{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Krzysztof Piątek na równi pochyłej. Berlin nie pokochał Polaka

W tym roku kalendarzowym Krzysztof Piątek zdobył w rozgrywkach ligowych cztery gole, czyli tyle samo, ile w barwach Genoi w pierwszych trzech meczach dla tego klubu. Co stało się ze snajperem, który miał być twarzą nowego projektu Herthy?
Scysja na treningu. Robert Lewandowski pokłócił się z kolegą
Latem 2018 roku przeniósł się z Krakowa do Genui i początek w Serie A miał tak piorunujący, że kwestią czasu wydawał się transfer do mocniejszego klubu. 13 goli strzelonych jesienią zaowocowało zresztą tym, że szefowie Milanu sięgnęli głębiej do kieszeni i wyłożyli za Polaka 40 milionów euro. Wiosną snajper ukąsił 9-krotnie i wydawało się, że to piłkarz, który strzela jak na zawołanie niezależnie od kolorów zakładanej koszulki, czy liczby kibiców na trybunach.
Z perspektywy czasu wygląda to jednak tak, jakby 25-latek wyszumiał się w debiutanckim sezonie za granicą, a później miał problemy z odnalezieniem formy. Jesienią zdobył już tylko cztery bramki dla Milanu, a gdy na horyzoncie pojawiła się szansa na zakontraktowanie Zlatana Ibrahimovicia, Rossoneri skrzętnie z niej skorzystali i zrobili miejsce Szwedowi, oddając Piątka do Herthy. W Berlinie miał on jednak spaść na cztery łapy – stać się twarzą ambitnego projektu inwestora, wypełnić lukę na pozycji "dziewiątki", odzyskać skuteczność i odciągnąć część uwagi polskich kibiców od Roberta Lewandowskiego.
Pierwsze pół roku w stolicy Niemiec miał słabe. Najpierw trenował pod okiem Juergena Klinsmanna, potem Alexandra Nouriego, aż w końcu do klubu przyszedł Bruno Labbadia. Świetny przed laty napastnik o dziwo niechętnie stawiał jednak na Polaka, a znacznie wyżej cenił możliwości 35-letniego wówczas Vedada Ibisevicia. W końcu jednak i były piłkarz Cracovii otrzymał kilka szans, odwdzięczył się czterema trafieniami i latem miał ugruntować pozycję w zespole.
Przygotowania do kolejnego sezonu nie były w wykonaniu Polaka najlepsze. Generalnie Stara Dama radziła sobie w ich trakcie kiepsko, a jej główna strzelba nie zdołała ani razu pokonać bramkarza. W sierpniowym wydaniu "Kickera" Labbadia chwalił Piątka za to, jak znosi obciążenia i jak ciężko pracuje. Jednocześnie przyznał, że jako napastnik powinien być bardziej efektywny, bo na razie trzeba się zastanawiać, jak ustawić zespół, by ten czerpał korzyścią z gry takiego zawodnika. Niemiec ubrał w ten sposób ładnie w słowa oczekiwanie, by 26-latek zaczął w końcu strzelać gole.
– Biega bardzo dużo, ale nie zawsze pojawia się w tych sektorach, w których powinien – przyznał, a wtórował mu dyrektor sportowy Michael Preetz, twierdząc że wkrótce może stać się kluczowym elementem układanki. Co się od tamtego czasu nie zmieniło? Dorobek bramkowy Polaka. A co się zmieniło? Jego pozycja w zespole, bowiem klub sięgnął po Jhona Cordobę, a zamiast zakamuflowanej krytyki, Polak słyszy ją wprost. – Trafił co prawda w poprzeczkę, ale generalnie miał za dużo strat – narzekał po wygranym meczu z Werderem Labbadia. – Zdecydowaliśmy się na Cordobę, bo wnosi do drużyny to, czego nie mieliśmy. Jest mocny fizycznie, wie jak się poruszać na boisku i udowodnił to w znakomity sposób – podkreślał. Choć to Polak wychodził w pierwszych kolejkach w wyjściowej jedenastce, Kolumbijczyk ma znacznie lepszy bilans – w debiucie jednego gola strzelił sam, a do drugiego doprowadził rozegraniem piłki, w drugiej kolejce przycisnął rywala, a ten pod presją strzelił samobója.
Wygląda na to, że Polak już jest na przegranej pozycji, a z każdym tygodniem jego sytuacja będzie się tylko pogarszać. Szefowie klubu nie kryją się z tym, że typem napastnika potrzebnym Hercie nie jest on a właśnie jego świeżo pozyskany z FC Koeln rywal. Na to wskazują też statystyki, bowiem Polak jest w Starej Damie ciałem obcym. Według statystyk portalu sofascore.com Piątek oddaje średnio pół strzału na mecz, ma raptem 13 kontaktów z piłką, co piąte jego podanie jest niecelne, praktycznie w ogóle nie pomaga w obronie, wykonuje średnio raptem pół skutecznego dryblingu na mecz, wygrywa co dziesiąty pojedynek i przede wszystkim – nie potrafi odnaleźć drogi do bramki.
Choć zaczął się dopiero jego trzeci sezon za granicą, 25-latek reprezentował już barwy trzech klubów i trenował u dziewięciu trenerów (Labbadia, Nouri, Klinsmann, Pioli, Giampaolo, Gattuso, Prandelli, Ballardini, Jurić). Bez wątpienia jest piłkarzem potrzebującym stabilizacji, ale w jego przypadku musi też ona iść w parze ze skutecznością i dobrym samopoczuciem w danym miejscu. A coraz więcej wskazuje, że w Berlinie tego nie uzyska. Niewykluczone więc, że jeszcze w tym tygodniu, tuż przed zamknięciem okna transferowego, zmieni barwy...