Olimpia Grudziądz straciła szansę na awans do drugiej ligi po porażce w ostatniej kolejce sezonu. Prezes Tomasz Asensky uważa, że Kotwica Kołobrzeg, która wygrała wyścig z jego klubem, mogła wypłacać premie motywacyjne przeciwnikom. – Taka motywacja nie jest zabroniona, ale problem polega na tym, że Kotwica rozgrywała w następnej kolejce spotkania z tymi, z którymi my mierzyliśmy się tydzień wcześniej – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL. Postanowiliśmy porozmawiać z przedstawicielami wszystkich stron.
Gorąca atmosfera zapanowała po ostatnich kolejkach sezonu trzeciej ligi. W poniedziałek informowaliśmy o zarzutach prezesa Legionovii wobec Polonii Warszawa. Zdaniem Dariusza Ziąbskiego, Czarne Koszule motywowały finansowo przeciwników przed meczami z jego zespołem. Spotkało się to z odpowiedzią trenera warszawskiej drużyny Rafała Smalca. Teraz pojawiają się kolejne doniesienia. Tym razem dotyczą one grupy II czwartego szczebla rozgrywkowego...
Ostatnie lata nie są dla Olimpii Grudziądz łatwe. Klub zaliczył dwa spadki w dwa sezony, a w minionym wypuścił awans z trzeciej ligi w ostatniej kolejce. Drużyna Marcina Płuski w ostatniej kolejce przegrała na wyjeździe ze Świtem Szczecin 0:1. Wykorzystała to Kotwica Kołobrzeg, która wygrała ze Stolem Gniewino 4:3 i zakończyła rozgrywki na pierwszej pozycji. Prezes Olimpii Tomasz Asensky twierdzi, że zwycięzca ligi finansowo motywował przeciwników, którzy mierzyli się z jego drużyną.
Prezes Kotwicy na meczu Olimpii
– Często w szatni padały teksty, że będzie nam się grało trudniej, bo przeciwnik będzie dodatkowo zmotywowany. Nie padały nazwiska, konkrety. Mówiono za to o kwotach – 70 tysięcy za wygraną czy 30 za remis. Taka motywacja nie jest zabroniona, ale problem polega na tym, że Kotwica w następnej kolejce rozgrywała spotkania z tymi, z którymi my mierzyliśmy się tydzień wcześniej. Trudno stwierdzić, jak wyglądało podejście zawodników do meczu z Kotwicą, jeśli tydzień wcześniej ten sam klub motywował ich premiami przed starciem z nami... Dochodziły mnie różne głosy. Polonia Środa Wielkopolska grała młodzieżowcami, bo walczyła o jak najwyższe miejsce w Pro Junior System. Pojawiły się pogłoski, że dostała propozycję gry podstawowym składem w meczu z nami. Ostatecznie, rywale zagrali młodymi zawodnikami – opowiada prezes klubu z Grudziądza.
Asensky ma również zastrzeżenia do sposobu, w jaki wyznaczano sędziów na niektóre spotkania. – Dziwiło mnie to, że przed naszymi meczami na ostatnią chwilę zmieniano sędziów. Do nietypowej sytuacji doszło przed ostatnią kolejką. W czwartek, w Boże Ciało, nie mogliśmy jeszcze sprawdzić, kto będzie arbitrem spotkania ze Świtem Szczecin. Na stronie naszego rywala na Facebooku pojawił się za to post, w którym była informacja, kto poprowadzi zawody. Skontaktowałem się z człowiekiem odpowiedzialnym za obsadę sędziowską i zapytałem, jak to możliwe, że Świt ma taką wiedzę, a my nie. Otrzymałem wymijającą odpowiedź, że obecnie nie ma on dostępu do komputera i nie może tego sprawdzić – ujawnia.
Mecz w Szczecinie z trybun oglądał Adam Dzik, prezes Kotwicy. Jego drużyna równolegle rozgrywała swoje spotkanie, które przesądziło o awansie. – Zdziwiło mnie, że na meczu w Szczecinie pojawił się prezes Dzik. W tym samym czasie jego zespół walczył przecież o awans. Dlaczego nie był w Gniewinie? To tak jak ja miałbym pojechać na spotkanie Kotwicy zamiast oglądać mecz Olimpii. Na Twitterze pojawiły się wpisy, że prezes przyjechał z "grubą walizką". Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale tych spekulacji było naprawdę wiele. Do podobnej sytuacji doszło podczas naszego meczu z Bałtykiem Koszalin. Była fatalna pogoda, każdy kto mógł, oglądał mecz z pomieszczenia dla VIP-ów. Prezes Kotwicy siedział jednak za ławką Bałtyku i oglądał zawody w towarzystwie pracownika tego klubu – podkreśla Asensky.
