Trudny charakter sprawia, że nigdzie nie potrafi zagrzać miejsca. Pod siatką dokonuje jednak cudów: 35-letni Saeid Marouf to jeden z najlepszych rozgrywających na świecie i największa broń w irańskim arsenale Władimira Alekny. To na niego w sobotę Polacy muszą uważać najbardziej.
W jego rodzinnej Urmii oddycha się siatkówką. Inne sporty nie istnieją. Nawet mecze dzieciaków przyciągają na trybuny po kilkanaście tysięcy ludzi. Sam na przebijanie piłki był wręcz skazany: wujkowie, Jahangir Seyyed Abbasi i Vahid Seyyed Abbasi, to profesjonalni gracze. Ojciec próbował sił amatorsko, ale spełnia się przede wszystkim jako kibic. Marouf wielokrotnie powtarzał, że w telewizji w domu zawsze leciał jakiś sport. Jak nie siatkówka, to piłka. Jak nie piłka, to lekkoatletyka. Biegał, pływał, próbował sił w szczypiorniaku. Gdy trenerzy zobaczyli, jakich cudów dokonuje pod siatką, nie pozwolili mu jednak skręcać już nigdzie indziej. Od najmłodszych lat, gdziekolwiek się pojawiał, natychmiast zostawał gwiazdą.
Siatkówka w Iranie była popularna od zawsze. Choć brakowało wyników, kibice tłumnie zbierali się w halach, by kibicować swoim bohaterom. Mohammadreza Davarzani, prezes tamtejszego związku, widział potencjał, widział też, że zespół potrzebuje impulsów z zewnątrz, by wspiąć się na wyższy poziom. W 2011 roku, kilka miesięcy przed mistrzostwami Azji, rozgrywanymi zresztą u siebie, podziękował dotychczasowemu szkoleniowcowi, Hosseinowi Maadaniemu, rozpuszczając wici, że teraz reprezentację poprowadzi "wielkie nazwisko". Rozpoczęto poszukiwania na szeroką skalę.
W doniesieniach irańskiej prasy przewijało się kilka nazwisk, niemal wszystkie imponujące. Najgłośniej było o... Andrei Anastasim, który ostatecznie wybrał pracę dla reprezentacji Polski. Drugą opcją był legendarny Argentyńczyk – Julio Velasco, który na początku lat 90. przywrócił Włochów na światowe szczyty (dwa złote medale MŚ, wicemistrzostwo olimpijskie, pięć triumfów w Lidze Światowej). Podpisano z nim trzyletni, lukratywny kontrakt. Szczegóły nie są znane, ale ponoć nie żałowano pieniędzy.
Inwestycja szybko się spłaciła: Irańczycy sięgnęli po pierwsze od 32 lat trofeum, w świetnym stylu wygrywając turniej na własnej ziemi. Maroufa w tamtej kadrze nie było. Skłócony z poprzednim selekcjonerem, nie najlepiej radził sobie z rolą zmiennika dla doświadczonego Amira Hosseiniego. Kilka słów za dużo, niepotrzebny konflikt... Efekt? Ponad rok poza kadrą.
Velasco wiedział, że żadna reprezentacja nie może sobie pozwolić na to, by taki gracz jak Marouf siedział obrażony gdzieś z boku. Tym bardziej Iran. Dogadali się szybko, 26-letni rozgrywający wrócił do kadry, a ta... zaczęła swój złoty okres.
Mistrzostwo Azji rozpaliło wyobraźnię, ale dopiero pierwszy w historii awans do Ligi Światowej (2013) sprawił, że w kraju zwariowano na punkcie siatkówki. – Zdarzało się, że na dwie-trzy godziny przed meczem nie było już miejsc w halach. Gdziekolwiek się pojawialiśmy, spotykaliśmy się z wielką miłością ze strony fanów. Nie chodziło o wyniki. Chodziło o jedność, którą czuli, gdy mogli nas dopingować – wspominał Marouf w wywiadzie dla "La Gazetta dello Sport".
