{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Ekstraraport nr 55. Nowa era w polskiej piłce
Mateusz Miga /
Polska piłka klubowa weszła w nowy rozdział, a stało się to niemal niezauważenie.
EKSTRARAPORT NR 54. SKORŻA PRÓBUJE UKRYĆ UŚMIECH, ALE NIE UMIE
Czytaj też:

PKO Ekstraklasa. Dariusz Banasik: mamy olbrzymi głód sukcesu. Nie ma miejsca na samozadowolenie
Dawid Abramowicz z Radomiaka użył na wizji, na antenie Canal+, zwrotu "frazeologizmy".
Nowa epoka w historii polskiej piłki.
"Frazeologizmy". Kurcze, trzeba przyznać, że szkolenia medialne w klubach Ekstraklasy dają radę.
To nowy rozdział, bo poprzedni stał pod tytułem "przyszła, naszła, zeszła, weszła".
Tamten rozdział został świetnie podsumowany skeczem Monty Pythona, gdy do studia telewizyjnego został zaproszony piłkarz i jedyny sensowny zwrot, który potrafił wypowiedzieć brzmiał: – Otwieram butik.
To nawet nie chodzi o piłkarzy. Użyty przez Abramowicza zwrot nie pada zbyt często na polskich ulicach. A inna sprawa to jego znaczenie. A jeszcze inna to niedostrzeganie związków frazeologicznych w naszych wypowiedziach. Wplatamy je bez namysłu, często błędnie. Na zwrot "rządzi i dzieli" przy okazji opisywania ofensywnego pomocnika pozwalają sobie nawet komentatorzy. Albo ten o wchodzeniu do tej samej rzeki. Czasem warto poczytać i wyrugować ze swojego słownika zwrotu, którego znaczenia nie znamy.
Ale Dawid Abramowicz? Top. Zibi Top.
***
Jesteśmy w trakcie siódmej kolejki PKO Ekstraklasy. Było kilka meczów słabych, ale było też kilka takich, które oglądało się z dużą przyjemnością. Nie zabrakło też zwrotów akcji i bramek w ostatnich minutach. Oczywiście, nie wszędzie było tak dobrze. Mecz otwierający tę serię gier, w którym Warta Poznań zmierzyła się z Bruk-Betem mógłby się w zasadzie nie odbyć.
Na ciekawą rzecz zwrócił uwagę trener Wisły Kraków Adrian Gula. Powiedział, że w jego ojczyźnie o rodzimej lidze mówi się tylko źle lub wcale. "Poleciał" trochę Michałem Probierzem, bo on też jakiś czas temu zaapelował, by nie śmiać się z kiksów piłkarzy Ekstraklasy. Taki Gula od dłuższego czasu patrzył na naszą ligę z boku i nie ma wątpliwości, że idziemy do przodu. Czasem z daleka lepiej widać. Bo jak przyglądamy się przez lupę, to można mieć wątpliwości.
***
Idealnie byłoby, gdyby do Ekstraklasy przychodzili tylko tacy obcokrajowcy, co z marszu dają od siebie coś ekstra. Ot, choćby taki Ariel Ba Loua, który w tej kolejce zadebiutował w barwach Lecha Poznań. Albo Jayson Papeau z Warty Poznań. Oni od razu wyglądają na ludzi, którzy mogą wnieść sporo jakości. Ale nie o wszystkich można to powiedzieć. W tej kolejce, w zespole Zagłębia Lubin, po raz pierwszy zobaczyliśmy Tomasa Zajica. Gość z marszu dostał koszulkę z numerem "11", a w debiucie wyróżnił się tyko spektakularnym pudłem. W tym samym meczu w ataku Piasta zagrał Alberto Toril. On dla odmiany debiutował już w lipcu, ale Hiszpan ciągle wygląda na całkowicie pogubionego, co potwierdzają też statystyki z tego meczu.
Hiszpanie mają u nas El Dorado. Zarabiają trzy, czterokrotnie więcej niż w ojczyźnie, a przy okazji nagle znajdują się w oknie wystawowym i po kolejnym transferze mogą zarabiać już dziesięciokrotność tego, co w domu. Albo i lepiej. Taki Jorge Felix w Hiszpanii zarabiał 2 tysiące euro. A po udanym pobycie w Piaście Gliwice, trafił do Turcji, gdzie co miesiąc inkasuje 50 tysięcy euro miesięcznie. Nic dziwnego, że hiszpańscy trzecioligowcy tęsknie wyczekują telefonu z Polski. No, ale to nie zawsze się uda. Zmiennych jest zbyt wiele.
Osobiście wolę, gdy kluby ryzykują stawiając na naszych. Damian Warchoł, Fabian Piasecki, Piotr Wlazło, Przemysław Banaszak, Karol Angielski to ludzie po przejściach, a jednak gole zdobywać potrafią.
***
W niedzielę w Krakowie rozpoczęły się mistrzostwa Europy w Amp Futbolu. Na dzień dobry, na meczu otwarcia Polaków z Ukrainą pojawiło się 6 tysięcy kibiców. Polscy ampfutboliści jeszcze nigdy nie grali przy takiej publiczności. Dla nich to prawdziwe święto. I sport w najprawdziwszym wydaniu, gdzie zaangażowanie naprawdę ociera się o granice możliwości. A w zasadzie tutaj te granice są przekraczane w zasadzie regularnie.
Szkoda, że kolejne mecze grupowe Polaków odbędą się na mniejszym (ale bardzo ładnym) stadionie Prądniczanki, bo tym razem meczu nie zobaczą na żywo wszyscy chętni. A przecież mecz Amp Futbolu to nie tylko dawka sportu. To także lekcja pokory. I przypomnienie, że chcieć to móc.
Ekstraraport to cykl nieco humorystycznych (i zarazem szalenie poważnych) tekstów publikowanych po każdej kolejce PKO Ekstraklasy.