Przejdź do pełnej wersji artykułu

PKO Ekstraklasa. Kapustka zaczyna powrót do formy, Legia przerwała passę

/
PKO Ekstraklasa. Bartosz Kapustka wyróżniał się w meczu Legii z Piastem
Bartosz Kapustka wyróżniał się w meczu Legii z Piastem (fot: Getty)

Bartosz Kapustka ostatnimi meczami udowadnia, że plan jego powrotu do formy zaczyna działać. Nie pomogło to Legii Warszawa, która zremisowała z Piastem Gliwice, choć przełamała też jedną z serii trwającą od blisko 300 dni.

PKO Ekstraklasa, 12. kolejka: Legia Warszawa – Lechia Gdańsk. Transmisja meczu w TVP

Legia Warszawa od dwóch lat nie wygrała z Piastem Gliwicem. Passa stołecznej drużyny nie została przerwana także w niedzielę. Poprzedni mistrz Polski grał przy Łazienkowskiej gorzej, ale zdołał zremisować 2:2 z obecnym czempionem kraju. Bardziej z punktu cieszyli się przyjezdni, co doskonale pokazały emocje na ławkach rezerwowych. W stolicy taki rezultat był rozczarowaniem, bo Wojskowi się rozkręcali i liczyli na piątą wygraną z rzędu. Nie zmienia to faktu, że Legia pod wodzą Czesława Michniewicza zmienia się i czyni progres.

Kapustka odzyskuje formę


Bartosz Kapustka trafiał do Legii, by odbudować się po latach bez regularnej gry. Pomocnik miał za sobą przeszłość w kadrze, transfer do Anglii, ale też potrzebę znalezienia właściwej dyspozycji. Początki przy Łazienkowskiej nie były łatwe. Dostrzegalne były zaległości 23-latka, który potrzebował czasu, by złapać właściwy rytm meczowy. W ostatnich spotkaniach dało się zauważyć, że dyspozycja Kapustki to trend wzrostowy.

Czytaj też:

Igor Lewczuk, Jakub Świerczok (fot. PAP)

PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa – Piast Gliwice 2:2. Mistrz Polski stracił prowadzenie w tabeli

W niedzielę Kapustka rozegrał najlepsze spotkanie w barwach Legii. Pomocnik strzelił pierwszego gola w barwach mistrzów Polski. Oddał pięć strzałów (trzy celne), a wygrał także większość pojedynków z przeciwnikami (16 na 23). Regularnie podłączał się do akcji ofensywnych, w których starał się napędzać akcje warszawian. Dodatkowo wymienił 60 podań, z których 46 trafiło do partnerów z zespołu. Statystyki sugerują, że Kapustka był najlepszym graczem na boisku. Jego InStat Index wyniósł 376. W ten sposób przebił Michała Karbownika (358) oraz Filipa Mladenovicia (345).

W rywalizacji z Piastem Kapustka przypomniał dobre chwile, które kibice mogą kojarzyć z czasów gry w kadrze czy Cracovii. Do stabilizacji jeszcze daleka droga, choć w niedzielę 23-latek zasugerował, że stać go na powrót do dyspozycji reprezentacyjnej. Nie jest tajemnicą, że plan na gracza jest prosty: piłkarz ma się odbudować, a Legia będzie chciała w przyszłości zarobić na kolejnej sprzedaży wychowanka Tarnovii Tarnów. Pewne jest, że każdy taki występ będzie rozbudzał nadzieje dotyczące pomocnika.

Karny po 294 dniach


Dla mistrzów Polski spotkanie z Piastem było nietypowe w porównaniu do meczów w ostatnich tygodniach i miesiącach. Gracze Legii musieli zmierzyć się z wykonaniu rzutu karnego po… 294 dniach przerwy. Tak długiej serii bez rzutu karnego nie miała żadna inna drużyna w PKO Ekstraklasie. Jednocześnie ciężar wykonania stałego fragmentu gry wziął na siebie Tomas Pekhart. Czech bez większych problemów pokonał Frantiska Placha.


Legia doczekała się karnego raptem kilka dni po tym, jak o całej sytuacji wspominał Czesław Michniewicz, szkoleniowiec legionistów. –Śmiejemy się, że w przepisach Ekstraklasy zapisano chyba, że dla Legii nie ma rzutów karnych. To już ponad 25 meczów bez takiej sytuacji. Nawet nie skupiamy się na wyznaczaniu graczy mających egzekwować te stałe fragmenty gry. Na ogół bardziej zastanawiamy się nad strzelcami w innych drużynachtwierdził 50-letni trener przed rywalizacją w Pucharze Polski z Widzewem Łódź (1:0). Legia przełamała niekorzystną serię związaną z rzutem karnym, choć nie pomogło jej to wygrać z Piastem.

Mecz (nie) na remis


Można jedynie gdybać, ale jeśli Legia przez cały mecz z Piastem grałaby tak samo, jak w pierwszej połowie, to zapewne cieszyłaby się z wygranej. Pierwszy kwadrans sugerował, że gości wręcz nie ma na boisku. Gol dający prowadzenie był jednocześnie początkiem kłopotów gospodarzy. Zamiast nadal atakować, warszawianie woleli się cofnąć i czekać. Wojskowi momentami posiadali piłkę przez 75 procent czasu gry, ale nie chcieli z tego korzystać i starali się tylko do minimum ograniczyć ofensywne próby Piasta.

Czytaj też:

A niby to tylko 10 minut

Byli mistrzowie Polski z Gliwic nie byli w stanie wiele zdziałać pod bramką Artura Boruca. Trzy celne strzały wystarczyły Piastowi, by cieszyć się z dwóch goli. Statystyki pod każdym kątem pokazywały przewagę gospodarzy. Trzynaście uderzeń więcej. 11 – 1 w liczbie rzutów rożnych. Ponad dwieście podań więcej (566 – 350). Dodatkowo akcje warszawian były groźniejsze, co ukazywała statystyka xG (2,52 – 0,40). Piast nie stworzył sobie żadnej stuprocentowej okazji. Znacznie bliżej kolejnych goli byli Wojskowi, ale Plach nieźle radził sobie między słupkami.

Mecz nie na remis stał się spotkaniem, w którym padł wynik 2:2. Legia na własne życzenie wypuściła z rąk wygraną, choć prowadziła grę i długimi fragmentami kontrolowała boiskową sytuację. Pojedyncze sytuacje i zachowania (jak błąd Jędrzejczyka przy rzucie rożnym) decydowały, że Piast ostatecznie mógł cieszyć się z braku porażki w stolicy. Jedynym pozytywem dla ekipy Michniewicza jest fakt, że dostrzegalne jest coraz lepsze zgranie wśród pomocników. Wciąż dobre efekty przynosi także praca bocznych obrońców. Filip Mladenović oraz Josip Juranović znów nieźle spisali się, podłączając do akcji zaczepnych. To Serb odegrał wielką rolę przy akcji, którą bramką zakończył Kapustka.

Legia po remisie z Piastem musiała pogodzić się z utratą pierwszego miejsca w tabeli. Warszawianie będą mieli szansę znów walczyć o wygraną w sobotę (5.12), kiedy przy Łazienkowskiej pojawi się Lechia Gdańsk. Gliwiczan czekają zaś dwa mecze: najpierw ze Stalą Mielec (2.12) w Pucharze Polski, a następnie w PKO Ekstraklasie z Zagłębiem Lubin (6.12).

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także