmiczny – stwierdził Wiaczesław Kaliniczenko, trener Pawła Wojciechowskiego, w rozmowie z TVPSPORT.PL.

Tomasz Majewski: w 2021 roku w Tokio możemy zdobyć mniej medali niż zdobylibyśmy w 2020 roku [WYWIAD]

Czytaj też:

Piotr Lisek (fot. PAP/Piotr Nowak)

Orlen TVP Sport Cup: Piotr Lisek najlepszy na parkingu TVP

Na tę chwilę Piotr Lisek wydaje się być najlepszym polskim tyczkarze, choć biało-czerwona konkurencja nie śpi. Wicemistrz świata z Londynu dobrze wie, że za jego plecami grasuje doświadczony złoty medalista czempionatu z Pekinu z 2011 roku. Wojciechowski przez kłopoty zdrowotne odpuścił start podczas mityngu Orlen TVP Sport Cup, lecz nie zamierza składać broni w 2020 roku.

Trener Pawła Wojciechowskiego: 6 metrów może nie dać medalu podczas igrzysk olimpijskich w Tokio


Wracając z mityngu w Chorzowie jechaliśmy 4,5 godziny busem. Paweł jechał z przodu, przyjął na siebie podmuchy z klimatyzacji. Jest bardzo wyczulony na takie sytuacje. Jego organizm źle zareagował. Następnego dnia miał wysoką gorączkę, 39 stopni. Poszedł do lekarza. Ten stwierdził, że to angina. Jest z nim już coraz lepiej. Powoli wraca w cykl treningowy – stwierdził trener 31-latka.

Czytaj także: Diamentowa Liga: mityngi w Paryżu i Eugene odwołane

Po śmierci trenera Wiesława Czapiewskiego zawodnik z Bydgoszczy miał chwilę przerwy po nieudanych mistrzostwach świata w Doha. Podkreślał, że był to dla niego bardzo trudny okres w życiu, ale wszedł z dobrym nastawieniem we współpracę z kolejnym szkoleniowcem.

Treningi wyglądają różnie. Paweł jest gotowy do skakania. Nie ukrywam, że jeszcze mało zrobiliśmy treningów technicznych, ale zmierzamy w dobrym kierunku. Po kolei zmienia tyczki. Sprawdza coraz to inne. Używa twardszych na krótsze rozbiegi. Bierze sprzęt, na którym wcześniej nie skakał. To znaczący postęp. Dużo jest jeszcze szczegółów technicznych. Rozwiązujemy je na bieżąco i akceptujemy. Mój zawodnik jest bardzo pozytywnie nastawiony, ja podobnie – zapewnił Kaliniczenko.

Przełożenie igrzysk w Tokio na 2021 roku może wyjść na dobre byłemu mistrzowi globu. Światowa czołówka przez ostatnie dwanaście miesięcy zrobiła ogromny postęp, ale nikt nie wątpi w umiejętności Wojciechowskiego.

Nie powiem, że przesunięcie igrzysk nam pomoże, ale da czas na wyciągnięcie wniosków. Będziemy mogli sprawdzić, jak działają nasze koncepcje, nad którymi myślimy i pracujemy. Uważam, że czekają nas igrzyska, które przejdą do historii. Może się okazać, że skoki na 6 metrów mogą nie dać medalu. Poziom jest kosmiczny. Sport jest nieobliczalny. Bywa, że najlepsi i najmocniejsi przegrywają i spadają z podium. Walczymy do końca. Pierwszy raz widzę tak pozytywnie nastawionego zawodnika. Bez względu na wiek, choroby, cokolwiek idzie do przodu i wykonuje polecenia szkoleniowca – zakończył Kaliniczenko.

Wojciechowski jeszcze przed pierwszymi letnimi startami podkreślał, że czuje się bardzo dobrze i ma motywację, by rywalizować o najważniejsze cele.

Trenera nie mam na co dzień u siebie, bo mieszka w Szczecinie, a ja w Bydgoszczy. Jest to praca trochę na dystans i nie zawsze łatwa. Zmiany jednak zawsze dobrze na mnie wpływały. Niekoniecznie od razu. To dla mnie nowa robota. Wróciłem do podstaw, do tego co robiłem jako młody chłopak. Ostatnio wisiałem bardzo dużo na drążku. Każda nowa praca potrzebuje czasu. Muszę się przyzwyczaić do nowego ciała, do nowych mięśni, do nowych bodźców, ale wierzę w to, że to dobra droga – stwierdził.

Czytaj także: Piotr Małachowski: jak będzie srebro w Tokio, to nie będę z tego powodu płakał

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także