😍⚪🔵⚓ pic.twitter.com/yrI287EB5Q
— MKP Kotwica Kołobrzeg (@KotwicaMKP) June 18, 2022
Premii nie było?
Różne pogłoski pojawiały się w tygodniu poprzedzającym ostatnią serię gier. Głos w tej sprawie zabrał Paweł Krawiec, który od wielu lat występuje w Świcie Szczecin.
– Krążyły jakieś plotki. Dostawałem pytania kto, za ile. Do niczego takiego jednak nie doszło, nie było żadnych premii. Naszą największą motywacją było pożegnanie trenera, którego darzyliśmy olbrzymim szacunkiem. Chcieliśmy, by jego ostatni mecz w roli naszego szkoleniowca zakończył się wygraną. Wiem, że mówiono o ponad stu tysiącach złotych. Gdyby taka kwota pojawiła się w szatni do podziału, to pewnie dzisiaj... pakowałbym się na fajne wakacje, a muszę iść do pracy. Zespół z Grudziądza powinien mieć pretensje wyłącznie do siebie. Olimpia mogła "przyklepać" awans już przed ostatnią kolejką. W Szczecinie wystarczył jej do tego remis – mówi Paweł Krawiec, zawodnik Świtu Szczecin, który wystąpił w sobotnim spotkaniu z Olimpią.
Motywacja Świtu mogła być także inna. Drużyna ze Szczecina również liczy na to, że wreszcie awansuje. Kotwica to jednak trudny rywal, o dużych możliwościach finansowych. Jego awans ułatwiłby Świtowi zadanie w kolejnym sezonie. W przypadku Olimpii brak awansu mógłby za to oznaczać kłopoty finansowe i to, że drużyna w następnych rozgrywkach nie byłaby już tak mocna.
O komentarz poprosiliśmy również dyrektora sportowego Kotwicy. – Poruszyliśmy już ten temat z prezesem. Nie chcemy zbyt mocno w to wchodzić, dla mnie to burza w szklance wody. Mogą to przeżywać, bo ostatnie lata były dla nich trudne. Na ich miejscu poszukałbym jednak winy u siebie, bo ostatnia kolejka nie musiała o niczym decydować, gdyby zapewnili sobie awans wcześniej. Nie mam wiedzy na temat tego, by ktokolwiek z naszego klubu przekazywał pieniądze w celu zmotywowania rywali Olimpii. Wszystko robiliśmy fair – stwierdził Sebastian Kuchcik.
– Prezes pojawił się w Szczecinie, bo podzieliliśmy się obowiązkami. W niższych ligach zdarza się, że informacja o wyniku pojawia się zbyt późno, a czasami jest nieprawidłowa. Stawka była zbyt duża, by pozwolić sobie na pomyłkę w tej sytuacji. Ciągle wierzyliśmy w awans, dlatego przez całe spotkanie pozostawaliśmy w kontakcie telefonicznym. Też mógłbym opowiadać, że na naszych meczach pojawiał się Bogusław Baniak z Olimpii. Nie robiliśmy jednak z tego sensacji. Wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, tymczasem ostatnie telefony od dziennikarzy były dla mnie dużym zaskoczeniem. Zamiast rozmawiać o sportowym sukcesie, musimy tłumaczyć się z takich zarzutów. Przykre, że ktoś próbuje zdeprecjonować ten awans. Bylibyśmy głupcami, gdybyśmy w dobie mediów społecznościowych robili takie rzeczy. Te insynuacje są niemiłe, ale trudno, to sprawa władz Olimpii – dodaje Kuchcik.
Co dalej może wydarzyć się w tej sprawie? Klub z Grudziądza zamierza złożyć doniesienie do PZPN. – Chcemy, by władze związku przeprowadziły dochodzenie i sprawdziły, czy takie praktyki ze strony Kotwicy miały miejsce. Jeśli tak, to czy są one legalne w obliczu tego, że tydzień później to drużyna z Kołobrzega grała z tymi samymi zespołami. Chodzi również o decyzje dotyczące obsady sędziów. Szkoda tylko, że nawet jeśli PZPN przyzna nam rację, to nic nie przywróci awansu... Jeżeli chodzi o naszą przyszłość, to w przyszłym sezonie powinniśmy być stabilni finansowo. Postaramy się nie spaść z obecnego poziomu i w 2023 roku świętować awans na stulecie klubu – zakończył Asensky.