| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa, Lech Poznań, Wisła Kraków, Korona Kielce i Górnik Zabrze. Młodzieżowcy tych klubów triumfowali w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów. Z blisko stu piłkarzy, którzy w swoich rocznikach byli najlepsi w kraju, w PKO Ekstraklasie zagrało 35. Tylko jedenastu z nich rozegrało ponad trzydzieści spotkań. – Czy to nie przemawia ludziom do wyobraźni, że Wisła wygrała z Cracovią 10:0, a z tego nie ma pół piłkarza? Przecież to jest kryminał. Jaki jest poziom tych rozgrywek? – zastanawia się w rozmowie z TVPSPORT.PL Bogusław Kaczmarek.
Czytaj też: Pierwsza część rozmowy z Bogusławem Kaczmarkiem
Paweł Smoliński, TVPSPORT.PL: – Szkolenie młodzieży jest panu szczególnie bliskie.
Bogusław Kaczmarek: – Już będąc zawodnikiem wiedziałem, że w przyszłości zostanę trenerem. Byłem nim zresztą od pierwszego roku studiów. Kończyłem biologię z wychowaniem fizycznym. Mówię więc, że trener to tak naprawdę mój trzeci zawód. Pierwszy to nauczyciel biologii, drugi nauczyciel kultury fizycznej, a trzeci to właśnie szkoleniowiec.
– Przy ławce jest pan więc niemal od zawsze
– W marcu kończę 71 lat, a wciąż jestem aktywny. Pracuję w programie TOP Talent. Dwóch chłopców z tego projektu – Kacper Urbański i Jakub Kałuziński – gra już w PKO Ekstraklasie dla Lechii Gdańsk. Nie mówię, że to moja zasługa, ale jakiś wkład w ich rozwój miałem.
– Nie tylko ich...
– Zawsze wyznawałem taką zasadę, że pracuję nie tylko na dzisiaj, ale i na jutro. Często kosztem wyniku. Ważniejsze było wprowadzanie młodych. Czułem się trenerem - edukatorem. Przez moje ręce przeszło wielu wspaniałych piłkarzy. Jeszcze na uczelni trener Wojciech Łazarek zaproponował mi pracę w drugiej lidze. Byłem też asystentem w reprezentacji województwa gdańskiego. Z tamtej kadry wyszli tacy piłkarze jak Tomasz Korynt, Mirosław Tłokiński, Zdzisław "Zito" Rozborski, Krzysiek Adamczyk. Musiałbym wymienić z dwudziestu.
– A gdyby dodać do tego pańskich wychowanków z Lechii...
– Z mojej drużyny rocznika 1972-74 w dawnej pierwszej lidze zagrało dwunastu chłopaków. To do dziś jest chyba rekord. Nie zdobyliśmy może mistrzostwa Polski juniorów, ale po latach ta praca się obroniła.
– W finale przegraliście z Cracovią...
– I z drużyny Cracovii, którą trenował Janusz Sputo, bardzo dobry szkoleniowiec, wyszło dwóch piłkarzy – Tomasz Rząsa i Arkadiusz Kubik. Z mojej – dwunastu. Tomek zrobił oczywiście bardzo dużą karierę, ale u mnie też byli zawodnicy pokroju Sławka Wojciechowskiego, który był w Bayernie czy w Aarau.
– I jak wykonywał rzuty wolne...
– To nie brało się z niczego. On zamiast chodzić do szkoły, to przychodził ćwiczyć. Mieliśmy drewniany mur na kołach, przesuwaliśmy go, ustawialiśmy i on uderzał po sto razy. Później odbiło mi się to zresztą czkawką.
– Strzelił pana drużynie?
– Dwa razy mnie skaleczył. Pamiętam, jak graliśmy z GKS Katowice. Ostatnia minuta, mój GKS Bełchatów prowadził 1:0 i nagle jeden z obrońców sfaulował tuż przed polem karnym. Patrzę, z 23 metry. Mówię 1:1. Ustawił piłkę, bam, gol. Dwóch bramkarzy mogłoby stać, a i tak by nie obronili. Przypieprzył, ja zacząłem mu bić brawo, a ludzie z Bełchatowa obrażeni. A ja po prostu doceniłem kunszt i pracę, jaką żeśmy razem wykonali.
– Nie tylko z nim pan tak pracował...
– W Groclinie, za rzuty wolne Sebastiana Mili, odpowiedzialny byłem od początku do końca. Przez pierwsze pół roku Sebastian, Sebastian Przyrowski i taki Marcin Kozłowski trenowali dwa razy dziennie. Nie było drużyny rezerw, którą zlikwidował Zbigniew Drzymała, więc mieli zajęcia wyrównawcze. W tym czasie Mila oddawał dziesiątki strzałów, nierzadko podpatrując swojego boiskowego mentora – Tomasza Wieszczyckiego. I to się opłaciło. Bo to co pasówką uderzył Manuelowi Neuerowi, to nie było coś, co dał mu Pan Bóg.