Po obiecującym dziewiątym miejscu, rok później Irańczycy zyskali miano międzynarodowej sensacji. Już pod wodzą Slobodana Kovaca (Velasco "podkradli" Argentyńczycy), w Teheranie dwukrotnie pokonali Polaków (3:1, 3:0). Awansowali do Final Four i choć szybko odpadli (0:3 z USA w półfinale, 0:3 z Włochami w meczu o trzecie miejsce), usłyszał o nich cały świat. Głośno było przede wszystkim o magiku z "4" na plecach. Choć Irańczycy w turnieju finałowym nie wygrali choćby seta, najlepszym rozgrywającym wybrano właśnie Saeida Maroufa – przed legendarnym Bruno Rezende czy Draganem Travicą.
Stało się jasne, że liga irańska jest dla 29-latka zbyt ciasna. Spośród wielu ofert, najlepsza była ta z Rosji: Zenit Kazań zaoferował mu bajeczny wówczas kontrakt (ponad milion dolarów rocznie, w siatkarskim uniwersum rzecz spotykana rzadko, zwłaszcza wtedy) i perspektywę gry o najwyższe europejskie laury. Marouf nie zawiódł. Prowadzony przez Władimira Alekno klub (grał tam m.in. Wilfredo Leon) sięgnął po mistrzostwo i puchar Rosji, wygrał też Ligę Mistrzów (3:0 w finale z Resovią). Magik z Iranu we wszystkich sukcesach miał spory udział, choć... nie taki, jakiego oczekiwał. Po słabym występie w półfinale, finał długimi fragmentami oglądał z ławki (trener postawił wówczas na młodego Igora Kobzara). Nie trzeba dodawać, że nie był zachwycony.
To, tęsknota za rodziną oraz... niechęć do mrozów sprawiły, że Irańczyk nie przedłużył kontraktu i po zaledwie roku spędzonym w Rosji wrócił do kraju. Sił w Europie spróbował jeszcze tylko raz: w sezonie 2018/2019 grał dla włoskiej Sieny. "I tak przez większość czasu pracuję. Po co mam grać we Włoszech, USA czy Brazylii, skoro najlepiej jest wracać do domu?" – pytał w jednym z wywiadów.
W Iranie otoczony jest niemalże kultem. Na Instagramie obserwują go 2 miliony osób: więcej niż jakiegokolwiek innego siatkarza. Od 2012 roku jest kapitanem reprezentacji. Bohaterem kibiców, ulubieńcem, idolem. Nietykalny w klubach, nietykalny w kadrze. Władimir Alekno ma trudny charakter, ma za sobą spory z kilkoma doświadczonymi graczami, ale na Maroufa nie porwałby się nawet on. Jeśli chce grać – gra. Jeśli ma ochotę na coś szalonego – zrobi to, nie zważając na konsekwencje.
– Nikt, tak jak on, nie jest w stanie kilkoma zagraniami odmienić losów meczu. Ale nikt nie jest też w stanie tak szybko i spektakularnie rozbić zespołu od środka – mówił w rozmowie ze Sport.pl były środkowy reprezentacji Polski, Daniel Pliński.
Polacy kojarzą go doskonale, zwłaszcza Michał Kubiak. Podczas mistrzostw świata w 2018 roku starł się z nim pod siatką. Doszło do dłuższej wymiany zdań. Poszło o to, że – zdaniem Maroufa – nasi zawodnicy... "za bardzo cieszyli się ze zdobytego punktu". Dyskusja przeniosła się na pomeczową konferencję prasową. Jedna z dziennikarek zapytała Maroufa, dlaczego Polacy tak nienawidzą ich reprezentacji. Ten tylko wzruszył ramionami. Wtedy wtrącił się Kubiak, który wyjaśnił, że „to nie tak, że ich nie lubimy; kochamy ich, naprawdę ich kochamy”. Polscy dziennikarze, znający już sarkastyczne zacięcie naszego kapitana, zaczęli lekko chichotać. Marouf uznał takie podejście za lekceważące. – Nie ma się z czego śmiać. Nie róbcie sobie żartów, zawsze tylko żartujecie – burzył się. Na "odchodne" rzucił jeszcze do dwóch najbardziej aktywnych dziennikarzy: "spotkamy się później".
3 - 2
ROC
3 - 2
Brazylia
3 - 0
Argentyna
1 - 3
ROC
0 - 3
Argentyna
3 - 2
Iran
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.