– Mówi pan, że brakowało mu talentu?
– Mila, w drużynie Michała Globisza, nie był orłem. Tam byli lepsi piłkarze, choćby Rafał Grzelak. Ale Sebastian miał odpowiednie nastawienie. Wyszedł z nim z domu. Mój kolega, Stefan, mu je zaszczepił. "Nie masz talentu, to możesz to zniwelować cierpliwością i pracą". Sebastian był tego przykładem. Wolny, który uderzył Davidowi Seamanowi, to wyćwiczony numer w Grodzisku. Bo w reprezentacji Globisza wolne strzelał właśnie Grzelak.
– Daniel Łukasik przyznał kiedyś, że nie trenuje rzutów wolnych, bo trudno znaleźć mu na to czas.
– Szkoda słów. Chociaż takie podejście jest coraz bardziej popularne...
– Jak to?
– Czytałem ostatnio wywiad z młodym trenerem w opiniotwórczym dzienniku. Mówił o pedagogice nielinearnej – że wszystkiego trzeba uczyć się w grze. Ja porównuję drużynę do orkiestry symfonicznej, a mecz do koncertu. Trudno wymagać od dziecka, żeby uderzyło głową z dwutaktu, czy kopnęło z woleja, jak tego nie potrafi.
– Jeśli nie zrobi tego na treningu, to i nie powtórzy tego w meczu
– A wszyscy mówią, że indywidualizacja w układzie szkoleniowym w postaci i formie ścisłej zabija kreatywność i innowacje. I zdolności reagowania młodego zawodnika. No bzdura totalna. I takie rzeczy opowiada dwudziestoparoletni chłopak, który był gdzieś na Erasmusie. Potem drukuje to prasa i sieje szkoleniowy defetyzm.
– Aż tak?
– Żeby była nadbudowa, to musi być baza. Jak gość nie potrafi zagrać z rotacją zewnętrznym podbiciem, a trener krzyczy z boku – dośrodkowuj, to co ma zrobić? Włącza migacz i zabiega piłkę, żeby zejść do wewnętrznej. Bo nikt go tego nie nauczył.
– A trener wymaga. Co często słychać...
– Chodzę na mecze grup młodzieżowych. Z boku trener biega po linii i przeszkadza dzieciom podejmować własne decyzje. Krzyczy – podaj, zagraj, strzelaj. Albo komentuje – dobrze, źle, co ty robisz. Słuchając tego krew się burzy, że aż ciśnienie mi skacze.
– Nie wytrzymał pan kiedyś?
– Byłem na meczu reprezentacji makroregionu dwunastolatków. I trener, z którym kiedyś pracowałem, krzyczy do chłopaka – Janek, źle. Janek, co ty robisz. To ja podszedłem do niego i mówię: – Słuchaj, kolego, wcale bym się nie zdziwił, jakby ten chłopak do ciebie podbiegł i powiedział "panie, nie mów mi pan, że źle, tylko mi pokaż, co mam robić".
– Nie każdy potrafi pokazać...
– No bo jak taki trener, który pracuje w akademii, dostał piłkę przy pierwszej komunii, to czego można się spodziewać. I jak chce coś pokazać, to staje piłce na głowie. To on ma być autorytetem?
– Może być znakomitym fachowcem, a nie umieć czegoś zrobić
– To potrzebuje kogoś, kto to pokaże. Tak było na przykład w Feyenoordzie. Włodzimierz Smolarek nie miał pojęcia o pedagogice, ale potrafił wszystko pokazać. Za dydaktykę odpowiadał inny gość. I on wołał Włodka i mówił:
– Zaprezentuj to i to.
Włodek na to: – O to ci chodzi?
– Tak, a co byś jeszcze zrobił?
– No balans w lewo, odjazd, zewnętrzniak, wewnętrzniak, uderzenie po długim.
– I potrafili powtórzyć to w meczu?
– A z czego się wzięła bramka Robina van Persiego z Hiszpanią? Głową, taka sytuacyjna? Włodek godzinami dorzucał mu piłki z lewej mańki. To na głowę, to na woleja. A potem pokazywał mu to, co ma robić. I ten van Persie heblował wszystko w treningu indywidualnym.
– Aż doszedł na szczyt.
– Pokaz doprowadza do tego, że kształtuje u młodych ludzi coś takiego, co nazywa się neuronami lustrzanymi. Te odpowiadają za odtworzenie pewnych rzeczy. W pedagogice, już ponad dwa tysiące lat temu, Konfucjusz wymyślił taką maksymę: "Powiedz mu, a zapomni. Pokaż, a zapamięta. Pozwól mu spróbować, niech robi błędy. Ty je koryguj i niech robi to dalej".
– U nas się jej nie stosuje?
– Dzisiaj jak patrzę na pracę z młodzieżą, to juniorami zajmują się animatorzy piłki. Wykupili sobie kurs na licencję B, a później A i tak sobie pracują. Animatorzy piłki nożnej. Trenerzy-treserzy. Wyniki są dla nich wszystkim. Im dalej kopnie, tym większy mistrz. A później z drużyny mistrza Polski juniorów w swoim klubie w Ekstraklasie nie gra nikt.
– Szczególnie boli Wisła Kraków, która przecież zdominowała swego czasu Centralną Ligę Juniorów...
– No właśnie. Czy to nie przemawia ludziom do wyobraźni, że Wisła wygrała z Cracovią 10:0, a z tego nie ma pół piłkarza? Przecież to jest kryminał. Jaki jest poziom tych rozgrywek? A jakiś czas temu obniżono kategorię wiekową do osiemnastego roku życia.
– Przeskok do seniorskiej piłki jest jeszcze trudniejszy?
– Młodzi zawodnicy potrzebują czasu na to, by zaadaptować się w dorosłym futbolu i płynnie przejść do pierwszej drużyny. Biologia ma to do siebie, że jedni dorastają wcześniej, a inni później. Musi trochę minąć, nim ci drudzy dorosną. Gdy ktoś nie ma pojęcia o tych sprawach, to potem dzieją się takie rzeczy. Gdyby Robert Lewandowski nie był wielkim talentem, to skończyłby w Delcie Warszawa. Przecież fachowcy w jednym klubie stwierdzili, że się nie nadaje.
– Lepszy był Mikel Arruabarrena... Czyli w Polsce kuleje przede wszystkim szkolenie młodzieży?
– Jest taka maksyma, uniwersalna, pedagogiczna, Jędrzeja Śniadeckiego: "Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie". "Taka rzeczpospolita piłkarska, jak jej młodzieży chowanie." Wychowujemy brojlery i pustaki piłkarskie. Dalej kopnie, silniejszy, i już. Wynik najważniejszy.
– Z czego to wynika?
– Co druga akademia to jest komercja. Nie mówię o Legii, Zagłębiu, Śląsku, o Lechu. Tam przynajmniej jest trzech-czterech fachowców. A tacy animatorzy mogą w sztabie szkoleniowym grup młodzieżowych być uzupełnieniem. Rozmawiałem ze Zbigniewem Bońkiem wielokrotnie. Powtarzałem: "Zbyszek, powiedz mi kto pracuje w klubach z młodzieżą. Kto pracuje w reprezentacji?". Do niedawna piłkarzy tam nie było.
– Teraz się to zmienia. Nawet Józef Młynarczyk jest w sztabie kadry U21.
– Na szczęście. Są też Jacek Magiera, Maciej Stolarczyk, czy Dariusz Gęsior. Cieszę się, że jest ich coraz więcej przy kadrze. W klubach piłkarzy jednak brakuje. Boli mnie to, że wielcy zawodnicy, medaliści mistrzostw świata czy uczestnicy europejskich pucharów pracują teraz jako stróże. Gdzie tacy ludzie na całym świecie tworzą klimat futbolu. Są doceniani...
– Tak, jak w Holandii...
– W Ajaksie pracowali Marco van Basten, Ronald de Boer, Dennis Bergkamp czy Marc Overmars. W Feyenoordzie Roy Makaay, Giovanni van Bronckhorst czy właśnie van Persie. Podobnie w PSV Eindhoven. A u nas akademia ma dwa tysiące juniorów, a pracuje w niej dwóch piłkarzy. Reszta to studenci za osiemset, tysiąc złotych, albo animatorzy piłki za 1500 zł...
– I to oni są wszystkiemu winni?
– Nie tylko. Mówienie, że PZPN nie ma nic do tego, to jest uproszczenie sprawy. Oglądałem teraz dwa mecze, najpierw ligę angielską, potem polską. To są dwie dyscypliny. Nie mieścimy się ani w czasie, ani w przestrzeni. A technika użytkowa nie jest nawet użyteczna. My poruszamy się bez piłki w ruchu jednostajnym. A z piłką, w układzie techniki użytkowej, w ruchu jednostajnie opóźnionym. Biomechaniki ruchu się nie oszuka. Fizyki też nie. Piłka musi mieć swój wymiar, ale musi mieć też jakość w operowaniu. Jak tego nie ma, to kopiemy się po czołach i odpadamy z Cyprem albo z Luksemburgiem.
– Temu winna nie jest raczej młodzież...
– Bo tę i tak mamy zdolną. Ale ten chłam z całej Europy doprowadza do tego, że jesteśmy na trzydziestym miejscu w rankingu UEFA. Gdyby Bangladesz był w naszej strefie geograficznej, to bylibyśmy tylko nieznacznie lepsi od niego. A wciąż gorsi od Azerbejdżanu i Kazachstanu. No ale wszystko jest przecież w porządku. Więc niech tak będzie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.